rakterystycznej dla dziewiętnastowiecznej polskiej literatury; spierali się też o artystyczną wartość jego powieści. I oczywiście nikt nie wyróżniał subtelnych relacji osobowych w komunikacie literackim: gwarantem wiarygodności powieściowego słowa, każdego słowa, był Stefan Żeromski, autor i autorytet, skandalista i socjalista, pisarz z dziewiętnastowiecznym rodowodem, który i w XX wieku miał wiele ważnego do powiedzenia. Dlatego też: jeśli nawet interpretowano powieść, to i tak ostatecznie polemizowano z pisarzem i efektami przesłania przezeń wniesionego. To przesłanie zresztą, i to będzie głównym przedmiotem sporu, rozumiano skrajnie różnie. Miała rację M.J. Wielopolska, że styl reakcji na Przedwiośnie tworzy osobliwą mapę polskich kompleksów, idiosynkrazji i wmówień, jest poświadczaniem strategii jeszcze dziewiętnastowiecznych — obrony dobrego imienia Polski przez osłonę milczeniem narodowych przywar, błędów i nikczemności (taktyka Dulskiej: „własne brudy w domu prać”). Taki też punkt widzenia przyjmuje Rostworowski, żądając od Żeromskiego:
Dopóki obracał się na terenie sztuki nie wchodzącej w skład narodowego życia, dopóty pisząc dzieła, mógł być wyłącznie sobą, gdyż wyłącznie za siebie odpowiadał. Skoro zaś postanowił rzucić na papier żywy portret swojej Ojczyzny, podpisać ten portret autorytetem swojej wielkości i wystawić na widok wszystkich narodów, to powinien był przestać być sobą, a zacząć być narodem. Powinien był zrozumieć, że w oczach świata nie Żeromski za naród, ale naród za Żeromskiego odpowie: za oddawaną mu cześć, za solidaryzowanie się z jego słowem.
Tymczasem zapytuję: Co świat wyczyta z Przedwiośnia?r’6
I natychmiast udzieli odpowiedzi: horrendalne bezeceństwa! Oskarżenia były rezultatem różnic politycznych (także bezpośredniej reakcji zaczepionego przez oponentów dramaturga), to jasne i po wielekroć zostało już owo zjawisko opisane, przeto chciałbym zwrócić uwagę na repertuar postaw twórców młodopolskich wobec bitewnego zgiełku wokół Przedwiośnia i pewnych przeświadczeń myślowych, które towarzyszyły tym postawom. Punkt widzenia autora Judasza z Kariolhu już znamy: ten sympatyk Narodowej Demokracji pozostawał w sporze nie tylko z socjalistami, nie tylko z Żeromskim, ale także ze studentami polonistyki
56 K.II. Rostworowski: Czemu zwalczam ..Przedwiośnie”. „Głos Narodu" 1925, nr 145. Cyt za: Z.J. Adamczyk: „Przedwiośnie” Stejana Żeromskiego w świetle dyskusji i polemik z 1925 roku..., s. 343.
92