przyjà∏, albo przyjà∏ si´ êle. Ale mo˝na
te˝ spojrzeç na spraw´ optymistycznie.
Jakkolwiek opisane przez Abrahamsa
pomys∏y sà g∏upie lub co najmniej
Êmieszne, to jednak podobnie jak po-
rzàdne osiàgni´cia naukowe i wyna-
lazcze sà te˝ dowodem pot´gi ludzkiej
imaginacji i pomys∏owoÊci. Czasami
owocem tej twórczej energii b´dzie dzie-
∏o zwieƒczone prawdziwym Noblem. Za-
pewne jednak o wiele cz´Êciej nadawaç
si´ ono b´dzie do umieszczenia w anna-
∏ach AntyNobli. A poniewa˝, jak wyraê-
nie dowodzi ksià˝ka, ani myÊlenie na-
ukowe, ani zdrowy rozsàdek nie chronià
wystarczajàco dobrze przed g∏upotà, po-
zostaje or´˝ ostatni: poczucie humoru.
„Nagrodzeni przyje˝d˝ajà na w∏asny
koszt i wielu uwa˝a, ˝e warto ponieÊç
taki wydatek. Przyjazne i liczne audyto-
rium wita ich serdecznym, dzikim aplau-
zem i deszczem papierowych samoloci-
ków. Podczas jedynego w swym rodzaju
rytua∏u zdobywcy prawdziwej Nagrody
Nobla wr´czajà AntyNobla laureatom w
poszczególnych kategoriach. „Za ka˝-
dym razem w tej jednej magicznej chwi-
li wydaje si´, ˝e WszechÊwiat ma dwa
przeciwleg∏e kraƒce, które w∏aÊnie si´
zetkn´∏y. Laureat Nagrody Nobla i lau-
reat Nagrody AntyNobla spoglàdajà so-
bie nawzajem w oczy pe∏ne radosnego
zdumienia” – pisze Abrahams.
n
Podobno m´˝czyêni myÊlà o seksie prze-
ci´tnie co kilkanaÊcie sekund. Ale, chwi-
leczk´, mo˝e nale˝a∏oby powiedzieç
bardziej ogólnie: samce? I czy chodzi
tu jedynie o ludzi, czy te˝ o naszych
najbli˝szych krewnych – ma∏py cz∏eko-
kszta∏tne? A dlaczegó˝ by nie w ogóle o
ssaki, kr´gowce, tkankowce albo wr´cz
wszystkie organizmy ˝ywe? Czym˝e
bowiem sà nasze w∏asne wàtpliwoÊci
wobec emocji, jakie targajà zakocha-
nà pszczo∏à miodnà, której wybranek
tu˝ po wspania∏ym akcie mi∏oÊci odlatu-
je, pozostawiajàc w jej wn´trzu swoje
genitalia?! By nie wspomnieç o nieszcz´-
snym Êluzowcu, który dowiaduje si´, ˝e
do zaspokojenia swego po˝àdania i prze-
kazania genów musi odnaleêç nie jed-
nego partnera p∏ci przeciwnej, ale...
dwunastu, z których ka˝dy jest innej p∏ci
i wszystkie trzeba zebraç razem! W
dodatku, ˝eby by∏o trudniej, ewolucja
nie wyposa˝y∏a go w narzàdy do spraw-
nego przemieszczania si´.
Na szcz´Êcie jest dr Tatiana. Zawsze
gotowa wys∏uchaç, pouczyç i pocieszyç,
ukoiç l´ki i pokazaç problem w szerszym
kontekÊcie, by nawet w najbardziej ab-
surdalnych ekstrawagancjach p∏ciowo-
Êci mo˝na by∏o dostrzec g∏´boki sens
ewolucyjny. Dr Tatiana pochyli si´ nad
ka˝dym, przeczyta ka˝dy list – wi´c te˝
i piszà do niej wszyscy targani obawa-
mi kochankowie, od prostego Êwiersz-
cza („Âpiewam se i Êpiewam, ale ˝adna
kobita nawet nie podejdzie” – podpisujà-
cego si´ jako „Podskakujàcy bez sensu z
Teksasu”) po trapionego egzystencjal-
Nie ma jak seks
O P¸CIOWOÂCI ZWIERZÑT DLA NAUKOWCÓW I AMATORÓW. MIKO¸AJ GOLACHOWSKI
PORADY SEKSUALNE DR TATIANY DLA WSZYSTKICH STWORZE¡ DU˚YCH
I MA¸YCH. WPROWADZENIE DO BIOLOGII EWOLUCYJNEJ SEKSU
Olivia Judson
T∏um. Marcin Ryszkiewicz
CiS i W.A.B.
Warszawa 2004
nym l´kiem samca muchy Cyrtodiopsis
dalmanni („co noc dziewczyny ustawia-
jà si´ do mnie w kolejce, ale rzadko wi-
dz´ któràÊ z nich dwa razy. Co gorsza,
tylko nieliczne z nich wyglàdajà na
dziewice. – Niedoceniony z Malezji”).
Dr Tatiana dostaje listy równie˝ od tak
oryginalnych korespondentów jak stru-
mieniaki – jedyne znane kr´gowce, któ-
re same si´ zap∏adniajà, czy zielenice
Chlamidomonas moewusi („W ca∏ym mo-
im gatunku [...] chyba tylko ja jeden je-
stem samcem – Zdesperowany z Talla-
hassee”) albo aplyzje z gatunku Aplysia
californica („BraliÊmy w∏aÊnie udzia∏ w
fantastycznej orgii. [...] Jest fajnie, ka˝-
dy z nas jest samcem dla tego z przodu,
a samicà dla tego z ty∏u. – Zwolennicy
seksu grupowego z Santa Catalina”). Py-
tania dotyczà w∏asnych zachowaƒ („Na-
zywam si´ Rob i jestem pluskwà pospo-
lità Xylocoris maculipennis. Czyta∏em,
˝e jeÊli odb´d´ stosunek z mym przyjacie-
lem Fergusem, on mo˝e przekazaç da-
lej moje nasienie, gdy przeÊpi si´ z Sa-
mantà. Czy to prawda? – Dokazujàcy w
poÊcieli”), a tak˝e szokujàcych zacho-
waƒ innych osobników („Mój syn to pi´k-
ny kawa∏ manata i jestem z niego bardzo
dumna. Ale mam jeden problem. Wcià˝
ca∏uje si´ z innymi samcami. Co mog´
zrobiç, by mu to wyperswadowaç? – Nie-
ch´tna gejom z Florida Keys”).
Wiele k∏opotów sprawiajà równie˝ czy-
telnikom zagadnienia z dziedziny ana-
tomii w∏asnej („zauwa˝y∏em dziwne zàb-
ki na grzbiecie. Czy to normalne?”) albo
partnerów („Mój ch∏opak jest najwspa-
nialszym lori angwantibo, jakiego kie-
dykolwiek widzia∏am, [...] przepi´knie
pachnie i zawsze ma takie czu∏e d∏onie
i stopy, [...] dlaczego jego cz∏onek pokry-
ty jest ogromnymi kolcami? – Zbulwer-
sowana z Gabonu”), a tak˝e fizjologii
(„S∏ysza∏em, ˝e potrzebuj´ a˝ trzech ty-
godni na wyprodukowanie jednego plem-
nika”). Od l´ków nie sà te˝ wolne nawet
najwspanialsze stworzenia takie jak s∏oƒ
(„na widok pi´knej s∏onicy dostaj´ sza∏u.
A co najgorsze, mój cz∏onek zrobi∏ si´
zielony. Czy coÊ mi dolega? – Zaniepoko-
jony z Amboseli”) czy lew („Moja lwica
jest nimfomankà. [...] Jestem wykoƒczo-
ny – Za stary na te rzeczy z Serengeti”).
Korespondencja ta powstaje niekiedy w
sytuacjach bardzo intymnych („Z praw-
dziwym za˝enowaniem pisz´ do Ciebie
w trakcie kopulacji, ale to trwa ju˝ dzie-
si´ç tygodni bez przerwy! – Zm´czona
mi∏oÊcià z Indii”), dr Tatiana zaÊ z
ogromnà fachowoÊcià rozwiàzuje wszyst-
kie problemy.
Przyk∏ady te mo˝na by jeszcze cyto-
waç d∏ugo, bowiem ksià˝ka Olivii Jud-
son zawiera ich mnóstwo. Na ponad 250
stronach autorka przytacza w sumie 44
listy od najró˝niejszych stworzeƒ i od-
powiada na nie wyczerpujàco w kilku-
stronicowych esejach, omawiajàc naj-
ró˝niejsze zagadnienia z ogromnie
intrygujàcej dziedziny biologii seksu, któ-
ry to aspekt ˝ycia jak chyba ˝aden inny
w przyrodzie obfituje w rozwiàzania tak
ró˝norodne i pozornie nieprawdopo-
dobne, ˝e inwencji nie powstydzi∏by si´
˝aden autor fantastyki, ze Stanis∏awem
Lemem na czele.
JednoczeÊnie wszystkie zawarte w niej
informacje sà zgodne z najnowszà wie-
dzà naukowà, co gwarantuje nie tylko
osoba autorki (Olivia Judson pisa∏a dok-
torat pod opiekà samego Billa Hamilto-
na, jednej z najznamienitszych postaci
biologii ewolucyjnej), ale i imponujàcy
spis szczegó∏owych tekstów naukowych
(sama bibliografia zajmuje 43 strony i
zawiera ponad 600 pozycji) zamieszczo-
ny na koƒcu ksià˝ki. Oprócz ogromnej
pracy, jakà wykonaç musia∏a, dociera-
jàc do wszystkich przytoczonych danych,
Olivia Judson zadba∏a te˝ o czytelników,
podajàc w ponadtrzydziestostronicowych
przypisach wszystkie najwa˝niejsze
odniesienia do odpowiednich êróde∏, co
bardzo u∏atwia lektur´ tym, którzy chcà
pog∏´biç swojà wiedz´ w wybranej dzie-
dzinie. Co wi´cej, zamieszczony na koƒ-
cu ksià˝ki indeks omawianych gatunków
sprawia, ˝e Porady seksualne dr Tatiany,
mimo ich lekkiej i humorystycznej formy,
traktowaç mo˝na jako encyklopedyczne
kompendium wiedzy o ˝yciu seksualnym
zwierzàt i niektórych przedstawicieli in-
nych królestw.
W∏aÊnie ta forma jest kolejnà zaletà
ksià˝ki. Umiej´tnoÊç przedstawiania w
atrakcyjny i prosty, a jednoczeÊnie rzetel-
ny sposób z∏o˝onych zagadnieƒ jest ce-
chà charakterystycznà literatury popu-
larnonaukowej najwy˝szej próby. A t´
umiej´tnoÊç Olivia Judson opanowa∏a w
stopniu doskona∏ym. Autorka nie tylko
zresztà przedstawia suche fakty i teorie
innych badaczy, lecz równie˝ sama dys-
kutuje z przeró˝nymi kontrowersyjnymi
teoriami i interpretacjami, czego przy-
k∏adem mo˝e byç przedstawiona w ostat-
nim rozdziale „debata publiczna” z
udzia∏em wszystkich przedstawicieli
Êwiata zwierzàt prezentujàcych najró˝-
niejsze obyczaje seksualne. Bohaterkà
debaty jest „panna Philodina roseola”
reprezentujàca wrotki z grupy Bdello-
ida, jedyne znane organizmy, u których
od prawie stu milionów lat rozmna˝a-
nie p∏ciowe najprawdopodobniej nie wy-
st´puje w ogóle. Ten przedziwny wyjà-
tek sprowokowa∏ fascynujàcà dyskusj´
nad sensem seksu jako takiego – skoro
bowiem wrotki mogà si´ bez niego
obejÊç, to dlaczegó˝ inni nie?
Ogrom zawartych w ksià˝ce informa-
cji mo˝e jednak i utrudniaç jej lektur´.
Listy do dr Tatiany ukazywa∏y si´ wcze-
Êniej jako cykliczne felietony w The Eco-
nomist. W regularnych, lecz niewielkich
dawkach sk∏ada∏y si´ na jednà z najbar-
dziej oczekiwanych i porywajàcych ru-
bryk tego szacownego pisma. Jednak
fakt, ˝e ich forma – choç niewàtpliwie
bardzo oryginalna i atrakcyjna – jest w
ka˝dym z esejów identyczna, a ka˝dy z
nich wprost prze∏adowany jest fascynu-
jàcymi, lecz cz´sto skomplikowanymi
szczegó∏ami, sprawia, ˝e raczej nie jest
to ksià˝ka, którà da si´ przeczytaç jed-
nym tchem – du˝o lepiej chyba wracaç
do niej rozdzia∏ po rozdziale. Wtedy jest
lekturà wprost doskona∏à.
Wreszcie nale˝à si´ s∏owa uznania dla
polskiego t∏umacza, Marcina Ryszkiewi-
cza, który nie tylko dotar∏ do polskich
nazw niemal wszystkich opisywanych
organizmów, ale równie˝ zdo∏a∏ w swo-
im znakomitym przek∏adzie zachowaç
lekki i b∏yskotliwy ton orygina∏u. Szkoda
tylko, ˝e nie ustrze˝ono si´ kilku b∏´dów,
mylàc j´tki ze Êwiteziankami czy nazy-
wajàc pluskwiaki chrzàszczami, podczas
gdy wszystkie te owady nale˝à do czte-
rech odr´bnych rz´dów. Te nieliczne po-
my∏ki zapewne zostanà skorygowane w
kolejnych wydaniach ksià˝ki. Po Porady
seksualne dr Tatiany si´gaç bowiem b´-
dà zarówno naukowcy, jak i amatorzy
zafascynowani Êwiatem przyrody, któ-
rzy lubià intrygujàce ciekawostki z tak
atrakcyjnej dziedziny, jakà jest seks. O
tym, jak bardzo noÊne na polu towarzy-
skim mogà byç zawarte w tej ksià˝ce
opowiastki, niech zaÊwiadczy komen-
tarz pewnego mechanika, który us∏y-
szawszy o seksualnych wyczynach lwów
kopulujàcych niemal bez przerwy nawet
150 razy w ciàgu dwóch dni, westchnà∏
z podziwem: „Ach, to dlatego lew nazy-
wany jest królem zwierzàt!”
n
86
ÂWIAT NAUKI GRUDZIE¡ 2004