czytelników, które traktował bardzo osobiście, przekonały go, że nie przegrał życia:
We mnie był lęk - chyba jak w każdym parającym się twórczością -przed zmarnowanym życiem. [...] Długo był we mnie ten lęk. Do czasu napisania Jezusa z Nazarethu. Kiedy napisałem w IV tomie ostatnie zdanie, potem kropkę, a potem zaczęły napływać niezliczone ilości listów od ludzi piszących, czym jest dla nich ta książka - pomyślałem sobie, że właściwie... [...] Ale po napisaniu Jezusa z Nazarethu stwierdziłem, że -nie zmarnowałeś życia. Tu nie chodzi o to, że niczego się po sobie nie zostawi (noti otnnis mortar i tym podobnie), nie, tu chodzi o spełnienie lub niespełnienie obowiązku... Obowiązek - to jest moja mania prześladowcza, ideefixr!\
Autor starał się swą twórczością odpowiedzieć na wezwanie do głoszenia Ewangelii. Napisanie egzegctycznej powieści o Jezusie jako o Bogu, który wkroczył w historię ludzkiego życia, by uczynić je historią zbawienia, traktował jako bardzo prywatny, osobisty wkład w dzieło ewangelizacji zapoczątkowane przez Jezusa dwa tysiące lat temu214.
Praca nad powieścią była codzienną przygodą życia dla Romana Brandstaettera, skoro traktował ją jako rozrachunek z wła-
Asyżu także się Panu uda i życzę, aby dał Panu wiele radości. Łączę najserdeczniejsze pozdrowienia i wyrazy wdzięczności za łaskę, której doznałem w skromnym udziałe przy książce o Jezusie”.
2B T. K r z e m i c d, Będzie drugie..., s. 104-105. Podobnie mówił, odpowiadając na pycanie, czy nie miał nigdy poczucia straconego czasu: „Nic odpowiedział od razu. Zamyślił się. [...] zapalił fajkę. Wstał. Chodził dłuższy czas po gabinecie [...). Wreszcie usiadł i oświadczył zdecydowanie: ^Ponieważ nie jestem ojcem bomby atomowej, nie marzę o posadzie stolarza czy ogrodnika, choć to skądinąd piękne zawody. Nic zamierzam się narodzić po raz drugi. Wystarczy mi jedno życie. Mało zrobiłem? Dużo zrobiłem? Nie wiem. Inni to ocenią. Ja do czasu napisania Jezusa z Nazarethu miałem różne wewnętrzne niepokoje, wątpliwości. 1...) Człowiek na pewno mógłby zawsze wżyciu dokonać więcej, niż dokonał, tylko granica tego »\vięccj« jest nieokreślona” (J. G r z c g o r c z y k. Epoka, która..., s. 11).
214 Na ten temat rozmawiał z J. Grzegorczykiem (tamże, s. 11): „Wypowiedziałem w tym utworze wiele moich osobistych sprzeczności, niepokojów, rozterek, lęków, wewnętrznej szarpaniny. Chodziło o to, aby to wszystko z sobą pogodzić, ugruntować, wytłumaczyć, uspokoić i - przezwyciężyć”
90