DZIEWCZYNA. 271
DZIEWCZYNA. 271
— Żałuję, że nie mogę panu dać wyższego stanowiska nad to jakie posiadasz—napisałby JWielmożny... dodała zgryźliwie.
On rozwijał plan jakiś.
— Jesteśmy na takiej stopie życzliwej zażyłości, że rada-bym uczynić panu jedno, może niedyskretne pytanie.
Policzki miała zarumienione, łono falowało gwałtownie.
— Po co ten wstęp—znasz pani inoję życzliwość, wystarcza proste zapytanie, abym odpowiedział szczerze...
Patrzał na nią, w zachwyceniu: ładną; była prawie, z tą purpurą na licu, nieśmiała, wahająca się...
— Pewna jestem, że Joanka dała Panu do zrozumienia, iż jedno Pana słowo...
— A zostałaby moja żoną? o to pani zapytuje?
— Tak.
— Dawno już—jeszcze podczas owego balu z powodu urodzin pani..,
— Trochę za nagle i za natarczywie...
— Dziwactwo za swobodnie wychowanej dziewczyny.
— Wierzaj mi pan, nie byłaby to dla pana stosowna partya...
— Tembardziej, że nie czuję do niej żadnego pociągu.
— Piękna jest...
— Piękna maseczka—nic więcej.
Wejście Hubego przerwało dalszą rozmowę.
Lila podała inżenierowi rączkę. Uścisnął ją, zatrzymał w swojej o jedno mgnienie oka dłużej niż należało, patrząc w jej błyszczące, długiemi rzęsami przysłonięte szafiry.
Zadrżała pod wpływem tego spojrzenia i poskromiwszy wzruszenie, wywołane niem, rzekła żartobliwie:
— Panie Hubę, powierzam panu jutro pana Kruszewskiego; pilnujcie go oboje z Michasią, żeby nie zostawił serca w Kawinie.
— Chyba nie zostawi; nie sądzę, aby się dał uwikłać w sieci tak lekkomyślnej pannie...
— Niezbyt lekkomyślna—odparła Lila—rok temu, o podob-nój partyi zaledwie marzyćby mogła była.
IX.
Dwa tygodnie bawił Kruszewski na Szlązku pruskim.
Pod pozorem pertraktacyi z kopalnią, jeździł po okolicy; badał grunt, rozpytywał, zasięgał wiadomości u starych górników, agentów handlowych i t. p.
Gdy wrócił—był rozpromieniony.
— Świetny zrobimy interes, jeżeli pani zgodzisz się na moje przedstawienie, rzekł raz do panny Walter, w obecności Hubego i swego pomocnika.
— Zawarłeś pan kontrakt?