wychowanka. Każdy z Twoich uczniów pamięta pomoc, jaką niosłeś, owe Mickiewiczowskie »czyny ciche, użyteczne, których nikt...« Jesteś troskliwy i dobry jak ojciec. Nie wiem, czy kiedykolwiek wychowankowie Krakowskiej Bursy Jeruzalem, istniejącej już od XV wieku, mówili o swych seniorach, tak jak o Tobie, Kochany Seniorze, mówili powojenni mieszkańcy owej prastarej Bursy: »Ojciec Pigoń«. W pracy pedagogicznej stosujesz optymistyczną teorię: wierzysz w prymat wartości moralnych w życiu ludzkim, pokładasz nadzieje w przemianie moralnej człowieka. Toteż niejeden Lord Jim naszego czasu doczekał się rehabilitacji dzięki Twojej mądrej cierpliwości”47.
Dokładnie to samo moglibyśmy powtórzyć o profesorze Nowaku, pamiętając o owych „czynach cichych, użytecznych, których nikt...”. Jego autorytet naukowy i moralny stawał się układem odniesienia w trudnych problemach życia jego młodszych kolegów. Sięgnijmy do kolejnych tekstów profesora Nowaka o Stanisławie Pigoniu:
„Każdy niemal kontakt z nim u schyłku życia był nauką. Rozmówca, zasiadając z prawej strony biurka Profesora, z ciekawością zawsze rzucał okiem na warsztat uczonego. Panował tu przyjazny człowiekowi ład, który przypominał słuszność reguły: Serva ordinem et ordo servabit te. Uderzała troska o szczegół, szacunek dla najskromniejszego bytu, jakim jest drobiazg”48. I pokój profesora Nowaka - dokumenty i materiały poukładane w teczkach, także tej pro futuro, każdy drobiazg opisany, ułożony we właściwej kolejności, do każdego listu przypięta koperta. Pietyzm wobec każdego szczegółu, surowe rozliczanie siebie. Stosy fiszek i rękopisy: stronica z bardzo szerokim marginesem, na którym narastały kolejne uwagi i uzupełnienia, tak jakby powstawały dwie kolumny.
I znów przytoczmy sąd Nowaka o Pigoniu:
„Daleki był od wygrywania swojej osoby na kształt instrumentu muzycznego. Obcy mu był taki personalny estetyzm.
47 Ibidem, s. 95-96.
48 Z.J. Nowak: Ze wspomnień o Stanisławie Pigoniu..., s. 11.
30