łuku”, w orbicie ich zainteresowań były tylko kręgi kulturowe, w których łuk nie tyle się pojawił jako efemeryczne zjawisko, ile te z nich, gdzie replikowano go w ten sam sposób, wyposażając co najwyżej w tzw. wtórne cechy (np. zdobienia); te ostatnie nie miały żadnego znaczenia dla funkcjonalności tego rodzaju broni.
Nie tutaj miejsce na krytyczną wiwisekcję wszelkich uroszczeń, naiwności i błędów, jakie stały się udziałem szkoły dyfuzjonistycznej. Wystarczy powiedzieć, że idea dyfuzji w takim kształcie, jaki nadali jej przywołani badacze, od dawna spoczywa w lamusie — nomen omen — muzeów antropologii wiedzy. Warto jednak było ją przypomnieć w kontekście globalizacji, bo powraca ona tutaj w zmienionej szacie pojęciowej. I nie jest to przypadek.
Ulf Hannerz, wybitny antropolog i znawca kultury światowej widzianej w optyce „globalnej ekumeny”, wprost przecież powiada, że globalizacja polega na przenikaniu idei, wartości, znaków, towarów, sposobów myślenia i artefaktów z metropolitalnego centrum do peryferii. Dopiero wtórnie, za sprawą „peryferyzacji centrum” i „indygenizacji metropolii" światowych, oddziaływa zwrotnie na źródło, skąd globalizacja się rozprzestrzenia [Hannerz, 1996], We wcześniejszej pracy szwedzki badacz konstatował zaś: „Mamy dziś światową kulturę, ale lepiej upewnijmy się, co to właściwie oznacza. Nie nastąpiła żadna homogenizacja systemów znaczeń i ekspresji i nic nie wskazuje, żeby miało to szybko nastąpić. A jednak świat stał się siecią społecznych relacji, pomiędzy jego odmiennymi regionami istnieje przepływ znaczeń, któremu towarzyszy przemieszczanie się ludzi i towarów” [Hannerz, 1990: 237], Hannerz nie podaje jednak w wątpliwość, że dyfuzja globalnej kultury dokonuje się, i to w sposób jednostronny — od lepiej ekonomicznie sytuowanego centrum, do biernych i biednych peryferii, które jednak — zwykle nieproszone — zjawiają się u bram kosmopolitycznego Zachodu z własnymi żądaniami i pomysłami na życie.
Hannerz nie jest jednak pomocny, jeśli chodzi o nasze podstawowe pytanie: w jaki sposób taka dyfuzja zachodzi? Można sobie oczywiście dopowiedzieć, że nowe wzory przenoszą media elektroniczne, cała maszyneria kultury popularnej, działania marketingowe, ludzie podróżujący po świecie etc. Nie zbliża nas to jednak do odpowiedzi: dlaczego „to się przyjmuje” i dlaczego tak szybko upowszechnia, rodząc obawy jednych i nadzieje drugich? Dlaczego lokalne wspólnoty dobrowolnie rezygnują z własnych tradycji na rzecz upojenia operami mydlanymi, muzyką pop i wszelkimi innymi fenomenami, jakie zjawiają się tam i przenikają życie codzienne. I tutaj —jednak! — pojęcie dyfuzji może się stać pomocne.
104