1. Wprowadzenie do teologii małżeństwa.
To Jezus ustanowił i powołał do istnienia sakramentalną wspólnotę życia małżeńskiego.
Małżeństwo chrześcijańskie odzwierciedla łączność i jedność Chrystusa z Kościołem.
Wierność i miłość to dar Boga oraz zadanie dla małżonków.
Sakramentalny związek małżeński ma sens jedynie dla ludzi wierzących w Chrystusa i
tęskniących za zbawieniem.
Jezus Chrystus, Syn Boży oddał za nas życie na krzyżu, bo do końca nas umiłował. Miłość
„aż do końca, aż do oddania życia na krzyżu”. Miłość małżeńska zawsze dąży ku Bogu, który
jest źródłem i początkiem wszelkiej ludzkiej miłości. Żeby człowiek kochał, musi być
złączony z Bogiem - źródłem Miłości. Bez Boga człowiek nigdy nie dojdzie do prawdziwej
miłości.
Bądź szczery i uczciwy, a będziesz miał spokój sumienia i otrzymasz łaski od Boga.
Biblia ukazuje parę ludzką w odniesieniu do Boga w scenie stworzenia. Bóg stworzył
mężczyznę i niewiastę. Stworzyć, to uczynić coś z niczego. Natomiast żeby coś zrobić, trzeba
mieć materiał. Kobieta i mężczyzna stworzeni przez Boga są jednakowo ważni. W życiu i
powołaniu do świętości jest równość kobiety i mężczyzny. Zasadniczym ich powołaniem jest
wzajemne pomaganie sobie, wspólne podejmowanie obowiązków rodzicielskich i
wychowawczych oraz wspólne dorastanie do świętości. Zgodnie z zamierzeniem Stwórcy,
para ludzka [mężczyzna i kobieta] została stworzona na obraz i podobieństwo Boże.
Małżonkowie są wezwani do szczególnej współpracy z Bogiem w stwarzaniu nowego życia.
Bóg, który dał płodność człowiekowi, zaprosił go do współpracy w stwarzaniu nowego
człowieka. Bóg stwarza, a rodzice przekazują życie swojemu dziecku. Autentyczna miłość
małżonków nigdy nie zamyka się na nowe życie.
Żeby sakrament był ważnie zawarty, nie może być żadnego przymusu. Kobieta i mężczyzna
zawierają sakrament dobrowolnie, świadomie i odpowiedzialnie. Nie można kierować się
egoizmem, korzyściami materialnymi, domem, samochodem lub pieniędzmi.
Jeżeli nie ma miłości, to nie może być sakramentu małżeństwa.
Człowiek opuszcza swego ojca i matkę, łącząc się przez miłość ze swoją żoną tak, że są
jednym ciałem do końca życia. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Ważna jest
jedność [jeden mąż i jedna żona] a także nierozerwalność małżeństwa. Sakrament małżeństwa
to dar Boga i nie można tego daru niszczyć. Małżonkowie mają się wzajemnie wspomagać,
nie tylko w życiu codziennym, ale też na drodze zbawienia oraz coraz bardziej przybliżać się
do Boga, który jest źródłem miłości.
Duch Święty uświęca każdy sakrament. Także miłość małżonków umocniona jest Duchem
Świętym. Wszystko dzieje się w mocy Ducha Świętego.
Biorę ciebie i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Tu należy sobie
uświadomić, że: Biorę ciebie - nie twój dom, czy twój samochód, ale ciebie, wspaniałego
człowieka. Biorąc ciebie: Ślubuję ci miłość - która nie oblicza, nie stawia na swoim, lecz
potrafi ustąpić. Prawdziwa miłość nie szuka egoistycznej przyjemności, ale jest wyrozumiała i
życzliwa. Kochający się małżonkowie szybko łagodzą spory. Ponadto ślubuję: Wierność - a
to oznacza, że będę wierny każdemu słowu przysięgi małżeńskiej, a szczególnie wierny
jednej miłości. Dlatego trzeba zapamiętać słowa przysięgi na całe życie. Ślubuję także:
Uczciwość małżeńską - a więc uczciwość we współżyciu małżeńskim, bez żadnej
antykoncepcji, ale zawsze w sposób ludzki i naturalny. W tym wszystkim proszę Boga o
pomoc: Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
2. Małżeństwo i bezżeństwo w ramach powołania chrześcijańskiego.
Powołanie małżeńskie
Cechą najzupełniej szczególną powołania małżeńskiego jest to, iż jest ono skierowane do
dwojga ludzi i przyjęte oraz realizowane - przez dwoje.
Powołanie Boże zawiera w sobie dwa składniki: dar i zadanie. Powołanie jako dar zawiera
wezwanie do "komunii", natomiast jako zadanie wezwanie do posłannictwa. Komunia
stanowi istotny aspekt, odznaczający się trwałością na całą wieczność, natomiast
posłannictwo, które wynika z powołania, ogranicza się tylko do ziemskiego życia.
Stwórca powołuje człowieka najpierw do istnienia, które jest sposobem bycia i formą jedności
z Nim. Człowiek otrzymuje od Boga całe swoje człowieczeństwo, na które składa się
wewnętrzna relacja męskości i kobiecości, oraz całe swoje powołanie, ukierunkowane ku
stworzeniu rodziny. Dla mężczyzny i kobiety, których Bóg powołuje do życia w małżeństwie,
pierwszym darem są oni sami nawzajem dla siebie, następnie ich życiodajna miłość oraz cała
rzeczywistość małżeńsko-rodzinna, w której zanurzona jest ich ludzka egzystencja, a przez
którą Stwórca i Odkupiciel pragnie do nich przemawiać.
Powołanie do małżeństwa to nade wszystko powołanie do miłości. Jest to miłość
szczególna, w której chodzi o swoistą głęboką wspólnotę życia i miłości (KDK 47, 48). Tylko
miłość sprawia, że małżonkowie urzeczywistniają siebie przez bezinteresowny dar z siebie.
Miłość bowiem jest dawaniem i przyjmowaniem daru. Dar osoby dla osoby z istoty swojej
jest trwały i nieodwołalny. W tym wzajemnym darze wyraża się oblubieńczy charakter
miłości. Znajduje się ona u początków przymierza małżeńskiego i jest właściwym motywem
zawierania tego przymierza.
W małżeństwie chrześcijańskim miłość między małżonkami pozostaje w ścisłej relacji do
miłości istniejącej między Chrystusem a Kościołem, czyli w relacji sakramentalnej. Stąd,
dopiero dar sakramentu małżeństwa jest właściwym powołaniem i przykazaniem dla
chrześcijan, wezwanych do małżeństwa, który proklamuje wymóg pozostania sobie wiernymi
na zawsze, ponad wszelkie próby i trudności w wielkodusznym posłuszeństwie woli Pana.
Bóg powołuje małżonków nie tylko do szczególnego uczestnictwa w swej miłości, ale
zarazem do wolnej i odpowiedzialnej współpracy w przekazywaniu życia ludzkiego. Z tej
racji nie mogą oni poprzestać na przekazaniu daru fizycznego życia, lecz winni ubogacić
dzieci wszelkimi owocami postaw moralnych, duchowych i nadprzyrodzonych, podejmując
zadanie umożliwienia im życia w pełni ludzkiego. Dlatego też w zakresie życia moralnego,
duchowego i nadprzyrodzonego sami są powołani do ustawicznego postępu, szczerego i
czynnego pragnienia coraz lepszego poznawania wartości, które prawo Boże chroni i rozwija,
oraz kierowania się nimi w konkretnych decyzjach.
Z woli Boga, wszyscy małżonkowie są powołani do świętości, a to powołanie realizuje się
w miarę, jak osoba ludzka potrafi odpowiedzieć na wezwanie, zawarte w przykazaniach
Bożych. Małżonkowie powołani są do uświęcania swego życia małżeńskiego i samych siebie.
Mogą osiągnąć ten cel przez praktykowanie cnoty wiary i nadziei, przez spokojne
przyjmowanie wszystkich rodzinnych problemów, przez wytrwałość w miłości i przez
entuzjazm, z którym winni spełniać swoje obowiązki.
Powołanie do komunii małżeńskiej stanowi również fundament, na którym powstaje
komunia rodziny, rodziców i dzieci, braci i sióstr pomiędzy sobą, domowników i innych
krewnych.
Powołanie do bezżeństwa
Kto powołuje?
Tym, który powołuje jest Bóg. To On daje znak, sygnał, że pragnie nas mieć za swoich
wspólników.
Kogo powołuje?
Jezus powołuje tego, kogo chce. Jest autonomiczny, w pełni wolny w pomysłach. Bóg jest
wręcz nieludzki pod tym względem. Powołuje więc świętych i grzeszników, bardzo
pobożnych i łajdaków, od dzieciństwa służących przy ołtarzu i stroniących nawet od samego
Boga; posługuje się tzw. beztalenciami (kiedy Mojżesz wykręcał się przed podjęciem misji,
Bóg dał mu do pomocy brata Aarona; wielki święty, Jan Vianney, miał problemy, żeby w
ogóle skończyć seminarium), ale nie gardzi takimi, którym w świecie wszystko się udawało
(w grze życia zbierają jakby "całą pulę"); doskonałymi czy potrzaskanymi, obrońcami
Kościoła i Jego prześladowcami. Piękne przykłady postaw powołanych ukazuje też Pismo
św.; jest tam przeto i celnik Mateusz, i tchórzliwy Piotr, i wielki prześladowca Kościoła,
Szaweł, po powołaniu stający się gorliwym Apostołem Pawłem (Dz 9,1nn).
Nie jest to tylko spontaniczność, ale głębia myśli Boga, które nieskończenie przewyższają
myśli ludzkie. Każdy człowiek może być powołany do służby Bogu. Dla Jezusa to żaden
problem.
Jak powołuje?
Powołuje Bóg. Powoływany jest człowiek. Na tej linii pojawia się czasem kłopot w łączności.
Stąd czasami:
-niektórzy nie słyszą wołającego Boga,
- inni nie rozpoznają wołającego Boga,
- jeszcze inni nie podejmują wołania,
- bywa, że podjęte powołanie, gubi się lub odrzuca.
Warto więc wspomnieć, w jaki sposób może ten głos powołania od Boga do człowieka
dotrzeć i jak bywa przez człowieka zauważony, odczytany, zdekodowany.
Bardzo ogólnie moglibyśmy powiedzieć, że człowiek ma możność rozpoznania powołania do
życia poświęconego Bogu na kilka sposobów. Dokonuje się to przez:
1. Bezpośrednią interwencję Bożą, przez radykalne udzielenie się Boga, szczególne
dotknięcie Jego łaski. Przykładem znanym jest powołanie pod Damaszkiem Szawła. Oto w
jednej chwili z prześladowcy Kościoła staje się Jego Apostołem. Takich powołań i obecnie
jest dużo. Oczywiście, nie zawsze dokonuje się to tak radykalnie jak u Pawła. Jednak ten
sposób powołania jest tak mocny, znaczący i odciskający się na człowieku, że nie sposób go
nie zauważyć czy pomylić z czymś innym. Ten rodzaj powołania jest bardzo "przyjemny",
gdy chodzi o pewność: powołał mnie Bóg czy nie powołał. W tym rodzaju powołania takiego
dylematu nie ma. Po prostu wiem, że Bóg mnie powołał. Nie przekreśla to wolności
człowieka, nie jest jak uderzenie pustakiem w głowę, ale takie jak powiedział prorok Ozeasz
o miłości Boga: "Pociągnąłem ich ludzkimi i więzami, a były to więzy miłości". To może
dokonać się raz i krótko, wręcz w mgnieniu oka, może i więcej razy; na modlitwie, adoracji,
na Mszy św., w sakramentach, ale także w klasie, w autobusie, w lesie, na polu; zarówno w
dzień, jak i w nocy. Może być mocniejsze, bardziej intensywne lub słabsze.
2. Innym sposobem, poprzez który dochodzi do nas głos powołania, to sytuacje domagające
się czyjegoś działania, np. cierpienie ludzi, ich bieda, niewiara pewnych społeczności,
środowisk czy ich grzeszność. Dostrzegam, że ktoś ma jakieś potrzeby; biorę sobie to do
serca. To mnie tak bardzo porusza, że postanawiam podjąć wyzwanie. Do tego stopnia, że
poświęcam całe życie. W tym typie powołania najpierw więc dostrzegam te sytuacje,
potrzeby potem pojawia się myśl, odkrywam, że przecież ja mógłbym tym się zająć, też to
robić. Znanym przykładem takiego powołania jest pochodząca z Albanii Matka Teresa, która
chcąc służyć biednym w Indiach, odnalazła zgromadzenie, które to umożliwiało. Pojechała
więc do Irlandii, a stamtąd do Indii. Przeżywając mocno biedę ludzi spowodowaną wiarą w
reinkarnację, uprosiła, aby mogła poświęcić się im całkowicie. To przykład powołania do
konkretnej sprawy.
3. Następnym sposobem rozeznania powołania jest swego rodzaju "pociąg", upodobanie do
życia, jakie wiodą zakonnicy lub kapłani. Można też ten pociąg odczuwać do tego, co kapłani
lub zakonnicy wykonują, co robią, czym się zajmują. Chciałoby się identyfikować z nimi. W
tym sposobie odczytywania powołania wiodący, podstawowy jest ten pociąg, chęć,
pragnienie, umiłowanie, zapatrzenie, upodobanie. To jakby przylgnięcie do posług
wykonywanych przez zakonników czy kapłanów. Czuje się, że w tym sposobie życia jest
moje miejsce. Podobnie może zachwycić postawa, sposób życia jakiegoś założyciela zakonu
czy w ogóle Świętych.
4. Bywają też powołania, które rozpoznaje się bardziej przez zastanawianie się, rozmyślanie,
roztrząsanie kwestii swego powołania, branie za i przeciw świadczących, że ma się
powołanie, porównywanie plusów i minusów życia zakonnego. Ostatecznym owocem tych
przemyśleń jest dojście do przekonania, że różne elementy, pewne czynniki świadczą, że ma
się powołanie do zakonu czy seminarium. Dostrzegać można pewne elementy życia
zakonnego czy kapłańskiego jako odpowiadające posiadanym oczekiwaniom, pragnieniom,
działaniom, własnej swego rodzaju konstytucji psychiczno-pragnieniowo-działaniowej - to
byłoby dla mnie odpowiednie, tu czułbym się dobrze, to (życie zakonne czy kapłańskie) by do
mnie pasowało.
5. Są też i inne, czasami bardzo dowcipne i oryginalne sposoby, którymi posługuje się Bóg,
aby dotrzeć do człowieka z powołaniem. Np. jeden z naszych wykładowców pomylił drzwi -
zamiast do sekretariatu Technikum Drzewnego, przez nieuwagę wszedł do sekretariatu
niższego seminarium; inny postanowił wstąpić do zakonu, bo zobaczył zakonników grających
w piłkę. U dziewczyn zdarza się zapatrzeć na krój habitu, ale bywa, że niekiedy śmiejąc się z
wyglądu sióstr zakonnych, potem odczytują w charyzmacie danego zgromadzenia swoje
powołanie.
Może też być wiele innych sposobów odczytania powołania, a wymienione wyżej mogą
występować razem. Bogu nie brakuje oryginalnych pomysłów...
Po co powołuje?
Bardzo krótko można by przytoczyć słowa Jezusa: "Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na
to, abyście szli i owoc przynosili..." (J 15,16). O jaki owoc chodzi? Można wskazać
następującą wypowiedź Jezusa - Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w
obfitości. (J 10,10) Ostatecznie chodzi o zbawienie, a więc o sprawy ducha i życie doczesne.
Kapłaństwo diecezjalne
Gdy chodzi o charakter posługi kapłańskiej, to chyba nawet nie trzeba o niej pisać.
Czas formacji seminaryjnej jest czasem rozpoznawania Bożego wezwania i czasem dawania
na nie odpowiedzi. Opatrzność ludziom wybranym przez Boga do uczestnictwa w
hierarchicznym kapłaństwie udziela odpowiednich przymiotów i wspiera ich swą łaską.
Przymiotami tymi są:
odpowiednia zdatność duchowa (np. miłość Boga i bliźniego, dążność do braterstwa i
zaparcia się siebie, doświadczona czystość, zmysł wiary i zmysł kościelny, gorliwość
apostolska i misyjna);
zdatność moralna (np. szczerość ducha, dojrzałość uczuciowa, wyrobienie
towarzyskie, dochowanie wierności obietnicom, ciągła troska o sprawiedliwość, duch
przyjaźni i słusznej woli, odpowiedzialność, pracowitość, chęć współpracy z innymi);
zdatność intelektualna (np. umiejętność stosowania słusznej i zdrowej oceny,
uzdolnienia wystarczające do odbycia studiów kościelnych);
zdrowie fizyczne i psychiczne;
dobra intencja, czyli gotowość podjęcia zadań kapłańskich z pobudek religijnych;
wolność wyboru.
Posiadanie tych przymiotów, połączone z wewnętrznym przekonaniem o wezwaniu przez
Boga, jest znakiem powołania do kapłaństwa. Do biskupa zaś należy zbadanie owych
zdatności i powołania danego kandydata oraz uznanie samego powołania.
Zgromadzenia zakonne
Wszystkie zgromadzenia zakonne biorą swój początek od ludzi zajmujących się
świadczeniem dobra lub z potrzeby świadczenia dobra (miłości bliźniego z pobudek miłości
Boga). Konkretne potrzeby konkretnego czasu, a nawet miejsca niejako prowokują
powstawanie rozmaitych zgromadzeń. Kiedy potrzeby kończą się albo zgromadzenia
odchodzą od tego zadania lub nie zajmują się nim zbyt gorliwie, to wymierają. A pojawiają
się inne.
Są więc zgromadzenia męskie i żeńskie. W innym rozróżnieniu, mówimy o zgromadzeniach
habitowych i niehabitowych. Przykładem żeńskich zgromadzeń habitowych są np. Brygidki,
Franciszkanki, Józefitki, Zmartwychwstanki. Natomiast niehabitowe, to np. Honoratki czy
Wspomożycielki Dusz Czyśćcowych. Zakony męskie są kleryckie (wyłącznie z zakonnikami
przyjmującymi święcenia kapłańskie), laickie (z zakonnikami nie przyjmującymi święceń
kapłańskich) lub klerycko-laickie (z zakonnikami ze święceniami kapłańskimi i bez święceń).
Zakonem kleryckim są np. Trynitarze. Zakonem mieszanym są np. Redemptoryści, Paulini,
Franciszkanie, Salwatorianie. Laickim zgromadzeniem są np. Albertyni czy Bracia Szkolni.
Wyróżniamy też zgromadzenia kontemplacyjne, czynne i kontemplacyjno-czynne. Żeńskim
zakonem kontemplacyjnym są np. Bernardynki, Karmelitanki czy Klaryski. Kontemplacyjno-
czynnym są np. Uczennice Boskiego Mistrza, Elżbietanki.
Stan dziewic poświęconych Bogu (żyją osobno lub z innymi), pustelnicy, wdowy.
Instytuty świeckie (praktykują rady ewangeliczne w świecie, nie mają trwałej formy
życia wspólnego i zewnętrznych oznak, członkowie są również konsekrowani i na
różny sposób apostołują). Przykładem instytutu świeckiego jest np. Instytut Służebnic
Ołtarza.
3. Małżeństwo jako sakrament.
Małżeństwo jest rzeczywistością wielowymiarową. Patrzeć na nie możemy jako na coś
naturalnego, to znaczy wynikającego z natury człowieka, z tego, kim jesteśmy. Ale możemy
również na małżeństwo dwojga chrześcijan spojrzeć z perspektywy nadprzyrodzonej:
mówimy wówczas o małżeństwie jako o sakramencie.
Powołanie do szczególnego rodzaju wspólnoty mężczyzny i kobiety jest wpisane w naszą
strukturę osobową. Odwoływał się do tego Chrystus, gdy wyjaśniał swoim słuchaczom, iż „od
początku” małżeństwo posiadało pewne cechy i przywileje, między innymi nierozerwalność.
W momencie stworzenia Bóg zapragnął, aby Adam i Ewa byli dla siebie nawzajem pomocą,
nie tylko w wymiarze praktycznym, ale przede wszystkim na płaszczyźnie realizacji swojego
człowieczeństwa.
Pierwotna i naturalna wspólnota mężczyzny i kobiety została zraniona przez grzech. Skutki
odwrócenia się od Boga naruszyły nie tylko wewnętrzną relację każdego człowieka ze
Stwórcą, ale również zostawiły ślad w postaci zerwania jedności między ludźmi. Ukazuje to
już opis z Księgi Rodzaju. „Mężczyzna odpowiedział: Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie,
dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem.” (Rdz 3, 12) Została zniszczona solidarność tych
dwojga, otwarto drogę do chronienia własnego życia kosztem drugiej osoby. Od czasu
grzechu pierworodnego „każdy człowiek doświadcza zła wokół siebie i w sobie samym.
Doświadczenie to dotyka również relacji między mężczyzną i kobietą. We wszystkich
czasach ich związek jest zagrożony niezgodą, duchem panowania, niewiernością, zazdrością i
konfliktami, które mogą doprowadzić aż do nienawiści i zerwania go. Ten nieporządek może
ujawniać się z mniejszą lub większą ostrością, może też być bardziej lub mniej
przezwyciężany, zależnie od kultury, epoki i konkretnych osób; wydaje się jednak, że ma on
charakter powszechny.” (KKK 1606)
Uświadomienie sobie tych faktów może prowadzić do wniosku, który Apostołowie wyrazili
wobec Jezusa: „Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić.” (Mt 19, 10)
W odpowiedzi Chrystus przyznał, że są tacy, którzy z różnych powodów nie są w stanie
zawrzeć małżeństwa, są też nieliczni, którym objawiona jest w sercu tajemnica celibatu ze
względu na Królestwo Niebieskie. Lecz obok tych wąskich grup jest przeważająca liczby
tych, którzy są wezwani i zdolni do zbudowania rodziny. „Bóg w swoim miłosierdziu nie
opuścił grzesznego człowieka. Kary będące następstwem grzechu, praca (Rdz 3, 19) stanowią
także lekarstwo, które zmniejsza szkody spowodowane przez grzech. Po upadku małżeństwo
pomaga przezwyciężyć zamknięcie się w sobie, egoizm, miłość własną, szukanie własnych
przyjemności, pomaga otworzyć się na drugiego człowieka, na wzajemną pomoc i dar z
siebie.”(KKK 1609) Co więcej, tak jak grzech zaowocował zranieniem całej ludzkiej natury,
w tym zdolności człowieka do bezinteresownej miłości, tak odkupienie dokonane przez
Chrystusa na Krzyżu obejmuje całego człowieka i odnawia w nim możliwość otwarcia się na
innych i uczynienia ofiary z własnego życia dla drugiej osoby.
Wierzący, decydując się na założenie nowej rodziny, z jednej strony podejmują trud budowy
wspólnoty zgodnej z pierwotnym zamysłem Boga wobec człowieka, z drugiej jednak mają
prawo spodziewać się, że zostaną do tego zadania uzdolnieni przez szczególną łaskę
sakramentalną. Kodeks Prawa Kanonicznego podkreśla, iż „między ochrzczonymi nie może
istnieć ważna umowa małżeńska, która tym samym nie byłaby sakramentem” (kan. 1055 par.
2). Sakramentalność małżeństwa pociąga za sobą jeszcze jedną konsekwencję. Relacja
mężczyzny i kobiety, włączona w tajemnicę Mistycznego Ciała Chrystusa, ma być dla świata
znakiem objawiającym miłość, która łączy Chrystusa i Kościół. Św. Paweł naucza
na temat małżeństwa chrześcijańskiego: „Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu,
bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak
Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. Mężowie miłujcie
żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić,
oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą
Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby
był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto
miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do
własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół, bo jesteśmy
członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i
będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do
Kościoła.” (Ef 5, 22-32) Zatem mąż i żona, ich wspólne życie, nie jest wyłącznie ich
prywatną sprawą i własnym problemem. Mają je przeżywać w perspektywie wiary i w
otwartości na to, jak Bóg będzie chciał posłużyć się nimi dla zbawienia innych ludzi. Mąż i
żona mają osiągać pełnię życia chrześcijańskiego nie „mimo” trwania w małżeństwie, ale
właśnie poprzez nie. To jest właściwy dla nich sposób bycia częścią Kościoła.
4. Znak sakramentalny.
Tak jak w przypadku innych sakramentach przyjście Boga staje się rozpoznawalne, gdy umie
się rozpoznać widzialny znak sakramentu małżeństwa – znak przyjścia Boga do małżonków.
Gdy umie się zinterpretować ten znak – tak jak umie się odczytać znaczenie wspólnoty,
kapłana, wody, chleba, wina w przypadku innych sakramentów.
Znak sakramentu małżeństwa jest bardzo konkretny i wyraźny i co najważniejsze pokazuje,
że Bóg może działać w każdej chwili małżeńskiego życia. Taki znak tworzą sami
małżonkowie poprzez swoje ciała. Jest to znak żywy. Cielesna bliskość małżonków tworzy
widzialny znak ich miłości, więzi, relacji. Małżonkowie tworzą znak obecności Boga, gdy są
cieleśnie razem – gdy razem żyją pod jednym dachem (nie rozdzieleni na emigracji), razem
się modlą (nie osobno), gdy rozmawiają ze sobą (np. pijąc kawę), pomagają sobie w
codziennym życiu (sprzątają mieszkanie), wspierają się, pocieszają, gdy obdarzają się
czułością, pieszczą się, współżyją seksualnie (śpią w jednym łóżku)1. Za każdym razem w
cielesnej jedności stają się rozpoznawalni jako kochający się małżonkowie2.
Błędne poglądy na temat znaku sakramentalnego
Znakiem tym nie jest obrączka, bo gdyby ona wskazywała na realną obecność Boga trzeba by
ją zawsze nosić, a gdyby się zgubiła małżeństwo sakramentalne przestałoby istnieć. Takim
znakiem nie jest także stuła (oplątująca ręce w czasie przysięgi), bo gdyby nim była
małżonkowie musieliby ją zakładać za każdym razem, gdyby chcieli spotkać się z Bogiem.
Nie jest nim także przysięga małżeńska. Gdyby ona była takim znakiem pobożni
małżonkowie powinniby codziennie odmawiać słowa przysięgi, aby żyć blisko Boga. Znak
sakramentu, czyli znak wskazujący na obecności Boga jest czymś więcej niż symboliczne
znaki przypominające o jedności, nierozerwalności, czy wyłączności związku małżeńskiego.
Bardzo często małżonkowie uważają, że takim znakiem obecności Boga między nimi są ich
dzieci. Gdyby, tak było, to małżeństwa, które chciałyby częściej niż raz czy dwa razy spotkać
się z Bogiem musiałyby rodzić większą ilość dzieci, a i tak spotkań z Bogiem w ciągu ich
długiego życia nie byłoby więcej niż kilkanaście. W sumie łaska Boża bardzo rzadko
gościłaby w życiu małżonków.
Niektórzy ludzie wskazują na sam obrzęd ślubu – czas zawarcia sakramentu małżeństwa jako
na czas spotkania się małżonków z Chrystusem. Bez wątpienia w czasie udzielania sobie
sakramentu (narzeczeni sami sobie go udzielają) Bóg przyszedł do nich. Odpowiedź jest więc
dobra, ale niepełna. Spotkanie z Bogiem nazwane sakramentem małżeństwa nie może być
sprowadzone do jednorazowego obrzędu w kościele. Gdy tak się myśli , to nie dostrzega się
tak samo ważnych spotkań z Nim w późniejszych latach – w czasie trwania małżeństwa, w
ciągu ostatnich 5, 10 czy 20 lat wspólnego życia. Małżonkowie, którzy na co dzień nie
realizują świadomie sakramentu małżeństwa myślą najczęściej w następujący sposób: nasz
sakrament małżeństwa miał miejsce dawno temu, a teraz jako małżonkowie czerpiemy Boże
błogosławieństwo z tego przeszłego faktu. Błąd tego myślenia polega na tym, że sakrament
małżeństwa rozumie się statycznie – jako jednorazowe wydarzenie z konsekwencjami, a nie
ciągle, dynamicznie realizujące się spotkanie z Bogiem w teraźniejszości, we wszystkich
momentach wspólnego życia.
Nierozerwalna więź z Chrystusem zawiązana na trwałe w momencie zawarcia sakramentu
małżeństwa może nieustannie się rozwijać tak, jak rozwija się relacja pomiędzy małżonkami
na różnych etapach ich małżeństwa. Sakrament małżeństwa rozumiany dynamicznie jest
rzeczywistością, która nieprzerwanie trwa, pod warunkiem, że małżonkowie pielęgnują na co
dzień realną bliskość cielesną (razem się modlą, rozmawiają, pomagają sobie, współżyją
seksualnie) – i tak rozumianą codzienność oddają Chrystusowi zapraszając go w tworzoną
więź. Dopiero gdy małżonkowie codziennie w ten sposób udzielają sobie sakramentu
korzystają z jego mocy.
5. Skutki sakramentu małżeństwa.
Skutki sakramentu małżeństwa
KKK 1638 "Z ważnego małżeństwa powstaje między małżonkami węzeł z natury swej
wieczysty i wyłączny. W małżeństwie chrześcijańskim małżonkowie zostają ponadto przez
specjalny sakrament wzmocnieni i jakby konsekrowani do obowiązków swego stanu i
godności" (KPK, kan. 1134).
Węzeł małżeński
KKK 1639 Zgoda, przez którą małżonkowie oddają się sobie i przyjmują wzajemnie, zostaje
przypieczętowana przez samego Boga (Por. Mk 10, 9). Z ich przymierza "powstaje z woli
Bożej instytucja trwała także wobec społeczeństwa" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et
spes, 48). Przymierze małżonków zostaje włączone w przymierze Boga z ludźmi: "Prawdziwa
miłość małżeńska włącza się w miłość Bożą" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes,
48).
KKK 1640 Węzeł małżeński został więc ustanowiony przez samego Boga, tak że zawarte i
dopełnione małżeństwo osób ochrzczonych nie może być nigdy rozwiązane. Węzeł
wynikający z wolnego, ludzkiego aktu małżonków i z dopełnienia małżeństwa jest odtąd
rzeczywistością nieodwołalną i daje początek przymierzu zagwarantowanemu wiernością
Boga. Kościół nie ma takiej władzy, by wypowiadać się przeciw postanowieniu mądrości
Bożej (Por. KPK, kan. 1141).
Łaska sakramentu małżeństwa
KKK 1641 "Małżonkowie chrześcijańscy... we właściwym sobie stanie i porządku życia mają
własny dar wśród Ludu Bożego" (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 11).
Właściwa łaska sakramentu małżeństwa jest przeznaczona dla udoskonalenia miłości
małżonków i dla umocnienia ich nierozerwalnej jedności. Przez tę łaskę "podtrzymują się
wzajemnie...z pomocą wiernej miłości, a przyjmowanemu z miłości do Boga potomstwu
wpajają chrześcijańskie nauki i ewangeliczne cnoty" (Sobór Watykański II, konst. Lumen
gentium, 41).
KKK 1642 Źródłem tej łaski jest Chrystus. "Jak bowiem niegdyś Bóg wyszedł naprzeciw
swojemu ludowi z przymierzem miłości i wierności, tak teraz Zbawca ludzi i Oblubieniec
Kościoła wychodzi naprzeciw chrześcijańskim małżonkom przez sakrament małżeństwa"
(Sobór Watykański 11, konst. Gaudium et spes, 48). pozostaje z nimi, daje im moc pójścia za
Nim i wzięcia na siebie swojego krzyża, podnoszenia się po upadkach, przebaczania sobie
wzajemnie, wzajemnego noszenia swoich ciężarów (Por. Ga 6, 2). Pomaga im, by byli "sobie
wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej" (Ef 5, 21) i miłowali się miłością
nadprzyrodzoną, delikatną i płodną. W radościach ich miłości i życia rodzinnego daje im już
tutaj przedsmak uczty Godów Baranka:
Jakże potrafię wysłowić szczęście tego małżeństwa, które wiąże Kościół, Ofiara
eucharystyczna umacnia, a błogosławieństwo pieczętuje, aniołowie ogłaszają, a Ojciec
potwierdza?... Cóż za jarzmo dwojga wiernych złączonych w jednej nadziei, jednym
dochowaniu wierności, w jednej służbie! Oboje są dziećmi tego samego Ojca i oboje
wspólnie służą; nie ma pomiędzy nimi podziału ani co do ciała, ani co do ducha. Owszem, są
prawdziwie dwoje w jednym ciele, a gdzie jest jedno ciało, jeden też jest duch (Tertulian, Ad
uxorem, 2, 9; por. Jan Paweł II, adhort. apost. Familiaris consortio, 13).
6. Przymioty małżeństwa
Zgoda małżeńska ma trojaki wymiar, każdy istotny dla ważności małżeństwa. Nowożeńcy
wyrażają swoje „tak” w odniesieniu do jedności, płodności i nierozerwalności ich
małżeństwa.
Miłość małżeńska ze swej istoty dąży do jedności w osobowej wspólnocie. „A tak już nie są
dwoje, lecz jedno” (Mt 19, 6) i powołani są do wzrastania w tej jedności. Tworzą oni
wspólnotę losu, dzielą cały program życia, to, co mają, i to, czym są. Tę wspólnotę małżeńską
pogłębia stale wspólna modlitwa i wspólne przyjmowanie Eucharystii. Małżonkowie oddają
się sobie w miłości całkowitej, a przez to samo jedynej i wyłącznej.
Płodność również należy do istoty małżeństwa. Dziecko jako owoc wspólnej miłości jest
urzeczywistnieniem i pełnieniem wzajemnej miłości małżeńskiej. Przez płodność
małżonkowie mają udział w stwórczej miłości Boga, są niejako współpracownikami
miłującego Boga Stworzyciela i wyrazicielami Jego miłości. Dzieci wiedzą: że to jest moja
matka, to mój ojciec, którzy wstawiają się za mną i troszczą się o mnie. Rodzice są
pierwszymi i głównymi wychowawcami swych dzieci.
I wreszcie do istoty małżeńskiej należy nierozerwalna wierność. Miłość autentyczna jest
zawsze nieodwołalna, nie może być „miłością” na próbę, aż do odwołania. Tej wierności
chciał sam Bóg przy stworzeniu: „Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!”
(Mk 10, 9). Także dobro dzieci wymaga bezwarunkowej, nienaruszalnej wzajemnej wierności
rodziców, Bóg chce aby nasza miłość była wielka, trwała również w trudnościach, podobna
do Jego miłości do nas (por. J 3, 16; 15, 13).
7. Cele małżeństwa.
Z chwilą zawarcia małżeństwa, zaczyna się wspólne małżonków pożycie, a cel tego pożycia
jest trojaki; najpierw: przymnożenie czcicieli Bogu, według tego, co rzekł Stwórca do
pierwszej małżeńskiej pary: "Rośnijcie i mnóżcie się" (1 Mojż. 1, 28); następnie: wzajemna
pomoc, udział we wszystkich korzyściach, jakie daje życie we dwoje, gdyż Pismo św.
wyraźnie nazywa niewiastę "pomocą" dla mężczyzny, (1 Mojż. 2, 18). Wreszcie, gdy po
grzechu pierworodnym obudziły się w człowieku zmysłowe żądze, okazał się trzeci cel
małżeństwa: przyjście ludziom z pomocą w ich słabości i ten cel miał na myśli św. Paweł,
gdy pisał: "Lepiej jest w małżeństwo wstąpić, niżeli być palonym" (żądzą nieczystą) (1 Kor.
7, 9).
8. Małżeństwo w misterium kościoła.
Sakramentalność małżeństwa pociąga za sobą jeszcze jedną konsekwencję. Relacja
mężczyzny i kobiety, włączona w tajemnicę Mistycznego Ciała Chrystusa, ma być dla świata
znakiem objawiającym miłość, która łączy Chrystusa i Kościół. Św. Paweł naucza na temat
małżeństwa chrześcijańskiego: „Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż
jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół
poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. Mężowie miłujcie żony, bo i
Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy
obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako
chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i
nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją
żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego
ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół, bo jesteśmy członkami Jego
Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym
ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła.” (Ef 5,
22-32) Zatem mąż i żona, ich wspólne życie, nie jest wyłącznie ich prywatną sprawą i
własnym problemem. Mają je przeżywać w perspektywie wiary i w otwartości na to, jak Bóg
będzie chciał posłużyć się nimi dla zbawienia innych ludzi. Małżeństwo chrześcijan, choć jest
oparte na tym, co naturalne w człowieku, sięga w rzeczywistość nadprzyrodzoną i tylko w
takim horyzoncie może być do końca zrozumiałe. Dla zawierających je staje się nie tylko
sposobem na życie, ale drogą do coraz pełniejszego zjednoczenia z Bogiem, droga do
świętości. Zatem mąż i żona mają osiągać pełnię życia chrześcijańskiego nie „mimo” trwania
w małżeństwie, ale właśnie poprzez nie. To jest właściwy dla nich sposób
byciaczęścią Kościoła.
Z tego wynika w sposób oczywisty troska Kościoła i jego pasterzy o rodziny. Realizuje się
ona przez nauczanie o powołaniu małżeńskim, przez opiekę duchową nad rodzinami i
przygotowującymi się do ich założenia. Innym wymiarem tej samej uwagi jest
zagwarantowanie w prawie kościelnym szczególnej ochrony dla zawierających małżeństwo.
Stąd biorą się rozmaite obwarowania i wymogi – by nikt nie podejmował tej decyzji
pochopnie i w warunkach, które mogłyby na przyszłość okazać się szkodliwe dla więzi
małżeńskiej. Wreszcie Kościół chce owocnie sprawować sam sakrament małżeństwa, to
znaczy w taki sposób, aby przebieg liturgii pozwolił jej uczestnikom jak najpełniej otworzyć
się
na
przychodzącą
łaskę.
Zawarcie małżeństwa w Kościele określa przede wszystkim rzeczywistość duchową i
wewnętrzną. Ci, którzy są Kościołem nie mogą niczego uczynić poza nim, a Kościół nie może
zignorować żadnego istotnego elementu życia swoich dzieci. Obyśmy coraz bardziej nabierali
umiejętności takiego patrzenia na swoje życie.
Skoro małżeństwo ustanawia małżonków w pewnym publicznym stanie życia w Kościele,
powinno być zawierane publicznie, w ramach celebracji liturgicznej, wobec kapłana (lub
upoważnionego świadka Kościoła) oraz świadków i zgromadzenia wiernych.
Kościół domowy
1655 Chrystus chciał przyjść na świat i wzrastać w łonie Świętej Rodziny Józefa i Maryi.
Kościół jest "rodziną Bożą". Od początku istnienia jego zalążkiem często byli ci, którzy "z
całym swoim domem" stawali się ludźmi wierzącymi. Gdy nawracali się, pragnęli, by także
"cały ich dom" był zbawiony. Rodziny te, przyjmując wiarę, były oazami życia
chrześcijańskiego w niewierzącym świecie.
1656 W dzisiejszym świecie, który często jest nieprzychylny, a nawet wrogi wierze, rodziny
chrześcijańskie mają ogromne znaczenie jako ogniska żywej i promieniującej wiary. Dlatego
też Sobór Watykański II, nawiązując do tradycji, nazywa rodzinę "Kościołem domowym"
(Ecclesia domestica). W rodzinie "rodzice przy pomocy słowa i przykładu winni być dla
dzieci swoich pierwszymi zwiastunami wiary", pielęgnując "właściwe każdemu z nich
powołanie, ze szczególną zaś troskliwością powołanie duchowne".
1657 W szczególny sposób tu właśnie jest praktykowane kapłaństwo chrzcielne ojca rodziny,
matki, dzieci i wszystkich członków wspólnoty rodzinnej "przez przyjmowanie sakramentów,
modlitwę i dziękczynienie, świadectwo życia świątobliwego, zaparcie się siebie i czynną
miłość". Dom rodzinny jest więc pierwszą szkołą życia chrześcijańskiego i "szkołą
bogatszego człowieczeństwa". W nim dziecko uczy się wytrwałości i radości pracy, miłości
braterskiej, wielkodusznego przebaczania, nawet wielokrotnego, a zwłaszcza oddawania czci
Bogu przez modlitwę i ofiarę ze swego życia.
1658 Należy jeszcze wspomnieć o pewnych osobach, które ze względu na konkretne warunki,
w jakich muszą żyć - chociaż często wcale tego nie chciały - są szczególnie bliskie sercu
Jezusa, a zatem zasługują na specjalną miłość i troskę Kościoła, a zwłaszcza duszpasterzy.
Dotyczy to dużej liczby osób żyjących samotnie. Wiele z nich pozostaje bez ludzkiej rodziny,
często z powodu ubóstwa. Są wśród nich tacy, którzy przeżywają swoją sytuację w duchu
Błogosławieństw, wzorowo służąc Bogu i bliźniemu. Trzeba przed nimi wszystkimi otworzyć
drzwi domów rodzinnych, "Kościołów domowych", i wielkiej rodziny, jaką jest Kościół.
"Nikt nie jest pozbawiony rodziny na tym świecie: Kościół jest domem i rodziną dla
wszystkich, a szczególnie dla <<utrudzonych i obciążonych>> (Mt 11, 28)" .