22
to zwłaszcza szkół wyższych. Wymienię tylko jedną liczbę: liczba szkół kształcących w różnego rodzaju zawodach związanych z ekonomią i zarządzaniem przekroczyła obecnie liczbę profesorów z tej dziedziny. Wobec lego na jeden „uniwersytet ekonomiczny” w Polsce przypada ułamek profesora. Taka sytuacja jest po prostu patologiczna i myślę, że dalsze komentarze są zbędne.
Niedawno podczas otwarcia Międzynarodowych Targów Informatycznych CEBIT w Hanowerze kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder złożył propozycję zatrudnienia w swoim kraju 75 tys. informatyków z Europy Środkowo-Wschodniej i Azji. Zaniepokojenie ewentualnością „drenażu mózgów” wyraziła m.in. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji. Wniosek o utworzenie programu pomocy wspierającego kształcenie informatyków w czołowych polskich szkołach wyższych — m.in. dla Unii Europejskiej — przedstawił Senat AGH. W wypowiedzi dla prasy przedstawiciele UJ oraz Politechniki Krakowskiej stwierdzili jednak, że oferta niemiecka nie jest szczególnie atrakcyjna dla studentów tych uczelni, tym bardziej, że w Krakowie powstaje strefa zaawansowanych technologii, taka lokalna „Dolina Krzemowa”, która stworzy szansę osiągania wysokich zarobków. Na ile więc realne jest zagrożenie odpływem najlepszych polskich informatyków?
— To zagrożenie jest realne i — moim zdaniem — bagatelizowanie go może nas bardzo drogo kosztować. W specjalnej uchwale Senat AGH zwrócił się, na podstawie informacji o wypowiedzi kanclerza Niemiec, do Rządu Rzeczypospolitej. Skierowaliśmy to pismo do trzech polskich ministerstw, do parlamentarzystów oraz do innych instytucji polskich, w tym także do Krajowej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Wypowiedzi kolegów z innych uczelni mogą dotyczyć w dużej mierze obserwowanego przez nich rozkładu kierunków, w których udają się ich absolwenci po ukończeniu studiów. Nasi absolwenci informatyki, traktowani jako elita, wybierani są zawsze w pierwszej kolejności przez pracodawców i właśnie oni w ogromnej części znajdują pracę za granicą. Już w chwili obecnej ok. 30% tych, których kształcimy od razu trafia do różnego rodzaju firm, które pośrednio bądź bezpośrednio wysyłają ich za granicę. To zagrożenie ze strony pobliskiego, a więc bardziej atrakcyjnego partnera, jakim są Niemcy, oceniam jako bardzo realne. Wyjazd na tzw. saksy w celu wykonywania zawodu informatyka bywał dotychczas najczęściej wyjazdem do Stanów Zjednoczonych. Ale ze względów i psychologicznych — odległość — i ekonomicznych — w Stanach Zjednoczonych poziom tzw. bezpieczeństwa socjalnego jest bardzo niewielki — tylko niewielu decydowało się na wyjazd do USA i na tę bardzo ambitną i jednocześnie bardzo ryzykowną emigrację zarobkową za ocean. Możliwość zarobienia znacznie większych pieniędzy bezpośrednio za naszą zachodnią granicą bez zrywania z rodziną, bo nawet na weekendy czy święta można samochodem przyjechać w kilka godzin — to zupełnie inna jakość, to nic to, co lot za ocean. Ponadto w krajach Unii Europejskiej, a w Niemczech w szczególności, jest bardzo duży poziom bezpieczeństwa socjalnego, co czyni decyzję