7921506967

7921506967




TO BYŁO, TO SIĘ ZDARZYŁO

Liceum Morskie

- Kuźnia Marynarzy



OBSERWATOR.    _

morski

Przez osiem lat przy Wałach Chrobrego stał biały parowiec z czarnym kominem. Nazywał się„Kapitan K. Madejewicz" i był siedzibą legendarnego dziś Liceum Morskiego. Szkoła na statku istniała od roku 1973 do 1981. Potem, gdy statek odprowadzono do stoczni złomowej, jeszcze przez cztery lata funkcjonowała już na lądzie, w Policach. W sumie LM opuściło 627 absolwentów.

Szkołę utworzyła i utrzymywała Polska Żegluga Morska. Powiększała się flota szczecińskiego armatora i potrzebował on nie tylko oficerów, ale również dobrze przygotowanych marynarzy i motorzystów. Na siedzibę przyszłej placówki szkolnej przebudowano statek bazę rybacką „Kaszuby” i nadano jej imię kapitana kapitanów. Statek stał się charakterystycznym 20 | www.obserwator-morski.pl elementem morskiego Szczecina. Jego zdjęcia znalazły się w wielu albumach i na widokówkach. Był chętnie fotografowany przez szczecinian i turystów.

Zainteresowanie szkołą wśród młodzieży było ogromne. Szybko zaczęto określać ją jako elitarną. Obowiązywały egzaminy i nie było łatwo do niej się dostać. O jedno miejsce ubiegało się kilka osób.

Kpt. ż.w. Wiesław Cholewa: -Kiedy ja startowałem w 1975 roku, było ośmiu chętnych na jedno miejsce. Przyciągała nas chęć przeżycia morskiej przygody, zdobycia atrakcyjnego zawodu, za jaki uchodził

możliwość zobaczenia świata bez paszportu. Wiedzieliśmy, że już w czasie czteroletniej nauki są praktyki na statkach handlowych. Ponadto szkoła znajdowała się na statku, co

siermiężne, a placówka skoszarowana. Na statku mieszkali wszyscy uczniowie, także ci pochodzący ze Szczecina. A ta niemalże wojskowa dyscyplina, przebywanie z sobą na niewielkiej przestrzeni wiele nas nauczyło, przede wszystkim przygotowało do pracy na morzu. Byliśmy przygotowani zawodowo i psychicznie. A bywało, że rejsy trwały nawet po 9 miesięcy i dawaliśmy sobie radę. I co ważne, przyjaźnie zawarte w czasie tej czteroletniej nauki trwają do dziś.

Pobudka o szóstej, gimnastyka, sprzątanie kabin, śniadanie, poranny apel. Potem kilka godzin lekcji. Uczniowie pomagali w kuchni, sprzątali pomieszczenia. Na statku nie było ani jednej sprzątaczki. Po południu nauka własna, zajęcia w kółkach zainteresowań. A tych kół było siedemnaście (sportowe, fotograficzne, plastyczne, hobbystyczne). Pielęgnowanie różnych zainteresowań i pasji było wręcz obowiązkowe. Szkoła miała własny miesięcznik „Trap” redagowany pod okiem polonistki Stanisławy Żychlińskiej. Regularnie

ii. Do szkoły napływały listy




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
nakowo dobre). Mogłoby to się zdarzyć przy prawdopodobieństwie 0,9 wygrania 80 i prawdopodobieństwie
IMG)87 To się nazywało we mnie miłością — i było nią w pewnym stopniu — do chwili, póki gąszcz matec
skanowanie0037 (28) Nie mam pojęcia, jak to się stało. Było późno, cały dom tomjl w ciemnościach, ws
IMGI54 (4) A> dotknąć, lecz która odsłania to, co może się zdarzyć, i dlatego jest tak nic-zbędna
14 (148) 14 KATARZYNA. Chłop... Chłop! co było a nie jest, to się nie pisę w legestr. Ten jest chłop
INFRASTRUKTURA A BEZPIECZEŃSTWO Czy to samo nie może się zdarzyć u nas? Bierzemy udział w światowej
Untitled24(1) 162 Dzień 4 (26 marca 1998 r.) się zdarzyć. Nie widzę żadnych realnych przeszkód, żeby
□□ To, co zdarzyło się na tej drodze, określiłbym jako próbę samobójstwa połączoną z próbą
PRAWDOPODOBIEŃSTWO H ŻE JAKIŚ PRZYPADEK SIĘ ZDARZY, JEST TO MATEMATYCZNIE WYRAŻONA

więcej podobnych podstron