1
Dobroczynne działanie
lecznictwa uzdrowiskowego
Czy można się leczyć, unikając skutków ubocznych terapii, w dodatku zmniejszając lub w ogóle odstawiając
farmaceutyki? Czy można skutecznie kurować trudno uleczalne choroby cywilizacyjne, czyniąc to w dodatku
kilkukrotnie taniej niż w szpitalu, korzystając z możliwości, jakie dają siły natury?
Medycyna od stuleci korzy-
sta z możliwości, jakie daje
jej lecznictwo uzdrowiskowe.
Wyjazdy do wód, których do-
broczynne działanie na wła-
snej skórze przetestowały całe
pokolenia, dziś doczekały się
solidnych badań oraz setek
tomów naukowych publika-
cji. I na paradoks zakrawa, że
świadomość uzdrowiskowe-
go bogactwa, jakie posiadamy
w naszym kraju, nie przebiła
się jeszcze do świadomości
polityków oraz niektórych
lekarzy. Tymczasem pacjen-
ci od dawna dobrze zdają so-
bie z tego sprawę.
Nadchodzi jesień, i jak każ-
dego roku tłumy pragnących
podreperować swoje zdrowie
Polaków szturmują miejscowo-
ści uzdrowiskowe w nadziei na
wyleczenie i skorzystanie z za-
biegów w promieniach jesien-
nego słońca. Ale też nadchodzi
czas planowania resortowych
budżetów na przyszły rok i jak
to już bywało w przeszłości, po-
jawiają się pomysły, aby kosz-
tem leczenia uzdrowiskowego
załatać inne dziury w chudych
finansach służby zdrowia. To-
warzyszy temu akcja czarnego
PR – na temat leczenia uzdro-
wiskowego rozpowszechniane
są różnego rodzaju niepraw-
dy i zwyczajne bzdury. Nawet
nowy prezes NFZ pozwolił so-
bie na grubą niezręczność, mó-
wiąc w jednym z pierwszych
udzielonych przez siebie, za-
raz po nominacji, wywiadów,
że postara się wykluczyć pew-
ne formy terapii – lecznictwo
uzdrowiskowe – z systemu re-
fundowanego, gdyż szkoda mu
wyrzucać pieniądze podatni-
ków na coś, co przynosi skutki
porównywalne z placebo.
„Mówimy tu o oszczęd-
nościach. Trzeba ocenić, jak
duży procent wydatków idzie
na świadczenia, które nie
przynoszą poprawy zdrowia
pacjenta. Weźmy choćby ma-
gnetoterapię (metoda leczenia
pulsującym polem magnetycz-
nym – red.) czy fizykoterapię
lub hydroterapię – ich sku-
teczność jest porównywalna
z placebo. Chodzi o to, by tego
typu świadczenia nie znajdo-
wały się w wykazie finansowa-
nym przez NFZ. Może lepiej,
zamiast refundować pacjen-
tom darmowe spa, hydroma-
saże itp., przeznaczyć te środ-
ki na aktywną rehabilitację”
– powiedział Tadeusz Jędrzej-
czyk w rozmowie umieszczo-
nej na portalu trójmiasto.pl.
Kiedy poprosiłam o sko-
mentowanie tej wypowiedzi
kilkau sław medycznych, pro-
fesorowie ci mieli problem,
żeby udzielić dyplomatycznej
odpowiedzi. – Moim zdaniem
jeśli ktoś z decydentów, z róż-
nych względów, nie orientuje
się w pełni w meritum oma-
wianych zagadnień, dobrze by
było, aby wcześniej zapoznał
się ze szczegółami, służymy
odpowiednimi informacjami
– mówi prof. dr hab. n. med.
Grzegorz Cieślar, Członek za-
rządu Głównego Polskiego To-
warzystwa Balneologii i Me-
dycyny Fizykalnej. I dodaje, że
albo pan Prezes nie do koń-
ca wiedział, ale powiedział,
albo któryś z jego doradców
wprowadził go w błąd. A prof.
Aleksander Sieroń, światowej
sławy specjalista w dziedzinie
medycyny fizykalnej, w liście
odnoszącym się do słów szefa
NFZ, skierowanym m.in. do
ministra zdrowia Bartosza Ar-
łukowicza i premiera Donalda
Tuska, napisał: „W mojej, i nie
tylko w mojej ocenie, taka wy-
powiedź świadczy nie tylko
o braku wiedzy na powyższy
temat, ale także jest szkodli-
wa dla polskich pacjentów.
W liczącej się światowej me-
dycznej literaturze naukowej
liczba publikacji na temat te-
rapeutycznego zastosowania
magnetoterapii wynosi 4018,
fizykoterapii – 221 023, a na
temat hydroterapii, 17 431
pozycji (baza PubMed). Świat
medycyny stosuje te meto-
dy nie od dziś, ponieważ ich
skuteczność lecznicza w wie-
lu jednostkach chorobowych
została jednoznacznie udo-
wodniona naukowo, w opar-
ciu o obowiązujące obecnie
zasady Evidence Based Me-
dicine czyli Medycyny Opartej
na Faktach.
dokończenie na str. 4
uzdrowiska
polskie
e k s t r a
Poniedziałek
15 września 2014 nr 178 (3819)
gazetaprawna.pl
Dodatek
inf
ormacyjno
-pr
omocyjn
y
PARTNER DODATKu
1. Busko-Zdrój
Schorzenia ortopedyczno-urazowe, reumatologiczne, kardio-
logiczne, neurologiczne, dermatologiczne oraz rehabilitacja
pacjentów z rozpoznaniem dziecięcego porażenia mózgowego
16. Przerzeczyn-Zdrój
Choroby reumatyczne, choroby zwyrodnienia stawów, nerwo-
bóle, zespoły rwy kulszowej i ramiennej, schorzenia po-
urazowe, osteoporoza, choroby górnych dróg oddechowych
27. Ustroń
Miażdżyca, stany bólowe kończyn, kręgosłupa, poprawa kondycji
i masy mięśniowej, profilaktyka powikłań związanych ze
stanami zapalnymi w organizmie, poprawa ruchomości stawów,
opóźnianie procesów starzenia
24. Szczawno-Zdrój
Gruźlica, choroby nowotworowe układu oddechowego,
ortopedyczno-urazowe, kardiologiczne, przewodu pokarmowego,
układu moczowego, cukrzyca, hematologia, reumatologia,
ginekologia, osteoporoza
5. Duszniki-Zdrój
Choroby z zakresu pulmonologii, gastrologii, ginekologii oraz
schorzeń narządu ruchu, diagnostyka i leczenie osteoporozy
12. Kudowa-Zdrój
Schorzenia kardiologiczne oraz z zakresu niedokrwistości, pulmo-
nologii, endokrynologii, otyłości i problemów narządu ruchu
20. Sokołowsko
Gruźlica, choroby nowotworowe układu oddechowego,
ortopedyczno-urazowe, kardiologiczne, przewodu pokarmowego,
układu moczowego, cukrzyca, hematologia, reumatologia,
ginekologia, osteoporoza
18. Rościszów
Choroby nowotworowe układu oddechowego, ortopedyczno-
-urazowe, kardiologiczne, przewodu pokarmowego, układu
moczowego, gruźlica, cukrzyca, hematologia, ginekologia
21. Solanki Inowrocław
Schorzenia neurologiczne, ortopedyczne, kardiologiczne,
geriatryczne, rehabilitacja po nowotworach piersi
14. Polanica-Zdrój
Schorzenia narządów ruchu, chorób serca i układu trawienia,
choroby reumatologiczne, choroby ortopedyczno-urazowe,
choroby kardiologiczne, układu trawienia, choroby endokrynolo-
giczne, górnych i dolnych dróg oddechowych
4. Długopole-Zdrój
Schorzenia układu krążenia, przemiany materii, narządu ruchu
15. Połczyn-Zdrój
Schorzenia reumatologiczne, neurologiczne, ortopedyczne,
ginekologiczne czy osteoporoza. Pierwszy w Polsce Instytut
Kobiecego Zdrowia – leczenie niepłodności i chorób kobiecych
17. Rabka-Zdrój
Schorzenia układu oddechowego i krążenia, głównie u dzieci,
oraz schorzenia z zakresu kardiologii, pulmonologii, laryngolo-
gii, reumatologii, ortopedii, diabetologii dzieci i dorosłych
23. Szczawno-Jedlina
Choroby ortopedyczno-urazowe, reumatologiczne, górnych
i dolnych dróg oddechowych, układu trawienia, cukrzyca, otyłość,
osteoporoza, choroby nerek i dróg moczowych, kardiologia
26. Świnoujście
Schorzenia kardiologiczne, dermatologiczne, pulmonologiczne,
reumatologiczne, układu narządu ruchu, oddechowego,
krążenia, kobiet po mastektomii, leczenie otyłości
6. Horyniec-Zdrój
Choroby reumatyczne, narządu ruchu, chrząstki stawowej,
nerwobóle, niedowłady, korzonki, choroby dróg oddechowych,
zaburzeń przemiany materii
7. Iwonicz-Zdrój
Choroby ortopedyczno-urazowe, układu nerwowego, reumato-
logiczne, układu trawienia, górnych dróg oddechowych,
osteoporoza
8. Kołobrzeg
Choroby układu oddechowego, układu krążenia, układu
wydzielania wewnętrznego i przemiany materii (głównie
cukrzyca, choroby tarczycy), otyłość, alergiczne schorzenia skóry
9. Konstancin-Zdrój
Urazy narządów ruchu, kardiologiczne, neurologiczne,
reumatologiczne
2. Ciechocinek
Schorzenia narządów ruchu, układu krążenia, kręgosłupa,
stawów i mięśni, naczyń obwodowych, bezsenność, nerwice,
nerwobóle, stany zapalne jamy nosowej i zatok, miażdżyca,
niedokrwistość, urazy mózgu, stwardnienie rozsiane, cukrzyca
22. Szczawnica
Schorzenia układu oddechowego, w tym przewlekłe stany zapalne
nosa i gardła, schorzenia aparatu głosowego, schorzenia
alergiczne dróg oddechowych i astma oskrzelowa, schorzenia
układu ruchu
10. Kraków Swoszowice
Schorzenia reumatologiczne, choroby pourazowe i pooperacyjne
narządu ruchu, neurologiczne, wszystkie postacie gośćca
łuszczycowego, choroby skóry
11. Krynica-Żegiestów
Choroby układu trawienia, układu moczowego, wydzielania
i przemiany materii, kobiece, serca i układu krążenia
13. Lądek-Zdrój
Bóle kręgosłupa, nerwobóle, choroby ortopedyczne,
osteoporoza, choroby reumatyczne, tętnic, przemiany materii,
endokrynologiczne, choroby skóry, zawodowe i inne
19. Rymanów
Choroby górnych i dolnych dróg oddechowych, układu krążenia,
ortopedyczno-urazowe, reumatologiczne, neurologiczne, nerek
25. Świeradów-Czerniawa
Schorzenia narządu ruchu, reumatologiczne, neurologiczne,
ginekologiczne, miażdżyca, nadciśnienie, osteoporoza
28. Wieniec-Zdrój
Schorzenia układu narządu ruchu: reumatyczne, ortopedyczno-
-urazowe, układu krążenia, układu oddechowego i neurologiczne
29. Wysowa-Zdrój
Choroby układu trawienia, dróg oddechowych, cukrzyca, otyłość,
choroby układu moczowego – w tym hemodializa i dializa
otrzewnowa, choroby ortopedyczno-urazowe
o-
go
24.
Gru
orto
az
y
20.
Gru
orto
ukła
gine
21.
Sch
geri
chu
23
.
Cho
i do
oste
ch,
,
yca
22.
Sch
nosa
ale
uk
13. Lądek-Zdrój
Bóle kręgosłupa, nerwobóle, choroby ortopedyczne,
osteoporoza, choroby reumatyczne, tętnic, przemiany materii,
19.
Cho
orto
16
2
22
27
24
12
18
21
1
6
7
8
9
10
11
15
17
19
29
23
25
26
28
5 1413
4
20
3
AG
3. Cieplice
Schorzenia narządu ruchu (reumatologia, ortopedia, neurologia,
osteoporoza), układu moczowego (urologia, nefrologia),
okulistyka – jako jedyne uzdrowisko w Polsce leczy balneologicz-
nie schorzenia oczu
Uzdrowiska stowarzyszone w Unii Uzdrowisk Polskich
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
1 / 4
1
uzdrowiska polskie
Dziennik Gazeta Prawna, 15 września 2014 nr 178 (3819)
gazetaprawna.pl
F2
Lecząc komplementarnie,
leczymy cały organizm
Dlaczego borowiny i wody lecznicze lepiej działają w „pięknych okolicznościach przyrody. O zaletach uzdrowiskowych
kuracji opowiada dr n. med. Robert Szafkowski, konsultant krajowy w dziedzinie balneologii i medycyny fizykalnej
Tak się zastanawiam: dlacze-
go zwyczajni ludzie, pacjenci
doskonale sobie zdają sprawę
z tego, w jak fantastyczny
sposób kuracje w uzdrowi-
skach pomagają im w ciężkich
nieraz chorobach, a w branży
lekarskiej i wśród tzw. elit,
także politycznych, można
znaleźć tylu sceptyków.
Bo jeśli ktoś cierpi na jakąś
przypadłość, a potem odzy-
skuje zdrowie, wie o tym nie
tylko on i jego rodzina, lecz
także dalsi i bliżsi znajomi.
To się nazywa empiria, a w
Polsce wyjazdy do uzdrowisk
mają długą, bo sięgającą śre-
dniowiecza tradycję. Do cza-
sów II wojny światowej, po
której nastąpiła epoka anty-
biotykowa, ludzie nie mieli
zresztą innego wyjścia, jak
szukać pomocy w poważnych
dolegliwościach, wyjeżdżając
do miejsc, które z racji swo-
jego szczególnego klimatu,
warunków przyrodniczych,
a także naturalnych surow-
ców leczniczych, mogły przy-
nieść im ulgę i ratunek. Pro-
szę wziąć pod uwagę, że np.
w przypadku gruźlicy przed
wynalezieniem antybiotyków
nie było innego sposobu walki
z tą śmiertelną chorobą, jak
odpowiednia, wzmacniająca
dieta i przyrodolecznictwo.
Jednak dziś leczenie uzdro-
wiskowe nie polega już tylko
na zawierzaniu cudownym
siłom przyrody.
Oddziaływanie poszczegól-
nych czynników przyrodni-
czych na ludzki organizm zo-
stało dokładnie zbadane przez
naukowców, dlatego może-
my je dziś stosować w bardzo
precyzyjny sposób, nie rezy-
gnując przy tym z wynalaz-
ków nowoczesnej medycyny
czy farmakologii. Do leczenia
uzdrowiskowego wprowadzi-
liśmy nowoczesne metody
medycyny fizykalnej i różne
formy leczenia ruchem, czyli
kinezyterapii. Wszystkie te
metody nawzajem się uzu-
pełniają, współpracują ze sobą
w celu doprowadzenia orga-
nizmu ludzkiego do oczeki-
wanego stanu równowagi.
Tego typu leczenie zwane
balneologią, wykorzystujące
naturalne bodźce przyrodni-
cze, jest trudne, wymagające
dużej wiedzy łączącej wiele
różnych dyscyplin, nie tylko
medycznych. Aby zostać bal-
neologiem należy nie tylko
skończyć studia medyczne,
lecz także mieć ukończoną
specjalizację lekarską. Do-
piero wówczas można za-
cząć myśleć o specjalizowaniu
się w tej dziedzinie. Niewie-
le osób decyduje się na taką
trudną drogę. Lekarze in-
nych specjalności zazwyczaj
posiadają nikłą wiedzę na ten
temat. Poza tym, mówię to
z ubolewaniem, w medycynie
stawia się obecnie na szybkie
rozwiązania. Coś boli, ordynu-
jemy tabletkę, a spustoszenia-
mi, których narobiła w orga-
nizmie zajmiemy się innym
razem. Tymczasem leczenie
uzdrowiskowe, przywracając
równowagę w ciele człowieka,
pozwala zredukować, a nieraz
zupełnie odstawić niektóre
farmaceutyki.
No to mamy już część
odpowiedzi na moje poprzed-
nie pytanie: brakuje wam
dobrego PR-u i pieniędzy na
badania naukowe, bo koncer-
ny farmaceutyczne nie są
zainteresowane sponsorowa-
niem branży, która de facto
zmniejsza ich zyski?
Być może coś w tym jest, ale
nie bawmy się w teorie spi-
skowe.
Mówi pan o przywraca-
niu za pomocą bodźców
przyrodniczych równowa-
gi w organizmie, co brzmi
trochę jakby żywcem wyjęte
z medycyny Wschodu – jing
i jang. Albo z teorii new age.
Jak to leczenie uzdrowiskowe
działa?
To leczenie komplementar-
ne, nakierowane na konkret-
ne dolegliwości, ale też przy
okazji leczące cały organizm
człowieka, oparte na najnow-
szych doniesieniach nauko-
wych. Sprzyja temu szcze-
gólne miejsce, uzdrowisko
właśnie, w którym kuracja się
odbywa i mające szczególny,
korzystny klimat, sprzyja-
jące warunki przyrodnicze,
a oprócz tego naturalne su-
rowce lecznicze oddziałujące
na organizm, co zostało na-
ukowo zbadane. Już sam fakt,
że pacjent zostaje wyrwany ze
swojego środowiska i trafia do
takiego ekologicznego raju,
bo uzdrowiska muszą speł-
niać bardzo wyśrubowane
kryteria, jest korzystne i po-
maga przywrócić zakłócone
przez chorobę, a także przez
współczesną cywilizację pro-
cesy życiowe. Następuje stabi-
lizacja wegetatywnego ukła-
du nerwowego, a więc tego,
który poza naszą świadomo-
ścią odpowiada za prawidło-
we funkcjonowanie różnych
narządów, np. pracę serca,
zwężanie bądź rozszerzanie
się naczyń krwionośnych (a
więc ciśnienie krwi), wydzie-
lanie gruczołów dokrewnych
etc. Jeśli praca systemu we-
getatywnego jest zakłóco-
na, sprzyja to powstawaniu
wielu chorób. A takie zakłó-
cenia powoduje stres zwią-
zany z warunkami, w jakich
żyjemy i pracujemy, skażo-
ne środowisko, zła dieta. Już
więc samo wyeliminowanie
tych niekorzystnych bodźców,
zastąpienie ich sprzyjający-
mi, pomaga wyzdrowieć. Ale
oczywiście nie sam klimat
leczy, do tego dochodzą od-
powiednie zabiegi medycz-
ne z użyciem naturalnych su-
rowców leczniczych i opieka
wysoko kwalifikowanych spe-
cjalistów.
Pomówmy zatem o tych
surowcach leczniczych, czyli
wodach, borowinach i gazach.
Nie ukrywam, że sama jestem
sceptycznym dzieckiem cywi-
lizacji i bardziej przemawia
do mnie zastrzyk czy tabletka
niż okłady z błotka albo picie
jakiejś brzydko pachnącej
wody.
Jedno i drugie to chemia, róż-
nią się tym, że te zastrzyki
czy tabletki, o których pani
mówi, zostały wyproduko-
wane w sposób sztuczny, są
podawane w dużym stężeniu
i często powodują niekorzyst-
ne skutki uboczne. Co nie
oznacza, że są złe czy niepo-
trzebne – po prostu inne. Na-
tomiast te drugie powstawały
na przestrzeni milionów lat,
siłami przyrody. Leczenie za
ich pomocą nie zawsze przy-
nosi błyskawiczne efekty, ale
za to jest bezpieczne, a uzy-
skane efekty długotrwałe.
Na przykład wody lecznicze:
każde źródło ma niepowta-
rzalny skład i właściwości,
nie sposób w warunkach la-
boratoryjnych dokładnie ich
odtworzyć, choćby dlatego,
że powstawały, przechodząc
przez szereg warstw geolo-
gicznych w konkretnej se-
kwencji powodującej taki
a nie inny układ jonów. I nie
tylko sam skład chemiczny
decyduje o ich unikalnych
właściwościach, a właśnie
sposób powstawania. Ich pi-
cie, w zależności od składu,
pomaga na różne dolegliwo-
ści, podobnie jak kąpiele. Ktoś
mógłby powiedzieć, że do
tego niepotrzebny jest pobyt
w uzdrowisku, można taką
samą wodę kupić np. w super-
markecie i stosować w domu.
Ale powtarzam: w procesie
leczniczym ważny jest każdy
element, a wszystkie składają
się na końcowy efekt, którego
nie sposób uzyskać popijając
wodę ze szklanki przed tele-
wizorem.
Borowinę też można kupić
w aptece albo przetworzoną
np. w drogerii.
I bardzo dobrze. Z tym że jest
szereg produktów borowino-
wych o różnych właściwo-
ściach, no i trzeba wiedzieć,
w jaki sposób je stosować. To
w ogóle szalenie ciekawa sub-
stancja, która także powsta-
wała na przestrzeni milio-
nów lat z różnych szczątków
organicznych. Ma kilka nie-
zwykłych właściwości, któ-
re pozwalają ją z sukcesem
stosować w wielu bardzo
różnych schorzeniach. Na
przykład ma dużą pojem-
ność cieplną, dzięki której
głęboko rozgrzewa tkanki
pacjenta, a jej przykładanie
ma działanie przeciwzapalne,
rozluźniające, zmniejszające
poczucie bólu. Poza tym ma
właściwości sorpcyjne, czyli
pochłania substancje toksycz-
ne. Pacjent, pocąc się pod-
czas zabiegu, wydziela wraz
z potem szkodliwe substan-
cje, które zostają wchłonięte
przez borowinę. Dlatego jest
ona materiałem jednorazo-
wego stosowania i użyta na-
daje się co najwyżej na nawóz,
bardzo zresztą ceniony przez
rolników.
Kolejna korzystna właści-
wość borowin wynika z jej
składu chemicznego. Zawie-
ra liczne elementy mineral-
ne i organiczne. Borowiny
zawierają np. fitohormony,
substancje pochodzenia ro-
ślinnego, które odpowiada-
ją naturalnym hormonom
kobiecym, dlatego ich sto-
sowanie jest wskazane przy
niektórych dolegliwościach
ginekologicznych. Jest także
wiele substancji odżywczych,
które poprawiają wygląd
i kondycję skóry, ale w przy-
padku leczenia uzdrowisko-
wego jest to miły, aczkolwiek
uboczny i mniej istotny efekt.
Ważniejsze, iż borowina może
pomóc pacjentom np. ze scho-
rzeniami narządu ruchu czy
po przebytym udarze, którzy
mają niedowłady bądź zabu-
rzenia czucia. Albo w przy-
padku powikłań cukrzyco-
wych trudnych do leczenia
farmakologicznie. Lista cho-
rób, dla których borowiny są
skuteczne, jest długa, podob-
nie jak lista metod, za pomocą
których te substancje są apli-
kowane. Bo to nie tylko okła-
dy czy zawijania borowinowe,
kąpiele, lecz także np. tampo-
ny z wyjałowionej borowiny
stosowane ginekologicznie
i proktologicznie w przypad-
ku stanów zapalnych w obrę-
bie miednicy mniejszej. Z bo-
rowin sporządzana jest także
specjalna pasta borowinowa,
która ma wprawdzie mniej-
sze właściwości termiczne, ale
za to większą biodostępność
składników.
A co z gazami? One też
występują w naturalnych
źródłach?
Tak, ale niewiele uzdrowisk
takowe ma, np. w Krynicy
Górskiej są złoża CO2. Kura-
cja gazami jest najmniejszą
składową leczenia uzdrowi-
skowego, niemniej efekty są
ciekawe i obiecujące. Prawdę
mówiąc, w przypadku gazów
najmniejsze znaczenie ma to,
czy są one pochodzenia natu-
ralnego czy przemysłowego,
dlatego niektóre uzdrowiska
decydują się na włączanie ich
do swoich metod leczniczych.
To np. kąpiele kwasowęglo-
we gazowe, które powodują
rozszerzenie naczyń krwio-
nośnych i poprawiają tym sa-
mym ukrwienie, dzięki cze-
mu spada ciśnienie tętnicze.
Proszę sobie wyobrazić, że po
pierwszym zabiegu pacjent
potrafi zasłabnąć, bo spadek
ciśnienia jest tak znaczny.
Po całej serii często moż-
na zmniejszyć dawki leków
nadciśnieniowych, co jest ko-
rzystne zarówno dla pacjenta,
jak i budżetu służby zdrowia.
Taka karboksyterapia stoso-
wana jest za pomocą dwóch
metod: kąpieli w naturalnej
wodzie leczniczej kwasowę-
glowej wzbogaconej gazem
oraz kąpieli w czystym gazie,
które odbywają się w specjal-
nych instalacjach. Interesują-
cy jest efekt uboczny takich
zabiegów: zmienia się percep-
cja temperatury i pacjentom
wydaje się, że jest im cieplej,
niż wskazywałby na to od-
czyt termometru. Po prostu
receptory inaczej odbierają
temperaturę.
Kolejnym gazem stoso-
wanym w kuracjach uzdro-
wiskowych, choć dużo rza-
dziej, jest ozon. Gaz ten ma
silne właściwości natleniające
i bakteriobójcze, stosowany
jest w przypadku problemów
z ukrwieniem, miażdży-
cy kończyn, przewlekłych
owrzodzeniach.
Leczenie uzdrowiskowe jest
dobre na każdą chorobę?
Nie. Leczenie uzdrowiskowe
ma również swoje przeciw-
wskazania, jak choćby choro-
by onkologiczne czy poważne
zaburzenia psychiczne. Pobyt
w uzdrowisku może je wręcz
nasilić czy przyspieszyć roz-
wój nowotworu. Najlepiej
sprawdza się ono w przypad-
ku schorzeń narządu ruchu,
dróg oddechowych, krąże-
nia, jak również chorób me-
tabolicznych. Jednak w tym
miejscu muszę zrobić jedno
zastrzeżenie: leczenie uzdro-
wiskowe nie zastępuje lecze-
nia tradycyjnego, farmakolo-
gicznego czy chirurgicznego.
Jest elementem uzupełniają-
cym, pozwalającym pacjen-
tom szybciej dojść do zdrowia,
spowolnić powikłania chorób
przewlekłych i ograniczyć
ilość przyjmowanych leków.
Ważnym elementem jest tak-
że rola edukacyjna uzdrowisk:
ludzie uczą się w nich zdro-
wego stylu życia, prawidło-
wego odżywiana, mobilizują
do tego, aby być na co dzień
aktywnym fizycznie. Przeko-
nują się, że to działa, przyno-
sząc wspaniałe rezultaty dla
ich zdrowia i samopoczucia.
Choćby w otyłości będącej
przyczyną wielu innych cho-
rób, np. cukrzycy czy patolo-
gicznych zmian w narządach
ruchu. Ktoś, kto dzięki kilku
pobytom w uzdrowisku zrzu-
cił kilkadziesiąt kilogramów
i mógł wrócić do pracy zawo-
dowej, będzie stosował się do
zaleceń lekarskich dużo bar-
dziej, niż gdyby tylko otrzy-
mał je na recepcie od lekarza,
którego odwiedza raz na jakiś
czas w gabinecie.
I będzie chciał wrócić, aby
powtórzyć kurację. Ale kolejki
są długie.
Niestety, trzeba czekać około
dwóch lat. Na szczęście jest
logika kuracji, którą respek-
tuje NFZ i pacjenci po poby-
tach w szpitalu mogą trafić
na leczenie uzdrowiskowe
dużo szybciej, po kilku i kil-
kunastu tygodniach. Wtedy
leczenie uzdrowiskowe jest
przedłużeniem szpitalnego,
a efekty zdrowotne są dużo
lepsze. W przypadku chorób
przewlekłych, leczenia plano-
wego, ten czas oczekiwania
się wydłuża. Nie jest ideal-
nie, ale i tak nasz system le-
czenia uzdrowiskowego jest
jednym z najlepszych w Eu-
ropie. Po transformacji uda-
ło się utrzymać i unowocze-
śnić całą infrastrukturę, teraz
oprócz krajowych pacjentów
uzdrowiska przyjmują także
zagranicznych, mamy zatem
niezły towar eksportowy. Do-
brze byłoby go wspierać, a nie
spychać na margines.
Mira Suchodolska
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
2 / 4
1
1
uzdrowiska polskie
Dziennik Gazeta Prawna, 15 września 2014 nr 178 (3819)
gazetaprawna.pl
F3
Warto doceniać balneologię
Cukrzycę można ujarzmić i przywrócić chorego życiu – zdradza prof. dr hab. Irena Ponikowska, kierownik
Katedry Balneologii i Medycyny Fizykalnej Collegium Medicum Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika
w Toruniu oraz kierownik Uzdrowiskowego Szpitala Klinicznego w Ciechocinku
Jesteśmy jednym z nielicz-
nych krajów na świecie,
w których balneologia jest
traktowana jako jedna
ze specjalizacji medycz-
nych. A na Uniwersytecie
im. Mikołaja Kopernika
w Toruniu są specjalistyczne
studia w tym zakresie.
Bez przesady, takie specjali-
zacje funkcjonują także w in-
nych krajach, np. we Francji,
w Portugalii czy we Włoszech.
Ale tam, gdzie balneologia
została wydzielona jako od-
rębna specjalizacja, jest ona
niezwykle elitarną dyscy-
pliną, wymagającą interdy-
scyplinarności oraz wielkiej
kreatywności. W jej przypad-
ku nie można być tylko spe-
cjalistą od zabiegów borowi-
nowych albo leczenia zatok,
trzeba się znać na wszystkim.
Umieć leczyć pacjenta w spo-
sób kompleksowy, dawać so-
bie radę z różnymi chorobami
go trapiącymi, być w stanie
ordynować nie tylko zabie-
gi przyrodolecznicze, ale też
reagować na każdą zmianę
w organizmie i dostosowy-
wać do niej odpowiednie daw-
ki leków. Ta szeroka wiedza
prowadzi do holistycznego
podejścia do spraw zdrowia,
nakazuje leczyć całego czło-
wieka, a nie tylko wybrane
objawy schorzenia, na jakie
cierpi. Ale faktycznie, w Pol-
sce balneologia stoi na bardzo
wysokim poziomie. Ja sama
wypuściłam, proszę wybaczyć
ten kolokwializm, spod swo-
jej ręki ponad 20 profesorów
i kilkuset, ponad 700 specja-
listów w tej dziedzinie.
Jednak często słyszy się
zarzuty pod adresem
leczenia uzdrowiskowego,
że to zwyczajna szarlatane-
ria, że faktyczne efekty są
porównywalne ze skutkami
placebo.
Tak mogą mówić ludzie, któ-
rzy nie mają wiedzy. I niech
to łagodne stwierdzenie za-
kończy ten temat. Ja wolę się
posłużyć badaniami. Otóż
szacuje się, że w USA powi-
kłania polekowe są przyczy-
ną śmierci ok. 140 tys. osób
rocznie. W Polsce nie dyspo-
nujemy takimi badaniami, ale
jestem przekonana, że można
to odnieść proporcjonalnie, do
liczby mieszkańców. Wówczas
mielibyśmy jakieś 1600 ofiar
śmiertelnych rocznie, nie li-
cząc powikłań pooperacyjnych.
Tymczasem naturalne
metody lecznicze nie dają
skutków ubocznych, co zo-
stało stwierdzone podczas
licznych badań naukowych.
A nasza współczesna medy-
cyna rozwija się od przełomu
XVIII i XIX wieku, prowadzili
je i prowadzą wybitni profe-
sorowie i lekarze. Na świecie
są dziś setki tysięcy profesjo-
nalnych prac naukowych,
w tym w prestiżowych ma-
gazynach medycznych. Nasza
polska bibliografia obejmuje
ponad 4000 pozycji opubli-
kowanych w okresie powo-
jennym. Ale najlepszym re-
cenzentem jest czas. Proszę
zauważyć, że ciągle pojawia-
ją się „rewolucyjne” środki
farmaceutyczne, mające być
przełomem w zwalczaniu
różnych groźnych, trapiących
ludzkość chorób, a po kilku
lub kilkunastu latach okazuje
się, że przynoszą więcej szkód
niż dobrego. Tak było choćby
z talinomidem, lekiem prze-
ciwbólowym, który powodo-
wał, że zażywające go kobiety
rodziły dzieci bez rąk i nóg, ze
zdeformowanymi organami
wewnętrznymi. Ale nie robi
błędów ten, kto nic nie robi.
Na szczęście balneolo-
gia została zweryfikowana
przez przynajmniej pół ty-
siąclecia, odkąd jest stoso-
wana w sposób racjonalny.
Jeśli przed wiekami ludzie
mogli empirycznie, czy-
li na własnym przykładzie,
stwierdzić, że pomaga i nie
szkodzi, to obecnie mamy
to zweryfikowane za pomo-
cą wielu badań naukowych.
Ja nie wymagam, aby wszyscy
się znali na dziedzinie, któ-
rej poświęciłam ponad 40 lat
mojego życia. Ale mam taką
impresję: mądry człowiek,
jeśli czegoś nie wie, to pyta
o to mądrzejszych od siebie.
Weryfikuje swoje spostrzeże-
nia z najnowszą wiedzą. A nie
wygłasza wzięte z kapelusza
sądy. Zwłaszcza jeśli nie tyl-
ko jest osobą na stanowisku,
mającą wpływ na opinię spo-
łeczną, ale też decyduje o po-
dziale środków na lecznictwo,
a więc mających wpływ na
być albo nie być pacjentów.
Nic tak nie przemawia do
wyobraźni – jak osobisty
przykład. Proszę opowie-
dzieć, jak to się stało, że
zajęła się pani właśnie
balneologią.
Najpierw pasjonowałam się
chorobami wewnętrznymi,
zrobiłam specjalizację z dia-
betologii. To dziedzina medy-
cyny zajmująca się leczeniem
cukrzycy, jednej z najgroź-
niejszych chorób naszej cy-
wilizacji, będącej – mówię to
dosłownie – prawdziwą plagą,
zbierającą krwawe i śmiertel-
ne żniwo. W dodatku dopa-
dającą coraz młodszych ludzi,
dzieci po prostu. Cukrzyca ma
to do siebie, że przynosi pa-
skudne powikłania, których
farmakologiczne leczenie
jest bardzo trudne, czasem
wręcz niemożliwe. Współcze-
sna medycyna i farmakolo-
gia dwoją się i troją, ale leki,
jakie mamy do zaoferowa-
nia, są wciąż mało efektyw-
ne, za to ich skutki uboczne
– wręcz koszmarne. Cukrzy-
ca należy do chorób prze-
wlekłych, które są nie tylko
najbardziej dotkliwe społecz-
nie, ale również finansowo.
Znów posłużę się amerykań-
skimi statystykami: 75 proc.
całego budżetu na ochronę
zdrowia jest wydatkowanych
na choroby przewlekłe. One
generują największe koszty:
nie nowotwory, nie zdarze-
nia kardiologiczne. Podob-
nie jest w Wielkiej Brytanii:
80 proc. domowych wizyt
lekarskich przypada na pa-
cjentów cierpiących na prze-
wlekłe choroby cywilizacyjne.
A one wszystkie, z cukrzycą
na czele, prowadzą do in-
walidztwa, a więc skrócenia
aktywności zawodowej ludzi,
którzy wymagają potem opie-
ki osób trzecich.
A pani, stosując zabiegi
balneologiczne, jest w stanie
wyleczyć takich pacjentów?
Chorób przewlekłych zwykle
nie da się całkowicie wyleczyć,
natomiast można podnieść
formę pacjentów, polepszyć
jakość ich życia, sprawić, żeby
przez długie lata byli sprawni
i efektywni zawodowo. Moż-
na także znacząco zmniejszyć
ilość przyjmowanych przez
nich leków. Powiem tylko, że
ja osobiście każdego miesią-
ca oszczędzam na moich pa-
cjentach ponad tysiąc jedno-
stek insuliny, którą wcześniej
musieli przyjmować. Nikt nie
liczy tego globalnie, ale gdy-
by NFZ się postarał, okazało-
by się, iż oszczędności z tego
tytułu są spore. Ale nie to jest
dla mnie najważniejsze, lecz
to, iż ludzie wcześniej skaza-
ni na inwalidztwo żyją peł-
nią życia, pracują, nie obcią-
żając społeczeństwa. To nie
jest powszechnie znany fakt,
ale proszę sobie wyobrazić, że
pacjenci chorzy na cukrzycę
znacznie zawyżają statystyki
amputacji kończyn dolnych (z
powodu tzw. stopy cukrzyco-
wej jest ich 3–4 razy więcej, niż
średnia), osób wymagających
dializy, więcej niż przeciętnie
jest ich także wśród nich nie-
widomych. Balneolog nie jest
cudotwórcą, ale nie wyłączając
całkowicie leczenia farmako-
logicznego, będzie zmniejszał
dawki niezbędnych do życia
leków, będzie opóźniał i łago-
dził powikłania. Oszczędza-
jąc pieniądze podatników, ale
przede wszystkim działając
zgodnie z powołaniem leka-
rza, humanitarnie.
To ja znowu poproszę
o konkretny przykład.
Miałam takiego pacjenta,
z cukrzycą, ważył ponad 160
kilogramów, potrzebował
dziennie 400 jednostek insu-
liny, gdyż jego cukrzyca prze-
biegała z insulinoopornością.
Co gorsze z tygodnia na ty-
dzień potrzebował większych
dawek leku, a lekarz, który go
prowadził, po prostu je zapi-
sywał. Nie miał zresztą inne-
go wyjścia, gdyż dysponował
jedynie takim środkiem te-
rapii. Sytuacja takich pacjen-
tów, ale także medyków ich
leczących, jest niesamowicie
trudna. Chory kontrolowany
jest w gabinecie specjalisty,
średnio rzecz biorąc, raz na
pół roku, a jedyne, co może
zrobić lekarz, to przepisać mu
większą dawkę. Do szpitala ta-
kiego pacjenta nie wezmą, bo
to choroba przewlekła, chyba
że zdarzy się jakieś nieszczę-
ście typu udar spowodowany
wysokim ciśnieniem. Ale i w
tym przypadku po zażegna-
niu bezpośredniego niebez-
pieczeństwa dla życia wypiszą
chorego do domu.
A czy w ogóle można takiej
osobie pomóc?
Można, stosując długoter-
minowo zakreśloną terapię.
Tę konkretną osobę, o której
wspomniałam, leczyłam przez
dwa lata. Stosując wiele za-
biegów balneologicznych, ale
również zwracając szczególną
uwagę na dietę oraz aktyw-
ność ruchową. W jego przy-
padku udało się zbić wagę do
70 kilogramów, a ilość przyj-
mowanej insuliny do jednej
czwartej. Muszę powiedzieć,
że z tą insuliną to jest błęd-
ne koło. Bo z jednej strony
pozwala na przeżycie, z dru-
giej jednak powoduje, że pa-
cjent wciąż tyje, więc choroba
się pogłębia. A my potrafimy
przemienić inwalidę w spraw-
nego człowieka. Naprawdę,
mamy wielkie sukcesy.
Czy mogłaby pani scharak-
teryzować statystycznego
Polaka chorego na cukrzycę?
Ze statystyką jest tak, że każ-
dy może wziąć interesujące
go dane, aby udowodnić swo-
ją tezę. Ja obawiam się więc
czynić takie wyliczenia, gdyż,
jak powiedziałam wcześniej,
cukrzyca dotyka coraz młod-
sze osoby, po prostu dzieci.
Ale gdybym miała się poku-
sić o taki rys statystyczny, po-
wiedziałabym, że jest to osoba
w przedziale wiekowym po-
między 50. a 60. rokiem życia,
cierpiąca na cukrzycę typu II,
bardzo otyła. Często przebywa
już na rencie i przyjmuje in-
sulinę cztery razy dziennie.
Jest inwalidą. Nie jest w sta-
nie się ruszyć samodzielnie,
nie potrafi się nawet ubrać
bez pomocy. A im mniej się
rusza, tym jest bardziej chora.
I ten stan się pogłębia.
Co szwankuje w organizmie
chorego na cukrzycę?
Wszystko. Absolutnie wszyst-
ko. Po 12 latach zmagania się
z tym schorzeniem cały or-
ganizm jest rozregulowany
i wyniszczony. Serce, nerki,
nerwy, wzrok, mięśnie, ko-
ści, skóra... Nie znajdują ka-
wałka ciała, które by nie było
zaatakowane. Taki przykład:
popularnie mówi się o wystę-
powaniu tzw. stopy cukrzy-
cowej. Ale faktycznie choruje
wszystko, łącznie z naczynia-
mi krwionośnymi i wiązadła-
mi. Farmakologicznie szalenie
trudno to leczyć, więc się od-
cina kończynę po kawałku. Ale
choroba zostaje, rana się nie
goi, więc się tnie dalej i dalej.
W dodatku nie sposób oprote-
zować takiej kończyny, kiedy
jest zaogniona, w stanie za-
palnym. Jednak w uzdrowi-
sku, zwłaszcza podczas po-
wtarzających się cyklicznie
turnusów terapeutycznych,
potrafimy sobie radzić sku-
tecznie ze skutkami tej choro-
by i przywracać chorych życiu.
Mam wątpliwości, zwłaszcza
że na planowane leczenie
trzeba czekać w kolejce dwa
lata.
I zdarza się, że zanim pacjent
się doczeka, trzeba mu ampu-
tować nogę. Jestem rozżalona,
bezradna, gdy nie mogę przy-
jąć ciężko chorego, któremu
wiem, że mogę pomóc, mam
fachowe siły, czas i miejsce.
Ale nie mogę go przyjąć, bo
NFZ skieruje pacjenta po rocz-
nym oczekiwaniu, kiedy już to
leczenie nie będzie potrzebne.
Część chorych się zapożycza,
przyjeżdża na leczenie komer-
cyjne, ale nie wszyscy mają ta-
kie możliwości. Serce się kra-
je. Ot co.
Mira Suchodolska
Jedno z najważniejszych wydarzeń branży uzdrowiskowej z udziałem przedstawicie-
li władz administracji rządowej i samorządowej, środowisk naukowych i medycznych,
przedsiębiorców oraz organizacji działających na rzecz lecznictwa uzdrowiskowego.
Motto tegorocznego Kongresu:
„Turystyka uzdrowiskowa odpowiedzią na aktualne potrzeby
i preferencje konsumentów”
Tematy kluczowych sesji plenarnych:
„10 LAT POLSKICH UZDROWISK W UNII EUROPEJSKIEJ”
„MEDYCYNA UZDROWISKOWA JAKO JEDNA Z GŁÓWNYCH DRÓG
REALIZACJI POLITYKI SENIORALNEJ”
informacje: www.suup.pl
reklAMA
KONGRES jest współfinansowany ze środków
Ministerstwa Sportu i Turystyki w ramach realizacji
zadania publicznego „Wspieranie rozwoju turystyki uzdrowiskowej”
XXIII Kongres Uzdrowisk Polskich
2-4 października w Krynicy-Zdroju
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
3 / 4
1
uzdrowiska polskie
Dziennik Gazeta Prawna, 15 września 2014 nr 178 (3819)
gazetaprawna.pl
F4
dokończenie ze str. 1
Określenie tych metod
jako spa lub placebo jest
więc sprzeczne ze światową
wiedzą i może prowadzić do
określenia polskiej nauki
i wiedzy medycznej jako od-
ległej od europejskich i świa-
towych standardów”.
Ale zanim zajmiemy się
kwestią skuteczności takiej
czy innej terapii, zatrzymajmy
się przy tak chętnie przywo-
ływanych pieniądzach podat-
ników. Wypada tu zauważyć,
że na leczenie uzdrowiskowe
– czy to w szpitalach uzdro-
wiskowych, czy w sanato-
riach – idzie niewielki odse-
tek środków przeznaczonych
na zdrowie zaledwie 0,95 proc.
Jak podnosi radca prawny Je-
rzy Szymańczyk, prezes Sto-
warzyszenia Unia Uzdrowisk
Polskich, w 2014 r. w planie fi-
nansowym NFZ przewidziano
na nie 623 mln zł, co stanowi
właśnie jedynie 0,95 proc. na-
kładów na ochronę zdrowia (w
przyszłym roku będzie pew-
nie jeszcze mniej). Biorąc pod
uwagę, że (wg danych NFZ)
mamy w kraju 37,4 mln osób
objętych ubezpieczeniem
zdrowotnym, daje to dziennie
„oszałamiającą” kwotę 0,048
gr per capita. Tymczasem na
leczenie szpitalne przezna-
cza się rocznie 30 mld zł, na-
tomiast na refundację leków
ponad 8,1 mld zł.
Oczywiście, wszelkie pró-
by porównywania skazane są
tutaj na porażkę: wystarczy
że ktoś przywoła przykład
dzieci chorych na białaczkę
czy pacjentów potrzebują-
cych pilnej pomocy kardio-
chirurgicznej, aby pozytyw-
ne emocje przysłuchujących
się dyskusji przefrunęły na
stronę tych, domagających
się przesunięcia środków
z lecznictwa uzdrowiskowe-
go, na inne, niby bardziej pil-
ne cele. Tyle że – jak to zwy-
kle bywa – argumenty oparte
na emocjach i nimi manipu-
lujące nie idą w parze z obiek-
tywną, merytoryczną prawdą.
Ale po kolei…
Sanatorium nie tylko
dla emeryta
Gdyby z całego worka ste-
reotypów na temat leczenia
uzdrowiskowego wyciągnąć
garść najczęściej używanych,
to jeden z pierwszych mówił-
by, że jest to rodzaj tanich
wczasów dla emerytów. Jak
w każdym stereotypie, i w
tym jest nieco prawdy: trud-
no przecenić korzyści wyni-
kające z takiej terapii dla osób
starszych, cierpiących najczę-
ściej na kilka, nakładających
się na siebie, chorób naraz.
W dodatku w sytuacji, kiedy
polskie społeczeństwo dra-
matycznie się starzeje i ko-
niecznością było podniesienie
wieku emerytalnego, aby sys-
tem ubezpieczeń społecznych
nie runął w ciągu najbliższej
dekady. Prosty przykład: je-
śli na początku transformacji
świadczenia emerytalne po-
bierało w Polsce ok. 6,8 mln
obywateli, teraz jest ich po-
nad dwa miliony więcej. Ale
aby seniorzy mogli pracować
do 67. roku życia, już choćby
z punktu czysto pragmatycz-
nego konieczne jest utrzy-
manie ich w dobrej kondycji
i zdrowiu. A leczenie uzdro-
wiskowe jak żadne inne temu
sprzyja: w szpitalu można
zażegnać nagły zdrowotny
kryzys, ale dojście do pełnej
formy wymaga czegoś wię-
cej. Czasem intensywnej re-
habilitacji, czasem rozłożonej
w czasie całościowej kuracji,
która przyniesie długotrwa-
łe efekty. Jak twierdzi doc.
dr n. med. Waldemar Kru-
pa, prezes Izby Gospodarczej
„Uzdrowiska Polskie”, efek-
ty leczenia uzdrowiskowego
w przypadku wielu chorób
utrzymują się przez kilka
– kilkanaście miesięcy, dzięki
czemu kuracjusze mogą ak-
tywnie żyć i pracować.
Jednak nie tylko o leczenie
seniorów chodzi, ale osób
w każdym – i to dosłow-
nie – wieku, tych młodych,
i tych starych. – Weźmy pod
uwagę choćby osoby pracu-
jące w trudnych warunkach,
odbijających się na zdrowiu.
Hutników (dysfunkcje związa-
ne z przegrzaniem organizmu
oraz urazami mechaniczny-
mi), pracowników zakładów
chemicznych (choroby ukła-
du oddechowego) czy choćby
osoby zatrudnione w fermach
kurzych (alergie prowadzące
do astmy)… Wszyscy oni okre-
sowo potrzebują regeneracji,
aby zachować zdrowie i siły
na długie lata, zamiast tygo-
dniami przebywać na zwol-
nieniach lekarskich lub za-
pełniać szpitalne oddziały
– wylicza prof. Grzegorz Cie-
ślar. To samo dotyczy dzieci
– w leczeniu uzdrowiskowym
można z powodzeniem wal-
czyć wśród najmłodszych pa-
cjentów z takimi schorzenia-
mi, jak astma, cukrzyca czy
dysfunkcje narządów ruchu
występujące np. po poraże-
niach – dodaje.
Nie ulega wątpliwości, że
leczenie uzdrowiskowe naj-
lepiej sprawdza się zwłaszcza
w przypadku chorób przewle-
kłych, cywilizacyjnych, któ-
re są plagą naszych czasów.
Cukrzyca właśnie, choroby
układu krążenia, nadciśnie-
nie, otyłość i powodowane
przez nie komplikacje wy-
kluczają z aktywnego życia
tysiące osób każdego roku.
Są dolegliwe nie tylko dla sa-
mych pacjentów i ich rodzin,
ale także są niebezpieczne dla
społeczeństwa – także z po-
wodów finansowych. Wy-
starczy powiedzieć, że same
koszty rent obciążając budżet
państwa polskiego stanowią
3,98 PKB. W krajach, które
większą wagę przywiązu-
ją do profilaktyki i edukacji
zdrowotnej niż my, między
innymi dzięki większym na-
kładom na lecznictwo uzdro-
wiskowe, udało się ograni-
czyć wydatki na renty – do
1,34 PKB w Hiszpanii, 1,05
PKB w Niemczech i 0,99 we
Włoszech – relacjonuje Jerzy
Szymańczyk.
O tym, jakie dobroczynne
skutki można uzyskać za po-
mocą kuracji uzdrowiskowej
zrozumiała nawet taka insty-
tucja jak Zakład Ubezpieczeń
Społecznych, który od 1996 r.
w ramach tzw. prewencji ren-
towej wysyła na swój koszt na
leczenie do uzdrowisk osoby
zagrożone na skutek choroby
długotrwałą niezdolnością do
pracy. A jak wiadomo, nie jest
to instytucja, która lubi za co-
kolwiek płacić. Niestety – Pol-
ska to nie Stany Zjednoczone,
gdzie drobiazgowo badany
i liczony jest wpływ różnych
procedur na zdrowie pacjen-
tów, a to z kolei przeliczane
jest na konkretne kwoty. Nie
dysponujemy więc twardymi
danymi typu: pacjent z otyło-
ścią i cukrzycą leczony w cią-
gu 30 lat uzdrowiskowo po-
zwala zaoszczędzić tyle a tyle
złotych, gdyż pracuje, zuży-
wa mniej drogich a refun-
dowanych leków, a żyje o 10
lat dłużej niż ten korzystający
non stop z opieki szpitalnej,
biorący po 400 jednostek in-
suliny dziennie i pobierający
rentę z tytułu niezdolności
do pracy.
– Jeden dzień w szpita-
lu uzdrowiskowym to koszt
ok. 100 zł, wliczając spanie,
jedzenie, opiekę medycz-
ną i zabiegi. Osobodniówka
w szpitalu jest kilkakrotnie
droższa, czasem nawet kilka-
dziesiąt razy – podnosi dr Ro-
bert Szafkowski, konsultant
krajowy w dziedzinie balne-
ologii i medycyny fizykalnej.
Nie chodzi oczywiście o to,
żeby pacjentów potrzebują-
cych specjalistycznej inter-
wencji w szpitalu wieźć do
uzdrowiska, ale o to, że lecze-
nie uzdrowiskowe może spo-
wolnić chorobę i ograniczć
pobyty na oddziale szpital-
nym i ograniczyć przyjmowa-
nie dużej ilości leków.
Natura leczy,
lekarze jej pomagają
Leczenie w uzdrowisku
sprowadza się do picia
wody, którą można kupić
w supermarkecie, gimna-
styki, i wdychania powietrza
w grotach solnych. Jak ktoś
chce tak wypoczywać, niech
sobie wykupi turnus w SPA
– to kolejna „ludowa” prawda
powtarzana przez przeciwni-
ków uzdrowisk. Tyle, że ma
ona tyle sensu, co twierdze-
nie, iż wstrzykiwanie botoksu
jest w zasadzie tym samym,
co rekonstrukcja albo wręcz
przeszczep twarzy.
Doktor n. med. Robert
Szafkowski przyznaje, że
lecznictwo uzdrowisko-
we, którego początek sięga
czasów średniowiecza (naj-
starsze polskie uzdrowisko
to Cieplice założone w 1281
roku, obecnie jest uzdrowi-
skową częścią Jeleniej Góry
w Dolnośląskim) jest dzie-
dziną medycyny wciąż słabo
znaną, a przez to niepromo-
waną i niemającą zrozumie-
nia. A przecież łączy w sobie
wszystkie cechy medycyny
idealnej: skutecznej, pozba-
wionej skutków ubocznych,
w dodatku nastawionej na
całokształt człowieka, jego
dobrostan, wpływa na ciało,
ale także na umysł i ducha,
a nie na wyeliminowanie
jakiejś jednej dolegliwości,
kosztem tworzenia innych.
I nie chodzi o jakieś czary-
-mary rodem z ulotek opa-
trzonych hasłem New Age,
ale o definicję zdrowia WHO.
Jak i dlaczego to działa?
To proste, a zarazem bar-
dzo skomplikowane. Otóż są
miejsca na ziemi, a w Polsce
mamy ich na szczęście wie-
le, gdzie w jednym punkcie
gromadzi się kilka czynni-
ków w sposób naturalny ko-
rzystnie wpływających na
kondycję ludzką. To na pew-
no korzystny mikroklimat,
a także występowanie na-
turalnych surowców leczni-
czych (wód leczniczych, bo-
rowin, gazów), które razem
wzięte składają się na śro-
dowisko sprzyjające regu-
lacji i stabilizacji procesów
życiowych. Jeśli człowieka ze
„zbuntowanym” na skutek
życia w niekorzystnych wa-
runkach (hałas, skażenie śro-
dowiska, stres) organizmem
przenieść w sprzyjające rów-
nowadze warunki, jeśli dodać
do tego medyczną wiedzę le-
karzy, którzy zaserwują ide-
alną w przypadku schorzeń
danego pacjenta naturalną
terapię wspieraną najnow-
szymi zdobyczami medycyny,
efekty są zadziwiające.
– Mam takich pacjentów na
każdym turnusie: duża oty-
łość, sięgająca 150 kg wagi,
depresja związana z kondycją
i postrzeganiem przez innych,
uzależnienie od leków poda-
wanych w ogromnych daw-
kach – opowiada Szafkowski.
Po leczeniu uzdrowiskowym
poprawia się nie tylko stan fi-
zyczny, lecz także wraca ocho-
ta do życia. Ludzie nabierają
zdrowych nawyków, modyfi-
kują dietę, bo okazuje się, że
jeśli żywią się zdrowo, czują
się lepiej, chudną i wcale nie
są głodni – tłumaczy. I uśmie-
cha się, zapytany o kolejny
stereotyp leczenia uzdrowi-
skowego: że chodzi o zabawę
i seks osób, które w normal-
nym, szarym życiu nieco się
nudzą. – Wszyscy jesteśmy
dorośli, a radość życia prze-
kłada się na zdrowie – mówi.
I dodaje, że taniec, spacery
i inne aktywności dobroczyn-
nie przekładają się na zdro-
wie. – Ale powiedzmy sobie ja-
sno, że pobyt w uzdrowisku to
nie wczasy, gdyż obowiązują
tam liczne ograniczenia – za-
strzega. Jest cisza nocna, bo
wypoczynek to prosta ścieżka
do zdrowia. No i alkohol jest
wykluczony.
Polska medycyna bogata
w cuda przyrody
Mamy szczęście. Polska, choć
jeszcze trochę brakuje jej do
tego, aby pod względem eko-
nomicznym oraz cywilizacyj-
nym dogonić bardziej roz-
winięte kraje zachodniego
świata, może się pochwalić
czymś, czego one nigdy nie
będą miały. Otóż nieskażoną,
dziewiczą przyrodą skonfi-
gurowaną z siecią nowocze-
snych, obsadzonych świetny-
mi fachowcami uzdrowisk,
które w dodatku mają no-
woczesną infrastrukturę.
I długoletnią historię. Jed-
nak oprócz wspomnianych
Cieplic mamy także do czy-
nienia z wieloletnimi bada-
niami i wielkim wkładem
polskiej balneologii w medy-
cynę światową. Poczynając od
Jakuba Moneta, który w 1776
roku opublikował pracę na
temat leczenia nieżytów
górnych dróg oddechowych
zimną wodą, poprzez twór-
ców Polskiego Towarzystwa
Balneologicznego utworzo-
nego w 1905 r. w Krakowie (to
jedno z najstarszych polskich
towarzystw lekarskich, które
zapoczątkowało wydawanie
naukowego czasopisma, uka-
zujące się do dziś pod nazwą
„Acta Balneologica”). A w Col-
legium Medicum Uniwersy-
tetu im. Mikołaja Kopernika
w Toruniu kształci się leka-
rzy balneologów, specjalistów
przygotowanych do leczenia
w uzdrowiskach. Jeśli wziąć
pod uwagę fakt, iż pomimo
transformacyjnych zawiro-
wań udało nam się zachować
– chociaż niedofinansowa-
ny, to niezniszczony – system
lecznictwa uzdrowiskowego,
mamy z czym startować nie
tylko do polskich pacjentów,
lecz także tych z Europy i ze
świata. Jak NFZ i resort zdro-
wia na to pozwolą.
Mira Suchodolska
Dobroczynne działanie lecznictwa uzdrowiskowego
Szpital Uzdrowiskowy „Perła Bałtyku” w Kołobrzegu
Szpital Uzdrowiskowy „Gryf” – Uzdrowisko Połczyn
Zakład Kąpieli Mineralnych - Solanki Uzdrowisko Inowrocław
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
4 / 4