Studia Judaica 3: 2000 nr 1(5) s. 123-141
R e c e n z j e
Hebrajsko-polski Stary Testament. Ksiêga Rodzaju : wydanie interlinearne z ko-
dami gramatycznymi, transkrypcj¹ oraz indeksem rdzeni, t³um. i oprac. A. K u -
m i r e k. Warszawa 2000, ss. XX, 220.
Kolejny tom Prymasowskiej Serii Biblijnej opublikowany przez Oficynê
Wydawnicz¹ Vocatio zawiara interlinearny (hebrajski i polski) tekst Ksiêgi Ro-
dzaju z kodami gramatycznymi, transkrypcj¹ oraz indeksem rdzeni. Bez w¹tpie-
nia jest on niezbêdn¹ pomoc¹ dla osób rozpoczynaj¹cych studia biblistyczne. Ich
oswajanie siê z tekstami biblijnymi w jêzykach orygina³u ma fundamentalne
znaczenie. Dlatego tego typu inicjatywê wydawnicz¹ nale¿y powitaæ z uznaniem.
Zapewne po tym pilota¿owym tomie pojawi¹ siê wkrótce nastêpne. W zwi¹zku
z tym warto na tym etapie prac zg³osiæ pewne uwagi i zastrze¿enia dotycz¹ce
przyjêtych przez Autorkê opracowania zasad transkrypcji. Byæ mo¿e oka¿¹ siê
one s³uszne i do wykorzystania w przysz³oci.
1. Warto by³oby odró¿niæ transkrypcjê, która oddaje wymowê (brzmienie)
tekstu od transliteracji, która oddaje pisowniê.
1
W popularnym opracowaniu, ja-
kim jest omawiana ksi¹¿ka, bardziej u¿yteczna by³aby transkrypcja, gdy¿ pozwa-
la³aby czytelnikowi nie znaj¹cemu jêzyka hebrajskiego poprawnie czytaæ tekst
hebrajski. Tymczasem Autorka przyjê³a sposób transkrybowania tekstu zawiera-
j¹cy w istocie elementy transliteracji, które s¹ niepotrzebne wobec tego, ¿e poda-
no tekst równie¿ w oryginalnym zapisie. Czytelnikowi nie maj¹cemu fachowego
przygotowania, czyli w³aciwemu adresatowi ksi¹¿ki, utrudniaj¹ one czytanie. Sys-
tem mieszany (transkrypcja z elementami transliteracji) jest co prawda powszech-
nie stosowany w polskiej literaturze biblistycznej, jednak w pracach adresowa-
nych do specjalistów nie grozi on b³êdnym odczytaniem transkrybowanego tekstu,
i ma nawet pewne zalety, gdy¿ pozwala czytelnikowi odtworzyæ tekst w zapisie
oryginalnym w sposób jednoznaczny. Jednak w pracy popularnonaukowej wska-
zana by³aby transkrypcja bez elementów transliteracji, i to transkrypcja najbar-
dziej utrudniaj¹ca laikowi pope³nianie b³êdów w czytaniu. Zbêdne elementy trans-
literacji u A. Kumirek to g³ównie matres lectionis, zw³aszcza he. Co prawda we
wstêpie poinformowano, ¿e he jako mater lectionis nie jest wymawiane (s. XVI),
jednak wydaje mi siê, ¿e zachowanie tego he w transkrypcji (np. 1, 2: haj
e
ah)
mo¿e powodowaæ b³êdy w odczytywaniu. Równie¿ niepotrzebnym obci¹¿eniem
1
Por. Encyklopedia jêzyka polskiego, red. S. U r b a ñ c z y k, M. K u c a ³ a, wyd. 3,
Wroc³aw 1999, s. 403, s.v. Transkrypcja, s. 405, s.v. Transliteracja.
124
RECENZJE
dla czytelnika s¹ znaki diakrytyczne (cyrkumfleksy) sygnalizuj¹ce u¿ycie jako
mater lectionis waw i jod (np. 1, 1:
e
lohîm; 1, 2: w
e
rûah,
e
hôm), tym bardziej, ¿e
nigdzie nie wyjaniono ich funkcji. Nale¿a³oby przynajmniej poinformowaæ czy-
telnika, ¿e ró¿nica miêdzy np. ô a o jest tylko ortograficzna, choæ czêsto tak¿e
historyczna (u¿ycie mater lectionis mo¿e wskazywaæ na dawn¹ d³ugoæ samo-
g³oski
2
), ale nie brzmieniowa. Wreszcie nale¿a³oby zaznaczyæ w transkrypcji,
kiedy spó³g³oska alef jest wymawiana, a kiedy nie. Tekst masorecki pozwala to
ustaliæ. Wemy fragment 24, 11: ce hao
a
bo (transkrypcja A. Kumirek).
W pierwszym wyrazie alef nie jest wymawiany,
3
na co wskazuje brak znaku
szwa pod nim (pisownia z alefem oddaje tu dawn¹ wymowê
4
), natomiast w dru-
gim jest wymawiany. W transkrypcji mo¿na by to zaznaczyæ pominiêciem spó³-
g³oski nie wymawianej b¹d jej ujêciem w nawias.
5
2. Autorka powinna wyranie zdeklarowaæ siê, jak¹ wymowê przyjmuje
w transkrypcji. Jest przecie¿ do wyboru kilka tradycji dotycz¹cych wymowy he-
brajskiego tekstu Biblii, mo¿na równie¿ próbowaæ rekonstruowaæ wymowê auto-
rów punktacji tyberiadzkiej. Wnoszê z przedstawionej transkrypcji, ¿e Autorka
zdecydowa³a siê na to ostatnie rozwi¹zanie. Jednak jest w tym niekonsekwentna,
gdy¿ waw transkrybuje jako w i sugeruje, ¿e spó³g³oskê tê nale¿y wymawiaæ jak
polskie w (s. XIV), a jest to przecie¿ wspó³czesna wymowa tej spó³g³oski, która
dawniej by³a wymawiana jak angielskie w, czyli w sposób bli¿szy polskiemu ³
ni¿ w.
6
3. Autorka przyjmuje istnienie w biblijnej hebrajszczynie iloczasu (s. XV),
który te¿ zaznaczono w transkrypcji (a:a, e:e, o:o). Wydaje siê, ¿e jest to ujêcie
ju¿ nieaktualne, dzi przyjmuje siê, ¿e punktacja tyberiadzka oddaje tylko ró¿-
nice jakociowe miêdzy samog³oskami (wyj¹tkiem jest ró¿nica d³ugoci miêdzy
hatefami a reszt¹ samog³osek).
7
4. Autorka przyjmuje, ¿e znak qamac oznacza dwa ró¿ne dwiêki (a lub o),
zale¿nie od akcentu i charakteru sylaby (s. XVI). To równie¿ wydaje siê ujêciem
nieaktualnym, nale¿y przyj¹æ, ¿e znak qamac oznacza zawsze ten sam dwiêk
(poredni miêdzy polskim a i o, czyli z pewnoci¹ bliski polskiemu a pochylone-
mu), jednak o ró¿nej etymologii (w sylabie zamkniêtej nieakcentowanej kontynu-
ant dawnego u, w pozosta³ych pozycjach kontynuant dawnego a).
8
Nie to jednak
tradycyjne potraktowanie znaku qamac budzi najwiêksze zastrze¿enia, lecz to, ¿e
2
Por. P. J o ü o n, T. M u r a o k a: A Grammar of Biblical Hebrew, Roma 1996, s.
48-49.
3
Mam tu na myli wymowê utrwalon¹ w tekcie masoreckim, czyli wymowê autorów
punktacji tyberiadzkiej.
4
Por. P. J o ü o n, T. M u r a o k a, jw., s. 47-48.
5
Tak czyni np. W. R i c h t e r: Biblia hebraica transcripta, vol. 1, Genesis, St.
Ottilien 1991.
6
Por. L. K o e h l e r, W. B a u m g a r t n e r: The Hebrew and Aramaic Lexicon of
the Old Testament, vol. 1, t³. M. R i c h a r d s o n, Leiden 1994, s. 257, s.v. waw.
7
Por. P. J o ü o n, T. M u r a o k a, jw., s. 34-38.
8
Por. tam¿e, s. 40, 43-46.
RECENZJE
125
Autorka w samej transkrypcji nie zawsze przestrzega podanej we wstêpie regu³y
rozró¿niania qamac gadol i qamac qatan, np. 18, 2: wajjarac (transkrypcja
A. Kumirek), ma byæ: wajjaroc, 19, 35: wattaqam, ma byæ: wattaqom, 21, 34:
wajjagar, ma byæ: wajjagor; 31, 15: na
e
rijjo, ma byæ: norijjo, 32, 18:
ji
e
ga
e
a, ma byæ: jigoa. We wszystkich tych formach qamac znajduje siê
w sylabie zamkniêtej nieakcentowanej, zatem podana przez Autorkê transkrypcja
jest b³êdna w wietle przyjêtej przez ni¹ i czêciowo zastosowanej zasady.
9
5. Autorka przyjmuje, ¿e znak szwa oznacza w niektórych pozycjach krót-
kie e, a w innych brak elementu wokalicznego, i podaje, ¿e w jej transkrypcji to
pierwsze szwa jest oddawane przez
e
, a to drugie jest pomijane (s. XVI). Otó¿ to
ujêcie równie¿ wydaje siê przestarza³e, nale¿y przyj¹æ, ¿e znak szwa w punktacji
tyberiadzkiej oznacza zawsze brak elementu wokalicznego.
10
Nie to jednak tra-
dycyjne potraktowanie znaku szwa budzi najwiêksze zastrze¿enia, lecz to, ¿e
Autorka w samej transkrypcji nie przestrzega podanej we wstêpie regu³y rozró¿-
niania szwa ruchomego i spoczywaj¹cego.
11
W jej transkrypcji bowiem me-
chanicznie wszystkie szwa przetransliterowano jako
e
, co jest b³êdem, np. 7, 11:
ni
e
tahu, ma byæ: nitahu, 6, 12: dar
e
kô, ma byæ: darko, 9, 15: w
e
zaar
e
tî, ma
byæ: w
e
zaarti, 1, 20: ji
e
r
e
cu, ma byæ: jir
e
cu.
12
6. Autorka b³êdnie transkrybuje patah furtivum ze spó³g³osk¹ ajin, np.: 1,
6: raqîa, ma byæ: raqîa, 1, 29: zorea, ma byæ: zorea, 25, 27: jodea, ma byæ:
jodea; 26, 27: maddûa, ma byæ: maddûa.
7. Autorka b³êdnie transkrybuje kaf koñcowe z dageszem i qamacem jako
-aa zamiast -kka (12,1; 35, 11; 41, 40; 49, 25).
8. Autorka nie zaznacza w transkrypcji nag³osowej geminacji spó³g³osek
w przypadku zaimka pytajnego ma (np. 12, 18: mah zo, ma byæ: ma zzo), oraz
w przypadku tzw. conjunctive dagesh
13
(np. 1, 11: oeh p
e
rî, ma byæ: ose pp
e
ri;
3, 12: na
e
nah lî, ma byæ: na
e
na lli; 11, 4: nib
e
neh lanû, ma byæ: nibne llanu).
Geminacjê nag³osow¹ zaznaczono poprawnie tylko w 32, 28.
9
Warto przytoczyæ tu transkrypcjê tych form u W. R i c h t e r a (jw.): wa=yarus,
wa=taqum, wa=yagur, nukri*y
Å
ot, yipgu=ka.
10
Por. P. J o ü o n, T. M u r a o k a, jw., s.50-51.
11
Terminów szwa ruchome i spoczywaj¹ce u¿ywa Autorka (s. XVI). Uwa¿am, ¿e
lepiej by³oby pozostaæ przy ich wersji ³aciñskiej (mobile, quiescens) lub hebrajskiej (na,
nah), bo t³umaczenie dos³owne (etymologizuj¹ce) tych terminów gramatycznych na jêzyk
polski brzmi dziwacznie z powodu uderzaj¹cego braku zwi¹zku miêdzy potocznym
znaczeniem wyrazów ruchomy i spoczywaj¹cy a znaczeniem hebraistycznym.
12
Warto podaæ tu transkrypcjê W. R i c h t e r a (jw.), która pozwala siê upewniæ w
razie w¹tpliwoci co do charakteru szwa, gdy¿ zrekonstruowano w niej samog³oski, z
których w punktacji tyberiadzkiej pozosta³o tylko szwa (mobile), b¹d te¿ zaznaczono
kropk¹ u góry istnienie samog³oski o barwie niemo¿liwej do zrekonstruowania: niptahu,
dark=o, wÿ=zakarti, yirùcu.
13
Por. P. J o ü o n, T. M u r a o k a, jw., s. 80-82.
126
RECENZJE
9. Niew³aciwie moim zdaniem potraktowa³a Autorka qre perpetuum.
14
Tak
wiêc zaimek osobowy 3 osoby liczby pojedynczej rodzaju ¿eñskiego hi ma w Piê-
cioksiêgu ktiv hu, qre za hi. Autorka tymczasem w transkrypcji miesza ktiv z qre:
spó³g³oski ktiv ³¹czy z samog³oskami qre i otrzymuje formê nieistniej¹c¹ w jê-
zyku: hiw (np. 3, 12). Imiê w³asne jhwh ma przewa¿nie qre adonaj, co wp³ywa
na wokalizacjê spójnika w i przyimków l, b, k, min. Autorka w transkrypcji po-
daje niezwokalizowane ktiv, ale zostawia samog³oskê spójnika lub przyimka.
Wydaje mi siê, ¿e lepiej by³oby przyj¹æ hipotetyczn¹ wokalizacjê ktiv (jahwe)
i wokalizowaæ np. ljahwe, mijjahwe zamiast laJHWH (4, 3), mêJHWH (18, 14).
15
Jest oczywiste, ¿e niespecjalista bêdzie czyta³ transkrypcjê A. Kumirek jako
lajahwe, mejahwe, a przecie¿ takie formy nie istniej¹ w hebrajskim i s¹ sprzeczne
z gramatyk¹ tego jêzyka. W 9, 26 pomieszano spó³g³oski ktiv z samog³oskami
qre, czego wynikiem jest dziwaczna forma j
e
hôah.
10. W tekcie hebrajskim znalaz³o siê wiele b³êdów literowych, i co zaska-
kuj¹ce, b³êdy w oryginalnym zapisie dok³adnie powtórzono w transkrypcji. Tak
wiêc bardzo czêsto brakuje w oryginalnym zapisie dagesza, a w transkrypcji ge-
minacji, np. 4, 7; 7, 2; 7, 8; 8, 20; 9, 20; 13, 10; 13, 13; 14, 15; 18, 2 itd. Czêsto
myli Autorka nun koñcowe z kaf koñcowym (19, 33; 19, 35; 19, 36; 26, 35; 27,
1; 30, 38; 30, 39; 33, 6; 37, 7; 41, 24; 41, 36; 41, 36). We wstêpie Autorka za-
powiada, ¿e sin bêdzie transkrybowaæ jako s, po czym transkrybuje tê spó³g³oskê
jako .
11. W formach waj
e
cawwu (50, 16), w
e
jitahawu (27, 29); wajjitahawu
(43, 28 qre) waw oznacza spó³g³oskê, dlatego niepoprawna jest transkrypcja
A. Kumirek: waj
e
caûû, w
e
ji
e
tah
a
ûû, wajji
e
tah
a
ûû. Innym b³êdem jest tu wspom-
niane w p. 4 transkrybowanie szwa quiescens (po ) jako
e
.
12. Wydaje mi siê, ¿e warto by³oby zaopatrzyæ tekst w zapisie oryginalnym
w znaki akcentowe, gdy¿ czêsto pozwalaj¹ one okreliæ pozycjê akcentu wyra-
zowego, jak równie¿ ustaliæ zwi¹zki sk³adniowe. Nale¿a³oby te¿ zaznaczyæ ów
akcent w transkrypcji. Akcent bowiem w hebrajskim ma wartoæ fonologiczn¹.
Ostatecznie wystarczy³oby zaznaczyæ akcent tam, gdzie nie pada on na ostatni¹
sylabê.
13. Niejasne s¹ dla mnie powody, dla których skróty kodów gramatycznych
pochodz¹ z jêzyka angielskiego.
Marek Piela
Ë Ë Ë
14
Por. tam¿e, s. 72-73.
15
Zapis mêJHWH jest b³êdny z innego jeszcze powodu: znak diakrytyczny sugeruje
niezgodnie z prawd¹, ¿e wystêpuje tu cere z jod jako mater lectionis.
RECENZJE
127
Grzegorz I g n a t o w s k i: Kocio³y wobec przejawów antysemityzmu, £ód:
Archidiecezjalne Wydawnictwo £ódzkie 1999, ss. 255, [1].
Temat podjêty przez ks. dr Grzegorza Ignatowskiego, pracownika naukowego
Katedry Teologii Ekumenicznej w Uniwersytecie Kardyna³a Stefana Wyszyñ-
skiego w Warszawie, nale¿y do rzadko prezentowanych w polskim rodowisku
naukowym, zw³aszcza kocielnym. Recenzowana ksi¹¿ka sk³ada siê ze wstêpu
autora, czterech rozdzia³ów oraz pos³owia ks. prof. dr hab. Micha³a Czajkow-
skiego. Autor, mimo tytu³u wskazuj¹cego na znacznie wiêkszy obszar badawczy,
w zasadzie koncentruje siê przede wszystkim na analizie oficjalnych dokumen-
tów wydanych przez kocio³y chrzecijañskie i ró¿ne organizacje kocielne, które
podejmuj¹ kwestiê antysemityzmu, przy czym za cezurê czasow¹ przyj¹³ Sobór
Watykañski I, prowadz¹c swe rozwa¿ania a¿ do wspó³czesnoci. Ze zrozumia³ych
wzglêdów nie objê³y one tekstów przemówieñ papie¿a Jana Paw³a II wyg³oszo-
nych w czasie pielgrzymki do Ziemi wiêtej Izraela, które domagaj¹ siê od-
dzielnych opracowañ.
We wstêpie autor zapoznaje czytelnika z podstawowymi zarzutami i oskar-
¿eniami o charakterze religijnym kierowanymi przez chrzecijan pod adresem
¯ydów; chodzi tu o winê i ich odpowiedzialnoæ za mieræ Chrystusa oraz o zbrod-
niê bogobójstwa. Takie podejcie sprzyja³o interpretowaniu nieszczêliwych lo-
sów narodu ¿ydowskiego w kategoriach kary bo¿ej. Autor, pragn¹c ukazaæ gene-
zê wiadomoci kocio³ów, odnosi siê a¿ do staro¿ytnoci i przytacza fragmenty
pism Ojców Kocio³a, takich jak Justyn Mêczennik, Meliton z Sardes, czy Jan
Chryzostom, które s¹ przyk³adem postêpuj¹cego procesu obwiniania ¯ydów za
mieræ Chrystusa oraz braku szacunku, a nawet wyrazem narastaj¹cej pogardy
chrzecijan do narodu ¿ydowskiego i ich religii. W II i III wieku, pisze autor,
ród³em, do jakiego najchêtniej siê odwo³ywano, by³a Ewangelia wed³ug Mate-
usza (27,25), a zw³aszcza pochodz¹cy z niej wiersz: Krew Jego [Chrystusa] na
nas i na dzieci nasze. Do tego cytatu odwo³ywano siê nie tylko w chrzecijañ-
stwie staro¿ytnym, ale w³aciwie na przestrzeni wszystkich wieków jego dziejów.
W ten sposób idea narodu bogobójców i swoista pogarda do niego wesz³a i za-
domowi³a siê w wiadomoci chrzecijan.
We wstêpie autor zwraca równie¿ uwagê na samo pojêcie antysemityzmu,
które czasami rodzi pewne kontrowersje, jako ¿e ¯ydzi nie s¹ jedynymi semi-
tami, a poza tym termin semici nasuwa skojarzenie z rasizmem. Dlatego te¿
czêsto u¿ywa siê innego terminu antyjudaizm lub teologiczny antysemi-
tyzm. Autor podaje w przypisach, ¿e takie rozró¿nienie postuluje na przyk³ad
J. Willebrands, E. Poulat, G. Paselecq, B. Suchecky, W. Chrostowski a tak¿e
cytowany we wstêpie kard. Augustyn Bea, gor¹cy zwolennik zbli¿enia pomiêdzy
Kocio³em a Synagog¹. Autor, nie rezygnuj¹c z terminu antysemityzm (nie wa-
ha³ siê go u¿yæ nawet w tytule) usprawiedliwia jego stosowanie i tym, ¿e nawet
papie¿ Jan Pawe³ II okrela nim wrogie postawy wobec ¯ydów, wywodz¹c je
tak¿e z religijnego nauczania.
128
RECENZJE
Warto przy okazji zwróciæ uwagê, ¿e nauczanie Jana Paw³a II pe³ni w tej
ksi¹¿ce niezmiernie wa¿na rolê, stanowi jakby g³ówny punkt odniesienia. Nie
chodzi tu o wzglêdy ilociowe, ale o pewn¹ niæ przewodni¹ i kierunek myli au-
tora, które pod¹¿aj¹ za papieskim nauczaniem. G. Ignatowski jednoczenie od sa-
mego pocz¹tku ksi¹¿ki kieruje uwagê czytelnika na z³o¿onoæ problemu antyse-
mityzmu, na kontrowersje jêzykowe, nazewnictwo i t³umaczenia, które wywo³uj¹
szereg emocji i nieporozumieñ. Na przyk³ad przedstawia dyskusyjny problem
okrelenia adresatów dialogu judaizm czy ¯ydzi.
W pierwszym bardzo krótkim rozdziale zatytu³owanym Sobór Watykañski
i Pius XI autor opisuje inicjatywê podjêt¹ na tym¿e soborze przez dwóch kap³a-
nów, braci Lemann, nawróconych z judaizmu, i opracowanie dwóch projektów
deklaracji, które cechuje szacunek i uznanie dla narodu ¿ydowskiego ze wzglêdu
na ich wybranie przez Boga, ale tak¿e zachêcenie ¯ydów do uznania Mesjasza
w Jezusie Chrystusie. Autor przedstawia tak¿e kilka inicjatyw Piusa XI potêpia-
j¹cych antysemityzm. Po pierwsze w 1928 r. w dekrecie znalaz³o siê owiad-
czenie wiêtego Oficjum potêpiaj¹ce antysemityzm. Niezmiernie ciekawe s¹ oko-
licznoci, w jakich powsta³ ów dekret, a tak¿e to, czego dotyczy³. Na jego mocy
rozwi¹zano stowarzyszenie Amici Israel, które by³o rzekomo przeciwne duchowi
Kocio³a, myli biskupów i wiêtej liturgii. Nie zmienia to faktu, ¿e nale¿a³o do
niego m.in. 19 kardyna³ów i 278 biskupów. G. Ignatowski w sposób bardzo zwiê-
z³y i punktowy, co jest wielk¹ zalet¹ prezentacji wielu myli w ksi¹¿ce, streszcza
broszurkê Pax Super Israel wydawan¹ przez tê organizacjê. Wymieniê kilka po-
stulatów w niej zawartych: na przyk³ad to, aby nie mówiæ o ¯ydach jako o ludzie
bogobójców, bez szacunku, szydz¹c, jêzykiem antysemickim, natomiast podkre-
laæ pierwszeñstwo bo¿ej mi³oci wobec ¯ydów, i ich trwaniu w niej. Co wiêcej
w dekrecie znosz¹cym Amici Israel nakazano, aby nikt w przysz³oci nie pisa³,
nie wydawa³ ksi¹¿ek ani pism, które by takie b³êdne inicjatywy popiera³y. W tym
miejscu, jak i w wielu innych Ignatowski zadaje dyskusyjne pytania, dlaczego
i jak to siê sta³o, ¿e rozwi¹zano tak postêpow¹ organizacjê.
Innym wydarzeniem zwi¹zanym tak¿e z dzia³alnoci¹ Piusa XI jest jego
nieoficjalna wypowied udzielona przedstawicielom radia beligijskiego, która
przetrwa³a tylko dziêki odnotowaniu jej przez pra³ata Picarda, uczestnika spot-
kania. Z ust papie¿a pad³y wówczas s³owa o odra¿aj¹cym antysemityzmie, o tym,
¿e jest niedopuszczalne, aby chrzecijanie mieli w tym udzia³, a tak¿e s³owa
o chrzecijanach jako duchowych semitach.
Niemniej wa¿n¹ inicjatyw¹ podjêt¹ przez Piusa XI by³ projekt encykliki na
temat rasizmu i antysemityzmu, o którym pisa³ wczeniej G. Ignatowski na ³a-
mach Wiêzi. Autor opisuje pewn¹ dramatycznoæ historii encykliki, kulisy jej
odkrycia, a tak¿e przybli¿a i omawia niektóre wa¿ne punkty projektu. Projekt na-
wi¹zuje do wspomnianego dekretu potêpiaj¹cego antysemityzm, a wiêc z jednej
strony znajduj¹ siê tu s³owa potêpiaj¹ce przeladowania i przemoc wzglêdem ¯y-
dów, przypominaj¹ce o ich wybrañstwie i pochodzeniu ¿ydowskim Chrystusa, ale
z drugiej strony mowa jest tak¿e o odrzuceniu przez ¯ydów Jezusa, o ich zagu-
bieniu, o niebezpieczeñstwie moralnym, jakie stwarzaj¹ dla chrzecijan, oraz ich
zgubnym wp³ywie i zalepieniu.
RECENZJE
129
W drugim rozdziale, najkrótszym a zarazem w jakim sensie symbolicznym
milcz¹cym, którego tytu³ rozpoczynaj¹ trzy kropki a po nich nastêpuj¹ s³owa
wobec Zag³ady, omówione zosta³y tylko trzy zdecydowane postawy oficjal-
nych przedstawicieli Kocio³a protestuj¹cych przeciw deportacji i pogromom
ludnoci ¿ydowskiej: arcybiskupa Tuluzy Julesa Gerauda Saliegea, proboszcza
berliñskiej katedry Bernarda Lichtenberga oraz Episkopatu Holenderskiego. Autor
omawiaj¹c te postawy odwo³uje siê do przemówienia Jan Paw³a II.
Episkopat Holenderski wystosowa³ list pasterski przeciw deportacji czêci
ludnoci pochodzenia ¿ydowskiego, czego dramatyczn¹ konsekwencj¹ by³a decy-
zja Niemców o ca³kowitej deportacji ¯ydów z Holandii, nawet tych, którzy przy-
jêli wiarê katolick¹. Ks. Bernard Lichtenberg przewodzi³ oficjalnym modlitwom
za ¯ydów, rannych, zabitych, ¿o³nierzy, co doprowadzi³o do jego aresztowania,
a w konsekwencji do mierci w drodze do Dachau. Nieco szczegó³owiej G. Igna-
towski opisuje postaæ Julesa Gerauda Saliega, który wraz z innymi przedstawi-
cielami lokalnych wspólnot religijnych organizowa³ protesty przeciwko hitlerow-
skiemu rasizmowi. Salieg anga¿owa³ siê w pomoc ¯ydom w obozach, zaopa-
trywa³ konwojowane poci¹gi w wodê i ¿ywnoæ. On i szeciu innych biskupów
protestowa³o g³ono przeciw deportacjom. Autor przytacza tak¿e jego oficjalny
list w obronie ¯ydów i ich ludzkiej godnoci rozes³any do odczytania we wszyst-
kich parafiach. Co robiono w innych kocio³ach lokalnych Europy i poza ni¹
w tym zakresie ?
Trzeci rozdzia³, najobszerniejszy, zatytu³owany jest Chrzecijanie, Ko-
cio³y i ¯ydzi po Zag³adzie. Stanowi on dosyæ szczegó³ow¹ historiê rodzenia siê
struktur i organizacji zmierzaj¹cych do prowadzenia dialogu miedzy chrzecija-
nami a ¿ydami po tragedii Auschwitz. Czasami sprawia wra¿enie przeci¹¿onego
szczegó³ami i faktami, iloci¹ materia³u faktograficznego w proporcji do refleksji
nad nimi. A szkoda, bo pytania i przemylenia autora i tu okaza³yby siê zapewne
cenne.
G. Ignatowski na pocz¹tku rozdzia³u zwraca uwagê, ¿e pierwsze inicjatywy
w du¿ym stopniu zosta³y podjête przez organizacje, które nie zawsze mia³y wspar-
cie od oficjalnych przedstawicieli kocio³ów. I tak autor omawia szczegó³owo
historiê i charakter Miêdzynarodowej Rady Chrzecijan i ¯ydów, wywodz¹cej siê
z Miêdzynarodowej Konferencji Chrzecijan i ¯ydów. Pierwsza konferencja przez
ni¹ zorganizowana odby³a siê w 1946 r. Autor podaje daty wszystkich konfe-
rencji i tematy spotkañ, co w tym wypadku i przy innych omawianych organi-
zacjach stanowi materia³ pomocniczy. Pierwszym wspólnie opracowanym doku-
mentem przez ¿ydów i chrzecijan by³ dokument znany pod nazw¹ 10 punktów
z Seelisbergu. W jego opracowaniu powa¿n¹ rolê odegra³ ¯yd, badacz anty-
semityzmu, Jules Isaac, który nazwa³ nauczanie kocio³ów skierowane przeciw
¯ydom nauczaniem pogardy. Dokument skierowany by³ do kocio³ów z ape-
lem o przezwyciê¿enie antysemityzmu.
W celu zilustrowania powszechnoci wrogiego religijnego stosunku do ¯y-
dów autor przedstawia modlitwy katolickie, które mia³y (i czasami maj¹) taki cha-
rakter i mog³y stanowiæ jedno ze róde³ antysemityzmu. Na przyk³ad przy chrzcie
130
RECENZJE
doros³ego ¯yda wyg³aszane by³y s³owa o ¿ydowskiej niewiernoci i wypluciu
hebrajskiego zabobonu. Taki ryt obowi¹zywa³ do 1965 r. Innym przyk³adem
jest modlitwa za ¯ydów z liturgii Wielkiego Pi¹tku, odmawiana od VI/VII w.,
a w której wystêpowa³y s³owa pro perfidis Judaeis, w Polsce t³umaczone jako
za ¯ydów wiaro³omnych, oraz brak po nich wezwania do uklêkniêcia i medyta-
cji, jak w przypadku innych modlitw. Co ciekawe, tekst modlitwy zosta³ zmie-
niony dopiero podczas obrad Soboru Watykañskiego II w 1965 r., a w Polsce
jeszcze póniej, bo w 1968. Podobne zastrze¿enia kieruje autor pod adresem
innych tekstów liturgicznych i dogmatycznych, m.in. t³umaczenia punktu 839
w nowym Katechizmie Kocio³a katolickiego i dokumencie Dyrektorium ogólne
o katechizacji oraz polskiego t³umaczenia aktualnej wielkopi¹tkowej modlitwy,
której s³owa nadal sugeruj¹, ¿e wybranie ¯ydów ju¿ siê skoñczy³o, podczas gdy
oryginalny ³aciñski tekst mówi o ¯ydach, do których najpierw przemawia³ Pan
Bóg, i o ludzie, który jako pierwszy zosta³ wybrany. Ich b³êdne t³umaczenia, mi-
mo protestów niektórych teologów katolickich, sprzyjaj¹ umacnianiu stereoty-
pów przeciwnych posoborowej idei dialogu katolicko-judaistycznego.
Prze³omem w kontaktach Kocio³a katolickiego z judaizmem i ¯ydami by³o
og³oszenie na Soborze Watykañskim II Deklaracji o stosunku Kocio³a do religii
niechrzecijañskiej Nostra aetate. Jej analiza jest w ksi¹¿ce elementem cen-
tralnym. Autor, powo³uj¹c siê na M. Remauda, zwraca uwagê, ¿e deklaracja ta
by³a jedynym tekstem Vaticanum II, który nie odwo³ywa³ siê do ¿adnego wcze-
niejszego nauczania soborowego, patrystycznego, czy papieskiego a jedynie do
Pisma wiêtego. G. Ignatowski w sposób bardzo szczegó³owy i wnikliwy ukazuje
historiê prac nad dokumentem: projekty, poprawki, a tak¿e kwestie wywo³uj¹ce
sprzeciwy i ¿ywe dyskusje, jak problem odpowiedzialnoci za mieræ Jezusa Pon-
cjusza Pi³ata, w³adz rzymskich, zagadnienie mierci Chrystusa za grzechy wszyst-
kich, oskar¿enie o bogobójstwo. Autor wprowadza w sposób bardzo sugestywny
w atmosferê tamtejszej debaty, ukazuje z³o¿onoæ nastawieñ, uprzedzeñ, teolo-
gicznych dylematów, a nade wszystko przybli¿a niezwyk³¹ koncentracjê uczest-
ników na s³owach i poczuciu odpowiedzialnoci za nie. Po przeczytaniu tego
fragmentu czytelnik ma wra¿enie, jakby sam w³anie opuci³ salê obrad, zmêczony
i wyczerpany napiêciem panuj¹cym w czasie spotkania.
Aby ukazaæ skalê zmian w stosunku kocio³ów do judaizmu i ¯ydów,
G. Ignatowski zaznajamia czytelnika z odpowiednimi strukturami prowadz¹cymi
dialog religijny na tej p³aszczynie. Podaje przyk³ady organizacji, takich jak
Centrum Dialogu i Informacji Judeo-Chrzecijañskiej, Biura i Komisji do Spraw
Kontaktów Religijnych z Judaizmem, Miêdzynarodowego Katolicko-¯ydowskiego
Komitetu £¹cznoci. Autor opisuje te¿ wybrane dokumenty wydawane przez epis-
kopaty lokalne Kocio³a katolickiego, komisje i organizacje kontynuuj¹ce dzie³o
soborowe. G. Ignatowski omawia na przyk³ad Wskazówki i sugestie w sprawie
wprowadzenia w ¿ycie deklaracji soborowej Nostra aetate nr 4, Pamiêtamy:
refleksja nad Szoah, Wyzwanie tamtego czasu, Nasza pora¿ka i wina. Ciekawe
jest omówienie ostatniego dokumentu watykañskiego Pamiêtamy: refleksja nad
Szoah wydanego w 1998 r. przez Komisje ds. Kontaktów Religijnych z Judaiz-
RECENZJE
131
mem. Przy okazji mo¿na dodaæ, ¿e dokument ten wprowadza rozró¿nienie na
antyjudaizm i antysemityzm, do czego krytycznie odnosi siê strona ¿ydowska.
Kontrowersyjne jest tak¿e przedstawienie w nim dzia³añ papie¿a Piusa XII wo-
bec zag³ady ¯ydów, co do których rodowiska nie tylko ¿ydowskie kieruj¹ szereg
zarzutów.
G. Ignatowki przedstawia te¿ dzia³alnoæ wiatowej Rady Kocio³ów po-
wsta³ej w 1948 r. z inicjatywy dwóch ruchów w kocio³ach protestanckich, Wiary
i Ustroju oraz Praktycznego Chrzecijañstwa. Na 8. zgromadzenie do Harare zo-
sta³o zaproszonych 330 zwierzchników Kocio³a o tradycji anglikañskiej, prawo-
s³awnej, protestanckiej i starokatolickiej. W 1948 r. wiatowa Rada Kocio³ów
potêpi³a antysemityzm i wezwa³a kocio³y do odrzucenia takiej postawy, a anty-
semityzm okrelono jako grzech przeciwko Bogu i ludziom.
Osobny podrozdzia³ autor powiêca antysemickim pismom Marcina Lutra
i wiatowej Federacji Luterañskiej, która powsta³a w 1947 r., ale oficjalne roz-
mowy z Miêdzynarodowym Komitetem ¯ydowskim do Spraw Konsultacji Miêdzy-
religijnych nawi¹za³a dopiero w latach siedemdziesi¹tych. Na wielu sesjach podej-
mowano zagadnienie odpowiedzialnoci chrzecijan za antysemityzm. W 1982 r.
odby³a siê czwarta konsultacja, na której wezwano do ci¹g³ej pracy nad wyzbywa-
niem siê wrogiej postawy wzglêdem ¯ydów i wszelkiego rodzaju pogardy wobec
judaizmu. Luteranie odnieli siê równie¿ krytycznie i odrzucili te wypowiedzi
Lutra, które maj¹ charakter antysemicki. Autor przytacza dosyæ szczegó³owo po-
gl¹dy Lutra i ich ewolucjê, wzbogacaj¹c tê czêæ opracowania fragmentami z jego
pism. Jednak¿e nasuwa mi siê tutaj uwaga dotycz¹ca charakteru tej czêci ksi¹¿ki.
Widaæ tu pewn¹ dysharmoniê w sposobie podejcia autora do zagadnienia. Po-
gl¹dy antysemickie Lutra przytaczane s¹ tu w ca³ej ró¿norodnoci, ukazane jest
bogactwo jêzyka, wspomina siê o nawo³ywaniu Lutra do palenia synagog, za-
kazywaniu rabinom nauczania pod kar¹ mierci, o k³amstwach ¿ydowskich, prze-
klêtych rabinach, ¿ydach mordercach i krwio¿erczych przyjacio³ach. Podczas gdy
pogl¹dy katolickich teologów na temat ¯ydów i judaizmu, albo w ogóle nie s¹
przytaczane, albo sprowadzone do kilku lakonicznych zarzutów, co absolutnie nie
oddaje charakteru katolickiego antysemityzmu.
Ostatnim podrozdzia³em III rozdzia³u jest refleksyjna czêæ zatytu³owana
Czym jest antysemityzm i jakie s¹ jego korzenie?. Autor podsumowuje wybór
analizowanych dokumentów i efekty dzia³añ przedstawionych instytucji, uzasad-
niaj¹c to ich popularnoci¹ i si³¹ oddzia³ywania. G. Ignatowski, zastanawiaj¹c siê
nad ród³ami antysemityzmu, odwo³uje siê przede wszystkim do dokumentów ko-
cielnych i tam szuka odpowiedzi, ale jednoczenie dostrzega, ¿e te dokumenty
w tej kwestii niewiele wnosz¹. Przyczynê wydaje siê upatrywaæ autor w braku
rozrachunku z przesz³oci¹, co strona ¿ydowska zarzuca chrzecijanom i co unie-
mo¿liwia nawi¹zanie bli¿szych stosunków. Podobnie brzmi¹ nawo³ywania Jana
Paw³a II, którego cytuje G. Ignatowski, wzywaj¹ce do koniecznoci zweryfiko-
wania b³êdnego religijnego obrazu narodu ¿ydowskiego, obalenia stereotypów
i przes¹dów. Szkoda, ¿e ten rozdzia³ jest tak krótki i autor nie podj¹³ g³êbszych
analiz tych kwestii.
132
RECENZJE
Czwarta czêæ ksi¹¿ki (prawie 100 stron) stanowi zbiór dokumentów, teks-
tów ród³owych, bêd¹cych podstaw¹ ksi¹¿ki, do których autor nieustannie siê od-
wo³uje. S¹ to dekrety, projekty, listy, owiadczenia, które sk³adaj¹ siê na bardzo
cenny zbiór, daj¹c czytelnikowi mo¿liwoæ samodzielnej refleksji nad ich za-
wartoci¹. Jest to wybór niezmiernie cenny, poniewa¿ jak pisze w pos³owiu
ks. M. Czajkowski niektóre [dokumenty by³y] przemylnymi sposobami w Rzy-
mie zdobywane.
Ksi¹¿ka G. Ignatowskiego, mimo ograniczenia siê do teologicznego podej-
cia w prezentacji tematu zakrelonego w tytule ksi¹¿ki i pewnych ilociowych
dysproporcji pomiêdzy omówieniami poszczególnych kwestii, jest cenna z wielu
powodów. Po pierwsze, podejmuje trudny problem antysemityzmu w kontekcie
chrzecijañstwa. Po drugie, autor nie cofa siê przed pytaniami, krytyk¹, refleksj¹,
czy wydobywaniem na jaw kompromituj¹cych zdarzeñ, jak na przyk³ad poja-
wieniu siê ulotek antysemickich w trakcie obrad nad Nostra aetate. Po trzecie,
autor jasno ujmuje istotê prezentowanych zagadnieñ, stara siê pokazaæ punkty
sporne i kulisy zdarzeñ, które uda³o mu siê ods³oniæ. W koñcu ksi¹¿ka wprowa-
dza w wiat s³owa, dokumentów, biurokracji, a jednoczenie jakiej wiecznoci
czasu Kocio³a zinstytucjonalizowanego, ukazuj¹c jego ociê¿a³oæ, która stano-
wi³a powa¿n¹ trudnoæ w podjêciu prostych decyzji. Toczone przez lata debaty
powodowa³y bowiem wyd³u¿on¹ reakcjê na z³o, w tym wypadku na z³o antyse-
mityzmu, pozwalaj¹c mu siê rozwijaæ.
Anna £ysiak
Ë Ë Ë
Martin B u b e r: Gog i Magog. Kronika chasydzka, prze³. i wstêpem opatrzy³ Jan
G a r e w i c z, Warszawa: Wyd. Nauk. PWN 1999, ss. XXII, 250.
Chasydyzm kojarzy siê w Polsce z kwintesencj¹ judaizmu, (o czym wspo-
mina we wstêpie tak¿e J. Garewicz) sami chasydzi uchodz¹ za za jedynych pra-
wowiernych kontynuatorów ¿ydowskiej tradycji religijnej. Na taki obraz wp³y-
nê³o zapewne bardzo wiele czynników, w tym pamiêæ historyczna Polaków oraz
prace samego Bubera dotycz¹ce chasydyzmu, które od lat siedemdziesi¹tych za-
czê³y pojawiaæ siê na ³amach polskich periodyków, a szczególnie w miesiêczniku
Znak i W Drodze. Kulminacyjnym momentem tworzenia siê tego wyobra¿e-
nia o chasydyzmie by³o wydanie jego pierwszej ksi¹¿ki po polsku pt. Opowieci
chasydów (Poznañ 1986). Upraszczaj¹c, rzecz jasna, mo¿na powiedzieæ, ¿e tak
ukszta³towa³ siê pewien mit, nieprawdziwy obraz chasydyzmu jako monolitycz-
nego ¿ydowskiego ruchu mistycznego, który mia³ obejmowaæ i kszta³towaæ prawie
wszystkich ¯ydów zamieszkuj¹cych przed II wojn¹ wiatow¹ w Rzeczypospolitej
Polskiej.
Dobrze, ¿e w koñcu doczekalimy siê polskiego wydania nieco innej w cha-
rakterze ksi¹¿ki Bubera Gog i Magog. W religijnej tradycji ¿ydowskiej Gog
RECENZJE
133
i Magog reprezentuj¹ szatañskie si³y, które tocz¹ eschatologiczn¹ wojnê z pra-
wowiernymi s³ugami Boga. Koncepcja ta zaczerpniêta zosta³a z Ksiêgi Ezechiela
38,1-2. W póniejszym okresie Gog i Magog pojawiaj¹ siê tak¿e w literaturze
qumrañskiej. W literaturze rabinicznej i talmudycznej zmagania z Gogiem i Ma-
gogiem nabieraj¹ znaczenia mesjañskiego. Mesjañska wojna poprzedza przyj-
cie Mesjasza.
Sk¹d wiêc ten tytu³ u Bubera, czy jest to ksi¹¿ka o mesjañskich zmaganiach
cadyków i ich chasydów? W ¿ydowskiej tradycji bardzo czêsto ³¹czono wyda-
rzenia historyczne z oczekiwaniami mesjañskimi (np. powstanie Bar Kochby,
wygnanie ¯ydów z Hiszpanii, powstanie Chmielnickiego). Równie¿ i w ksi¹¿ce
Bubera znajdujemy informacje o próbach ³¹czenia wojen napoleoñskich z wyda-
rzeniami poprzedzaj¹cymi przyjcie Mesjasza. Na przyk³ad na tle interpretacji
bie¿¹cych wydarzeñ dochodzi do konfliktu pomiêdzy mistrzem a uczniem, po-
miêdzy cadykiem Jakubem Icchakiem Widz¹cym z Lublina (1745-1815) a Ja-
kubem Józefem z Przysuchy (1765-1814) zwanym wiêtym ¯ydem. Konflikt
ten, w który zaanga¿owali siê tak¿e i inni cadycy, dobrze charakteryzuje chasy-
dyzm ruchu, który po mierci Beszta nie stanowi³ ju¿ monolitu. Jego duchowi
przywódcy cadycy byli jedynymi autorytetami dla swoich chasydów. Jednak¿e
ta ró¿norodnoæ, rzutowa³a i rzutuje na du¿¹ popularnoæ i ¿ywotnoæ ruchu oraz
pobudza do spekulacji.
W ksi¹¿ce, przedstawi³ wiêc Buber znacznie prawdziwszy obraz chasy-
dyzmu, ruchu z wieloma cadykami, którzy dyskutowali ze sob¹, prowadzili spory
i wojny lub nie kontaktowali siê w ogóle, ignoruj¹c konkurencjê. Taki obraz
chasydyzmu, w którym cadycy i ich oddani chasydzi prowadz¹ ze sob¹ spory,
jest bli¿szy rzeczywistemu obrazowi ruchu. Z drugiej strony trzeba zaznaczyæ, ¿e
po mierci Baal Szem Towa i jego najbli¿szych uczniów, w chasydyzmie nie zna-
laz³ siê ¿aden lider bêd¹cy w stanie pokierowaæ ca³ym ruchem. Jednak¿e wydaje
siê, ¿e to rozdrobnienie wysz³o mu na dobre. Dziêki temu chasydyzym nie skost-
nia³ w swoich ograniczonych ramach, ale móg³ siê rozwijaæ i rozwija siê nadal,
w³anie dziêki charyzmatycznym jednostkom cadykom, którzy zawsze decy-
dowali o charakterze ruchu, szkó³, dynastii i dworów chasydzkich. Z takich we-
wnêtrzych konfliktów zrodzi³a siê si³a i ¿ywotnoæ chasydyzmu.
Na kierunku wspó³czesnych badañ nad chasydyzmem zawa¿yli dwaj uczeni
Martin Buber i Gershom Scholem. Na temat ich ró¿nego podjecia i konfliktu
napisano ju¿ opas³e tomy, ale chyba nie jest prawd¹, ¿e spór pomiêdzy nimi do-
tyczy³ przede wszystkim mesjanicznego charakteru ruchu (s. IX). Zarówno Buber,
jak i Scholem minimalizowali znaczenie mesjanizmu w chasydyzmie, szczególnie
w pierwszym okresie, tzw. klasycznym do ok. 1815 roku. Spór pomiêdzy tymi
pomnikowymi badaczami polega³ raczej na ich odrêbnym podejciu metodolo-
gicznym w po³¹czeniu z kompletnie odmienn¹, chocia¿ wywodz¹c¹ siê w obu
przypadkach z chasydyzmu, baz¹ ród³ow¹. Buber polega³ prawie wy³¹cznie na
literaturze epicznej (opowieciach chasydzkich), negowa³ bowiem jak¹kolwiek ory-
ginalnoæ chasydyzmu w kwestiach mistycznych. Uwa¿a³, ¿e nie dodali oni nic
nowego do skarbnicy ¿ydowskiej mistyki. Scholem natomiast bazowa³ g³ównie na
134
RECENZJE
dzie³ach chasydzkich teologów, literaturze spekulatywnej i mistycznej. Twierdzi³
bowiem, ¿e chasydyzm jest kontynuacj¹ ¿ydowskiej mistyki w jej historycznym
rozwoju. Uwa¿a³, ¿e w myli chasydzkich mêdrców mo¿na znaleæ wiele ory-
ginalnych idei, dot¹d niespotykanych. St¹d wywodz¹ siê wiêc ró¿ne podejcia,
ród³a i ogl¹d chasydyzmu u obu autorów.
T³umacz ostatniej ksi¹¿ki Bubera zada³ sobie bardzo du¿o trudu, aby ma-
ksymalnie u³atwiæ czytelnikowi lekturê, do³¹czaj¹c do niej mapkê z rozmieszcze-
niem orodków chasydzkich, kalendarium wydarzeñ, objanienia kalendarza ¿y-
dowskiego. Ponadto doda³ do polskiego wydania wprowadzenia M. Bubera do
mistyki ¿ydowskiej (s. XXI-XXIII), co znacznie u³atwia zrozumienie fenomenu
chasydyzmu. Gwoli informacji, warto nadmieniæ, ¿e ten fragment by³ ju¿ publi-
kowany po polsku, w mniej znanej ksi¹¿ce M. Bubera, Opowieci rabina Nach-
mana (Paris 1983).
Ksi¹¿ka niniejsza jest z ca³¹ pewnoci¹ lektur¹ interesuj¹c¹, ale nie nale¿y
zapominaæ, o ahistorycznym podejciu Martina Bubera do chasydyzmu.
Micha³ Galas
Ë Ë Ë
Konrad Z i e l i ñ s k i: ¯ydzi Lubelszczyzny 1914-1918, Lublin: Lubelskie Towa-
rzystwo Naukowe 1999, ss. 392, il.
Problematyka dotycz¹ca dziejów i kultury ¯ydów na ziemiach polskich
w okresie I wojny wiatowej nie doczeka³a siê dotychczas szerszych opracowañ.
Z tym wiêksz¹ uwag¹ nale¿y wiêc przyj¹æ ksi¹¿kê m³odego lubelskiego historyka
Konrada Zieliñskiego, adiunkta w Pracowni Dziejów i Kultury ¯ydów UMCS.
Stanowi ona rezultat wieloletniej analizy przemian dokonuj¹cych siê w spo³ecz-
noci ¿ydowskiej na Lubelszczynie podczas I wojny wiatowej. Autor ksi¹¿ki
postawi³ sobie bardzo ambitne zadanie nawietlenia procesów ludnociowych,
ekonomicznych, politycznych, problemów funkcjonowania gmin ¿ydowskich,
szkolnictwa i owiaty pozaszkolnej, zespo³ów teatralnych, czytelni i bibliotek. Sze-
roki zakres poruszanych przez K. Zieliñskiego problemów powoduje, ¿e napisana
przez niego ksi¹¿ka stanowi cenne opracowanie nie tylko dla historyków.
Zakresem badañ objêto obszar guberni lubelskiej w granicach przed utwo-
rzeniem guberni che³mskiej, a wiêc teren obejmuj¹cy dziesiêæ powiatów (Bi³go-
raj, Che³m, Hrubieszów, Janów, Krasnystaw, Lublin, Lubartów, Pu³awy, Toma-
szów, Zamoæ), które w 1915 roku znalaz³y siê pod okupacj¹ austro-wêgiersk¹.
Nie zosta³y one wtedy wyodrêbnione jako osobna jednostka administracyjna, za-
chowano jednak podzia³ na powiaty, jaki istnia³ przed utworzeniem guberni che³m-
skiej. Obszar ten w 1913 roku zamieszkiwa³o 230732 ¯ydów, którzy stanowili
14,6% ogó³u mieszkañców. Przyjêcie w pracy takiego zakresu terytorialnego
pozwoli³o na dokonywanie szeregu istotnych porównañ odnosz¹cych siê do
RECENZJE
135
charakteru przemian zachodz¹cych wród spo³ecznoci ¿ydowskiej w orodkach
miejskich o zró¿nicowanej liczbie ludnoci ¿ydowskiej. Przyk³adowo w 1913 r.
w Lublinie mieszka³o 38027 ¯ydów (49,4% ogó³u ludnoci), a w Krasnymstawie
2254 (23,4% ogó³u ludnoci), co powodowa³o, ¿e procesy zachodz¹ce wród spo-
³ecznoci ¿ydowskiej tych miast mia³y nieco inny charakter i odmienne nasilenie.
W czasie I wojny wiatowej na terenie Lubelszczyzny, stanowi¹cej czêæ
ziem wchodz¹cych w sk³ad Królestwa Polskiego, administracja zaborcy rosyj-
skiego zosta³a zast¹piona nowym aparatem zarz¹du okupacyjnego Austro-Wêgier,
bardziej liberalnym w stosunku do zamieszkuj¹cej te tereny ludnoci. Stanowisko
prawne zwi¹zków religijnych zosta³o uregulowane jeszcze przed utworzeniem
Generalnego Gubernatorstwa, którego naczelne w³adze rezydowa³y w Lublinie.
Po ukszta³towaniu siê nowej administracji, sprawami wyznaniowymi zajmowa³
siê Oddzia³ Wyznañ i Szkolnictwa, przyporz¹dkowany Sekcji Administracyjnej.
Na podkrelenie zas³uguje fakt, ¿e referentem do spraw wyznania moj¿eszowego
by³ w Generalnym Gubernatorstwie wybitny historyk Majer Ba³aban, sprowadzony
specjalnie w tym celu z Galicji.
Jak wykaza³y przeprowadzone przez K. Zieliñskiego badania, okupacja au-
stro-wêgierska wywar³a istotny wp³yw na dynamiczny rozwój ¿ycia spo³eczno-
-kulturalnego i politycznego ¯ydów na Lubelszczynie, a jednoczenie przyczy-
ni³a siê do przypieszenia procesów laicyzacji tej ludnoci. Okupacja spowodo-
wa³a istotne zmiany w sytuacji ekonomicznej spo³ecznoci ¿ydowskiej. Lubel-
szczyzna w³¹czona zosta³a do Austro-Wêgier, które traktowa³y j¹ inaczej ni¿
ziemie polskie wchodz¹ce dotychczas w jej sk³ad. W konsekwencji dzia³alnoæ
okupantów na polu gospodarczym by³a dotkliwie odczuwana przez ludnoæ Lu-
belszczyzny. Pogarszaniu siê sytuacji ekonomicznej ludnoci ¿ydowskiej towa-
rzyszy³ jednak szybki rozwój ¿ydowskich partii politycznych grupuj¹cych orto-
doksów, syjonistów, socjalistów, asymilatorów oraz folkistów, rozwój instytucji
samorz¹dowych, organizacji charytatywnych. Nast¹pi³ równie¿ rozkwit organizacji
kulturalno-owiatowych, wiadcz¹cy o du¿ym o¿ywieniu w sferze intelektualnej.
Okupacyjne w³adze austro-wêgierske nie stosowa³y dyskryminacji ¯ydów jak
robi³y to w³adze carskie. Wiosn¹ 1915 roku wydano rozporz¹dzenie dotycz¹ce
równouprawnienia ludnoci ¿ydowskiej i jej wyznania. Polityka równouprawnie-
nia prowadzona przez austro-wêgierskie w³adze okupacyjne mia³a korzystny wp³yw
na powo³ywanie przedstawicieli ludnoci ¿ydowskiej do rad miejskich; w szko-
³ach zwiêksza³ siê odsetek m³odzie¿y ¿ydowskiej, dosz³o równie¿ do rozwoju
¿ydowskiego szkolnictwa wieckiego.
Ksi¹¿ka K. Zieliñskiego stanowi wynik udanej, przeprowadzonej niemal
z kronikarsk¹ dok³adnoci¹ analizy ¿ycia gospodarczego, spo³eczno-kulturalnego
oraz politycznego ¯ydów na terenie Lubelszczyzny. Przedstawiono w niej uwa-
runkowania najistotniejszych procesów zachodz¹cych wród ludnoci ¿ydowskiej
w okresie I wojny wiatowej oraz reakcjê na te procesy ze strony ludnoci polskiej.
Praca zawiera podsumowanie i rozwiniêcie dotychczasowych badañ nad dziejami
¯ydów Lubelszczyzny w okresie I wojny wiatowej prowadzonych g³ównie przez
136
RECENZJE
J. Lewandowskiego
16
i K. Zieliñskiego
17
, wzbogacaj¹c je o nowy materia³ fakto-
graficzy i interesuj¹ce wnioski. Stanowi ona pioniersk¹ w polskiej historiografii
syntezê dziejów ¯ydów na obfituj¹cym w wydarzenia historyczne terytorium obej-
muj¹cym swoj¹ powierzchni¹ niemal 17 tys. km
2
. Autor wykorzysta³ do jej na-
pisania bogat¹ literaturê przedmiotu, któr¹ mo¿na by jednak uzupe³niæ o pracê
G.C. Bacona,
18
obrazuj¹c¹ rozwój Agudat Israel na ziemiach polskich, oraz
J. Mleczaka,
19
odnosz¹c¹ siê do udzia³u ¯ydów w Legionach.
Bazê ród³ow¹ pracy stanowi¹ materia³y rêkopimienne z zasobów wielu
archiwów krajowych (Archiwum Akt Nowych, Archiwum G³ówne Akt Dawnych,
Archiwum Pañstwowe w Che³mie, Krakowie, Lublinie i Zamociu). Autorowi
niestety nie uda³o siê przeprowadziæ kwerendy w ¯ydowskim Instytucie Nau-
kowym (YIVO) w Nowym Jorku, posiadaj¹cym dokumentacjê odnosz¹c¹ siê do
dzia³alnoci szeregu gmin ¿ydowskich Lubelszczyzny oraz niektórych, g³ównie
charytatywnych organizacji ¿ydowskich z tego terenu, a tak¿e w archiwach wie-
deñskich, gdzie przechowywane s¹ materia³y centralnych w³adz austro-wêgier-
skich. Nie pomniejsza to jednak wartoci naukowej ksi¹¿ki K. Zieliñskiego, który
przeprowadzi³ wszechstronn¹ analizê zgromadzonych informacji ród³owych, do-
konuj¹c jednoczenie ustaleñ nowych faktów historycznych. Znacz¹cym uzupe³-
nieniem materia³ów archiwalnych s¹ wykorzystane przez autora urzêdowe druki
wydawane przez organy w³adz carskich, a nastêpnie okupacyjnych w³adz austriac-
kich, jak równie¿ prasa, pamiêtniki oraz liczne wydawnictwa okolicznociowe.
Poruszane przez K. Zieliñskiego w sposób bardzo wnikliwy i drobiazgowy
problemy zosta³y omówione w szeciu rozdzia³ach. Ka¿dy rozdzia³ koñczy siê
syntetyzuj¹cym uogólnieniem, natomiast zakoñczenie pracy ogóln¹ syntez¹. Ko-
lejne nazwy rozdzia³ów reprezentuj¹ logiczne powi¹zania ca³oci pracy. Ponadto
cechuje j¹ pragmatyzm naukowy polegaj¹cy na tym, ¿e treæ nastêpnego roz-
dzia³u i podrozdzia³u wynika z treci rozdzia³u lub podrozdzia³u poprzedzaj¹cego.
Przyjêcie przez autora rzeczowo-chronologicznego uk³adu pracy, typowego dla
opracowañ o charakterze monograficznym jest zasadne z punktu widzenia podjê-
tej problematyki. Wystêpuj¹ce niekiedy powtórzenia odnosz¹ce siê do niektórych
zagadnieñ omawianych w poszczególnych rozdzia³ach, czêsto by³y nieuniknione
i dokonano je zapewne celowo, aby wszechstronnie nawietliæ analizowane prob-
lemy. W konsekwencji jest to bardzo korzystne dla czytelnika, który lekturê
ksi¹¿ki ogranicza³ bêdzie tylko do wybranych rozdzia³ów i podrozdzia³ów.
16
J. L e w a n d o w s k i: Ludnoæ ¿ydowska na Lubelszczynie w latach I wojny
wiatowej, [w:] Z dziejów spo³ecznoci ¿ydowskiej na Lubelszczynie w latach 1918-
1939, pod red. J. D o r o s z e w s k i e g o i T. R a d z i k a, Lublin 1992.
17
K. Z i e l i ñ s k i: W cieniu synagogi. Obraz ¿ycia kulturalnego spo³ecznoci
¿ydowskiej Lublina w latach okupacji austro-wêgierskiej, Lublin 1998.
18
G.C. B a c o n: The Politics of Tradition. Agudat Israel in Poland 1916-1939,
Jerusalem 1996.
19
J. M l e c z a k: Akcja werbunkowa Naczelnego Komitetu Narodowego w Galicji i
Królestwie Polskim w latach 1914-1918, Przemyl 1988.
RECENZJE
137
Ka¿dy z rozdzia³ów ksi¹¿ki ilustruje wa¿ny w¹tek przemian zachodz¹cych
wród ludnoci ¿ydowskiej Lubelszczyzny w latach 1914-1918. Rozdzia³ I stanowi
wynik analizy demograficznej ¯ydów, ich aktywnoci gospodarczej i warunków
bytowych. W rozdziale II dokonano charakterystyki postaw ludnoci ¿ydowskiej
wobec zmieniaj¹cej siê sytuacji w kraju, jej aktywnoci politycznej, nakrelono
charakter stosunków polsko-¿ydowskich oraz wskazano na g³ówne formy orga-
nizacyjne dzia³alnoci charytatywnej, okrelanej wówczas jako akcja ratunkowa.
W rozdziale III opisano sytuacjê prawn¹, organizacjê i funkcjonowanie ¿ydowskich
gmin wyznaniowych. Dokonane w nim ustalenia stanowi¹ cenny materia³ porów-
nawczy do badañ nad struktur¹ ¿ydowskich gmin wyznaniowych i ich dzia³al-
noci¹ finansow¹. W przeciwieñstwie do gmin ¿ydowskich z terenu Galicji, dla
których g³ówne ród³o dochodów stanowi³y op³aty pochodz¹ce z uboju rytualnego,
gminy ¿ydowskie na Lubelszczynie przed odzyskaniem przez Polskê niepodleg-
³oci najwiêcej rodków finansowych uzyskiwa³y z tzw. sk³adki bo¿niczej. Po-
nadto w rozdziale tym autor dokona³ ciekawej charakterystyki form religijnego
nauczania i wychowania m³odzie¿y ¿ydowskiej, które integralnie zwi¹zane by³y
z dzia³alnoci¹ gminy, a tak¿e postêpuj¹cego procesu emancypacji niektórych ro-
dowisk ¿ydowskich spod wp³ywów ortodoksji. Rozwa¿ania zawarte w rozdzia-
le IV powiêcone zosta³y szkolnictwu i owiacie pozaszkolnej, czyli dzia³alnoci
bardzo licznych wród ludnoci ¿ydowskiej towarzystw kulturalno-owiatowych.
Interesuj¹cej, ale zarazem ma³o odzwierciedlonej w literaturze historycznej prob-
lematyce zosta³ powiêcony V rozdzia³ ksi¹¿ki. Przedstawiono w nim nasilaj¹cy
siê w czasie I wojny wiatowej na Lubelszczynie proces zak³adania bibliotek
i czytelni ¿ydowskich, dokonano charakterystyki ¿ydowskich drukarni, ksiêgarni,
agencji kolporta¿owych, a ponadto wskazano na niektóre przedsiêwziêcia wy-
dawnicze ludnoci ¿ydowskiej, z których najwa¿niejszymi by³o wydawanie w jê-
zyku polskim czasopisma Myl ¯ydowska zwi¹zanego ze rodowiskiem asy-
milatorów oraz folkistowskiego czasopisma w jêzyku jidysz Lubliner tugblat.
Ostatni VI rozdzia³ zawiera analizê ¿ydowskiego ¿ycia teatralnego Lubelszczyzny
dzia³alnoci amatorskich zespo³ów teatralnych oraz wystêpów trup profesjonal-
nych. K. Zieliñski ustali³ du¿e dysproporcje wystêpuj¹ce w liczbie amatorskich
zespo³ów teatralnych i stowarzyszeñ kulturalno-owiatowych, pomiêdzy po³u-
dniowo-wschodni¹ czêci¹ Lubelszczyzny posiadaj¹c¹ niski odsetek ludnoci
miejskiej, a jej czêci¹ pó³nocno-zachodni¹, znacznie bardziej zurbanizowan¹,
obejmuj¹c¹ 6 pozosta³ych powiatów.
Istotnym uzupe³nieniem poszczególnych rozdzia³ów jest aneks i bogaty ma-
teria³ ilustracyjny. Szkoda tylko, ¿e zamieszczona w aneksie mapa guberni lubel-
skiej sprzed 1912 roku jest prawie zupe³nie nieczytelna.
W pracy w du¿ym stopniu wykorzystana zosta³a mo¿liwoæ pos³ugiwania
siê tablicami, nie dokonano jednak ich spisu, a ponadto w tablicach na stronach
235, 237, 238 nie ucilono stosowanej terminologii w odniesieniu do uczniów
wyznania moj¿eszowego. Powy¿sze uwagi nie wp³ywaj¹ ujemnie na du¿¹ war-
toæ poznawcz¹ pracy. Tym bardziej, ¿e autor wyra¿a w niej myli jasno i jedno-
znacznie.
138
RECENZJE
Dokonana przez K. Zieliñskiego charakterystyka ¿ycia gospodarczego, spo-
³ecznego, politycznego i kulturalnego ludnoci ¿ydowskiej Lubelszczyzny w okre-
sie I wojny wiatowej jest udanym osi¹gniêciem badawczym, które powinno sta-
nowiæ inspiracjê do napisania podobnych prac dotycz¹cych innych regionów ziem
polskich. Przyczyni³oby siê to do lepszego poznania przemian zachodz¹cych
wród spo³ecznoci ¿ydowskiej przed odzyskaniem przez Polskê niepodleg³oci.
Wac³aw Wierzbieniec
Ë Ë Ë
Henryk H o f f m a n: Z Drohobycza do Ziemi Obiecanej, Lublin: Norbertinum
1999, ss. 135, [1], il. (G³osy Ocalonych. T. 1).
Sabina Rachel K a ³ o w s k a: Uciekaæ aby ¿yæ, Lublin: Norbertinum 2000, ss.
296, [1]; [20] s. tabl.: fot., portr. (G³osy Ocalonych. T. 2).
Ksi¹¿ka H. Hoffmana Z Drohobycza do Ziemi Obiecanej zapocz¹tkowa³a
now¹ seriê wydawnicz¹ Norbertinum G³osy Ocalonych. Seria ta, redagowana
przez W³adys³awa Panasa, Romualda Jakuba Weksler-Waszkinela i S³awomira
Jacka ¯urka, jest form¹ spe³nienia moralnego zobowi¹zania wobec tych, którzy
nie ocaleli z Zag³ady, przez tych, którym dane jest ¿yæ. Pragnie ona ocaliæ g³osy
¯ydów, wskrzesiæ w pamiêci wiat, któremu okupacja hitlerowska przynios³a
ostateczny kres. Chce g³osiæ prawdê o Szoa, niezrozumia³ej tragedii, zrodzonej
przez nienawiæ, o której zapomnieæ nam, wkraczaj¹cym w nowe tysi¹clecie, nie
wolno. Wszystkim tym zamierzeniom i pragnieniom redaktorzy daj¹ wyraz we
wprowadzeniu do serii: Prze³om tysi¹cleci to cezura stawiaj¹ca przed nami pod-
stawowe pytania z niezwyk³¹ wprost ostroci¹, nakazuj¹ca w imiê przysz³oci
g³êbsz¹ refleksjê nad ludzkim dziedzictwem. Jak poj¹æ kondycjê nas wspó³-
czesnych, bez skonfrontowania w³asnych s¹dów z dowiadczeniami tych, których
z³o dotknê³o w tak szczególny, okrutny sposób?
Zapis owych dowiadczeñ, który przynosz¹ nam kolejne czêci serii (do tej
pory ukaza³y siê dwie ksi¹¿ki: H. Hoffmana Z Drohobycza do Ziemi Obiecanej,
S.R. Ka³owskiej Uciekaæ aby ¿yæ) wpisuje siê w niezwykle bogaty i zró¿nico-
wany nurt polskiej literatury Holokaustu (jej charakterystykê i rejestr wa¿niejszych
utworów przynosi ksi¹¿ka Ireny Maciejewskiej Mêczeñstwo i zag³ada ¯ydów
w zapisach literatury polskiej). Obejmuje ona twórczoæ poetyck¹ i prozatorsk¹
zarówno artystów zaznajomionych z arkanami sztuki pisarskiej, jak i tych (a mo¿e
przede wszystkim), którzy nigdy wczeniej po pióro nie siêgali. Zrodzona w rod-
ku piek³a jest g³osem rozpaczy wo³aj¹cym z gett, obozów zag³ady, miejsc ukrycia
najkrwawszych ofiar polityki okupanta, ¯ydów (W. Szlengel, J. Korczak, A. Czer-
niaków, J. Hescheles i inni). Ale literaturê tê tworz¹ równie¿ naoczni wiadkowie
eksterminacji obserwatorzy, których pochodzenie nie skazywa³o na szykany
i przeladowania (Z. Klukowski, J. Wiktor i inni). Temat Zag³ady ¯ydów, to
RECENZJE
139
niezwykle wa¿na karta literatury powojennej, do którego powraca siê wci¹¿ mi-
mo up³ywu ponad piêædziesiêciu lat, z drêcz¹cym pytaniem dlaczego? (M. D¹-
browska, Z. Na³kowska, J. Andrzejewski, T. Borowski, A. Rudnicki, K. Brandys,
A. Sandauer i inni). Ten szeroki nurt polskiej literatury to w zdecydowanej wiêk-
szoci proza dokumentalna kroniki, dzienniki, pamiêtniki.
W relacjach ofiar i wiadków, wobec rozmiarów dramatu, milknie zmys³
estetyczny, cichnie wyszukana forma na rzecz nagiej faktografii, krzycz¹cej
g³ono i wyranie. Cz³owiek napiêtnowany dowiadczeniem wojny, staje wobec
dwóch cieraj¹cych siê w nim si³ równowa¿nych. Jedna to imperatyw wiad-
czenia prawdy, swym g³osem stawania po stronie niewinnie pomordowanych.
Druga za to bezsilnoæ jêzyka wobec niezrozumia³ej katastrofy.
Nowa seria Norbertinum to dowód na istnienie jeszcze wielu ocalonych,
pragn¹cych walczyæ s³owem o to, by ludzkie prawa ju¿ nigdy nie by³y deptane,
by nie powtórzy³ siê Szoa. Obok tego pos³anniczego aspektu ma pisarstwo nie-
dosz³ych ofiar jeszcze jedn¹ wartoæ, mo¿na rzec, terapeutyczn¹. Zapisanie swej
historii to jakby wyrzucenie jej z siebie, po to by tak mocno nie bola³a, jak pisze
Sabina Ka³owska, nie trawi³a od wewn¹trz.
Dwie czêci serii to historie ocalonych ¯ydów, spisane przez nich samych
w poczuciu obowi¹zku utrwalenia tego, w czym siê uczestniczy³o. Autobiografie
te prowadz¹ nas przez kolejne etapy ¿ycia autorów i choæ indywidualne, staj¹ siê
reprezentatywne dla losów ¯ydów polskich, który uda³o siê uchroniæ od mierci
w gettach i obozach zag³ady. Ich wêdrówki ¿yciowe rozpoczynaj¹ siê bowiem
w niewielkich miasteczkach po³udniowej Polski (Drohobycz, Jêdrzejów), gdzie
czytelnik ma mo¿noæ obserwowaæ przekrój spo³ecznoci ¿ydowskiej zamiesz-
kuj¹cej Polskê, a w szczególnoci jej galicyjskie miasta i miasteczka. Wiod¹
one drog¹ wojennych dyskryminacji, upokarzaj¹cej izolacji i szykan, poniewie-
rania ludzk¹ godnoci¹ w gettach i miejscach schronienia. Prowadz¹ przez ro-
dek piek³a i nie zostaj¹ przerwane, choæ mijaj¹ stosy ofiar. Schodz¹ w dó³, by
przemierzyæ wiat troglodytów XX wieku, z powodu innoci zmuszonych ¿yæ,
w przenoni i dos³ownie, poni¿ej. Wskrzeszone ludzk¹ odwag¹ i nadziej¹ szu-
kaj¹ przestrzeni istnienia w kraju powojennym, na cmentarzysku dawnego wiata.
A jednak polskim ¯ydom, naznaczonym piêtnem tu³acza, nie dane jest osi¹æ
w miejscu, albowiem drogi ich wiod¹ dalej, a nowy kraj budowany wed³ug ko-
munistycznych wzorców, nie toleruje ich innoci. Dlatego te¿ po 1968 r. staj¹ oni
ponownie na szlakach odrzuconego ¯yda, wiod¹cych do ziemi ukojenia, do Ziemi
Obiecanej gdziekolwiek ona siê znajduje
Nie zawê¿aj¹c jednak horyzontu obserwacji jedynie do kwestii ¿ydowskich,
s¹ ksi¹¿ki H. Hoffmana i S.R. Ka³owskiej szerokim zwierciad³em czasów, w któ-
rym przysz³o ¿yæ autorom. Zwierciad³em fragmentarycznym, nie pretenduj¹cym
do rangi ca³ociowego obrazu, napiêtnowanym subiektywnym odbiorem rzeczy-
wistoci. Ów subiektywizm to bez w¹tpienia ciê¿ar na³o¿ony przez dobór gatunku.
W ostatecznej ocenie staje siê jednak przedrostek auto niezaprzeczalnym
atutem tych biografii. Nadaje im namacalnoci i tak potrzebnej odbiorcy konkret-
noci, stwarzaj¹cej przestrzeñ porównania. To w tym w³anie wymiarze zapisane
140
RECENZJE
wspomnienia wykraczaj¹ poza przekonania Czes³awa Mi³osza, wyra¿one w Abe-
cadle, i¿ wartoæ biografii ( ) polega jedynie na tym, ¿e pozwalaj¹ mniej
wiêcej odtworzyæ epokê, na jak¹ dane ¿ycie przypad³o.
Ró¿norodna percepcja rzeczywistoci, odmiennoæ charakterów i tempera-
mentów autorów ma oczywisty wp³yw na zró¿nicowanie stylistyczne obu ksi¹-
¿ek. H. Hoffman, zasymilowany ¯yd, pochodz¹cy ze znanego sk¹din¹d Droho-
bycza, opisuj¹c kolejne etapy swego ¿ycia, wchodzi w stan wiadomoci siebie
z czasów, do których powraca we wspomnieniach, bez nadmiernego eksponowania
obecnego ja. Dziêki takim zabiegom otrzymujemy barwny obraz miasteczka
widzianego oczami ch³opca, a potem m³odzieñca. Zmys³owe postrzeganie wiata
kreli fragmentaryczny szkic wype³niony osobliwymi fizjonomiami i osobowo-
ciami, frapuj¹cymi wydarzeniami, intryguj¹cymi przedmiotami. Rz¹dzi tu niepo-
dzielnie bystra, acz wybiórcza obserwacja, zabarwiona humorem, anegdot¹ i ru-
basznoci¹ faktografia. Staje siê ona jednak coraz bardziej sucha i lakoniczna,
gdy autorowi-bohaterowi przychodzi mówiæ o kresie idylli, o tragicznym wkro-
czeniu w bezpieczeñstwo i beztroskê rodzinnego miasta Wielkiej Historii. Od-
czuwa siê trud wiadczenia o najwiêkszej tragedii XX wieku. Bezemocjonalnoæ
narracji, która towarzyszy momentom szczególnie dramatycznym, nie jest dowo-
dem braku zaanga¿owania, lecz zas³on¹ bezsilnoci. Os³abiaj¹c ekspresjê jêzyka,
autor potêguje wymowê faktów.
Inna jest postawa narratorki ksi¹¿ki Uciekaæ, aby ¿yæ. W tym przypadku
daje o sobie znaæ kobieca wra¿liwoæ i drobiazgowoæ. Sabina Ka³owska nie-
zwykle szczegó³owo ledzi sw¹ tu³aczkê, spogl¹daj¹c na ni¹ z perspektywy oca-
leñca, uprawnionego do wartociuj¹cych refleksji. Dog³êbnie analizuje stany
psychiczne, wnika w otch³añ wci¹¿ towarzysz¹cych jej lêków, tworz¹c tym sa-
mym wstrz¹saj¹cy psychiczny portret odszczepieñca bez winy. Nosz¹c w sobie
bezdomnoæ sieroty, za najwa¿niejsz¹ wartoæ uznaje ona mi³oæ i bezpieczeñ-
stwo dawane przez rodzinê. Dlatego w³anie jej ksi¹¿ka to swoisty fragment sagi
rodzinnej religijnego ¿ydowskiego rodu. Ona jedno z ogniw tej wspólnoty po-
koleñ przedstawia drogê przez piek³o, z którego ratuje j¹ w³asna si³a, szereg
cudownych zbiegów zdarzeñ, a przede wszystkim ogromna odwaga takich ludzi,
jak jej póniejszy m¹¿ Rafa³. Jej opowieæ jest bardzo kobiec¹ relacj¹ pe³n¹
z jednej strony, subtelnych i wnikliwych analiz charakterów i sytuacji, z drugiej
za przejmuj¹ca deskrypcja ¿ycia w ukryciu, w ci¹g³ym zaprzeczeniu swej to¿sa-
moci, w nieustannej grze.
Obie ksi¹¿ki poruszaj¹ najczarniejsze karty historii Polski, Europy i wiata.
Staj¹ siê tym bardziej przejmuj¹ce im bardziej wnikaj¹ w tragediê osobist¹, wy-
jêt¹ ze zbiorowej anonimowoci. Dramat tych dwojga ¯ydów to poczucie nie-
sprawiedliwego absurdalnego wyobcowania. Bowiem kraj rodzinny Polska, nie
by³ dla nich miejscem niewoli, Golusu. Oboje uznawali go za miejsce aktywnoci
i rozwoju, nie niewolniczej inercji, miejsce zakorzenienia i dalekosiê¿nych pla-
nów, nie tymczasowoci i têsknoty za Erec. Nade wszystko by³ to dla nich kraj
inicjacji pierwszych uczuæ, dowiadczeñ, sukcesów i pora¿ek. I w³anie w tym
miejscu, któremu chcieli byæ przynale¿ni, spadaj¹ na nich dwie ogromne tragedie.
RECENZJE
141
Holokaust (utrata rodziny, maj¹tku), a potem antysemityzm czasów PRL-u, znaj-
duj¹cy swe apogeum w roku 1968, oto szlak tych dwojga i wielu innych ¯ydów
tu³aczy, dziel¹cych odwieczny los swego narodu.
Seria G³osy Ocalonych to niejako odpowied na s³owa W. Panasa zawarte
w szkicu Zag³ada od zag³ady: Literatura polska jak i wszystkie inne literatury
nigdy nie osi¹gnie stanu, o którym mo¿na by powiedzieæ: wystarczy, ju¿ po-
wiedziano wszystko; nigdy nie osi¹gnie stanu, o którym da³o by siê rzec: powie-
dziano ju¿ wystarczaj¹co du¿o. S³uchaj¹c g³osów tych, którzy widzieli i prze-
¿yli, razem z nimi przemierzaj¹c trud wypowiedzenia bólu, odkrywamy prawdy
najg³êbsze, uniwersalne. Bowiem g³osy ocalonych nie s¹ g³osami rozpaczy. Nio-
s¹ one mimo wszystko i paradoksalnie przekonanie o najwy¿szej wartoci ¿ycia,
które karmione ufnoci¹ w dobroæ ludzk¹ i wiar¹ w celowoæ cierpienia, odradzaæ
siê potrafi wbrew racjonalnym regu³om. Przekonuj¹ mnie o tym dwie szczêliwe
twarze z oczami wype³nionymi niek³aman¹ radoci¹. S¹ to twarze Henryka Hoff-
mana i jego syna patrz¹ce na mnie ze zdjêcia umieszczonego na przedostatniej
stronie jego ksi¹¿ki (dodam, ¿e obie ksi¹¿ki wzbogacone s¹ szeregiem zdjêæ).
Zapewnia o tym i Sabina Ka³owska ju¿ na pocz¹tku swej opowieci deklaruj¹c:
To ¿ycie, tyle razy rozpoczynane od nowa, gubi³o barwy jasne i radosne, po-
krywa³o siê pastelami i cieniami, szaroci¹ codziennoci i czerni¹ zniechêcenia.
A jednak nie da³o siê st³umiæ. Pulsowa³o, trwa a¿ po dzi.
Pozdrowienie Szalom zamykaj¹ce wspomnienia i przekonuj¹ce o jej ciê¿-
kiej wierze w szlachetnoæ cz³owieka przekazuje jako przes³anie w³anie jemu.
Dla mnie owe autobiografie to przede wszystkim potwierdzenie prawdy, ¿e trze-
ba i warto nieraz zaczynaæ ¿ycie od nowa, aby wci¹¿ pod¹¿aæ ku Ziemiom
Obiecanym, choæby przez czterdzieci lat.
Karolina Mendocha