nej strony antropologia zwraca się ku samej sobie, aby krytycznie „przenicować” własne dziedzictwo, ze strony drugiej zaś — przyjmując konsekwencje tej krytyki — badacze kierują swoją uwagę na rzeczywistość hic et nunc, uprawiając różne formy tego, co zwie się antropologią współczesności.
Wypada zapytać najpierw: cóż właściwie oznacza sam termin „antropologia współczesności”, jaki rodzaj wiedzy się pod nim ukrywa i jak różni się ta wiedza od „zwykłej” antropologii, znanej nam z podręczników akademickich, monografii problemowych czy opracowań teoretycznych? Słowem, czy nie jest to może kolejne modne słowo-wytrych, tak chętnie dziś i powszechnie przywoływane przez tych, którzy usilnie pragną określić swoją odrębność wobec antropologii akademickiej?
W całej niemal poewolucjonistycznej tradycji teoretycznej antropologia społeczno-kulturowa zawsze zajmowała się przede wszystkim współczesnym sobie stanem kultur „prostszych” — prymitywnych i chłopskich, które łączyły dwie cechy wspólne — ich zakładaną preliterackość i konkretne usytuowanie przestrzenne. Nie oznacza to, rzecz jasna, iż nauka ta nie posługiwała się rekonstrukcjami historycznymi i nie śledziła kultur w ich aspekcie rozwojowym. Generalnie jednak dominujący paradygmat synchronicznego opisu kultur kładł nacisk na strukturalno-funk-cjonalny mechanizm danej wspólnoty o wyróżnionych cechach jako czasoprzestrzennie umiejscowionej całości „tu i teraz”. Kultury te istniały, oczywiście, w tym samym czasie fizycznym co kultura antropologa; Położone były bliżej lub dalej, ale reprezentowały inne fazy czasu typologicznego. W konsekwencji „współczesny stan kulturowy” takiego to a takiego społeczeństwa był czymś jakościowo odrębnym od „współczesności”, w której antropolog poruszał się na co dzień.
Argumentacja na rzecz konieczności wyodrębnienia antropologii Współczesności z kontekstu „antropologii współczesnej”, rozumianej jako całokształt aktualnie uprawianych teorii i praktyk badawczych, ma dwojaki charakter. Po pierwsze, ma związek z ogólnym stanem humanistyki dzisiejszej, charakteryzującym się powszechną nieufnością do tzw. systemowych teorii kultury posługujących się rozmaitymi formami metanarra-cji. Po drugie — co jest zresztą bezpośrednim wynikiem odejścia od tak zaprojektowanej wiedzy o kulturze — antropologia współczesności Przedmiotem swoich zainteresowań czyni to wszystko, co ta pierwsza pozostawia zwykle na uboczu, spycha na margines, traktuje z nieufnością. Ujmując to inaczej, „antropologia współczesna” bardziej zawierza zdaniu, •ż „w niewielkim obrazku widać więcej niż w rozległej panoramie. Nie należy lekceważyć szczegółów. Warto pisać własnym rytmem, zwyczajnie”
I
85