założyć, że prawa fizyki kwantowej istnieją a priori w stosunku do świata [...] Niedozwolony przeskok od nieistnienia do istnienia musiał się jakoś dokonać. To jest właśnie Tajemnica Stworzenia” (5).
Marian Wójcik
1. Berna J. D.: Nauka w dziejach; PWN Warszawa 1957, s. 117-164.
2. CERN: Przewodnik po LHC. Grupa ds. komunikacji; CERN-Brochure 2008-001-Pol.
3. Fox R., Garbusy M., Hooker R.: Nauka o nauce; PWN Warszawa 1968, s. 85-155.
4. Gardner M.: Pseudonauka i pseudouczeni; PWN Warszawa 1966; Passim.
5. Hellen M.: Logika stworzenia - referat wygłoszony na konferencji zorg. przez Polską Akademię Umiejętności w Krakowie i opublikowany w książce; Informacja a rozumienie; 2005; s. 111 oraz s. 117-118.
6. Kilian Z. i Szczepanik T.: Mineralogia, petrografia i geologia; PWSZ Warszawa 1958; s. 222-271.
7. Miliard A. i Vangas P.: Historia świata; Firma Księgarska J. i K. Olesiejuk; Warszawa 2005; Passim.
8. Polański Z: Współczesne metody badań doświadczalnych; WP Warszawa 1978; s. 144-150.
9. Sedlak Wł.: W pogoni za nieznanym; Wyd. Lub. Lublin 1990.
10. Starża-Majewski St.: Wszechenergia wobec materii i życia; Gebethner i Wolff Warszawa 1924.
11. Śpiewla E.: Struktura wszechświata; „Biuletyn Informacyjny Politechniki Lubelskiej” nr 2/2007, s. 29-33.
12. Tadeusiewicz R.: Kryzys człowieka w świecie mediów; Politechnika Lubelska; Lublin 2008, s. 38-56.
13. Tatarkiewicz Wł.: Historia filozofii; PWN Warszawa 1958; Passim; tom I.
14. Young J. Z.; Zarys wiedzy o człowieku; PWN Warszawa 1978, s. 499-609.
15. Ziemecki St.: O prawach przyrody; WP Warszawa 1956;
16. Zonn Wł., Finkelsztejn A.: O nauce; WP Warszawa 1977; Passim.
W dniu 4 sierpnia 2010 r. zmarła nasza Koleżanka Dorota Wośko. Urodziła się w 1957 r. w Lesznie, tam ukończyła liceum, a potem studia bibliotekoznaw-cze na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pierwszą pracę zawodową podjęła w Instytucie Ochrony Roślin w Poznaniu, potem, już w Lublinie, w Bibliotece Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, a od 1 listopada 1987 r. w Bibliotece Politechniki Lubelskiej. Początkowo była zatrudniona w Bibliotece Wydziału Mechanicznego, a od 1998 r. pracowała jako kierownik w Oddziale Udostępniania Zbiorów.
Do Lublina trafiła przypadkiem i był to najszczęśliwszy przypadek w Jej życiu - Marcin. To dla niego zostawiła swoje rodzinne strony i przeniosła się do Lublina. Nikogo tu nie znała, na nowo musiała budować swoje relacje w obcym Jej środowisku, ale każdy kto Ją znał, wie, że nie miała z tym trudności. Gdziekolwiek się pojawiła ze swym urzekającym śmiechem, robiło
się jaśniej, weselej, ciekawiej. Miała w sobie coś czarodziejskiego i nie był to tylko kobiecy urok — ten Jej czar działał na wszystkich i wszędzie - w sklepie, w pociągu, banku czy kolejce. Nie umiała milczeć, była duszą każdego towarzystwa, motorem każdego przedsięwzięcia, projektodawcą i wykonawcą - wszystko w czym brała udział, pochłaniało Ją bez reszty. Dom, dzieci, praca - wszystko było ważne i na pierwszym miejscu. Tych pierwszych miejsc miała też sporo dla swoich przyjaciół. Wystarczyło przy niej powiedzieć, że zepsuła się pralka czy lodówka, już miała wizytówkę z solidnym i tanim zakładem usługowym, a gdy ktoś potrzebował nowej kreacji na wesele, Dorota zaraz doradziła sklep, fason, kolor i swoją kartę stałej klientki z co najmniej 5-procen-towym upustem. Jak trzeba było komuś upiec ciasto czy kogoś odebrać ze szpitala - Dorota zawsze była gotowa.
Nie była to jednorazowa, okazjonalna pomoc-jeśli nad kimś roztoczyła swe skrzydła, to ten ktoś zawsze mógł na nią liczyć, w nocy, w niedzielę, w wakacje, nawet ostatnio, kiedy już sama borykała się ze swoją chorobą i swoimi problemami.
Paradoksalne było to, że wszystkim pomagała, a sobie nie dawała pomagać. Postanowiła sama zmierzyć się z chorobą i konsekwentnie tego pilnowała. Do końca uśmiechnięta, wesoła, chociaż te osoby, które były z nią bliżej, widziały, że częściej się wyciszała, zamyślała. Pomoc w załatwieniu czegokolwiek kwitowała krótko: „tam nie po znajomości, tylko w kolejności”.
Odeszła nagle, nie żegnając się z nikim, choć przecież wiedziała, że odchodzi.
Dlatego my również Cię nie żegnamy, Doroto. Nadal będziemy korzystać z Twoich dobrych rad, śmiać się z Twoich przygód i powiedzonek, a szybki stukot obcasów w korytarzu będzie znakiem, że gdzieś tu jesteś, że gdzieś się śpieszysz, powiewając swą długą spódnicą i roztaczając wokół swój nieprzemijający czar.
Koleżanki i Koledzy
LstopadiOlOroku