5032124693

Budynek Polito. Wjednym z pokojów za biurkiem siedzi Sobi i «otuje. Na korytarzu przed pokojem zjawia się dwóch studentów . Student 2 jest ubrany w garnitur, natomiast student 1 ‘dres

Student 1

Nikogo jeszcze nie ma, trochę wczesna pora.

Student 2

Wiem, ale mam dzisiaj takiego cykora,

Że chcę wejść jak najwcześniej, usłyszeć pytania I choć ani jednego nie wypowiem zdania,

Będę miał to za sobą i spokojnie z dwóją Poobserwuję innych jak się denerwują.

Student 1

No nie bądź pesymistą, za szybko wymiękasz,

Jak nic nie będziesz wiedział, wtedy przed nim klękasz Albo się z nim na loda spotkasz po godzinach I na pewno dostaniesz tą trójkę na szynach.

Student 2

Ha ha, bardzo śmieszne, takie żarty sadzisz,

A ciekawe jak sobie u niego poradzisz.

Jaką ty do nauki przyłożyłeś wagę?

Student 1

Żadną, bo poderwałem wczoraj jakąś dżagę,

Która obiecywała, że mi dobrze zrobi,

Więc miałem do wyboru: ona albo Sobi.

Wpierw chciałem jej odmówić, ale się poddałem,

Gdy mnie zaczęła pieścić swoim nagim ciałem I, kurczę, zamiast prawo zakuwać prasowe,

Całą noc się wspinałem na wzgórki łonowe.

Student 2

Przyszedłeś tu bez wiedzy? Jesteś kamikadze.

Student 1

Na pewno sobie jakoś bez wiedzy poradzę,

Bo jestem tak natchniony tym wczorajszym seksem,

Że zamierzam mu rzucić na biurko indeksem,

Powiedzieć, że nazywam się Bolesław Chrobry I żądam, by mi wpisać, kurwa, ‘bardzo dobry’.

A jeżeli mnie zacznie nazywać palantem,

To zadzwonię po ojca, co jest komendantem,

Bo żeby sobie z innym poradzić Polakiem,

To trzeba kombinować albo być cwaniakiem.

Pojawiają się dwie, odświętnie ubrane studentki, trzymając notatki w dłoniach.