niech Ci zapłacą. Już ja to zrobię. Piszę dziś do Rajchma-na, aby Ci dał permanentkę do Filharmonii.
Co do Kazia [Korwin-Piotrowskiego], to ja dlatego Ci powiedziałam, żebyś był dla niego trochę sztywno, bo wtedy, gdyś chorował, ja napisałam do niego list zrozpaczony, błagając go, żeby przyjechał, bo jestem sama z Tobą chorym między obcymi, a on przysłał pieniądze z obojętnym listem i wymówił się, że ma sprawy. Przecież na dwa dni mógł w takiej chwili przyjechać. Tego mu nie mogę przebaczyć, i ja tak samo, gdybym była w Warszawie, zachowałabym się względem niego uprzejmie, ale sztywno.
Co do Makowskich, to jest ta historia, że ja u niego w sklepie winna jestem coś za materie (do 200 rubli). Przypomniałam sobie i to mnie trochę żenuje. Ale jeżeli chcesz, możesz do nich pójść. Idź do Łaskiej. Fedorowi-czowa wyjeżdża na cały rok.
O pieniądze się nie martw, zawsze Ci najserdeczniej dopomogę, a tylko maluj, ale nie niszcz! błagam Cię! nie niszcz! Całuję Cię bardzo serdecznie i proszę nie denerwować się głupstwami, a starać się wypłynąć.
Twoja szczerze Ci oddana i przywiązana
Lunia
Idź do [Towarzystwa] Miłośników [Sceny]. Tu grobowo, smutno i cicho. Nie żałuj, że Cię nie ma.
680
DO STANISŁAWA JANOWSKIEGO
[Zakopane, 7 XII 1903], poniedziałek
Mój Kochany!
Odpisuję Ci natychmiast na Twój list, którego po prostu zrozumieć nie mogę. Zdawało mi się, że dobrze robię i że w ten sposób dam Ci właśnie dowód, że stając na stanowisku [podczas polowania] z Andr[uszewskim], jeżeli mówiliśmy o czym, to o naszej pracy. Co Ty w tym widzisz, u diabła, złego? Jeżeli piszę, że inni strzelali słomki, a my, dwoje literatów, omawialiśmy naszą pracę, to w tym nie ma nic, bo przecież z malarzem ani z Gaikiem nie można było o tym mówić. Człowieku! czego Ty tragedie ciągłe robisz i mnie, i sobie życie zatruwasz? A miejże Ty Boga w sercu i zrozum, że ja jestem pisarzem i że muszą o mnie pisać! Tu czytali wszyscy ten artykuł1 i nikt w tym nic nie widział, a Gaik nawet powiedział: „To bardzo dobrze, że tak napisane, bo teraz nikt nie może zarzutu zrobić, że pani z Andr[uszewskim] na polowaniach rozmawiała.”
Jeżeli Ty się czujesz zniechęcony, to ja jeszcze więcej, wytrącasz mi pióro, nie dajesz mi odetchnąć ani pracować swoimi bzikami. Dlaczego Ty nie postawisz sobie za główny cel swej sztuki i pracy, a ciągle kręcisz się w kole drobiazgowym i do niczego nie prowadzącym. Piszesz mi, że masz obstalunki, że zacząłeś pracować, z Twojego listu to tylko widzę i to mnie nad wyraz raduje. Pisałam do Ciebie i list rekomendowałam, posyłając Ci list z Kasy [Zaliczkowej]. Musiałeś już to odebrać i z niego widzisz, że jesteś zdrów na płuca, bo inaczej byliby Cię nie zaase-kurowali. Ale, mój kochany, jak będziesz szaleństwami sobie głowę nabijał, nie wychodził z domu, bo Rabski umieścił mój prywatny list w interwiewie, żeby reklamę sztuce zrobić, to nigdy nie będziesz nic robił. Czas, żebyś się opamiętał, żebyś zrozumiał, iż masz 37 lat, że musisz zostać kimś, do czego masz prawo, że musisz sam zarabiać, i na życie, i na imię. Tak ten wyjazd do Warszawy do niczego nie doprowadzi i tylko zmarnowałeś pieniądze, i zaciągnąłeś dług bezpotrzebnie.
Zastanów się, jak by to wyglądało: „Podczas gdy inni polowali, my z Andr[uszewskim], stojąc na naszych stanowiskach, wraz z moim mężem omawialiśmy [Samuela] Zborowskiego.” Co to by było? Przecież Ty jesteś malarzem, a tu mówiło dwoje literatów, dwoje współpracowników, tak jak Ad astra pisała Orzeszkowa razem z literatem
123