236 SZTUKA "WOJENNA "W TOLSCE
tek mogących się przytrafiać uderzeń kuli o brzegi otworu przy wylocie kuli. W działach dzisiejszych, opaski te, jako zbyteczne, usunięte zostały. Zamiast delfinów znajdują się haki, służące do zaczepiania liny przy podnoszeniu i zdejmowaniu działa z łoża. To o-statnie ma kształt grubego dyla, z wydłubanem w nim gniazdem, w którem zanurza się armata dolną swą częścią. Łoże łączy się za pomocą odpowiednich wycięć i strzemion żelaznych z osią. W środku jego utwierdzony jest opisany już powyżej przyrząd do nadawania elewacyi. Łoże łączy się na sworzniu z przedkarą, a dla pewności wstrzymania go od wyskoczenia przymocowane jest do niej łańcuchem. Co do urządzenia łoża należy zarzucić, że nie posiadając zaokrąglenia i zagięcia do góry u ogona, ostro opierało się w ziemię a nie mając swobodnego odtoku przy wystrzale ulegało prędszemu zniszczeniu. Rzecz oczywista, że łoże takie nie łatwo było zdjąć z przodka, a jeszcze trudniej wziąść je naprzodek; ztąd zmiana po-zycyi na polu bitwy była niepodobieństwem.
Do armat oblężniczycb, za Zygmunta, należały kartauny i not-szlangi. które ten król kazał sprowadzić z cekauzu Krakowskiego na wojnę pruską w r. 1520, w liczbie 8 kartaunów i 2 notszlangów '). Kartauny polskie strzelały 50-funtowemi kulami 2), a notszlangi, podług Preisa 16-funtowemi 3). Działa te przewoziły się osobno na wozach i tylko do strzelania przekładały się na łoża. Do transportu tych armat z amunicyą przeznaczano 200 koni. Siła tych dział oblężniczych była tak skuteczną, że przebiła podwójny raur w zamku Kwidzyńskim i zmusiła do poddania się. Podobny efekt okazały też armaty i przy zdobyciu Hollandu.
W nazwach kartauny i notszlangi dostrzegamy śladów klassy-fikacyi dział, którą zaprowadzaną w Niemczech od czasów cesarza Maksymiliana. Kolosalne działa XV wieku stanowiły każde—jednnostkę w sobie, każde z nich bowiem nosiło inną nazwę a miało zarazem inne rozmiary, inny pocisk, i potrzebowało różnej, ilości prochu, obsługi i t. d., nawet taraśnice, szrubnice i baufnice, pomimo jednostajności nazw nie posiadały ściśle jednakowego wago-miaru. Taki stan rzeczy połączony był z wielką i oczywistą niewygodą dla artyleryi; kula bowiem od jednego działa nie pasowała do drugiego i każde z nich wymagało osobnego pocisku, naboju i t. d. Zwrócono nareszcie uwagę na uchylenie tej niedogodności i oto od czasu cesarza Maksymiliana rozpoczyna się podciąganie dział pod pewne klasy, w tym celu, aby każda klasa, posiadając ten sam wa-gomiar, mogła się zadawalniać jednakową amunicyą. Ale zamiast dążenia do jak największej prostoty w owej klasyfikacyi i zastosowania jej do warunków i potrzeb boju polowego, tudzież obrony i ataku fortec, ograniczono się na pewnein tylko stopniowauiu co do wagi
*) Tomic. V. ust. 16 5. 2) Dawno Zabyt. Grab. p. 0 6. 3) Polskie not-
itlnngi musiały mieć wagomiar ciyiszy.