NUMER I900K
SŁOWO LUDU
MAGAZYN
STRONA 1 1
mojej pracy w Kielcach nic idą na marne - mówi. - Zespół się rozwinął, tealr jest dostrzegany w Polsce, publiczność chodzi na nasze przedstawienia. Dlatego wiem, żc wszystko zależy od ludzi odpowiedzialnych za kulturę w tym miełcie. Jeśli będą naprawdę chcieli, to bez względu na trudności, uda się Kielcom osiągnąć coś pozytywnego.
Jest chyba jakieś fatum, że twórcy, choćby najzdolniejsi, pozostając w Kielcach mają znikome szanse, by wypłynąć na szersze wody. A na pewno przychodzi im to znacznie trudniej niż gdzie indziej. Grafik Rafał Oibiński (absolwent LO im. Żeromskiego) zabłysną! w święcie jako plakacista, mieszkając w Nowym Jorku. Plastyczne pomysły Sławomira Golemca też są niezłe, ale cóż z tego. skoro ten pracuje w Kielcach . Obrazy Krzysztofa Jackowskiego kupują za granicą, piosenkarkę Jolę Kaczmarek lepiej znają w stolicy i Krakowie niż w rodzinnym mieście, tak samo pisarza Andrzeja Lcnartows-kiego. Do tego zestawu można by jeszcze dorzucić kilka nazwisk artystów tworzących na własny rachunek, najczęściej bez pomocy krajan.
Bo owszem, kielczanie mogą zdziałać wiele na niwie kultury i sztuki, ale pojedynczo i - co niewesołe - poza swoim miastem. Pora wyciągną; z tych doświadczeń wnioski.
Nic przychodzi to łatwo. Przed rokiem poznaniak Sławomir Pietras rzucił pomysł, by stworzyć w KCK miejską operę lub operetkę. Była dobra okazja, żeby sprawdzić, jak kictczanic podejdą do sprawy. Nawet nic próbowali podejść. .Wyręczanie się" niekic-leckimi zespołami na dłuższą metę grozi tym, że KCK nic zyska własnej tożsamości, stanie się natomiast tubą nagłaśniającą dokonania innych ośrodków. Trzymąjmy więc dyrektora Ruciń-skiego za słowo, że swoich nie będzie unikał.
Prawda jest taka: nikt nie ma pomysłu na miasto
Ludzie wojewody tworzą strategię wojewódzką, kielczanie będą mieć swoją, Polska zapewne też. 9 października ubiegłego roku zainaugurowano w kieleckim ratuszu działalność Rady ds. Opracowania Strategii Rozwoju Miasta do 2015 r. Do .okrągłego stołu* zaproszono elitę intelektualną miasta -parlamentarzystów, szefów znaczących w mieście instytucji, firm, przedsiębiorstw. Padło wiele pięknych słów o potrzebie określenia przyszłości Kielc niezależnie od tego, jaka ekipa polityczna rządzi miastem. Strategia ma być żywa, dynamiczna, otwarta na pomysły ludzi.
Po trzech miesiącach dowiedzieliśmy się od Teresy Czerneckiej, naczelnika Wydziału Polityki Gospodarczej UM, że... właśnie powoływane są zespoły, które określą cele miasta. - Kilka miesięcy temu przedstawiłem władzom miasta koncepcję, która mogłaby się stać szkieletem programu .Kielce 2015*. Przyjęte, leżą, lecz nic są realizowane - mówi z żalem Bogusław Ciesielski, skarbnik miasta.
- Teraz mamy co innego na głowie -powiedział nam prezydent Jerzy Suchański w odpowiedzi na pytanie o przyczyny tak ślamazarnego tempa prac nad strategią. - Myślenie dziś o dalszej przyszłości może sprawić, że potkniemy się na tym, co teraz najważniejsze, czyli przejęciu od wojewody zadań w ramach tzw. ncopilotaźu. To ogromna operacja,-która przypadła w udziale dużym miastom, więc to także krok w kierunku metropolii.
Należy jednak pamiętać również o tym. że jeśli teraz przegapimy szansę, potkniemy się w przyszłości.
Przygotowali:
LIDIA CICHOCKA BOŻENA SMORAWSKA GRZEGORZ KOZERA MACIEJ TOPOLSKI
Nie będzie rozbioru?
Z wicewojewodą kieleckim, JÓZEFEM WINIARSKIM, rozmawia ARTUR POT ACZ AL A
• Czy Kielecczyzna jest regionem bez przyszłości?
- Skąd taki pomysł? Oczywiście, żcz przyszłością. Duże, ludne województwo. położone w centrum kraju, bogate w surowce, rolniczo--przemysłowe, z kilkoma wyższymi uczelniami, na pewno ma szansę na rozwój. Są też, oczywiście, zagrożenia. ale nic oznacza to. żc jesteśmy na straconej pozycji.
* A jednak niektóre prognozy naukowe, w tym tzw. hipoteza Gorzelaka i Jałowieckiego, zawarta w koncepcji .Polska 2000 plus”, stwierdzają, że woj. kieleckie jest regionem zagrożonym stagnacją. Przewidują, że z dużym bezrobociem miejskim współistnieć będzie dotkliwe bezrobocie wiejskie, a tempo wzrostu Produktu Krajowego Brutto nie przekroczy 2-3 proc rocznie.
- Prognozy mają to do siebie, żc bywąją błędne. W roku 1990 powstała tzw. długofalowa koncepcja przestrzennego zagospodarowania kraju. Dokument został opracowany na podstawie badań Polskiej Akademii Nauk. I cóż tam można było przeczytać? Ano. że w najbliższej przyszłości potężne konflikty i problemy gospodarcze przeżywać będą takie aglomeracje jak Łódź, Warszawa i Gdańsk. Częściowo spraw-dziłosię to w przypadku Łodzi, natomiast co do Warszawy i Gdańska - absolutne pudlo. Podobnie w przypadku jedynego wymienionego w opracowaniu „obszaru szansy", którym miał być rejon sandomiersko-zamojski. Miała być eksportowa hossa na rynku żywnościowym. skończyło się na zapaści w rolnictwie. Teza o przewidywanej stagnacji na Kielecczyźme jest tym bardziej dziwna, żc w ostatnich latach np. produkcja rosła u nas szybciej od średniej krajowej.
• Jednak równic/ autorzy koncepcji przestrzennego zagospodarowania kraju „Polska 2000 plus" zakładają, żc Kielce nic są i nie będą t/w. ośrodkiem metropolitarnym. Nie mówi się o tym wprost, ale z pewnością będzie to mieć duże znaczenie przy tworzeniu ■napy przyszłego podziału administracyjnego krąju.
- Powtórzę: to tylko prognozy. Polską gospodarką, a więc i „przestrzenią" rządzi rynek. On me lubi, by ktoś dekretował awanse reginów. Na dodatek scenariusze autorów koncepcji „Polska 2000 plus" opierają się niestety również na błędach. W opracowaniach zupełnie pominięte zostały na przykład pasma i węzły osadnicze wzdłuż trasy nr 74. Wygląda to tak, jakby ktoś po prostu zapomniał jej narysować. Nasze protesty wzbudziło też zmarginalizowanie roli kieleckich wyższych uczelni. Nie zauważono nowych powstałych w Kielcach szkół wyższych . a dwóm starszym - Politechnice i WSP - przypisano o połowę niższą od rzeczywistej liczbę studentów. A przecież te uczelnie będą się rozwijać. Już dziś wiadomo, żc najsilniejszy w tej części Polski ośrodek akademicki - Kraków-me poradzi sobie z rosnącą liczbą studentów w tej części Polski. Prognozy mówią o podwojeniu do 2010 roku liczby studiującej młodzieży. Część tego ciężaru będą musiały przejąć dwa mniejsze ośrodki - Rzeszów i właśnie Kielce.
* Czy jest jeszcze szansa skorygowania informacji zawartych w koncepcji „Polska 2000"?
- Rząd przyjął dopiero założenia koncepcji przestrzennego zagospodarowania kraju. Dokument został skierowany do Sejmu, który miał się zająć sprawą już w listopadzie ubiegłego roku. Na razie jednak posłowie nie znaleźli czasu na dyskusję. Po debacie sejmowej planowana jest konsultacja programu w terenie, prawdopodobnie na szczeblu mak-roregionalnym. Będą więc jeszcze możliwości wpływu na ostateczny
kształt dokumentu, który ma b>ć przyjęty w drugiej połowic tego roku. '
* Czy zawieranie porozumień międzywojewódzkich, takich jak np. porozumienie małopolskie, nie jest pośrednim wyrzekaniem się samodzielności na rzecz najsilniejszego ośrodka, w tym przypadku Krakowa?
- Nic sądzę. Tego typu układy makroregionalne rządzą się bardzo demokratycznie, każde województwo po kolei obejmuje np. przewodnictwo związku. Nasze województwo jest zresztą członkiem kilku związków, np. z województwami leżącymi w polu trójkąta Ciechanów. Terespol, Kielce czy z Lublinem w sprawie turystyki. Nie widzę tu więc monopolu Krakowa. Uczestnictwo w takich szerszych gremiach daje za to możliwość bardziej dobitnego. czy też szerzej słyszanego mówienia o własnych aspiracjach. Dochodzą do tego sprawy czysto praktyczne, gospodarcze. Nic żyjemy na Księżycu, ani oddzieleni od sąsiadów chińskim murem. Współpraca jest konieczna.
* Jakie są aspiracje Kielc i województwa kieleckiego?
- Chcemy znaleźć się na mapie przyszłego administracyjnego podziału kraju, czyli - pozostać województwem. W przyszłej, jednoczącej się Europie mamy szansę stać się ośrodkiem o znaczeniu międzynarodowym. Centralne położenie, duży potencjał gospodarczy, niezła i rozwijająca się infrastruktura techniczna, podstawy do utworzenia ośrodka handlowego (Centrum Targowe), dobrze rozwinięta sieć otoczenia biznesu (m in. banki, instytucje konsultingowe), dają podstawy do takich nadziei.
* Naukowcy wytypowali już jednak polskie miasta, które mają szansę na awans do ligi międzynarodowej. Nawet w dalekiej perspektywie Kielc tam nie ma.
- I to wzbudza nasze protesty. Koncepcja „Polska 2000 plus" przewiduje promowanie awansu w hierarchii miast europejskich sześciu aglomeracji - Warszawy. Poznania, Krakowa, Szczecina, Wrocławia i Gdańska. Oprócz tego wymienia się cztery miasta jako tzw. ośrodki równowagi, które w dalszej perspektywie miałyby podstawy do podobnego awansu. Są to Lublin. Białystok, Rzeszów i Olsztyn. I o ile do członkostwa w „clicie sześciu" nic mamy z oczywistych przyczyn pretensji. to ustawienie Kielc na przegranej pozycji w porównaniu z Rzeszowem czy Olsztynem uważamy za krzywdzące. Aby jednak nic zachowywać się jak jegomość, który wypił ćwiartkę wódki, a krzyczy, jakby spożył litr. opracowaliśmy rzetelny raport przedstawiający między innymi autorom koncepcji „Polska 2000 plus" rzeczywistą, popartą danymi statystycznymi rangę Kielc.
# Czy takie potraktowanie Kielc może oznaczać, że maleją szanse na utrzymanie przez nie statusu miasta wojewódzkiego?
- Może, ale nic musi. Trzeba sobie zdać sprawę, żc „Polska 2000 plus" jest koncepcją o dużym stopniu ogólności. Autorzy bardziej nastawiali się na opis uwarunkowań międzynarodowych, makroekonomicznych itp. przyszłego rozwoju krąju. Problem podziału na region pojawia się tu w kilku wariantach. Tylko w jednym, przewidującym dwanaście reginów, nic ma Kielc wojewódzkich. Na razie wiadomo tylko tyle, żc we wszystkich wstępnych wersjach programu Kielce były traktowane jako ważny ośrodek
0 znaczeniu regionalnym i krajowym. Sprawa województwa nie jest natomiast przesądzona.
* Z niepokojących dis nas tez współautorów koncepcji wynika jednak, że Kielecczyzna zdaje się przegrywać, choćby z Rzeszowem, bardziej w sferze podświadomości, stereotypów, niż realnych wskaźników gospodarczych
1 społecznych.
- Owszem, można się pokusić o taką tezę. Z pewnych sformułowań mówiących o naszym regionie przebija swego rodzaju schematyzm myślowy. Jak ktoś słyszy „Kielecczyzna". to zaraz widzi skarżyską „zbrojeniówkę", starachowickiego „Stara", konecką odlewnię i stąpor-kowskie bezrobocie. Rzadko komu kojarzy się natomiast szybko rozwi-jąjące się Białe Zagłębie, znakomite firmy budowlane, rosnącą sferą prywatnej przedsiębiorczości, jedne z najatrakcyjniejszych w kraju warunki do inwestowania kapitału, dobrą sieć komunikacyjną i telekomunikacyjną itp. To, co mówię, nie jest czystym „chciejstwem". Niedawno ukazała się książka krakowskich naukowców o dziewięciu województwach Polski południowo-wschodniej. Według ich badań pod względem ogólnego poziomu rozwoju. Kielecczyzna wciąż utrzymuje drugą pozycję, po Krakowie.
* Czy to znaczy, że restrukturyzacja przemysłu z północy województwa i tzw. przeludnienie agrarne nie są według pana istotnymi problemami?
- Są. Nic dość, żc ważne, to jeszcze niesłychanie trudne do rozwiązania. Ale nie powinno to nikogo upoważniać do myślenia w kategoriach „czarne - białe".
* O istnieniu w Kielcach ośrodka regionalnego mówi się w kategoriach „stawki większej niż życie". Załóżmy, że znajdziemy się w województwie krakowskim. Czy to będzie aż tak wielka tragedia?
- Przede wszystkim - nie wierzę, żeby doszło do rozbioru województwa. Jaką niby wspólnotę terytorialną, kulturową, świadomościową itp., miałby czuć mieszkaniec Krynicy i Jędrzejowa? Moim zdaniem Kielecczyzna była, jest i będzie. Rozpatrując jednak rzecz teoretycznie. z pewnością należałoby się spodziewać degradacji z.naczenia Kielc jako miasta. Reforma regionalna wiązałaby się wszak z przekazaniem z centrum w dół dużej władzy. Ośrodki decyzyjne wyemigrowałyby do nowej stolicy województwa. To wiązałoby się z ograniczeniem rynku pracy np. dla osób z wyższym wykształceniem. Miasto straciłoby siedziby wielu powiązanych z UW instytucji, administracji specjalnych. Stał oby się ośrodkiem prowincjonalnym. Przykłady zc świata pokazują jednak, że w takim miejscu znakomicie może się rozwijać gospodarka. W tej dziedzinie niewiele zależy od urzędników, deeydujący jest zmysł przedsiębiorczości, pracowitość, umiejętność pozyskiwania kapitału.
* A czy nie obawia się pan, że nawet po utworzeniu regionu z siedzibą w Kielcach, znajdziemy się w roli ubogiego krewnego? Takich potęg jak Gdańsk, Poznań, Katowice, prędko nie dościgniemy. Zwłaszcza, że to głównie tam, a nie w takich miastach jak Kielce, najwięcej się dziś inwestuje.
- To jasne, źc takie niebezpieczeństwo istnieje. W planach przestrzennego zagospodarowania jest wprawdzie zapisana zasada pomocniczości. służąca wyrównywaniu różnic między poszczególnymi obszarami, ale jak to zadziała w praktyce - trudno przewidzieć. Osobiście nie przesadzałbym z nadziejami z tym związanymi; nikt dobrowolnie nie wyrzeknie się części własnych pieniędzy, by pomóc komuś „zza miedzy". Widać wyraźnie, żc idealnego rozwiązania nic ma. Nie być województwem -źle, być - to też kłopoty. Myślę jednak. że i na krótką i na dalszą metę znacznie lepiej wyszlibyśmy na tym drugim rozwfązaniu.
" Dziękuje za rozmowę.