Książka i prasa w obozach jeńców polskich w ZSRR. 37
biór w pokazowym obozie zaporoskim liczył ok. 500 woluminów) i składały się przede wszystkim z pozycji polityczno-propagandowych311.
Książki biblioteczne nie były jednak jedynymi, z których mogli korzystać jeńcy polscy. Pewna liczba książek dotarła bowiem do obozów wraz z żołnierzami i fakt ten tolerowany był zwykle przez NKWD, przy czym książki prywatne nie mogły stanowić zwartych księgozbiorów. Dlatego też obok oficjalnego wykształcił się dość szybko także nieoficjalny, w żaden sposób nie kontrolowany nurt czytelnictwa. Prywatne książki dzielono i przekazywano sobie stronę po stronie, które po przeczytaniu składał ostatni z czytających. Atmosferę takiej lektury doskonale oddał w swych wspomnieniach ocalały jeniec obozu starobielskiego, Józef Czapski: „Pamiętam lekturę książki Balzaka Kobieta trzydziestoletnia w tłumaczeniu Boya. Książka była cała rozdarta na oddzielne strony, wypożyczono ją nam na bardzo krótko, czytaliśmy ją w pięciu naraz, każdy z nas poganiał drugiego, by szybciej dostać stronę następującą. Z całej książki, w której zresztą już brakowało sporo stron, zostało mi jedynie wspomnienie męczącego pośpiechu”31.
Złaknieni lektury jeńcy organizowali też wieczory głośnego czytania. Również
0 nich w swych relacjach starobielskich wspomina Józef Czapski: „Formalnie nie było wolno komunikować się między barakami, praktycznie nikt się z tym zakazem nie liczył. Przez całą zimę chodziłem wieczorami do majorowskiej salki Sołtana, gdzie było lepsze światło, na wspólne czytanie rzadkich, wyławianych z morza obozowego książek. Czytał zawsze Sołtan, zaczynając od Trylogii (dwa komplety dotarły do obozu i były naturalnie «zaczytywane»), aż do Carrela w polskim tłumaczeniu. Do Trylogii miał Sołtan dziecinną pasję, znał ją na pamięć”32.
Znaczenie książki w życiu obozowym oraz sposoby zdobywania lektury doskonale obrazują słowa innego jeńca starobielskiego, S. Ehrlicha, który zanotował: „Krążą książki. Pracują regularne agencje. Wszystko jest - choć w bardzo prostej kolejce. Dosyć trudno - chyba że ma się w zanadrzu odpowiedni rewanż. W braku książki -cebulę lub papierosy. Albo olej. Za słonecznikowy olej można dostać najpiękniejsze płody ducha ludzkiego... Od jedenastej w nocy do siódmej rano można mieć książkę za dobre słowo. Wyciąga się człowiek na pryczy, w odwrotnym kierunku, wsuwa głowę pod komin żarówki i czyta. O panu Wołodyjowskim i szturmie Zbaraża. O Bractwie Białego Lamparta. O przygodach generała Lassalle’a. O pachnących jak kwiaty kobietach... Pod akompaniament wichru i chrapania płyną godziny. Najlepsze
'l i
1 najmilsze godziny...”
Wspominana wyżej swoista tolerancja władz obozowych lub raczej ich ograniczone zainteresowanie książkami prywatnymi sprawiły, iż wśród przemyconych przez jeńców pozycji znalazły się prawdziwe perły polskiej i obcej literatury34. Wielkie
311 V. Rezler-Wasielewska, Działalność naukowo-oświatowa..., s. 173.
31 J. Czapski, Wspomnienia starobielskie, [b. m] 1944, s. 41.
32 Tamże, s. 24-25.
33 Cyt. za: T. Gasztold, Poza „willą rozkoszy”..., s. 59-60.
34 Zob. tabela 1.