dzące z szarej roli pióra jęczmienia. Dech wielkiej przestrzeni wiał z tych dorodnych pól, odslonionych ku niebu, w pieszczotach słońca. Rozlegle wąwozy, czyli błonia, kierując się ku dolinie Wisły, okryte już były darnią zieloną. Strużki i poniki łąkowe siały się żółtymi szlakami jaskrów, a suchsze wzniesienia zasiało nikle, błękitne albo białe kwiecie. Poprzeczne parowy, co się zbiegają ku każdemu rozdolowi, świeciły w słońcu jasno-żóltymi placami i żebrami szczerej gliny. Gdzieniegdzie uczepiła się ścian tych uroczych rozpadlin kolczasta tarnina, albo krzak dzikiej, powikłanej jabłonki Obydwie biały i różowawy kwiat okrył, jakoby komżą świąteczną. Niskie dołki między polami okrył żyjący połysk gałęzi. Białe brzozy stały tam po małych zboczach. Dotknięte żarem wiosennego ognia, pławiły czuby swoich gałązek w powiewach, omglone młodymi liśćmi. Oziminy spływały ku nim cudnemi zgięciami zagonów, jakoby glosy przerozmaite a wysokie jednego chóru. Chaty, gnieżdżące się w załamaniach parowów, albo przylepione do wyniosłych ścian z gliny, odbijały jasnością od zieleni sadów 1)«.
Nie widać tu na powierzchni osadów lodowca, są one w głębi, ale zatula je górą i cały teren pokrywa miałka, nieuwarstwo-wana glinka żółta, »lossem« albo mamutową gliną zwana. Ona to tworzy tę niezwykle urodzajną glebę, do czarnoziemu Podola podobną, — ona i na wygląd krajobrazu wpływa wybitnie. Zalegając grubym pokładem powierzchnię wygładza jej nierówności i zamienia ją w kształt płaskowyżu. Posiadając szczególną własność tworzenia prostopadłych zboczy nadaje rzeźbie terenu niezwykle oryginalne piętno. Każda rzeka, strumień drobny, — nawet droga polna, — wcina się w płaskowyż w postaci wąwozu czy jaru o stromych, pionowych ścianach. Rozgałęziające się dolinki tworzą labirynt głębokich, krętych korytarzy. Słowem jestto miniatura stosunków krajobrazowych znanych z chińskiego dorzecza Rzeki Żółtej, gdzie gliny podobne lecz wielokroć grubsze zaścielają powierzchnię.
Tensam lóss pokrywa ogromne obszary południowo wschodnich dzielnic Polski — przedewszystkiem Podole; — obramo-wuje od południa małopolską wyżynę i na północnych stokach Karpat się układa. Występowanie jego w Polsce jest ogniwem
*) Żeromski: Popioły,
37