Recenzje i noty recenzyjne 131
cji poprzez włączenie do niego humoru i banału, a jednocześnie przesunięcie na dalszy plan samego dramatyzmu dokumentalnego. Powstawały nowele dokumentalne, które można uznać za pierwszy krok do rcality TV. Niestety, wartość, inteligencja i powaga zostały wyeliminowane z dokumentu, a ich miejsce zastąpiły banał i codzienność. Należałoby do tego dodać, że wystrzeganie się poważnych treści doprowadziło do zatracenia wartości.
W rozdziale „Wojny formatów” autorzy próbują nawiązać do odporności widza na tego typu programy, stwierdzając, że odbiorca (telewidz) wic, że przed kamerą uczestnicy grają i tylko pod wpływem silnego stresu ściągnęliby maski i pokazali swoje prawdziwe oblicze. Wydaje się, że mamy tu do czynienia z teorią postmodernizmu mówiącą, że za sprawą zmian cywilizacyjnych powstaje porządek społeczny (programowy), w którym władza mediów jest tak potężna, że nadaje kształt prawie wszystkim obszarom społecznym6 i dopiero - wymienione przez autorów - silne przeżycia mogą przywrócić logiczne myślenie.
Dowiadujemy się również o możliwościach wypaczenia psychiki człowieka przez reality show. Nic znajdziemy tu jednak żadnej wzmianki o odpowiedzialności autora programu za występujące w nim osoby7. Należy na to zwrócić szczególną uwagę, ponieważ psychika ludzi słabych nie wytrzymuje tak dużego napięcia emocjonalnego8 (w Polsce wielu uczestników Big Brothera po opuszczeniu programu musiało się zwrócić o pomoc do psychologa). Trafne jest stwierdzenie, że rcality TV działają na płaszczyźnie nieetycznej, czego przykładami mogą być kontakty seksualne uczestników programu i wykorzystanie przez programy tego typu ataku na World Trade Center z 11 września 2001 roku.
Książka daje nam możliwość zapoznania się, jak od podstaw budowano reality TV i na czym obecnie programy te są oparte, z jakich materiałów korzystają i czy to, co robią, jest zgodne z prawem. Znajdziemy tu również opis walki konkurencyjnej między producentami poszczególnych reality show i ich mutacji, co jest dowodem na to, jak wielkie pieniądze idą za produkcją tego typu programów i jak mało w tym wszystkim liczą się ich uczestnicy.
Pewne zastrzeżenia można mieć do opisanego przez autorów stanfordzkiego eksperymentu więziennego. Oczywiście wina leży po stronie autora eksperymentu, czyli P. Zimbardo. Opisane lam sceny wydają się nierealne, a mistyfikacja owego zdarzenia niemożliwa. Aby mieć kontrolę nad taką grupą, trzeba by było usunąć przywódców obu stron, przerwać całą komunikację między nimi i odwrócić uwagę od przyczyny, przez którą znaleźli się w tym pseudowięzieniu; powyższy eksperyment nie zakładał jednak takich działań9.
M. Mroziewicz, Media masowe. Władza, rozrywka i biznes, Warszawa 2001, s. 396. Uwierz w dokument, TVP 3, 31.03.2006.
8 E. Aronson, T.D. Wilson, R.M. Akcrt, Psychologia społeczna..., jw., s. 110-111.
L. Bon, Psychologia tłumu, Warszawa 1986, s. 27.