4/1993
URANIA
115
Obecnie biologowie wiedzą już, że promieniowanie nad fioletowe wywiera bardzo silne oddziaływanie na organizmy żywe. Nic jest to dziwne, gdyż jest to przecież promieniowanie jonizujące. Dla drobnych organizmów żywych jest ono po prostu zabójcze. Na większe organizmy w ten sposób nic oddziaływujc, ale tylko dlatego, że odznacza się bardzo małą przenikliwością. Uszkadza jednak komórki w zewnętrznej warstwie ciała, a to nic pozostaje oczywiście bez wpływu na funkcjonowanie całego organizmu.
Jeśli chodzi o ludzi, to okazało się, że promieniowanie nadfioletowe powoduje powstawanie nowotworów skóry i powoduje uszkadzanie gałki ocznej mogące prowadzić nawet do katarakty i ślepoty. Już tylko tych dwóch skutków wystarczy więc, aby potraktować to jako sprawę nadzwyczaj ważną dla ludzi.
Mniej więcej od początków bieżącego stulecia powszechnie lansowana była opinia o dobroczynnym — wręcz leczniczym — wpływie na organizm ludzki, promieni słonecznych. Wytworzyło to trwającą do dziś modę na opalanie się. Przed wojną (i wiele lat po niej) stosowano nawet środek leczniczy naświetlanie lampami „kwarcowymi” 1 wysyłającymi promieniowanie nadfioletowe. Od przynajmniej kilkunastu lat opinia lekarzy na ten temat diametralnie się jednak zmieniła i nic tylko nikogo już lekarze nic zachęcają do opalania się, ale wręcz stanowczo ostrzegają przed tym.
Różnorakie badania medyczne, w sposób jednoznaczny wskazują, że liczba zachorowań na nowotwory skóry jest u ludzi rasy białej bezpośrednio skorelowana z intensywnością naświetlań nadfioletowych. Daje się to stwierdzić nawet na terenie jednego kraju. W południowej części Stanów Zjednoczonych schorzenie to znacznie częściej występuje niż w północnej. Obserwuje się przy tym, że u ludzi przesiedlających się ze stanów północnych do południowych, zachorowalność gwałtownie wzrasta. Szkodliwe jest też spędzanie wypoczynku, przez mieszkańca krajów północnych, na plażach położonych w krajach południowych (!)
Krajem o największej zachorowalności na nowotwory skóry, jest Australia i jednoznacznie wiąże się to z wysoką intensywnością słonecznego promieniowania nadfioletowego. Dodać przy tym trzeba, że Australia jest przecież zamieszkana przede wszystkim przez białą ludność napływową przybyłą tam w ciągu niewiele więcej niż stu lat.
Stwierdzić więc należy, że sprawa ilości ozonu w ziemskiej atmosferze, nic jest tylko astronomicznym, czy geofizycznym problemem naukowym. Jest to sprawa o najbardziej życiowym znaczeniu. Dotyczy ona przy tym nic tylko ludzi, ale całej biosfery. Wzrost insolacji nadfioletowej jest bowiem szkodliwy także dla zwierząt i roślin. Zaobserwowano to już w Argentynie, Australii i Nowej Zelandii.
Co się więc stało? Dlaczego od wielu już lat obserwuje się stałe malenie ilości ozonu w atmosferze? Przyczynę tego odkryli już w 1973 roku (!) dwa uczeni amerykańscy Mario Moli na i Sherry Ro-w a 1 a n d. Doszli oni do wniosku, że winne są produkowane przez przemysł chemiczny freony.2 Początkowo były one stosowane na małą skalę, ale poczynając od 1950 roku rozpoczął się gwałtowny wzrost ich produkcji.
Liczba bezpośrednio zatrudnionych w
Nazwa wywodzi się sląd, że bańka lampy wykonana jest nie ze szkła, a z kwarcu. Szkło jak wiadomo zatrzymuje promieniowanie nadfioletowe, a kwarc je przepuszcza. Źródłem samego promieniowania są w tych lampach paiy rtęci.
Zsyntetyzowane one zostały w 1928 roku przez chemika ThomasaM i ggl cy a w znanym amerykańskim koncernie chemicznym Du Pont. 37% produkcji stanowi freon 12 (CCI2 F2), 30% freon 11 (CC13 F), inne odgrywają mniejszą rolę. Prawic 30% produkcji freonów zużywa się do wytwarzania styropianów (jako substancję spulchniającą), prawie 20% w klimatyzatorach samochodowych, około 20% do celów wojskowych, prawic 10% w urządzeniach chłodniczych, około 10% do produkcji środków czystości, są też stosowane do bardzo wielu innych celów. Dotychczas nie znaleziono środka zastępczego o tych samych walorach użytkowych.