Ponieważ nic w moim życiu nie może iść normalnym torem, okazało się, że nie możemy wgrać żadnej gry. Studiowałem z Ojcem instrukcję do popularnego kartridża^ i za nic na świecie nie mogliśmy uzyskać poziomej kreski, która poprzedzała „L". Próbowaliśmy minusa, znaków w trybie graficznym. Nic nie dawało rady.
Następnego dnia, w sobotę, udałem się na boisko przygotowywać się do bycia piłkarzem.^ Kiedy wróciłem, z pokoju dochodziły trzaski i piski. Wpadłem do mieszkania i zobaczyłem, że Ojciec „gra” na C64. Na ekranie były klawisze pianina, pewnie jedna oktawa, i dało się grać przy użyciu OWERTY. Byłem zszokowany. Dopytywałem, jak to możliwe i która pozioma kreska zadziałała!
To nie była „gra z kasety", Ojciec przepisał program z niemieckiej instrukcji obsługi, kiedy ja grałem w piłkę. Moje uczucia, których teraz nie potrafię ująć w słowa, zamykały się w okolicach „cokurwaco".
I tak zostałem programistą.
A pozioma kreska? Okazało się, że instrukcja na ksero była źle odbita i pozioma kreska zgubiła grot. Strzałkaelreturn zdecydowanie odbiła się na moich stopniach.
Minęło kilka dni i rozpoczęły się rekolekcje. Byłem dzieckiem mocno religijnym, zafascynowanym biblijnymi historiami. Do kościoła zabrałem tę samą książkę, z której Ojciec przepisał „pianino”. W połowie mszy zostałem przyłapany przez siostrę zakonną, która zwróciła się do mnie tymi słowami:
— To bardzo miło, że uczysz się matematyki®, ale to jest dom boży i musisz uczestniczyć we mszy świętej albo wyjść.
Więc wyszedłem. Bóg bogiem, ale animacja duszków była dużo bardziej namacalna i fascynująca.