Łódź – ziemia obiecana, ziemia zapomniana
2011.14 lip, 12:53 Źródło: Rzeczpospolita
fot. Agencja BE&W
Tu najbogatsi tworzyli imperia przemysłowe, budowali wspaniałe pałace i wille tuż przy głównych ulicach
miasta. Do dzisiaj widać, że Łódź była miastem nieograniczonych możliwości i wielkich pieniędzy – istną
ziemią obiecaną.
Po 1820 r., gdy decyzją władz rządowych nastąpiło włączenie Łodzi do grona osad przemysłowych,
zaczęły do miasta napływać masy ludzi, spragnionych odmiany swojego losu, z wizją i marzeniami,
które czekały na realizację. W 1865 roku powstała linia kolejowa z Łodzi do Koluszek na trasie Kolei
Warszawsko-Wiedeńskiej. Od 1877 roku, kiedy to zniesiono granicę celną i uwolniono eksport, miasto
przy pomocy maszyn parowych przemysłowców ruszyło do przodu.
Wtedy to narodziły się największe fortuny łódzkich przemysłowców: Izraela Kalmanowicza
Poznańskiego, Karola Wilhelma Scheiblera, Ludwika Geyera, Ludwika Grohmanna, Roberta
Biedermanna, Franciszeka Kindermanna. „(…) Był szczęśliwym, że miasto posiada coraz więcej, że
mógł widzieć ten ruch szalony, przewalanie się towarów, huk maszyn pracujących, zgiełk na ulicach,
zapchane składy, nowe ulice, milionerów, fabryki, wszystko, co składało się na ten kolos, który spał
teraz pod cichym ciemnym niebem, przez które płynął księżyc” - tak opisywał dziewiętnastowieczną
Władysław Reymont w „Ziemi obiecanej”.
Dzisiaj po czasach szalonego rozkwitu pozostały fabryki i pałace oraz niezwykłe perły architektury.
Niektóre z nich odzyskują swoją świetność, jak Manufaktura czy obecnie rewitalizowany Księży Młyn,
inne popadają w ruinę lub znikają, jak nielegalnie zburzona przędzalnia Roberta Biedermana.
Zatem warto wybrać się szlakiem fabryk i rezydencji, by zobaczyć ich dawną świetność, a może i
świetlaną przyszłość. Aby przekonać się, że łódzkie fortuny mogły wynieść to miasto do rangi jednego z
najpiękniejszych i największych w Polsce, a kto wie, czy nie w Europie.
1
Biel fabryki Geyera
Idąc ulicą Piotrkowską na południe, zostawiamy w tyle riksze i szeroki deptak z mnóstwem kawiarni,
restauracji i sklepów. Wchodzimy w mniej spektakularną jej część za Aleją Piłsudskiego i dochodzimy
do pięknego klasycystycznego budynku Białej Fabryki Ludwika Geyera. Nazwano ją tak, gdyż
zbudowana jako pierwsza w przeciwieństwie do późniejszych obiektów przemysłowych, została
otynkowana i pomalowana na biało.
Ludwik Geyer przybył do Łodzi w 1839 roku i uruchomił najnowocześniejszą fabrykę na terenie
Królestwa Polskiego z pierwszą w Łodzi maszyną parową. Otwarta przędzalnia miała 7 584 wrzeciona i
180 warsztatów tkackich.
Budynki fabryki leżą po obu stronach Piotrkowskiej, południowa fasada stoi od strony parku im.
Władysława Reymonta i nad stawem, który nadaje jej majestatycznego wyglądu i podkreśla biel
odbijającą się w wodzie. Dziś można zwiedzać znajdujące się tam Muzeum Włókiennictwa. Na prawie
5000 m2, w dawnych halach fabrycznych znajduje się ekspozycja historycznych narzędzi i maszyn
włókienniczych, próbników tkanin przemysłowych, również tych wyrabianych w fabryce.
fot. Shutterstock
Bogata kolekcja polskiej tkaniny artystycznej, strojów ludowych i XIX, i XX – wiecznej odzieży i
akcesoriów mody zadowoli nie tylko zainteresowanych dawnymi obyczajami, ale również współczesną
modą. Od lat 80. muzeum jest organizatorem Międzynarodowego Triennale Tkaniny. Jest to najstarsza i
największa na świecie wystawa-konkurs współczesnej tkaniny artystycznej, a po jej zakończeniu można
oglądać wystawę najlepszy prac projektantów tkanin z całego świata.
Księży Młyn - miasto w mieście
Skręcając na wschód od kompleksu Geyera, ulicą biskupa Tymienieckiego dojdziemy do kompleksu
fabryk włókienniczych i osiedla robotniczego Księży Młyn. Wielkość i monumentalność terenu wraz z
zabudowaniami sprawia wrażenie „miasta w mieście”. Oprócz budynków fabrycznych, czyli przędzalni,
2
tkalni, magazynów i kotłowni, fabrykant Scheibler zbudował domy robotnicze, budynek straży pożarnej,
sklepy, szpital fabryczny, szkołę oraz neorenesansowy pałac, który zajmował jego zięć - Edward Herbst.
Przedsiębiorstwo Scheiblera objęło prawie całą strefę posiadłości wodno-fabrycznych, ciągnąc się od ul.
Piotrkowskiej po granicę Widzewa (tj. ul. Konstytucyjną). Łączna powierzchnia tych terenów wynosiła
ponad 500 ha, co stanowiło ok. 14 proc. ówczesnego terytorium miasta.
Przędzalnia zbudowana w modnym stylu historycznym przypomina nieco średniowieczne, romańskie
zamki. Budynki oprócz pełnienia funkcji praktycznych wyznaczały prestiż „władcy” imperium
przemysłowego. Gdy bliżej się przyjrzeć imperium Scheiblera i jego organizacji, to oprócz niezwykłej
architektury można dostrzec, że musiał być to dość niezwykły projekt społeczny, bliski utopii.
Przemysłowiec chciał przywiązać do siebie pracowników i zapewnić im odpowiednią motywację,
przydzielając mieszkania pracownicze, dostęp do szpitali oraz szkół. Eksperyment jednak nie powiódł
się, a ruch robotniczy zaczął domagać się swoich praw.
Dziś przędzalnia jest przekształcana w luksusowe lofty. Za to stan osiedla familijnego przygnębia: rzędy
domów, z niektórych odpada tynk, zaniedbane podwórka, zarośnięte place, zdewastowana bocznica
kolejowa. Jednak klimat tego miejsca przyciąga i zachęca do spacerów. Stary bruk pamięta czasy
Scheiblera, odrestaurowany budynek straży pożarnej przywołuje wyobrażenie młodych mężczyzn w
mundurach strażackich.
W pałacu Herbsta mieści się oddział Muzeum Sztuki, gromadzone są tam zbiory sztuki XIX w.,
organizowane są wystawy, koncerty, projekcje multimedialne. Wielką atrakcją jest stała wystawa
"Wnętrza rezydencji przemysłowców łódzkich przełomu XIX i XX w." W pomieszczeniach zachowały się
oryginalne boazerie i bogato zdobione piece, pamiętające czasy pierwszych właścicieli. Choć eksponaty
pochodzą z różnych pałaców i dziewiętnastowiecznych rezydencji, doskonale oddają klimat dawnej
rezydencji Herbstów.
fot. Agencja BE&W
Imperium "króla pieniędzy"
Z Księżego Młyna wracamy na Piotrkowską, do samego placu Wolności. Stamtąd już tylko kilka kroków
i oto stajemy przed monumentalnym pałacem, zwanym również „łódzkim Luwrem”. Izrael Poznański -
dawny właściciel tego pałacu oraz fabryki mieszczącej się tuż za nim - to postać wyjątkowa, a to, co po
3
nim zostało jest równie niezwykłe ze względu na monumentalność oraz lokalizację, jaki i życiorys
samego przemysłowca.
Poznański należał do trójki „królów bawełny”. W przeciwieństwie do Geyera i Scheiblera zaczynał od
zera, łut szczęścia w postaci dobrego ożenku oraz wrodzony talent do interesów wyniosły go na sam
szczyt. Przez pewien okres pracował nawet dla Karola Scheiblera, szybko jednak stał się jego
największym konkurentem, budując fabrykę przy ul. Ogrodowej. Największa w Łodzi przędzalnia,
projektu Hilarego Majewskiego, stanęła frontem do ulicy. Przypomina ceglaną fortecę zbudowaną w
stylu neoromańskim.
Na 30 ha powstał kompleks składający się z tkalni, przędzalni, oddziału naprawy i budowy maszyn,
ślusarni, gazowni, remizy strażackiej, magazynów, bocznicy kolejowej, elektrowni, budynków
mieszkalnych, szpitala, szkoły i najważniejszego – pałacu. Neobarokowy pałac zapiera dech wielkością
i przepychem. Dziś mieści się tu Muzeum Historii Miasta Łodzi. Wystawy stałe i czasowe układają się w
opowieść o niezwykłych dziejach i kulturze miasta jako wielonarodowej metropolii przemysłowej.
Kompleks przemysłowy był równie samowystarczalny jak fabryka Scheiblera, podobno jednak życie
pracowników Poznańskiego nie było łatwe. Słynął on z bezwzględności, w jego fabrykach często
dochodziło do śmiertelnych wypadków. Być może chcąc odkupić swoje winy, pod koniec życia
zaangażował się w działalność charytatywną.
Kompleks przemysłowy usytuowany tuż za pałacem od niedawna zyskał nową funkcję i odzyskał dawny
blask. Obecnie mieści się tu niezwykle popularne centrum handlowe Manufaktura. Łączy historyczną,
ceglaną elewację z nowoczesnymi elementami - przeszkloną fasadą głównego wejścia do galerii
handlowej. Jednym z bardziej reprezentacyjnych miejsc kompleksu jest dawna przędzalnia, gdzie od
czerwca działa czterogwiazdkowy hotel i centrum konferencyjne.
W jednym z budynków znajduje się Muzeum Fabryki, gdzie można poznać dzieje przemysłowej fortuny
Poznańskich, rozwój zakładów, technikę produkcji tkanin bawełnianych i codzienną pracę dawnych
robotników. Być może rozrywkowy charakter tego miejsca oddala jego niezwykłą przeszłość,
świadczącą o wielkich marzeniach i nadzwyczajnej fortunie właściciela. Dzięki temu jednak ocalono od
zniszczenia i zapomnienia niezwykłą architekturę i ogromną część historii miasta.
fot. Agencja BE&W
4
Spokojny sen fabrykantów
Wielkość imperiów i przepych pałaców dotarł za fabrykantami aż za mury Starego Cmentarza przy ul.
Ogrodowej, który jest oddalony tylko o kilka przecznic od pałacu Poznańskiego. Tu obok bogaczy leżą
artyści, społecznicy, urzędnicy, żołnierze. Obok katolików, ewangelicy i prawosławni – układ nekropolii
odzwierciedla wielonarodowy i wieloreligijny charakter miasta.
Nad cmentarzem góruje niezwykłe mauzoleum Karola Scheiblera i jego rodziny. Stoi w części
ewangelickiej, prowadzi do niego cicha aleja wysadzana tujami. Żona Anna wystawiła mężowi pomnik
godnie reprezentujący jego pozycję i majątek. Neogotycka bryła została zaprojektowana według
najlepszych wzorów gotyku francuskiego i niemieckiego. Kiedyś wysokie okna zdobiły witraże, dziś
większość z nich zamurowano.
Dewastacja i proces niszczenia rozpoczął się po II wojnie światowej, kiedy to bogate wnętrze
mauzoleum regularnie rozkradano. Obecnie fundacja na rzecz ratowania kaplicy Karola Scheiblera
zbiera pieniądze, powoli remontując i odnawiając kaplicę, by przywrócić jej dawny blask.
Grobowiec Ludwika Geyera, pierwszego z wielkich przemysłowców, jest nieporównywalnie
skromniejszy. Geyer zmarł w 1869 roku. Neogotycki obelisk z białego marmuru wygląda wytwornie i
skromnie. Syn Geyera, Gustaw, został pochowany w grobowcu na planie kwadratu, którego długość
boku wynosi 11 metrów. Kwadrat wyłożono cennymi kamieniami.
Imponujące wrażenie sprawia kaplica „króla wełny” Juliusz Heinzela i jego rodziny. Stoi w katolickiej
części cmentarza i jest to jedyny tak monumentalny pomnik w tej części. Bryła mauzoleum przypomina
kaplicę Zygmuntowską na Wawelu. Jako, że Juliusz Heinzel był najbogatszym przedsiębiorcą wyznania
rzymskokatolickiego w Łodzi, pamiątka po nim również musiała prezentować się okazale. Dziś
mauzoleum pełni funkcję kaplicy cmentarnej.
Wraz ze śmiercią fabrykantów upadły ich imperia włókiennicze, rękę swoją przyłożył do tego wielki
kryzys lat trzydziestych XX wieku, a zaraz potem II wojna światowa. Z ziemi obiecanej stała się po
wojnie Łódź ziemią „zaniedbaną”.Dziś przywraca się jej dawny blask i chwałę. Co raz więcej miejsc
udaje się ocalić od zapomnienia.
5