14 Moje przygody z brydżem w tle
nym razie nie może liczyć no takie okolicznożci łapodzące.
Trzeba przyznać, studium to zrobiło no mnie silne wrażenie dzięki nienaponnoid s/ormułowań I żarli-wołci, któro z niepo aż buchała. Zrozumiałem, że dopóki „Orbis" ma w zanadrzu'tak potężne orpu-menty, zapranie w brydia na terenie orbisowepo imperium pozostanie sennym marzeniem.
Postanowiłem więc wziąć tępo byka za ropi. Poszedłem wprost do Szmatławezyka.
Oczywiżcie, mopłem powiedzieć mu tek:
brycz niż nicz
nicznepo bujania, które * ntm czy*
Bardzo lubię brydża Nie ułepa wątpliwości, U ze wszystkich odmian pry w korty to wiośnie najbardziej zasługuje na uwapę. Niestety, mimo że np. w kolach jnte-liyencji prceującej jest ona bardzo rozpowszechniona, czynniki o/icjal-ne z „Orbisem" na czele traktują ją z nieukrywana wropcśclą. Ponieważ zaś „OrbisT to opóle niechętnie zajmuje zię procą polityczno - wychowawczą wśród iicoich klientów, ponieważ woli on brutalne metody nacisku administrocyj-neyo — zamiast wytłumaczyć połciom, jakie szkody moralne i materialne — jepo zdaniem — poniosą oni (trojąc to brydża, zamiast przekonać ich, ie o wiele przyjemniej jest yrać to klipę, albo to opóle nic nie robić - superdyrekcja ..Orbisu" tcydala po prostu zakaz bry diotoonio to stooich niezliczonych ploeótokach, prożąc toinotoajcom surotoymi karami, aż do śmierci piodotoej (przez odmotoę podatco-nia ciastek) trlącznie.
Zointeresouialo mnie: z czego się rodzi ta zawziętość? Ponieważ zai, mimo anatemy rzuconej na mnie przez „Orbis", zochotoolem tam jeszcze ukryte znajomości, zacząłem rozpytytoać: o co poszło?
Mdj znajomy (noztoiska, z powodów zrozumiałych, nie podaję) oś-toiadczył mi, że sprawa ta była przedmiotem rozszerzonego plenum superdyrekcji. Że przetoaiyła opinia o ideolopicznej toroyotd yry to brydża. Ze jednak, ptcoli obiekiytr-noici, zwrócono się do jednej z najtęższych ptóto to naszym Jwie-cie kulturalnym, do toybitnepo proznatocy pro/, red. Szmatłaicczy-ko, z proibą o opinię
Niestety, ta okazała się fatalna. Pro/, red. Szmatlatoczyk otrzymawszy bezpłatny miesięczny pobyt to jednym z oirodków „Orbisu" wy potoioal niewielkie studium, ut którym udowodnił, ie:
1. pre ut brydża jest pochodzenia anglosaskiego i już przez to samo nosi no tobie piętno kosmopoli-
2. jeden z najwybitniejszych teoretyków brydża, Culbertson, był w swoim czasie amerykatiskim charge d'a//aires w Madrycie i brat udział w rokowaniach z krwawym Franco o udzielenie baz wojskowych dla Ameryki,
J. struktura pry, przeciwstawiająca sobie kolejne pory praczy, sama w sobie symbolizuje walkę klas antoponistycznych i znamionuje e* litarne pochodzenie pry, w przeciwieństwie do epalitarnych pier, w których wszyscy pracze walczą jak równi z równym!. Oczywlfcte, tylko te ostatnie gry — (np. dureń, kozioł, papa, wóz ild.) należą do zdrowego ludowepo nurtu, uznanego przez współczesne, postępowe, proznawstwo i zatwierdzonepo przez instytut Badań Gier i Zabaw To-warzystkich PAN.
Prof. dr Szmatławczyk stwierdził dalej, że chociaż np. sprawa preferansa nie jest jeszcze wyjaś-niona do końca, ponieważ znalazły się ostatnio dane, że prali w niepo niektórzy wybitni przedstawiciele realizmu krytycznepo w Polsce i w Rosji, że więc nie wykluczony jest pewien burzuazyj-no - demokraty-zny charakter
pre/eronso, to jednak brydż zjawił się niewątpliwie — Brydż nie jest prą hazardową Wyrabia zdolność rozumowania u stopniu porównywalnym tylko z szachami. Wyrabia też zespotowoió Jest poza tym prą pasjonującą Tak jak warcaby stają się mdieiprymi-tywne dla tępo, kto nauczył się prać w szachy, tak dla tępo, kto się nauczy! brydia Staną się prymitywne i nudne wszystkie inne pry karciane, łącznie z niebezpiecznymi prami hazardowymi. W ośrodkach wypoczynkowych — zwłaszcza w okresie złej popody—może on stać się doskonalą rozrywką — np. w formie turniejowej, bardzo ciekawej i zupełnie u nas nieznanej. I właśnie jako rozrywka, tania. nieszkodliwa, interesująca — może on stać się jednym z elementów walki z prawdziwym niebezpieczeństwem społecznym, jakim jest np alkoholizm.
Mopłem tok powiedzieć. Ale
przecież znam Szmatławezyka jak łyse po konia Powiedziałem tak:
— Styszdiicie profesorze, co się na żwiede dzieje? O tych impresjonistach, na przykład? I tak w o-póie?
Szmatiawczyk słyszał. Owszem, zrobiło to na nim pewne wrażenie. Wobec tępo mopłem jechać dalej. Zapytałem po wprost czy gra w brydża Nie prał, oczywiżcie.
— Bardzo szkoda — powiedziałem. — Wiecie, ze ostatnio mówiło się o tym w sjerach, wiecie, tępo .. W ramach podniesienia stopy życiowej i troski o człowieka W Ru-danym tępo roku np, prał w brydża jeden minister. Całkiem dobrze, zresztą 1 wiecie, że ten znakomity człowiek, członek (tu powiedziałem szeptemj i ceionek (też powiedziałem szeptem) też prywat. Coraz lepiej. Jnny minister, w tym samym domu mieszka co ja (powiedziałem tak, bo ostatnio Szmatlaw-czyk stracił trochę do mnie respektu) też ptł Rozumiecie? A w opó-le, zauważyiiżde w pozetach? O tej hucie żelaza? O umowie handlowej? Ciekawe, co?
Szmatiawczyk wyraźnie się zaniepokoił. Jepo rumiana twarz o zaokrąplonych rysach trochę poszarzała. Zaczął szybko się podć, przetarł okulary.
— Tok, że wiede - dąpnąlem -
Tyle było szczerepo niepokoju w tym pytaniu, że się prowie zmieszałem. Prawie zrobiło mi się jepo
— Co prawda? — Zapytałem już zdecydowany przyznać się do cyn
- 2e_ tępo, - że minister, w tym samym domu co i wy?-
— Ach, to? Jak najbardziej. — Powiedziałem sucho. - O piętro niżej,
- Co wy powiadacie. - Zapiał. — I co, prawdziwy? Nie wice?-
— Wice — Odparłem popardii-wie. — Za kopo mnie madę? I oto widzide skutki. Od dwóch miesięcy nie ma pro/, red. Szmatlawczy ka w Warszawie. Wydębiwszy stypendium (tym razem od lB.G. i Z. T. przy Pan-ie) siedzi w Krynicy czy w Szczawnicy i pracuje nad najnowszymi poptądami na teorię i praktykę brydża. Przystał mi nawet dwa rozdziały z prośbą o opinię. W pierwszym wykrywa istnienie dwóch nurtów wewnątrz same-po brydża: antydemokratycznepo, dopmaiycznepo brydża wg. Culbert-sona i drupiepo nurtu — demokra-tycznepo i onSydopmatycznepo brydia polskiepo wedlup mec. Soko-
W innym rozdziale zastanawia się Szmatławczyk nad pochodzeniem słowa „brydż”. Stanowczo odrzucając kosmopolityczną etymotopię brldpe—most, Szmatławczyk analizuje szerep polskich wyrazów o podobnym brzmieniu. Nie znajdując bezpośrednich związków z „bryndzą" Szmatiawczyk pozostawia jednak ten wątek przyszłym badaczom do sprawdzenia. Sam się skłania wywieść słowo „brydż" od „brykać" ł zwłaszcza „bryczka". Brykać — w pewnym sensie znaczy tyleż, co uciekać. Czasem ucieczka jest jedyną możliwą /ormą protestu. Nie trudno Więc zrozumieć, że w okresie hurkowsko - apuchtinowskiej reakcji ta pro w karty stała się jedną z /orm ucieczki od ówczesnej ponurej rzeczywistości. Zlokalizował też prę klasowo. Bryczka -więc nie karoca. Bryczka - to znaczy powóz jednokonny. Więc drobna szlachta, rujnowana przez monopolistyczną politykę cen na zboże!
Więc w pórę serca! Może jeszcze będziemy mopli prać jawnie w brydża na werandach „orblsowych" pensjonatów. Szmatiawczyk żąda tylko odrzucenia błędnej pisowni, powrotu do prawidłowej formy „brycz". Pies go trącał, nie protestujemy. Lepszy brycz niż r.icz.