Występ „Hagardu"dał znak do rozpoczęcia spotkania
Niech jabłka sypią się śliczne A zamiast świec daj gwiazdę mroźnych pól Czesław Miłosz
Gdzieś na południu w centralnej części Włoch tam, gdzie do dziś zielone wzgórza pokryte łąkami mieszają się z gęstymi lasami, tam gdzie na każdym wzgórzu wyrasta wioska, miasto, gdzieś na granicy Umbrii i Lazio jest takie małe miasteczko — Greccio od wieków niezmienione, którego ścieżki i kamienic pamiętają zapewne dotyk bosych stóp Tego, który dla naszego przyrodniczo-rolni-czcgo środowiska powinien mieć i zapewne ma wielkie znaczenia. To właśnie tutaj 800 lat temu, niedługo - bo na trzy lata przed śmiercią, wracając z Rzymu Giovanni Berna rdonc za zgodą Papieża ustawił i wspólnie z innymi członkami nowopowstałego zakonu, obecnie nazywanego franciszkanami modlił się przy żłóbku z dzieciątkiem w ubogiej scenerii prostej zagrody. Świeciły mu siostry gwiazdy, rozgrzewał ciepłem płomieni brat ogień.
A tak opisuje to zdarzenie Tomasz z Celano - pierwszy z biografów św. Franciszka z Asyżu:
Nastał dzień radości, nadszedł czas wesela. Z wielu miejscowości zwołano braci. Mężczyźni przygotowali świece i pochodnie dla oświetlenia nocy, co promienistą gwiazdą oświetliła niegdyś wszystkie dnie i lata.
Wreszcie przybył święty Boży i znalazłszy wszystko przygotowane, ujrzał i ucieszył się. Mianowicie nagotowano żłóbek, przyniesiono siano, przyprowadzono wołu i osła. Uczczono prostotę, wysławiono ubóstwo, podkreślono pokorę, i tak Greccio stało się jakby nowym Betlejem. Noc stała się widna jak dzień, rozkoszna dla ludzi i zwierząt. Przybyły rzesze ludzi, ciesząc się w nowy sposób z nowej tajemnicy. Święty Boży stał przed żłóbkiem, pełen westchnień, przejęty czcią i ogarnięty przedziwną radością. Ponad żłóbkiem kapłan odprawiał uroczystą Mszę świętą. Święty Franciszek donośnym głosem śpiewa świętą Ewangelię. A jego glos mocny i słodki, glos jasny i dźwięczny, wszystkich zaprasza do najwyższych nagród. A pewien cnotliwy mąż miał dziwne widzenie. Widział w żłóbku leżące dzieciątko, bez życia, ale kiedy święty Boży zbliżył się doń, onojakby ożyło i zbudziło się ze snu.
Tak, za sprawą Świętego z Asyżu dzieciątko Jezus obudziło się ponownie w sercach tych, którzy zdążyli o Nim zapomnieó.
Prostota i ciepło tamtej sceny przypomina mi inną opowieść o zdarzeniu, które miało miejsce 600 lat później, w malej górskiej austriackiej wiosce, w której w Wigilię Bożego Narodzenia, proboszcz odwiedził zwyczajną wiejską chatę, w której na sienniku, w domu drwala czy smolarza, we wnętrzu oświetlonym ciepłym światłem ognia, rodziła młoda kobieta z grymasem bólu na twarzy, ale i uśmiechem szczęścia — powstała wówczas jedna z najpiękniejszych kolęd Cicha noc.
Cicha noc
Święta noc, z zapachem siana, z beczeniem owiec, z nikłym światłem oliwnej lampki Cicha noc
Święta noc, w oddaleniu od bliskich, w syberyjskim mrozie, przy pustym stole z płomykiem kaganka
Sala stołówki wypełniła się do ostatniego miejsca
20