że wiersze Podsiadły, choćby i balansując na krawędzi, także dobrego smaku, są próbą sprostania wyzwaniu artystycznemu określonemu dziełem Barańczaka, i że mogą stanowić „wyraz hołdu dla autorytetu w jego własnym języku”, „wypożyczonym niejako w dowód podziwu i uznania”39, potwierdził zresztą sam ich autor w cytowanym już wcześniej Abecadle:
„Barańczak Stanisław - mistrz. Pokochałem go od pierwszych jego wierszy, jakie przeczytałem. A jak potem rosłem i niektóre przestawały mi się podobać, Barańczak pisał nowe, które znowu okazywały się dla mnie, przepraszam za wyrażenie, niedoścignionym wzorcem. Dużo się od niego nauczyłem i w wielu wierszach go naśladowałem. Nie raz zresztą na tyle źle się czułem z tym ściąganiem, że starałem się do niego w ten czy inny sposób przyznać. (...) Barańczak pokazał mi, ile humoru można zmieścić w najczarniejszej poezji. I ile poezji można wypatrzyć w koszykówce czy futbolu [...]”40.
Publiczne uznanie przez poetę autorytetu mistrza, świadomość wagi sygnałów metatekstowych, a nawet skrucha wyrażona przez ściągającego ucznia nie mogą nam jednak przesłonić tropów wiodących do motywacji innych niż „hołdownicze”. Poprzestanie na nich, choć narzucające się i kuszące swą oczywistością, wydaje się zbyt łatwym rozwiązaniem, w obrębie którego powinniśmy przyjąć po prostu do wiadomości, że „naśladowca realizuje w tekście swoje własne cele komunikacyjne”, natomiast samo naśladowanie dotyczy „pewnych tylko, znamiennych i rozpoznawalnych, właściwości poetyki wzoru, wtopionych w sposób konstrukcyjnie jednorodny w cechy poetyki autora dokonującego aktu naśladownictwa”41. Z uznaniem takiego wniosku za prawdziwy nie będzie się mógł pogodzić nikt, kto zna twórczość Jacka Podsiadły sprzed interesującego nas zbioru.
39 Ibidem.
40 J. Podsiadło: Abecadło..., s. 12-13.
41 S. Bal bu s: Między stylami..., s. 275.
102