A więc nie indywidualność twórcy, lecz treść i przedmiot dzieła literackiego były wyznacznikiem stylu pojmowanego tylko jako zagadnienie retoryki. Zgodnie z założeniami retoryki słowa dzielono na puerilia, muliebria, virilia, silyestra, urbana (chłopięce, niewieście, męskie, wiejskie, miejskie), a cechą charakterystyczną stylu miał być tylko odpowiedni i jednolity dobór słownictwa, dostosowany do przedmiotu dzieła.
Ponieważ średniowieczny odbiorca literatury był słuchaczem, a nie czytelnikiem, i nie korzystał z udogodnień współczesnego tomiku poezji, gdzie rytm i rymy ukazane są graficznie, nie mógł więc kilkakrotnie powracać do raz wysłuchanego dzieła, trzeba było w utworze literackim rzeczy ważne mocno podkreślać, bieg akcji przypominać i powtarzać, dbać o rytm zdecydowany i wyraźny, ale zamiast rymu długo wystarczał asonans, zwłaszcza wobec półśpiewanego sposobu recytacji. W retoryce średniowiecznej zaleca się więc stosowanie apostrofy w rodzaju: „Or escoutez, grans et meneurs...”(„Oto słuchajcie, wielcy i mali...”), umiejętne powtarzanie tej samej kwestii w innych słowach (co nazywano expo-litio albo interpretatio), posługiwanie się dygresją moralizatorską. Warto też podać, że bohaterowie dzieł literackich, recytowanych przez poetę w obecności słuchaczy, charakteryzowani byli raczej za pomocą sztuki aktorskiej niż sensu stricto literackiej.
Dzida te - recytowane z pamięci, rozpowszechniane z pamięci - nie były obliczone na trwanie dłuższe. Pamięć ludzka, nawet tak doskonała, jak pamięć ludzi średniowiecza, jest jednak krucha. Dlatego też poeci interesowali się nie tyle niezależną od odbiorców wartością dzieła, ile jego aktualnym sukcesem. Prawa autorskie nie istniały.
„Wyobraźmy sobie dla przykładu - pisze prof. Chaytor - że nowa epopeja czy roman odrecytowane przez autora czy truwera zdobywają poklask i literat otrzymuje od swego patrona podarunki, nagrody, może korzystać z nowych zaproszeń i innych dobrych skutków swej sławy. Truwerzy nie widzą powodu, aby miało się przestrzegać krzywdzącego monopolu. Jedynym więc sposobem jest stworzenie podobnego dzieła samemu. Autor nie wypożyczy nikomu swych notatek. Wobec tego konkurenci starają się posłyszeć sławne dzido kilka razy z rzędu. Wówczas przystępują do opracowania własnej wersji poematu, ufając tylko swej pamięci. Jak długo dzido pozostaje do dyspozycji niewielkiego a ścisłego grona, utrzymuje się ono na poziomie oryginału. Ale konkurentów jest wielu i wielu pragnie czerpać korzyści z literatury. Powstają więc coraz to nowe wersje. Wówczas to właśnie tekst oryginału ulega zniekształceniu. Następstwo wydarzeń, rozmowy, opisy, osoby są w mniejszym lub większym stopniu zachowane. Ale bieg zdań, budowa i system rymów oraz inne szczegóły tego typu zmieniają się zależnie od poziomu i dobrej woli autorów reprodukujących. Zdarzyć się może nawet, że jakiś truwer opracowuje całe dzido tak, aby je dostosować do nowego rodzaju publiczności, do jakiej się zwraca (np. wersja Florę et Blanche florę). Część kopii potem ginie. Inne zostają przepisane przez skrybów, których różne metody i różny stopień dokładności wywołują dalsze zmiany. Kiedy więc współczesny wydawca zabiera się do pracy nad średniowiecznym utworem literackim, ma on przed sobą rękopis dzida takiego oto typu, rękopis najczęściej uszkodzony i mocno zniszczony przez czas”.
Tak właśnie ma się rzecz na przykład ze sławną Pieśnią o Rolandzie. Około 1770 roku starą już epopeję zachowaną w rękopisie z Oxfordu odnowiono i dostosowano do nowych gustów, zamieniając asonanse na rymy, skracając niektóre sceny, rozwijając inne. Rzecz zrozumiała. Mniej natomiast oczywiste wydaje się to, że tak odnowiony poemat dotrwał do naszych czasów w dwu wersjach. Jedna zapisana została w tzw. rękopisie paryskim oraz w tzw. rękopisie z Cambridge. Druga - w tzw. rękopisie lyońskim. Obie wersje są prawie takie same. Ale w strofach, które opisują tę samą scenę, w zdaniach, które wyrażają tę samą myśl, rzadko natrafia się na dwa identyczne wiersze. Podobnie wyglądają rękopisy wielu innych średniowiecznych epopei francuskich. Są to fakty nie spotykane w żadnej innej literaturze.
7