ską”43. Czy zatem zdjęcie tej maski jest poetycko dostępne, ale, jednakowoż bez popadania w patos i „obrzydliwość rytmicznej mowy”44, bez „zaraźliwego” epatowania odbiorcy łzami żałoby?
W poszukiwaniu śladów współczesnej obecności trenu warto odwołać się do autokomentarza Bronisława Maja, który, omawiając swój najnowszy zbiór wierszy (Elegie, treny, sny, 2003), tak mówi o jego zawartości: „Jest też sporo wierszy, które są - o ile to dzisiaj cokolwiek znaczy -trenami, dotyczą konkretnych osób”45. W tej intuicji ge-nologicznej trapiąca i nas wątpliwość (wyrażona słowami: „o ile to dzisiaj cokolwiek znaczy”) zostaje właściwie od razu rozwiązana: te wiersze w przekonaniu Maja bowiem są trenami, które, powtórzmy za nim: „dotyczą konkretnych osób”. Innymi słowy, odczucie trenu u współczesnego poety wyraźnie zawiera się w ścisłym związku z doświadczeniem intymnym, i tak też rozumienie owej konkretności realizowane jest następnie przez Maja w trenologicznej serii wierszy z Albumu rodzinnego. Ten oczywisty spadek po Kochanowskim, obecny w uznawanym przez Maja „modelu pisania”, wywołuje tym samym w koniecznym modelu interpretacji, potrzebę uznania, jak to w odniesieniu do „archetypu” polskich trenów zrobił Jerzy Ziomek - „autobiogra-fizmu jako hipotezy koniecznej”.
Kierując się taką właśnie formułą trenu, w polskiej poezji drugiej połowy XX wieku i już także w poezji początku wieku XXI, odnajdziemy bez trudu znaczące przykłady utworów, których lektura i rozumienie nie są możliwe bez odniesienia do zajmującego nas gatunku. Oczywiście wymienić trzeba tu przede wszystkim poświęcony zmarłej córce zbiór Anka (1956) Władysława Broniewskiego, cykl Dobranoc matce (1959) Anny Kamieńskiej i jej także Biały rę-
43 Ibidem, s. 24.
44 Cytat z poematu C. Miłosza: Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada. [1974]. W: Idem: Wiersze. T. 2. Kraków 1993, s. 217.
45 Przejść przez próg samotności. Rozmawia Joanna Gromek. „Gazeta Wyborcza”, 25.06.2003.
204