20
wają życie w nowonarodzoną Venus, a z drugiej strony ziemia podaje jej szatę kwiecistą. Wszystkie te postacie, unoszące się jakby nad powierzchnią morza lub ziemi, listki spadające i lekko falujące morze, muskane wiatrem nadają obrazowi lekkość i zwiewność, którą tak doskonale można odczuć.
Drugim obrazem Botticellego, również pełnym wdzięku, i lekkości, jest Primavera: symbol wiosny włoskiej. W ciemno-zielonym lesie, umajonym gęsto jasnymi kwiatami, ukazuje się wiosna z całym orszakiem postaci symbolicznych. Sama Primavera ruchem ręki jakby kazała powstać wszystkim swoim piastunom. Przed nią ledwo dotykając ziemi, postępują zefiry powiewne, postać w szacie kwiecistej, przedstawiająca może ziemię, pokrytą kwiatami wiosennymi, trzy gracye, pełne wdzięku i powabu, wreszcie satyr nawet, zrywający owoc z drzewa. Te barwne, jasne postaci na ciemnem tle lasu lekkością i zwiewnością swoją ożywiają obraz i doskonale charakteryzują wiosnę włoską.
z innych obrazów najsilniej oddziałał na mnie Jan Chrzciciel Raffaela w galeryi Uffiziów. Przedstawiony jako młodzieniec biegnie z palcem, podniesionym do góry wśród ciemności, coś krzycząc. Ma on w sobie coś mistycznego, w oczach jego odbija się jakiś blask nadziemski, jakiś płomień, zapał dla myśli, idei może, która w umyśle jego zabłysła i przeniknęła całego. Zapał tej jasnej postaci na ciemnem tle ujmuje patrzącego i przykuwa do miejsca, budzi w nas ogień entuzyazmu.
Pomijając inne obrazy, które przejęły mnie zachwytem, przystąpię do rzeźby, która we Florencyi objawiła się w najwyższym rozkwicie, w najwyższej chwale. Tutaj po raz pierwszy spotkałam się z Michałem Aniołem, z tym największym geniuszem Odrodzenia, który potęgą swoją przygniótł mnie każąc siebie czcić i wielbić.
W kaplicy Medyceuszów. Weszłyśmy do kaplicy... Białość olśniła moje oczy — jednem spojrzeniem objąwszy całą kaplicę, stanęłam przed grobowcem Lorenza de’ Medici, zwanego penserioso. Patrzę w twarz tę z marmuru wykutą i myślę. — Bo też twarz ta zadumana wy-