1
NAD NIEMNEM
Życie i twórczość
Eliza Orzeszkowa z Pawłowskich, 2 v. Nahorska (6 VI 1841 – 18 V 1910), była
powieściopisarką, nowelistką, publicystką i działaczką społeczną. Pochodząca z zamożnej
rodziny ziemiańskiej, odebrała Orzeszkowa solidne wykształcenie na jednej z warszawskich
pensji, po czym – już jako mężatka (1858 P. Orzeszko) – rozpoczęła pracę oświatową wśród
ludu oraz brała udział w służbach pomocniczych powstania styczniowego. Po zesłaniu męża do
guberni permskiej wróciła do rodzinnego domu, uzyskała unieważnienie małżeństwa, a
następnie (1869) osiadła w Grodnie. Związana ze środowiskiem literackim Wilna i Grodna
zajmowała się działalnością społeczną, oświatową, literacką oraz edytorską. W 1894 r.
poślubiła S. Nahorskiego, legalizując prawie 30-letni związek. Debiutowała w 1866 roku w
„Tygodniku Ilustrowanym”. Na przekór warunkom politycznym próbowała rozbudzić życie
kulturalne Polaków na litewskiej prowincji. Oprócz wielu powieści i nowel oraz artykułów
publicystycznych zostawiła po sobie obszerną korespondencję oraz nieukończone szkice
autobiograficzne, wspomnienia i – fragmentaryczne dzienniki.
Nad Niemnem jest jednym z najdonioślejszych osiągnięć artystycznych pisarki. Dzieło to
pochodzi z okresu dojrzałości twórczej Orzeszkowej i stanowi ukoronowanie jej pracy nad
stworzeniem kanonu powieści realistycznej. Powieść, jeśli ją skończyć zdołam będzie istotnie
jedną z moich najlepszych, a praca około niej ogromna. Takim autokomentarzem opatrzyła
swoje zamierzenie pisarskie Orzeszkowa. Ponad stuletnia recepcja dzieła zdaje się potwierdzać
w pełni tę opinię. Utrwaliło się przekonanie, że Nad Niemnem należy do klasycznych
przykładów polskiej powieści realistycznej i jest szczytowym osiągnięciem twórczym nie tylko
autorki, ale i całej epoki polskiego piśmiennictwa w ogóle.
Geneza powieści
Powieść, pisana w Miniewiczach i Grodnie od lata 1886 r. do sierpnia 1887 r., drukowana
była po raz pierwszy w „Tygodniku Ilustrowanym” w 1887 roku, a wydana osobno przez
Gebethnera i Wolfa w Warszawie, w r. 1888. Pierwotnie zamierzony przez Orzeszkową tytuł –
Mezalians (zapowiedź w formie notatki w „Tygodniku Powszechnym” w 1885) – uległ
zmianie wraz z poszerzeniem epickiej perspektywy dzieła oraz ewolucją powieściowych
postaci. „Obrazek rodzajowy” przekształcił się w obszerną powieść realizującą ambicje
artystyczne i ideowe Orzeszkowej. Losy bohaterów nakreślone zostały na szerokim tle
historycznym i obyczajowym, dzięki czemu portret pokolenia nabrał charakteru narodowego
eposu. Waga przedstawionych problemów politycznych i społecznych, stanowiących tło
fabuły, została podkreślona poprzez szereg świadomych nawiązań i aluzji do Pana Tadeusza.
Przydały one powieści głębi historiozoficznej i filozoficznej, a zarazem uczyniły z głównych
bohaterów postaci typowe dla swojego, środowiska i epoki, a przy tym – uniwersalne.
Stosunek do własnej przeszłości – w wymiarze historycznym, pokoleniowym i osobistym –
oraz umiejętność wyboru tradycji i idei, które potrafiłyby sprostać wymogom epoki, nie
niszcząc fundamentalnych i ponadczasowych wartości, to sprawy ważne dla każdego
pokolenia i w każdym czasie.
Powieść ukazuje rozległy obraz społeczeństwa na przykładzie dziejów kilku powiązanych ze
sobą rodzin. Tłem tej sagi są ważne wydarzenia polityczne, przedstawione – z uwagi na
2
obostrzenia cenzury – w sposób zawoalowany i aluzyjny, na przykład w retrospekcjach
bohaterów lub jako przytaczane opowieści ludowe, konstruowane w poetyce legendy czy baśni
z nieokreślonej przeszłości. Dla czytelnika jasne było jednak, iż w rzeczywistości Orzeszkowa
mówi o najbardziej aktualnych i współczesnych problemach dotyczących życia narodu.
Tematem powieści są bowiem – powstanie styczniowe i jego upadek, chwilowe (na czas zrywu
zbrojnego) zjednoczenie i następnie rozbicie i podzielenie społeczeństwa polskiego, a wreszcie
skutki tych wydarzeń dotyczące bezpośrednio najmłodszego pokolenia Polaków.
Cała powieść jest patetycznym wezwaniem do wierności wobec ziemi i przeszłości,
apoteozuje bezkompromisową, idealistyczną ofiarność, patriotyczne i demokratyczne
dziedzictwo ideowe roku 1863.
Mimo ograniczeń cenzuralnych pisarce udało się znaleźć dla tego zespołu idei adekwatne
wcielenie Literackie. Uruchomiła w tym celu środki – jak je nazywała – „języka więziennego”,
pełnego niedopowiedzeń, peryfraz, aluzji (np. w opowiadaniu Janka Bohatyrowicza o bitwie),
a przede wszystkim siłę ewokacyjną dwóch wielkich symbolów – mogiły Jana i Cecylii oraz
mogiły powstańczej.1
Orzeszkowa wskazuje niebezpieczeństwa czyhające na „pokolenie synów”: groźbę zagłady
duchowej polegającą na utracie idei niepodległościowych i uczuć patriotycznych oraz zagłady
czysto biologicznej – wynikającej ze zubożenia społeczeństwa, degeneracji fizycznej i
umysłowej. Wreszcie – w perspektywie wielopokoleniowej – dostrzega zagrożenie największe:
ostateczne pogrzebanie szans na odrodzenie państwa, będące skutkiem ukazanych procesów
politycznych i ekonomicznych (emigracji najbardziej wartościowych i twórczych warstw
społeczeństwa, „duchowej emigracji” wrażliwych i okrutnie okaleczonych przez życie
jednostek i narastającej bierności, ułatwiającej działalność zaborcy – od „reformy” prawa i
szkolnictwa po przejmowanie własności ziemskich).
Do tego ogromnego zestawu problemów możemy dodać bogactwo typów i postaw,
charakteryzowanych przez Orzeszkową nieschematycznie, stanowiących pogłębione studium
psychologiczne. Zwłaszcza portrety bohaterów należących do najmłodszego pokolenia
nakreślone zostały bardzo wnikliwie, z uwzględnieniem różnorodności postaw i zachowań
oraz ich wewnętrznego rozwoju. Drobiazgowe opracowanie psychologicznych portretów
kilkudziesięciu postaci, ukazywanych bardzo wnikliwie i charakteryzowanych na tle swojego
środowiska w bezpośrednich opisach, w działaniu i poprzez rozbudowane dialogi, miało w
intencji pisarki dać czytelnikowi pełną wiedzę o społeczeństwie polskim około roku 1885.
Typy charakterystyczne dla epoki i środowiska – niespełniony artysta, okaleczony duchowo
narkoman, zafascynowany techniką zapaleniec – nie tylko prezentują swoje racje, ale (dzięki
umiejętnej konstrukcji fabuły) oddziałują na siebie wzajemnie, dojrzewają, ewoluują. Dyskusje
światopoglądowe, konflikty idei i postaw, można odczytywać w kontekście dyskursu
romantyków z pozytywistami, ale także bardziej uniwersalnie. Refleksje na temat roli sztuki,
sensu życia, filozofii pracy, dylematu „być” czy „mieć” – brzmią dzisiaj zaskakująco aktualnie i
wnikliwy czytelnik łatwo dostrzeże, iż powieść Orzeszkowej właściwie się nie zestarzała.
Wykorzystując jako integralną część fabuły legendy i mity z przeszłości dalekiej (epoka
jagiellońska) i bliskiej (rok 1863), Orzeszkowa odsłania genezę przedstawionego w powieści
świata. Szeroko rozbudowane tło pejzażowe zdarzeń (realia nadniemeńskiej flory i fauny mają
wręcz wartość naukowego studium) nadało powieści epicką wielostronność i pełnię.
Zespolenie tradycji niepodległościowego romantyzmu i pozytywistycznej pracy u podstaw,
martyrologicznego patosu i optymistycznej afirmacji życia, rodzajowego weryzmu i
poetyczności – wszystko to czyni z Nad Niemnem zjawisko literackie niepowtarzalne w
twórczości Orzeszkowej, jedyne również w całej literaturze tego okresu. Powieść, będąca
świadomym nawiązaniem do Pana Tadeusza, stanowiła zarazem zapowiedź ambicji epickich
3
prozy młodopolskiej.2
Obraz społeczeństwa polskiego po powstaniu styczniowym
Akcja utworu toczy się w latach osiemdziesiątych na Grodzieńszczyzn~e, we dworze
Korczynskich i sąsiednim zaścianku Bohatyrowiczów – w dwóch środowiskach, między
którymi narósł konflikt ekonomiczny, mający podłoże polityczne (wspólny udział w powstaniu
styczniowym i solidarnie przeżywana klęska paradoksalnie utrudniają kontakt w nowej
rzeczywistości) i zaostrzony dodatkowo przez poczucie zróżnicowania społecznego. Oprócz
średniozamożnych ziemian Korczyńskich, borykających się z ekonomicznymi następstwami
uwłaszczenia i powstania, oraz zaścianka Bohatyrowiczów, autorka pokazała epizodycznie
inne warstwy społeczne wsi kresowej: bogatą (Andrzejowa Korczyńska, Darzeccy, Różyc) i
uboższą szlachtę (Kirłowie), służbę folwarczną. W powieści przedstawiona została także,
zawsze ważna w twórczości Orzeszkowej, „kwestia kobieca”, na przykładzie kilku sylwetek,
jak Marta Korczyńska, która w obawie przed utratą pozycji społecznej zrezygnowała z
małżeństwa z ukochanym człowiekiem, Teresa, całe życie czekająca na męża, rozleniwiona,
histeryczna Emilia Korczyńska, jej córka Leonia, zepsuta salonowym wychowaniem, i inne.
Znamienne jest, że główną postacią powieści jest właśnie kobieta, Justyna Orzelska, a jej
wewnętrzny i duchowy rozwój uczyniła autorka najważniejszym tematem wielowątkowo
prowadzonej fabuły.
Bohaterowie (i bohaterki) powieści są nie tylko reprezentantami różnych postaw i
środowisk, autorka dobitnie zaznacza także ogólniejszy podział na „starych” i „młodych”,
wyraźnie różnicując dwa pokolenia, stanowiące przede wszystkim dwie odrębne propozycje
postaw wobec rzeczywistości popowstaniowej i – w wymiarze uniwersalnym – wobec życia w
ogóle.
Przeszłość – tragiczna i zarazem idealizowana dzięki poczuciu braterskiej wspólnoty –
przypominana jest poprzez szereg aluzji i napomknień, retrospektywnych opowieści
bohaterów, wreszcie – najbardziej dosłownie – poprzez umiejscowienie akcji na terenie, gdzie
rozegrała się jedna z ostatnich bitew powstania styczniowego, terenie naznaczonym
obecnością szczególnej mogiły, a właściwie dwóch mogił.
Jedna z nich – to grób Jana i Cecylii, legendarnej pary nierównych stanem przodków rodziny
Bohatyrowiczów. Jan i Cecylia, niczym para bukolicznych kochanków, jacyś słowiańscy Dafnis
i Chloe (autorka nawiązuje bowiem nie tylko do ideałów romantycznych czy sentymentalnych,
ale i do tradycji sielanki oraz mitu arkadyjskiego), są symbolem idealnej, partnerskiej i
rozumnej miłości, a przy tym stanowią wskazanie tradycji solidaryzmu i braterskiej zgody
ponad podziałami społecznymi. Druga mogiła – to grób powstańców, pamiątka przegranej
bitwy. Funkcjonuje ona w powieści w wieloraki sposób – jako swoiste memento dla postaci
pozostających ze sobą w konflikcie, jako wskazanie (zresztą – niejednoznaczne) dla młodego
pokolenia, wreszcie – jako symbol wartości łączących – oprócz miłości – parę głównych
bohaterów.
Jak powiedzieliśmy, akcja utworu toczy się około roku 1885 w Grodzieńszczyźnie, nad
Niemnem. Już pierwsze strony powieści, stanowiące przedakcję, wprowadzającą nas w nastrój
utworu, narzucają czytelnikowi sposób widzenia świata będący swoistą odmianą realizmu
godzącego szerokie, epickie spojrzenie na rzeczywistość – przyrodę i ludzi – połączone z
umiłowaniem szczegółu, wnikliwą obserwacją. Opis pól i lasów stanowiących tło dla ludzkich
dramatów jest jednocześnie pełnoprawnym i autonomicznym tematem powieści. Widać w tym
ujęciu ton mickiewiczowski –jego to przecież zwrot posłużył Orzeszkowej za nowy tytuł
dzieła.
4
Streszczenie powieści
Powieść podzielona jest na trzy tomy. Tom I składa się z sześciu rozdziałów. Akcja każdego
z nich poprzedzona jest zwykle rozbudowaną częścią opisową, której zadaniem jest
wprowadzenie do następujących po niej wydarzeń oraz przedstawienie bohaterów.
Pierwszy rozdział rozpoczyna się dialogiem pomiędzy Justyną Orzelską a jej ciotką, Martą
Korczyńską. Rozmowa dwóch bohaterek służy prezentacji postaci – z ich słów dowiadujemy
się, jak wygląda sytuacja we dworze Korczyńskich oraz poznajemy dzieje obu postaci. Marta
wspomina o nieszczęśliwej miłości Justyny do kuzyna, Zygmunta Korczyńskiego. Mimo
różnicy charakteru i wieku widoczna jest wzajemna sympatia obu kobiet – wynikająca między
innymi z podobieństwa ich losów. Marta ostrzega Justynę przez błędami, które niegdyś
popełniła sama, na własnym przykładzie dowodząc, jak tragiczne skutki pociąga za sobą
nieuzasadniona duma i źle ulokowane uczucie. Jak się później okaże – nie doceniła siły
charakteru, odwagi przekonań, samodzielności myślenia Justyny. Dopełnieniem tej sceny jest
spotkanie z dziewczętami powracającymi z pola i z Janem Bohatyrowiczem. Piosenka
śpiewana przez młodzieńca – ze zmienionymi nieco słowami (Ty jesteś panną... ) – świadczy o
niewyznanym uczuciu Bohatyrowicza do Justyny.
Rozdział dugi rozpoczyna się opisem dworu. Sąsiad Korczyńskich, Bolesław Kirło,
przedstawia Emilii Karczyńskiej i jej przyjaciółce, Teresie, nowego sąsiada, Teofila Różyca.
Osoba, a przede wszystkim majątek Różyca, budzi zachwyt obu kobiet, a zwłaszcza kochliwej
Teresy. Różyc z zainteresowaniem obserwuje Justynę, wyraźnie zachwyca się urodą i
niekonwencjonalnym zachowaniem pięknej panny. Przybycie Benedykta zmienia temat
rozmowy – gospodarz uskarża się na złą sytuację ekonomiczną i nieprzychylność sąsiadów.
Koniec obiadu staje się okazją do niewybrednych żartów z ojca Justyny, alkoholika i żarłoka.
Różyc wypytuje Kirłę o sytuację rodzinną i majątkową Justyny, w rewanżu zwierza mu się, iż
sam jest człowiekiem „przeżytym” i morfinistą, jedynie w małżeństwie upatruje ratunek dla
siebie.
Rozdział trzeci to retrospekcja – poznajemy w niej dzieje rodziny Korczyńskich. Trzej
synowie Stanisława, Andrzej, Dominik i Benedykt, zostali wysłani na studia do Wilna. Po
ukończeniu nauki najmłodszy z braci, Benedykt, otrzymał Korczyn. Dokupiony przez ojca
folwark przypadł najstarszemu, Andrzejowi, zaś średni, Dominik, studiujący w mieście prawo,
miał być przez obu braci spłacony. Benedykt skończył szkołę agronomiczną i wrócił do
Korczyna w 1861. W tym samym czasie Andrzej rozpoczął zarządzanie swoim dziedzictwem.
Obaj Korczyńscy wzięli udział w powstaniu styczniowym, angażując się bezpośrednio w walki
zbrojne oraz poświęcając na cele patriotyczne swoje majętności. Był to okres wielkiego
zbliżenia pomiędzy braćmi, a także ich przyjaźni z Bohatyrowiczami. Wspólna walka z zaborcą
oraz poczucie duchowej więzi przekreśliło różnice majątkowe i stanowe. Anzelm
Bohatyrowicz był zakochany w Marcie, dalekiej kuzynce Benedykta, pozostającej na jego
utrzymaniu po stracie osobistego majątku. Brat Anzelma, Jerzy, przyjaźnił się z Andrzejem –
obaj w jednym czasie założyli rodziny i tego samego roku każdy z nich doczekał się syna
(Zygmunt Korczyński był więc rówieśnikiem Jana Bohatyrowicza). Upadek powstania
oznaczał nie tylko przekreślenie nadziei na wyzwolenie Polski, ale położył się wielkim cieniem
na losach obu rodzin. Andrzej i Jerzy zginęli, ich wspólna mogiła stała się zarazem kresem
więzi pomiędzy dotychczas zaprzyjaźnionymi rodami. Zygmunta wychowywała matka, Jana –
stryj Anzelm. Tragiczne przeżycia oraz różnica statusu społecznego spowodowały, iż
Korczyńscy i Bohatyrowicze oddalili się od siebie, a z czasem narosło między nimi coraz
więcej niechęci. Marta – nie mając odwagi przeciwstawić się opinii środowiska – odmówiła
ręki Anzelmowi, gdyż nie chciała się „zdeklasować”, w efekcie swojej decyzji została starą
panną zarządzającą gospodarstwem domowym swojego kuzyna. Niegdyś bliscy sobie
5
Benedykt Korczyński i Anzelm Bohatyrowicz stali się zapiekłymi wrogami – obaj jednakowo
zgorzkniali, rozczarowani do życia i osamotnieni w swoim nieszczęściu. Pozornie tylko
aktualna sytuacja dziedzica na Korczynie jest lepsza – nie jest sam, założył rodzinę, uratował
majątek, choć nękają go liczne troski: konieczność spłaty Dominika, ostatniego z braci, od lat
pozostającego na zesłaniu, obciążenie długami hipotecznymi oraz karami pieniężnymi
stanowiącymi środek represji za udział w powstaniu, wreszcie – konflikty z sąsiadami. Ruinę
podupadającego Korczyna przyśpieszają nadmierne wydatki, narzucone przez żonę, Emilię, w
miarę upływu lat coraz bardziej oddalającą się od męża. Jedyną nadzieją Benedykta jest syn,
Witold (Widzio), żywo interesujący się gospodarstwem. Zamknięty w sobie, rozgoryczony,
rozczarowany do świata i ludzi, osamotniony, osaczony przez kłopoty pieniężne, Benedykt nie
potrafi dostrzec życzliwości i współczucia nawet u osób naprawdę mu bliskich i pomocnych –
jak Marta czy Justyna.
Rozdział czwarty to kolejna wizyta krewnych i znajomych w Korczynie – na obiad wydany
z okazji imienin pani Emilii przybywa Andrzejowa z synem i synową, Darzecka (siostra
Benedykta) i Różyc. Jak zwykle ofiarą drobnych złośliwości pada Justyna. Uboga ale dumna
panna źle się czuje w domu stryja, a przy tym upokarza ją ostentacyjne zainteresowanie
Różyca, otwarte żarty z jej ojca oraz konieczność spotykania się z dawnym ukochanym.
Zygmunt i Witold zaczynają dyskusję na temat metod zarządzania własnością ziemską. Każdy
z młodych ludzi reprezentuje odmienną postawę, Witold jest zwolennikiem nowoczesnych idei
ekonomicznych i entuzjastą zdobyczy techniki. Zygmunt wyraża lekceważenie dla
pozytywistycznych idei; ich starciu przysłuchuje się Różyc. Rozmowę przerywa przybycie pani
Kirłowej, która w przeciwieństwie do męża z rzadka oddaje się uciechom towarzyskim,
poświęcając cały swój czas na wychowanie dzieci i doglądanie majątku; tylko Benedykt i
Witold (wyraźnie zresztą zainteresowany Marynią Kirlanką) doceniają pracowitość i
szlachetność sąsiadki, zaś zgromadzone towarzystwo jest raczej rozbawione jej brakiem obycia
i prostotą zachowania. Na zakończenie obiadu Justyna i Orzelski bawią gości muzyką. Po
koncercie Zygmunt szuka okazji do rozmowy sam na sam z dziewczyną i próbuje przypomnieć
jej o dawnym uczuciu, ale Justyna daje mu stanowczą odprawę. Przeżycia całego dnia dobitnie
uświadamiają dziewczynie to, o czym wcześniej mówiła jej Marta; Justyna dostrzega, że na
dworze Korczyńskich nie ma dla niej miejsca.
Rozdział piąty znów zbudowany jest z retrospektywnych obrazów. Justyna wspomina
swoje dzieciństwo, romans ojca, skandale, upadek domu, śmierć matki, życzliwość i opiekę
Korczyńskiego. Przypomina też sobie swoją wielką i – jak jej się początkowo wydawało –
wzajemną miłość do Zygmunta oraz okrutną odprawę pani Andrzejowej, która uważała, że
uboga panna nie jest godna jej syna. Wkrótce potem matka wysłała jedynaka na studia do
Monachium, skąd wrócił już po ślubie z Klotyldą. Błądząc po bezdrożach, zatopiona w swoich
bolesnych wspomnieniach Justyna spotyka Jana Bohatyrowicza. Chłopak ciężko pracuje w
polu, ale widać, że praca ta sprawia mu radość i w przeciwieństwie do Justyny czuje się
szczęśliwy. Młodzi zaczynają rozmawiać – Jan opowiada Justynie o swojej rodzinie: o
powtórnym małżeństwie matki i o czułej opiece stryja Anzelma, który zaopiekował się nim i
jego siostrą, Antolką, po śmierci ojca. Następstwem tej serdecznej rozmowy młodych jest
zaproszenie dziewczyny do domu Bohatyrowiczów. Miła atmosfera zostaje kilkakrotnie
zakłócona – raz, kiedy rozmawiający spotykają Jadwigę Domuntównę (dziewczynę zakochaną
bez wzajemności w Janie) i drugi raz, gdy do domu Anzelma przybywa mieszkający po
sąsiedzku i niechętny Korczyńskim Fabian Bohatyrowicz. Mimo to Justyna dobrze się czuje w
zaścianku Bohatyrowiczów, z zainteresowaniem słucha opowiadań Jana, zachwyca się urodą
wiejskiego domu i niekłamaną, czułą więzią łączącą jego mieszkańców. Ze wzruszeniem słucha
wspomnień Anzelma dotyczących Marty, prosi też starego Bohatyrowicza, by zaprowadził ją
do parowu Jana i Cecylii.
6
Rozdział szósty rozpoczyna się opisem wybrzeży niemeńskich. Kulminacyjnym momentem
wyprawy nad Niemen jest opowieść Anzelma, legenda o Janie i Cecylii.
Tom II złożony jest z pięciu rozdziałów. Akcja rozdziału pierwszego toczy się w domu
Kirłów. Jesteśmy świadkami kłopotów Kirłowej związanych z prowadzeniem gospodarstwa i
wychowaniem dzieci. Porządek dnia zakłóca wizyta bogatego krewnego Różyca, który
zwierza się kuzynce ze swego zainteresowania dla Justyny, ale propozycja Kirłowej, by się z
nią ożenił, budzi jego rozbawienie. Różyc ma zresztą dobre serce – proponuje Kirłowej pomoc
finansową, gdy ta się nie zgadza, chce zatrudnić jej męża jako swojego plenipotenta, a gdy i tę
propozycję odrzuca – ofiarowuje jej pomoc w wykształceniu dzieci. Wzruszona Kirłowa
powtórnie namawia kuzyna na ożenek z Justyną, uważając, iż taki związek przyniósłby
korzyści obojgu partnerom.
Rozdział drugi rozpoczyna się rozmową Marty z Justyną, która powróciła z Bohatyrowicz
z wielkim bukietem polnych kwiatów. Ciotka, chcąc sprowokować do zwierzeń zamkniętą w
sobie dziewczynę, zwraca jej uwagę, by nie igrała z uczuciami Jana. Tymczasem do Korczyna
przyjeżdżają Darzeccy – ubiór i maniery zamożnych kuzynek wywołują smutek Leonii, która
uświadamia sobie boleśnie ubóstwo własnego domu. Darzecki dopomina się u Benedykta o
zwrot długu – dla niego są to niewielkie pieniądze i planuje wydać je na rozrywki swojej
rodziny, ale dla Benedykta wycofanie gotówki oznacza kompletną ruinę. Tłumaczy się przed
szwagrem, ale jego prośby wywołują tylko grad wymówek i połajanek, wypowiadanych tonem
pełnym wyższości. Po wyjściu Darzeckiego w pokoju Benedykta zjawia się Witold; na wyrzuty
ojca, że nie przywitał się z krewnym, robi ojcu awanturę, że upokarza się przed człowiekiem
niegodnym szacunku. Nie chce zrozumieć racji Benedykta, wybiega z domu i ucieka nad
Niemen. Tymczasem w Korczynie zjawia się Kirło i przekazuje pani Emilii wiadomość, iż
Różyc (zapewne pod wpływem perswazji Kirłowej) rzeczywiście zdecydował się oświadczyć
Justynie. Wszyscy są przekonani, że dziewczyna musi być zachwycona i traktować ten mariaż
jako swoją największą życiową szansę. Justyna nie ujawnia przed nikim swoich prawdziwych
myśli i uczuć. Tylko kiedy dostaje list z wyznaniami miłosnymi od Zygmunta, drze go na
drobne kawałeczki.
Rozdział trzeci przedstawia żniwa w Bohatyrowiczach. Wspólna praca, wzajemna pomoc
krewnych i przyjaciół, radosne przekomarzania i śpiewy tworzą wspaniałą, sielską atmosferę.
Być może pod wpływem chwilowego impulsu Justyna przyłącza się do dziewcząt – Elżuni i
Antolki. Jej zachowanie traktowane jest przez niektórych jako „kaprys panny dziedziczki”, ale
Bohatyrowicze przyjmują pomoc dziewczyny zupełnie naturalnie. Kłótnia pomiędzy Fabianem
a Ładysiem o zagon żyta staje się dla Justyny okazją do wysłuchania wielu gorzkich ocen pod
adresem Korczyńskich – niektóre z nich są może nieuzasadnione, ale i tak dziewczyna
utwierdza się coraz bardziej w swoich przekonaniach o konieczności zerwania z
dotychczasowym życiem. Na polu pojawia się Witold Korczyński, nie może wyjść ze
zdumienia widząc ciężko pracującą kuzynkę, ale wyraża swój zachwyt i szacunek. Ponieważ
Witold tak otwarcie deklaruje chęć przełamania bariery dzielącej Korczyńskich i
Bohatyrowiczów, zostaje zaproszony do domu Anzelma. Stary Bohatyrowicz ze wzruszeniem
wita syna swojego dawnego przyjaciela. Justyna w obejściu Bohatyrowiczów czuje się już
niemal swobodnie – pod kierunkiem pani Starzyńskiej uczy się mleć żyto na żarnach. Anzelm
opowiada młodym o powstaniu, a następnie dyskutuje z Witoldem o racjonalnych metodach
gospodarowania. Młody reformator swoimi słowami i zapałem wskrzesza dawno zapomniane
idee wspólnoty, solidaryzmu i braterstwa, czego Anzelm słucha z radością, ale i z pewnym
niedowierzaniem. Pokazuje gościom zbiór książek, które pozostały w domu Anzelma z czasów
powstania styczniowego, okresu przyjaźni z Korczyńskimi. Scena pojednania przekornie
zostaje zamknięta piosenką, której słowa stanowią subtelny komentarz do działania bohaterów
– Ty pójdziesz górą... .
7
Rozdział czwarty opowiada o wyprawie Jana i Justyny na Niemen. W łodzi Jan opowiada
dziewczynie o swoim dzieciństwie – o swoim ojcu, o powstaniu, o tragicznej bitwie i o Mogile.
Justyna – jak gdyby odpłacając zaufaniem za zaufanie – opisuje Janowi swoje dzieciństwo i lata
spędzone w domu Korczyńskich, pierwszy raz się przed kimś otwiera, wyznaje wszystkie
wątpliwości dotyczące swojego życia. Wrażenie bliskości, porozumienia, stwarza pomiędzy
Justyną i Janem silną wewnętrzną więź. Kiedy nad rzekę nadciąga burza, młodzi, już całkiem
zaprzyjaźnieni, chronią się do chaty Anzelma.
Rozdział piąty przedstawia zaścianek Bohatyrowiczów. Justyna jest tam już niemal
domownikiem. Elżunia zaprasza ją na swój ślub. Podczas wspólnego posiłku Anzelm zwierza
się ze swej nieszczęśliwej miłości do Marty. Wieczorem stary Bohatyrowicz odprowadza
Justynę do Korczyna, przestrzegając Jana, by panna nie straciła dobrego imienia przez
pokazywanie się z nim sam na sam. Po powrocie Justyny do dworu Marta rozmawia z
siostrzenicą, opowiada o swatach Kirłowej i dopytuje się o Anzelma. Justyna usypia, nie
wyjawiając przed ciotką swojego zdania na temat spodziewanych oświadczyn Różyca.
Tom III, objętościowo najobszerniejszy, składa się z pięciu rozdziałów. Rozdział pierwszy
przedstawia dwór w Osowcu, majątku stanowiącym wiano Andrzejowej Korczyńskiej, dziś
zarządzany przez nią i stanowiący siedzibę jej rodu. Pani Andrzejowa ma nadzieję, iż wkrótce
obowiązki przejmie syn, Zygmunt. Retrospektywne sceny przedstawiają dzieje małżeństwa
Korczyńskich a następnie długą i pełną poświęceń walkę Andrzejowej o utrzymanie majątku,
aby własność ziemska nie przeszła w ręce rosyjskie, oraz o właściwe wychowanie jedynaka.
Korczyńska uświadamia sobie fiasko własnych starań. Talent syna okazał się mierny, a jego
próżność i brak pracowitości sprawiły, że nie rokował nadziei na spełnienie ambicji
artystycznych. Z powodu zamiłowania do zbytku, rozrzutności i braku zainteresowania dla
spraw ekonomicznych trudno byłoby też oczekiwać od niego, że w przyszłości zajmie się
zarządzaniem odziedziczonego majątku. Największą troską Andrzejowej było jednak to, że
Zygmunt okazał się człowiekiem płytkim uczuciowo – szybko znudził się swoją młodą żoną,
nie przejawiał też żadnego szacunku i miłości dla ideałów, którym poświęcił życie jego ojciec i
które próbowała przekazać mu matka. Korczyńska ze zgrozą widzi bankructwo swoich
ideałów. Ciągle się jednak łudzi, że zdoła naprawić popełnione błędy wychowawcze, nie może
uwierzyć, że Zygmunt jest człowiekiem zimnym uczuciowo, zepsutym i cynicznym. Kiedy
przerywa swoje rozmyślania i próbuje porozmawiać z synem, ten właśnie z premedytacją
wywołuje sprzeczkę z żoną, by mieć pretekst do opuszczenia domu i wyjeżdża do Korczyna,
gdzie ma nadzieję odnowić swój dawny romans z Justyną.
Rozdział drugi – kończą się żniwa, jest koniec lipca. Witold i Justyna idą przez pole – oboje
nagle przekonują się, że łączy ich wiele wspólnych poglądów i upodobań. Witold,
wykorzystując wiedzę teoretyczną przywiezioną ze szkół w Wilnie, objaśnia Justynie swoje
idee społeczne i ekonomiczne. Justyna podziwia kuzyna i mówi mu, że właściwie od dawna
myśli podobnie, tylko nie potrafiła swoich spostrzeżeń uporządkować i usystematyzować.
Opowiada też kuzynowi, jak dobrze czuje się teraz, gdy zdecydowała się zerwać z
dotychczasowym trybem życia i zbliżyć do Bohatyrowiczów. Oboje młodzi zgadzając się w
swojej sympatii dla Elżuni, której drużką ma być Justyna; Witold śmieje się, że kuzynka
zaczyna mówić prostym językiem, ale jest też pełen podziwu dla jej wytrwałości i
pracowitości. Natykają się na scenę, kiedy to Benedykt gromi najętego do pracy chłopa za
nieumiejętne obchodzenie się z maszyną żniwiarską i grozi, że obciąży go karą za poniesione
straty. Witold uważa, że wina leży nie po stronie pracownika, lecz ojca, który nie uczy
chłopów obchodzenia się z nowoczesnymi maszynami i podświadomie ich lekceważy – z
młodzieńczym zapałem zarzuca Benedyktowi brak pracy u podstaw. Tymczasem Benedykt
przede wszystkim martwi się powstałą szkodą, nie potrafi spojrzeć z dystansu, a odmienne
stanowisko syna uzasadnia jego młodością i niedoświadczeniem. Witold wypomina ojcu, że w
8
swojej zawziętości sprzeniewierza się ideałom poległego brata, Andrzeja. Następna scena to
obiad, jak zwykle w Korczynie stanowiący pretekst do towarzyskiego spotkania. Kirło z
widocznym zachwytem opowiada o majątku Różyca, przy czym jego entuzjazm wynika
wyłącznie z faktu, że jego przyjaciel bez trudu i bez najmniejszej zasługi odziedziczył
bogactwo, które teraz zresztą z równą łatwością trwoni na błahe rozrywki. Benedykt krytykuje
Różyca, jako utracjusza i człowieka bez zasad. Jego stanowcza opinia wywołuje zachwyt
Witolda, co doprowadza do chwilowego porozumienia między ojcem i synem. Po obiedzie
Witold pyta Justynę wprost, czy pójdzie za Różyca, jej odpowiedź jest pełna ironii i goryczy,
ale wymijająca. Młodzi umawiają się na wesele, chcą wziąć ze sobą Martę, a Witold chciałby
także zabrać młodszą siostrę, Leonię. Wieczorem do Korczyna przychodzi Elżusia
Fabianówna, aby pod pretekstem oficjalnego zaproszenia Justyny i Witolda na swoje wesele z
Franusiem Jaśmontem obejrzeć sobie dwór Korczyńskich (ta scena świadczy zarówno o
wzajemnej fascynacji i przyciąganiu dwóch światów, jak i o rozmiarze dystansu, na jaki
oddaliły się od siebie niegdyś zaprzyjaźnione rodziny). Justyna składa wizytę w domu Fabiana
Bohatyrowicza i spotyka tam siostrę Jana, Antolkę, nie zastaje natomiast Jana, który zajęty jest
pracą na odległych łąkach. Nazajutrz w Korczynie wybucha awantura, ponieważ Emilia nie
chce się zgodzić, aby jej dzieci, a zwłaszcza Leonia, brały udział w wiejskim weselu. Witold
wygłasza płomienne przemówienie naszpikowane hasłami głoszącymi potrzebę emancypacji
kobiet i nowoczesnego stosunku do przesądów społecznych oraz o potrzebie pracy. Kłóci się z
matką i z ojcem. Benedykt próbuje załagodzić spór, przy okazji prosząc syna, aby pojechał z
pożegnalną wizytą do ciotki Darzeckiej i poprosił Darzeckiego o sprolongowanie długu. W
efekcie wybucha kolejna awantura. Ojciec i syn pełni żalu do siebie nawzajem nie znajdują
porozumienia. W tym momencie do Korczyna przyjeżdża Zygmunt – przywiózł on stryjowi list
od prawnika, który w jego imieniu prowadził proces sądowy z Bohatyrowiczami. Benedykt
ucieszony wynikiem wita bratanka bez zwykłej oschłości. Jednak dla Zygmunta rodzinna
wizyta jest tylko pretekstem pozwalającym mu odwiedzić Justynę. Wyznaje jej miłość i
proponuje potajemne kontynuowanie romansu, którą to propozycję dziewczyna z odrazą
odrzuca. Obrażony Zygmunt wraca do Ossowiec i proponuje matce sprzedaż majątku i wyjazd
za granicę. Przerażona Andrzejowa dopiero teraz w pełni uświadamia sobie brak patriotyzmu i
uczuć rodzinnych syna. Rozwścieczony Zygmunt nie waha się w kłótni z matką znieważyć
pamięci ojca.
Rozdział trzeci rozpoczyna się rankiem w dniu wesela Bohatyrowiczówny i Jaśmonta.
Obserwujemy zjazd zaściankowej szlachty, paradę strojów i zaprzęgów. Wbrew
wcześniejszym zarzekaniom do Bohatyrowiczów przybywa Marta. Podczas przerwy w tańcach
Justyna i Jan wychodzą na samotny spacer. Dziewczyna daje chłopcu gałązkę jarzębiny ze
swojego warkocza, temu gestowi oboje nadają głębsze znaczenie. Widząc radość jaśniejącą na
ich twarzach, Jadwiga Domuntówna, dziewczyna zakochana w Janie i dotychczas mająca
nadzieję na zdobycie jego uczucia, czyni obojgu złośliwe przytyki. Justyna wypytuje Jana o
Domuntównę, chłopak wyjaśnia, iż nigdy nic nie łączyło go z tą dziewczyną. Jednak
wzburzona zazdrością Jadwiga zachowuje się nieobliczalnie – ciska przez okno kamień.
Wszyscy obecni są zaszokowani jej wybuchem, tylko Jan – zawsze wyrozumiały dla innych –
usprawiedliwia dziewczynę. Weselnicy postanawiają urządzić przejażdżkę łodziami po
Niemnie Jan i Justyna wyruszają we dwoje, oddzielnym czółnem. Tylko Anzelm i Marta
zostają na brzegu, wspominają dawne uczucie, słuchają piosenki śpiewanej przez młodzież.
Wykorzystując obecność młodego dziedzica, Bohatyrowiczowie zwracają się do Witolda o
wstawiennictwo u ojca w sprawie trwającego właśnie procesu; przypominają zmarłego
Andrzeja jako wzór demokraty.
Rozdział czwarty. Benedykt czyta list od brata, który relacjonuje mu przebieg swojej
kariery w Rosji. Czuje, że całkowicie stracił łączność duchową z Dominikiem, myśli, jak upływ
9
czasu zmienia ludzi. Przybywa Witold, występując jako rzecznik Bohatyrowiczów, próbuje
nakłonić Benedykta do ustępstw i – aby wywrzeć na nim moralną presję – przypomina ojcu
niedawną wspólnotę losów obu skłóconych teraz rodzin. W odpowiedzi Benedykt opowiada
mu o swoich braciach i o sobie oraz wyjaśnia motywy swojej nieprzejednanej postawy i
bezwzględnej walki o utrzymanie własności ziemskiej – brak stanowczości oznaczałby bowiem
nie tylko utratę majątku, ale – co gorsza – przejęcie go przez państwo, a więc zaborcę. Syn i
ojciec jednają się, dostrzegają wzajemną bliskość uczuciową oraz wspólnotę poglądów.
Benedykt częściowo ustępuje, postanawia pogodzić się z Bohatyrowiczami. W zaścianku trwa
tymczasem dalej uroczystość weselna. Domuntówna wymawia się od uczestnictwa w zabawie
pod pretekstem pracy i przeprasza Jana za swoje wczorajsze zachowanie. Chłopak odnajduje
Justynę nad brzegiem Niemna, w obliczu pięknej przyrody młodzi wyznają sobie miłość, Jan
oświadcza się i zostaje przyjęty.
Rozdział piąty. Do Korczyna przybywają Kirłowie i przekazują Korczyńskim oficjalną
prośbę Różyca o rękę Justyny. Tymczasem panna oznajmia, iż jest już zaręczona i wyjawia, że
postanowiła wyjść za mąż za Jana Bohatyrowicza i osiąść z nim w jego zaścianku. Jej decyzja
budzi wprawdzie powszechne zdumienie, ale u niektórych także zrozumienie, szacunek a
nawet zazdrość. Wszyscy dostrzegają nagle, że dziewczyna dojrzała wewnętrznie, a jej czyn
nie wynika z dziecięcego kaprysu lecz jest wynikiem przemyśleń i poważnego zastanowienia.
Benedykt pierwszy wyraża akceptację dla jej wyboru, zaś Marta pewnie nawet żałuje, że sama
przed laty nie potrafiła zdobyć się na podobną decyzję. Najbardziej zaszokowany jest
Zygmunt, który jeszcze przez moment się łudzi, iż postępek Justyny jest wyrazem żałoby po
miłości do niego, ale dziewczyna wyprowadza go z błędu. Wszyscy widzą, jak szczęśliwa jest
Justyna i jaka wewnętrzna siła przekonań bije z jej słów. Kirłowa wyraża pragnienie, aby jej
córki pod opieką dziewczyny uczyły się gospodarstwa a w przyszłości także osiadły na wsi.
Marta postanawia przenieść się do nowego domu Justyny. Ostatnia scena to znamienne
pojednanie symboliczne spotkanie Benedykta i Anzelma, którzy witają się, wspominając
swoich braci, połączonych wspólną mogiłą.
Kompozycja powieści – dychotomie i paralele
Struktura utworu stanowi najdoskonalszą chyba w naszej literaturze realizację kanonu
powieści realistycznej. Na szczególną uwagę zasługuje równowaga pomiędzy opisami
przyrody a przedstawionymi wydarzeniami, co pozwala silnie osadzić akcję w konkretnych
miejscach a zarazem nie osłabić jej napięcia, nie znużyć czytelnika nadmiernie rozbudowanym
opisem. W ogóle opisy przyrody i prezentacje miejsc akcji pełnią w powieści różnorodne
funkcje – nie tylko stanowią zwyczajowo przyjęte wprowadzenie (tzw. przedakcję), ale
dodatkowo charakteryzują bohaterów poprzez ukazanie każdej z postaci w jej naturalnym
środowisku, w działaniu. Każdy z bohaterów niejako sam się określa i charakteryzuje – Jan
zbierający „miotły” polnych kwiatów, młody malarz Zygmunt znudzony jednostajnością
polskiego pejzażu, włóczący się z psem Sargasem po rozlewiskach Niemna Witold. Dzięki
opisom człowiek jawi się nam jako jednostka będącą częścią większej całości, integralny, ale
nie najważniejszy element świata. Takie widzenie człowieka jest swoistym uzupełnieniem
pozytywistycznej filozofii społecznej, ujmującej jednostkę jako cząstkę „organizmu
społecznego”. I ten pogląd również znajduje swoje odbicie w koncepcji postaci literackich –
Orzeszkowa przedstawia swoich bohaterów, posługując się całą głębią wiedzy
psychologicznej, uwzględniając ich wewnętrzny rozwój, wskazując na wzajemne wpływy,
zależności, oddziaływania.
Kompozycja powieści oparta jest na zasadzie dychotomicznego podziału. Zasadniczy
10
podział, decydujący o strukturze całego dzieła i poszczególnych jego tomów, to oddzielenie
dwóch światów istniejących równolegle obok siebie: dworu i zaścianka. Wzajemne fascynacje i
animozje, przyciąganie i odpychanie, wyznaczają rozwój i tempo akcji. Różnice pomiędzy tymi
światami nie sprowadzają się tylko do kontrastu w poziomie życia, przynależność do świata
korczyńskiego czy bohatyrowickiego oznacza inny sposób patrzenia na świat, odmienną
filozofię życiową.
Dychotomicznie rozbity świat przedstawiony porządkuje obraz zbiorowości ludzkich
prezentowanych w powieści. Szlachta dworska przeciwstawiona jest zaściankowej, ale obok
tego podziału można wyróżnić młodych i starych, a także żywioł męski i kobiecy. W obrębie
każdej z grup znajdziemy zróżnicowane typy ludzkie – każdy z bohaterów jest typowy, ale
zarazem silnie zindywidualizowany, postaci nie są „papierowymi” nosicielami idei czy
poglądów, ale żywymi, ewoluującymi i czującymi osobami. Przeciwieństwo: „młodzi – starzy”
oparte jest na konflikcie pokoleń, ale jego podłoże sięga znacznie głębiej niż zwyczajowy bunt
generacyjny. Jego genezą jest kontrast epok historycznych – zryw powstania przeciwstawiła
Orzeszkowa epoce stagnacji, walki prowadzonej innymi metodami, nieefektywnej, ukrytej,
często wymagającej wielu wyrzeczeń i niedostrzeganej, niedocenianej, a nawet niezrozumiałej
dla otoczenia. Walka młodych ze starymi w tym kontekście stanowi egzemplifikację sporu
pomiędzy dwoma wielkimi systemami filozoficznymi, stanowiącymi podwaliny najważniejszych
prądów umysłowych i estetycznych XIX stulecia. Dyskusje „dzieci” z „ojcami” są więc w
istocie dyskursem pomiędzy romantyzmem a pozytywizmem. Orzeszkowa daleka jest od
jednoznacznych, upraszczających rozstrzygnięć. Stąd podziały i kontrasty zaznaczone w
powieści są niejednoznaczne, pełne niuansów i półcieni, nie sprymitywizowane, pozbawione
prostej tendencyjności i taniego agitatorstwa.
Drugą zasadę kompozycyjną, jaką warto odnotować, stanowią paralele, będące dodatkowym
elementem struktury dzieła. I tak – legenda Jana i Cecylii znajduje odbicie w losie Anzelma i
Marty i – najdoskonalej – Jana i Justyny. Legendarny „złoty wiek” zostaje niejako
„powtórzony” w okresie wybuchu entuzjazmu powstaniowego i zapowiedziany w ostatniej
scenie pojednania pomiędzy Benedyktem i Anzelmem. Braterstwo i solidaryzm żołnierzy
walczących w 1863 roku – Jerzego Bohatyrowicza i Andrzeja Korczyńskiego – w drugim
pokoleniu odżywa jako przyjaźń Witolda i Jana.
Główni bohaterowie powieści
Można powiedzieć, iż rzeczywistym bohaterem powieści Nad Niemnem jest zbiorowość –
społeczeństwo polskie po powstaniu styczniowym. Orzeszkowa przedstawia społeczeństwo
jako współistniejący system gromad, zależnych od siebie i podlegających nieustannym
wzajemnym wpływom. Powiązania nie ograniczają się do wspólnych interesów, chociaż i te są
niezwykle istotne. Owa wspólnota sięga głębiej – jest nią podobieństwo losów, pamięć
zbiorowa przechowująca tożsame doświadczenia, wreszcie – świadomość osaczenia przez
obcy, nieprzychylny żywioł. Daremnie by szukać między bohaterami powieści przedstawicieli
ówczesnych władz carskich, zaś postaci narodowości białoruskiej czy żydowskiej pojawiają się
tylko migawkowo. Zbiorowość skupiona wokół dworu i zaścianka stanowi istny „rezerwat
polskości”, w czym dostrzec można jeszcze jeden symptom nawiązania do Pana Tadeusza.
Bohaterowie jednostkowi natomiast to postaci rysowane ostrą, wyrazistą kreską, tak zwane
„czyste typy”. Zgodnie z zasadą realizmu Orzeszkowa nie cofa się przed krytycznym
spojrzeniem, nieobca jest jej ironia; często też w swoich charakterystykach posługuje się
komizmem postaci – i to zarówno w stosunku do postaci negatywnych (Leonia, Teresa,
Różyc, Kirło, Zygmunt, Darzecki), jak i wobec tych wyraźnie obdarzonych sympatią – w rysy
11
komiczne wyposażeni zostali nawet Justyna czy Jan.
Bohaterowie Nad Niemnem są reprezentantami postaw i poglądów charakterystycznych dla
ich epoki. Pokazani w rozmaitych kontekstach – osobistym, politycznym, filozoficznym,
społecznym – są postaciami pełnymi, wielowymiarowymi. Poznając każdą z postaci, mamy
pojęcie nie tylko o wyglądzie i relacjach z otoczeniem, poznajemy również takie jej cechy,
które pozornie nie mają znaczenia dla przebiegu akcji, jak stosunek do przyrody, historii,
polityki, pracy. Dzięki takiemu potraktowaniu, każda z postaci oglądana jest przez czytelnika
„z kilku stron”. Z tego powodu wartościowanie i ocena bohaterów musi być znacznie
pogłębiona – portrety są bowiem niejednoznaczne, wymagają wniknięcia w ich przeszłość,
poznania wszelkich uwikłań osobistych i zrozumienia całej komplikacji psychologicznej.
Niektórzy (Benedykt Korczyński, Anzelm Bohatyrowicz) noszą w sobie starannie ukrywane
kompleksy i wewnętrzne pęknięcia, które dadzą się zrozumieć dopiero po przeczytaniu całości
utworu. Takich bohaterów, o bardzo złożonej psychice, trudnych w ocenie, jest w powieści
więcej.
Znamienne jest to, że najbardziej skomplikowaną wewnętrznie osobą, przechodzącą głęboką
wewnętrzną przemianę, uczyniła Orzeszkowa kobietę.
Wątki miłosne
Pierwotnym pomysłem, z którego narodziło się późniejsze arcydzieło, był właściwie...
romans. Tematem Mezaliansu miało być bowiem „nierówne” (wedle ówczesnych pojęć i norm
obyczajowych) małżeństwo przedstawicieli dwu różnych kulturalnie, a przede wszystkim
nierównych majątkowo, klas społecznych. Rozwijająca się pod piórem Orzeszkowej powieść,
wraz z rodzeniem się nowych postaci, dodawała do pierwotnego autorskiego zamysłu nowe
warianty uczuciowych relacji pomiędzy bohaterami. Były to relacje nieraz niezwykle
skomplikowane, w efekcie tworzące bogaty przegląd związków uczuciowych i obyczajowych.
Miłość sentymentalną, płytką i powierzchowną, reprezentuje Emilia, a w karykaturalnym
skrzywieniu – Teresa. Uczucie wynaturzone, przeradzające się w cyniczną grę ukazuje
postępowanie Zygmunta, zaś tragiczne, niespełnione – losy Marty i Anzelma. Przeciwstawny
model związku uczuciowego to miłość dojrzała, tożsama z więzią duchową; tutaj przykładem
mogą być Jan i Cecylia, Andrzejowa, a następnie Jan i Justyna, których uczucie rodzi się
powoli, stopniowo, nie poprzestaje na powierzchownym zauroczeniu czy nagłym zachwyceniu,
lecz wynika z wzajemnego szacunku i współodczuwania.
Orzeszkowa rozumie miłość zgodnie z Norwidowską koncepcją łączącą romantyczną
fascynację z nowoczesnym, partnerskim związkiem realizującym się poprzez wspólne
działanie. Miłość Jana i Justyny to miłość wznosząca się ponad podziałami i konfliktami
rodzinnymi, wyrastająca ze wspólnoty intelektualnej i duchowej.
Charakterystyczne jest, że Orzeszkowa łączy uczuciowe spełnienie z przyrodą, naturą. Wieś
przedstawiona jest w powieści jako źródło pozytywnych emocji i duchowej dojrzałości.
Tolerancja Kirłowej wynika z przymusu jej sytuacji, ale też i z wielkich pokładów serdeczności
i prawości, której źródłem jest natura i praca. Życzliwość Jana dla ludzi jest efektem jego
pogodzenia się z otoczeniem i z samym sobą, ścisłego kontaktu z przyrodą. Nawet
Domuntówna w swoim wybuchu niepohamowanej zazdrości jest bardziej zrozumiała niż
groteskowa „synogarlica” Teresa, upatrująca adoratora w każdym, przypadkowo
odwiedzającym Korczyn mężczyźnie. „Nowoczesny” ideał miłości w przyszłości realizować
będą także najmłodsi bohaterowie Nad Niemnem – Witold Korczyński i Marynia Kirlanka, być
może także młodsze córki Kirłów, a nawet Antolka i Elżusia.
Potwierdzeniem szczególnego stosunku Orzeszkowej do przyrody jest przeciwstawienie w
12
powieści – jako dwóch wartości kontrastowych – natury i sztuki, kultury. Oczywiście to
właśnie naturze autorka przyznaje wyższość; „miotły” Jana są piękniejsze niż sztuczne kwiaty i
lustra buduaru pani Emilii, Niemen przewyższa urodą najpiękniejszy salon, a proste wzruszenia
serca budzą więcej sympatii niż romantyczne wiersze. W ten sposób Orzeszkowa rozstrzyga o
wyższości natury nad kulturą, uznając, iż właśnie ta pierwsza bardziej człowieka wzbogaca, o
czym ostatecznie przekonuje nas niekwestionowana przewaga duchowa i emocjonalna
„zaściankowych” nad „dworskimi”.
Dyskusja między romantyzmem a pozytywizmem
Nad Niemnem reprezentuje dojrzały etap twórczości Orzeszkowej pisarka ma już za sobą
lata największego zaangażowania w walkę o postępowe idee społeczne a także okres
literackiego terminowania, w którym swoje artystyczne i filozoficzne ambicje niemal bez reszty
podporządkowywała „służbie społecznej” i tendencji (często ze szkodą dla ostatecznego
rezultatu). Oczywiście nie znaczy to, by Orzeszkowa zaprzestała swojej walki; nadal dostrzega
potrzebę reformy społeczeństwa, głębokiej przebudowy zbiorowej świadomości.
Najdoskonalej ucieleśniając w swoim życiu i twórczości idee epoki, jak praca organiczna czy
emancypacja kobiet, pragnie Orzeszkowa uczynić ze swojej powieści estetyczny i ideowy
manifest, zawierający zasadnicze przesłanie, uniwersalny w swojej wymowie przekaz
skierowany nie tylko do współczesnych. Jednak lata osiemdziesiąte to okres kryzysu
światopoglądowego pozytywizmu, kiedy to – pod wpływem literatury francuskiej i angielskiej,
a także wskutek wydarzeń politycznych – obserwujemy odwrót od dosłownie traktowanej
tendencyjności i próby poszukiwania nowych rozwiązań ideowych i artystycznych. Każdy z
pisarzy czyni to po swojemu, taką ambitną próbą w przypadku Orzeszkowej jest właśnie Nad
Niemnem. Stąd w powieści obok ostrych diagnoz obyczajowych i społecznych oraz
jednoznacznego osadzenia fabuły w konkretnej rzeczywistości znajdujemy silnie
rozbrzmiewające nuty nostalgii za przeszłością, obce duchowi „wieku pary i elektryczności”.
Orzeszkowa zawsze żywiła szacunek dla przeszłości, nieobcy był jej kult bohaterów i
powstania, sama zresztą brała w nim czynny udział (przechowywała w swoim domu jednego z
przywódców powstania, Romualda Traugutta). Pisarka nigdy właściwie w swojej twórczości
nie zdobyła się na jednoznaczną krytykę idei romantycznych. Dojrzały etap jej twórczości – w
tym i Nad Niemnern – był natomiast próbą pogodzenia dwu kierunków myślenia o dziejach
narodu, dwu wymiarów polskiego losu – realistycznego i metafizycznego, można nawet
powiedzieć – próbą połączenia dwu biegunów myślenia o historii. Widać to wyraziście w
sposobie konstruowania fabuły (łączącej wątki współczesne z dawnymi kartami świetności
narodowej), w rozkładzie sympatii odautorskiej dotyczącej poszczególnych postaci, nawet w
wyborze nazwiska dla bohaterów, za przyczyną których ma nastąpić odrodzenie dawnej
Polski, wreszcie – w optymistycznym zakończeniu (symboliczna scena pojednania). Taki
stosunek do historii narodowej zaciąży w przyszłości nad ocenami XIX wieku, stanie się
częścią polskiego sposobu patrzenia na własne dzieje, podwaliną współczesnej polskiej myśli
społecznej i politycznej.
Zarówno własne obserwacje i doświadczenia, jak i socjalistyczna analiza kapitalizmu
wyostrzyły krytycyzm społeczny pozytywistów. Zawiedzeni w młodzieńczych nadziejach,
odsłaniają teraz wzrost antagonizmów społecznych, trwającą nadal nędzę i ciemnotę mas
ludowych, dostrzegają wyraźnie egoizm klasowy ziemiaństwa i burżuazji i przestają liczyć na
ich patriotyzm, poczucie obowiązku społecznego i humanitaryzm; coraz silniej zaznaczają
wobec nich swój dystans i odrębność pozycji ideologicznych.
Z tym wszystkim pozytywiści uważają „pracę organiczną” i demokratyzację społeczeństwa za
13
nadal aktualny i jedynie słuszny program narodowy Nie spodziewają się po nim jednak
skutków tak szybkich i dobroczynnych jak w okresie poprzednim. Nadto zaś, wobec zagrożenia
bytu narodowego ze strony zaborców, mocniej niż dotąd akcentują potrzebę obrony i
pielęgnowania „swojskości”; pod ciśnieniem socjalizmu i stawianych przezeń problemów
silniej akcentują konieczność reform społecznych i środków ograniczających wyzysk ludzi
pracy; straciwszy złudzenia wobec klas posiadających, zwracają nadzieje w stronę ludu,
zwłaszcza chłopstwa: dotychczasowy bierny obiekt „pracy u podstaw” staje się teraz centralną
figurą „pracy organicznej”.3
Dostrzegając szanse, jakie przed pisarzem i literaturą stawia realizm (i jego skrajna forma –
naturalizm) Orzeszkowa nie mogła nie widzieć zarazem niebezpieczeństw wynikających z
łatwych uproszczeń, „spłaszczonego” widzenia świata, podporządkowanego tendencji; nie
mogła wreszcie wyrzucić z serca sympatii i podziwu dla tego, co – wbrew rozsądkowi –
uważała za wielkie i doniosłe. Najbardziej „pomnikowa” bohaterka powieści to Andrzejowa
Korczyńska, wdowa po powstańcu, poświęcająca swoje życie dla wychowania syna i
utrzymania zagrożonego przez zaborców majątku. Mimo pewnej anachroniczności postawy
jest to postać zbudowana niezwykle sugestywnie i – zważmy – właściwie jedyna, której ani
razu nie dosięga ostrze ironii narratora, i którą Orzeszkowa obdarza jednoznaczną i wyraźną
sympatią, a nawet współczuciem. Odwołując się do programowego wiersza Asnyka,
Orzeszkowa zdaje się twierdzić, iż od tego, by ...z żywymi naprzód iść znacznie wasżniejszy
jest nakaz, by nie deptać przeszłości ołtarzy...
Wielorako sfunkcjonalizowane w powieści elementy folklorystyczne – pieśni, bajki, podania
ludowe, przypowieści, legendy również wprowadzają w świat powieściowy tonację poetycką,
pogłębiają świat przedstawiony o wymiar duchowy.
Wszystko to sprawia, że realizm Orzeszkowej – niezależnie od jej obserwacji, pasji i
sumienności zbieżnych z dążeniami naturalistów był jakby „rozjaśniony”. Obraz życia jest
stonowany, typy i wydarzenia trywialne czy brutalne ukazywane są w sposób złagodzony,
wyeksponowane zostają natomiast te elementy świata przedstawionego, które nadają dziełu
walor poetycki, bliski romantyzmowi. Nad Niemnem stanowi zatem rodzaj pomostu, gdzie
spotykają się – romantyczna tradycja niepodległościowa i pozytywistyczna idea pracy u
podstaw.
Postaci kobiece
Powieść Orzeszkowej prezentuje niesłychanie bogatą gamę postaci kobiecych, z których
każda stanowi odrębny typ i wyposażona zostaje w wyraziste cechy osobowości.
Emilia Korczyńska, żona Benedykta, byłaby niemal karykaturalną „żoną modną” swojej
epoki, gdyby nie pogłębienie jej rysów psychologicznych o piętno melancholii za przeszłością,
której nieokreśloność zdaje się skrywać jakąś tajemnicę. Jako że „czas przeszły” powieści
nacechowany jest całym szeregiem dodatkowych znaczeń i skojarzeń, tęsknota Emilii za tym,
co minęło, zyskuje wymiar tragedii. Jej rzeczywiste i urojone choroby, ataki płaczu i histerii
mogą mieć – jak zdaje się sugerować Orzeszkowa – nieco poważniejsze przyczyny niż nawet
sama bohaterka chciałaby ujawnić. Kryzys uczuciowy przeżywany przez Korczyńskich zdaje
się być – na płaszczyźnie emocjonalnej – powtórzeniem tego rozbicia duchowego, jakie stało
się udziałem całego społeczeństwa po klęsce powstania. Emilia i Benedykt spotykają się w
swoim salonie jako ludzie zupełnie sobie obcy i zarazem oboje nad tą obcością bolejący. Takie
odczytanie postaci Emilii zdaje się uzasadnione w kontekście dwóch innych sylwetek
kobiecych, Teresy i młodziutkiej Leonii, które powtarzają gesty i zachowania pani
Benedyktowej, ale są tylko jej śmiesznymi karykaturami, prezentowanymi z satyrycznym
14
zacięciem.
Wyjątkową bohaterką jest Andrzejowa Korczyńska, o której była już mowa wcześniej.
Orzeszkowa poświęca jej cały niemal odrębny rozdział, można wręcz odnieść wrażenie, iż
niektóre myśli, poglądy i oceny wyrażane przez tę bohaterkę stanowią odautorski komentarz
do zdarzeń, i że – za pośrednictwem powieściowej postaci – wypowiada się wprost sama
autorka. Swoistą repliką Andrzejowej jest Klotylda Korczyńska, młoda żona Zygmunta, która
najwyraźniej podziela sposób myślenia, ideały duchowe i wzorce matki, brakuje jej jednak
wewnętrznej siły i niezależności – przez co z góry skazana jest na klęskę.
Drugoplanowe postaci kobiece, reprezentujące społeczność zaścianka, aczkolwiek silnie
zindywidualizowane – psychologicznie, a nawet językowo – wyposażone są w wiele cech
wspólnych. Elżusia, Antolka, Starzyńska, a nawet (wyższa stanem, ale bliska poprzez ubóstwo
i tryb życia) Kirłowa to kobiety o silnej osobowości, samodzielne, realizujące się poprzez
swoją pracę i rodzinę. Same o tym nie wiedząc, są w gruncie rzeczy emancypantkami na miarę
swego środowiska i czasu. W swoich działaniach i sądach niezależne, potrafią z godnością
stawiać czoła trudnym sytuacjom, często nawet okazują się silniejsze niż ich partnerzy życiowi.
I tutaj (jak wcześniej w przypadku postaci pani Emilii) typ bohaterki silnej, wyemancypowanej
i samodzielnej ma swoje karykaturalne powtórzenie – jest nim Domuntówna. Nawet jednak i
ta, wyposażona w wiele cech komicznych bohaterka, przedstawiona jest w sposób świadczący
o sympatii Orzeszkowej. Jeszcze raz wypada podkreślić, że każda z kobiet wymienionych w tej
grupie jest pełna, bogata, pokazana w wielu kontekstach, charakteryzowana bezpośrednio,
poprzez dialog, wewnętrzne rozmyślania oraz działanie.
Bohaterką zasługującą na odrębną charakterystykę jest Marta. Przez niegdysiejszy brak
odwagi skazana na upokarzającą i pracowitą egzystencję w domu kuzyna, zachowuje
krytycyzm sądów o ludziach i o samej sobie. Potrafi obiektywnie przyznać się do własnych
błędów. Sucha, kostyczna, pełna zgryźliwej ironii zachowała jednak wiele ciepła, życzliwości
dla innych i świata. Sarkazm jest tylko rodzajem tarczy obronnej chroniącej ją przed
złośliwościami otoczenia. Nadal jest jednak Marta kobietą wrażliwą, mądrą i serdeczną w
kontaktach z najbliższymi, a ciężka praca wprawdzie zniszczyła jej zdrowie fizyczne, ale nie
tknęła duszy. To między innymi dzięki jej mądrym interwencjom mieszkańcy Korczyna potrafią
odnaleźć się nawzajem mimo licznych zadrażnień i konfliktów, to wreszcie ona potrafiła
uświadomić Justynie jej własne pragnienia i utwierdziła dziewczynę w słuszności
podejmowanych wyborów.
Najbogatszą wewnętrznie i najważniejszą z punktu widzenia całości akcji postacią jest
Justyna. Wątek „dumnej rezydentki”, która odrzucając starania swych arystokratycznych
wielbicieli, oddaje w końcu rękę zagrodowemu szlachcicowi, służy kompozycyjnemu
zespoleniu dwóch światów. Ewolucja jaką przechodzi Justyna, jej rozwój duchowy,
wewnętrzne przemiany, ukazane są niezwykle wnikliwie, a poszczególne sceny i dialogi
puentują kolejne etapy rodzącej się samoświadomości bohaterki. Nie jest to może przemiana
na miarę romantycznego przełomu Konrada, ale i tak przyniesie ona doniosłe konsekwencje
społeczne i obyczajowe. To właśnie Justyna (a nie Jan czy Witold) jest autentyczną nosicielką i
reprezentantką nowych idei, wyrosłych nie z lektur i teoretycznych rozważań, lecz z
osobistych doświadczeń i pracy. Postawa Justyny zdaje się zapowiadać powstawanie nowego
społeczeństwa. Znamienne, że z woli Orzeszkowej to właśnie kobieta czyni przełomowy krok
na drodze ewolucji społecznej. Dojrzewanie duchowe Justyny doprowadza ją do wyzwolenia
spod krępujących i niszczących jej osobowość norm i zasad, ale jej emancypacja daleka jest od
groteskowego i wynaturzonego feminizmu, ukazanego np. przez Prusa w Emancypantkach.
Justyna dołącza do innych typów kobiecych powołanych do życia przez Orzeszkową,
stanowiąc najdoskonalsze wcielenie „nowego człowieka” epoki pozytywizmu mądra,
niezależna intelektualnie, młoda, przygotowana do życia, samodzielna, odważna, spontaniczna,
15
krytyczna wobec otoczenia i samej siebie, wolna. Jej dochodzenie do wolności było wprawdzie
kosztowne i pełne cierpienia, ale jego efektem jest – pełny człowiek.
Wypada jeszcze może zauważyć, że główne postaci kobiece stworzone przez Orzeszkową
układają się we wzajemnie uzupełniające się pary: Marta – Justyna, Emilia – Teresa,
Andrzejowa – Klotylda.
Czas i historia w interpretacji Orzeszkowej
Czas w Nad Niemnem wydaje się płynąć alinearnie. Inaczej trwają i upływają wydarzenia w
wymiarze jednostkowym, inaczej mierzony jest czas historyczny. Wydarzenia sprzed wieków
lub sprzed lat dwudziestu zdają się być dla wielu bohaterów żywsze i bardziej aktualne niż ich
dzień bieżący. Akcja posuwa się naprzód, to znów zastyga nieruchomo niczym zatrzymana
klatka filmowa. Postaci powieściowe czują łączność dwóch mogił. Takie potraktowanie czasu
powieściowego przez Orzeszkową zmusza czytelnika do wnikliwej analizy przebiegu akcji a
zarazem narzuca z całą ostrością problem porządku chronologicznego, wynikania, związków
przyczynowo-skutkowych rozumianych jako powiązanie pomiędzy historią a dniem
dzisiejszym. Losy najbardziej błahej postaci drugoplanowej, jej osobiste dzieje i uczuciowe
perypetie są konsekwencją doniosłych wydarzeń z przeszłości Polski. Historia jawi się jako siła
sprawcza namacalnie i bezpośrednio dotykająca każdego z bohaterów. Zarazem historia
(tradycja, przeszłość) to wartość niezwykle cenna. Ona to bowiem łączy wszystkich bohaterów
ponad podziałami. Historia – ta najbliższa – powstaniowa i ta dalsza – legendarna – to
niezaprzeczalne spoiwo cementujące naród. Takie rozumienie dziejów przybliża Orzeszkową
romantyzmowi.
Poszukiwanie nowych dróg rozwoju dla społeczeństwa skazanego na egzystencję w niewoli
nie oznacza dla pisarki odrzucenia tradycji, zanegowania działań pokolenia ojców,
przekreślenia dokonań poprzedników. Witold godzi się z Benedyktem w chwili, gdy ten
odsłania przed nim istotę swojej postawy i oczyszcza się z zarzutu wyrachowanego
materializmu. (Niejako „w rewanżu”, to właśnie Benedykt będzie pierwszym, który wzniesie
się poza utrwalone stereotypy i konwencje i zaakceptuje decyzję Justyny). Potęgę symbolu
wyrosłego z gruntu romantycznego potwierdzi ostatnia scena powieści, kiedy to Anzelm wita
Benedykta na progu swojego domu i wskazuje mu mogiłę, w której leżą Jerzy i Andrzej.
Charakterystyczne, że postaci żyjące wyłącznie w jednostkowym wymiarze czasu – poza
tradycją – jak Różyc, Klotylda, Zygmunt, Teresa czy Kirło są (i to niezależnie od tego, jak
zostały ocenione przez autorkę) wewnętrznie puste, a swoją pozbawioną sensu egzystencję
wzbogacają w sposób sztuczny, poprzez literaturę, romanse, narkotyki, erotyczne podniety.
Natomiast najbardziej potępianą postacią jest Zygmunt, który cynicznie odrzuca przeszłość i
neguje wartości reprezentowane przez pokolenie ojca. Przeciwstawione „bohaterom bez
korzeni” postaci Witolda, Jana, Justyny zyskują pełnię wewnętrzną właśnie przez to, że od
początku są lub w toku powieści stają się zakorzenione w narodowej historii. Tradycja jest dla
nich żywa, obecna, stanowi wzorzec gotowy do przejęcia, choć w nowej rzeczywistości
wymagający aktualizacji. (Symboliczna może tu być ludowa piosenka, której słowa
bohaterowie zmieniają w zależności od okoliczności i stanu własnych uczuć).
Tradycją najbliższą i najbardziej namacalną w świecie powieściowym jest powstanie
styczniowe. Orzeszkowa nie zdobywa się tutaj na jednoznaczną ocenę – współczując ofiarom
tragedii i tym, którym przyszło żyć w cieniu klęski, jednocześnie wyraża niekłamany zachwyt
dla odwagi, niezłomności, szlachetności porywu. W samej walce z wrogiem, a przede
wszystkim w jej jednoczącej społeczeństwo sile dostrzega Orzeszkowa wartość nadrzędną, co
najmniej równoważącą skutki przegranej. Pamięć i kult dla powstańców miał być według
pisarki czynnikiem warunkującym moralne odrodzenie narodu.
16
...nie mogła nazywać rzeczy po imieniu i uciekała się do niedomówień, zrozumiałych dla
ówczesnego czytelnika. Prawodawstwo mianowicie carskie zabraniało po powstaniu
styczniowym nabywania ziemi na kresach wschodnich dawnej Polski osobom pochodzenia
polskiego. Ziemia, na której Polak utrzymać się nie mógł czy nie umiał, przechodziła w ręce
rosyjskie, wskutek tego jej utratę poczytywano niemal za zbrodnię, za zdradę sprawy
narodowej. Tą właśnie sytuacją prawną tłumaczy się rozpacz Andrzejowej Korczyńskiej, gdy
syn pasożyt nalega, by sprzedała majątek i przeniosła się do Włoch. Tu tkwi również źródło
rozterki wewnętrznej Benedykta Korczyńskiego, którego brat namawia, by porzucając pozycję
straconą i pracę nad siły, wyemigrował w głąb Rosji i tam dorobił się dobrobytu. Te również
zawile stosunki prawno-ekonomiczne są podkładem namiętnej rozprawy Benedykta z
Witoldem, który podejrzewa ojca o pospolity materializm, a nie urnie dostrzec istotnych
pobudek jego systemu gospodarowania.4
Ocena powstania styczniowego staje się jednym z najważniejszych probierzy wartości
moralnych reprezentowanych przez bohaterów powieści. W pewnym sensie stanowi ona także
oś dzielącą postaci na dwa skonfliktowane ze sobą pokolenia, choć w przypadku Witolda i
Benedykta Korczyńskich konflikt okazuje się pozorny, zaś w sporze pomiędzy Andrzejową a
Zygmuntem racje poszczególnych stron rozłożone są dokładnie przeciwstawnie.
Jednak zasadniczą wartością, pozwalającą dokonać ostatecznej oceny bohaterów, jest praca.
I w tym wypadku Orzeszkowa unika uproszczeń (trudno bowiem nie dostrzec jej uznania dla
heroicznych wysiłków Benedykta, Andrzejowej czy nawet Marty). Z całą jednak pewnością
głównym uzasadnieniem optymizmu, jakim przesycone zostało zakończenie powieści, jest
obraz młodego pokolenia. Justyna, Jan, Elżusia, Antolka, Witold, Marynia Kirlanka – niemal
bez wyjątku są to bohaterowie lepsi od swoich rodziców. Pracowici odważni i uczciwi, mają
dostateczne przygotowanie intelektualne i wewnętrzną siłę, by dokonywać wyborów, które
okazały się zbyt trudne dla ich poprzedników. Tak naprawdę wszelkie konflikty pomiędzy
„młodymi” a „starymi” okazują się pozorne i wynikają nie tyle z rzeczywistych różnic, co z
braku zrozumienia. Sterany i zgorzkniały w coraz trudniejszej walce o utrzymanie ziemi ojciec
i syn przedstawiciel „powracającej fali” entuzjazmu patriotycznego i społecznictwa odkrywają
wzajemną bliskość. Zakończenie powieści przynosi optymistyczne rozwiązanie – dochodzi nie
tylko do odnowienia więzi duchowej między ojcem a synem, ale i ponownego pojednania
między dworem a zaściankiem.
Kult pracy
Większość haseł programowych polskiego pozytywizmu zawiera słowo „praca”: p r a c a
organiczna, p r a c a u podstaw, p r a c a dla ludu i nad ludem. Według pisarzy i ideologów
epoki praca jest głównym miernikiem wartości człowieka, jest wręcz wartością samą w sobie.
„Ludu” w ścisłym znaczeniu tego słowa w Nad Niemnem właściwie prawie nie ma –
bohaterowie powieści to przedstawiciele szlachty, choć schłopiałej i zaściankowej. I to właśnie
szlachta, jako warstwa najbardziej świadoma i obciążona odpowiedzialnością za losy Polski
powinna, według Orzeszkowej, docenić wartość konkretnej, fizycznej pracy, przynoszącej
wymierne, istotne i sprawdzalne efekty. Rozumie to Witold, uczy się tego Justyna.
Brak pracy jest jak choroba, niszcząca ciało i duszę, jałowiąca umysł, degradująca
osobowość, obserwujemy to na przykładzie sporej grupy powieściowych postaci – Emilii,
Teresy, Różyca, Zygmunta.
Ale praca ma terapeutyczną wartość tylko wtedy, kiedy ma sens. Etos pracy – znowu
wypada powołać się na Norwida – to działalność rozumna, sprawiająca radość, służąca
konkretnym, pożytecznym celom. Nie jest nią jałowy i wyniszczający wysiłek Benedykta, ani
17
też krzątanina Marty. Dopiero nowe pokolenie ma szansę przywrócić pracy jej prawdziwe
znaczenie.
18