file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt
tytu³: "O rybaku i d¿innie"
Z cyklu: "Baœni 1001 nocy"
¯y³ sobie kiedyœ sêdziwy rybak, który mia³ troje dzieci i by³ bardzo ubogi. Zwyczajem jego by³o cztery
razy dziennie zarzucaæ sieci, ale nigdy czêœciej. Pewnego dnia wyszed³ z chaty w po³udnie na
wybrze¿e morskie, gdzie postawi³ swój koszyk. Potem podkasawszy koszulê wszed³ do wody, zarzuci³
sieæ i czeka³, a¿ opadnie na dno. Wówczas wzi¹³ w garœæ wszystkie koñce sieci i poci¹gn¹³, ale sieæ
okaza³a siê za ciê¿ka. I choæ ci¹gn¹³ z ca³ej si³y, nie móg³ jej wydobyæ. Tedy wbi³ s³upek w ziemiê i
przywi¹za³ do niego sieæ. Po czym zrzuci³ koszulê i zanurzy³ siê g³êboko w wodê, obszed³ sieæ dooko³a
i póty ni¹ targa³, a¿ w koñcu uda³o mu siê j¹ wyci¹gn¹æ. Wielce uradowany wyszed³ na brzeg, ubra³ siê i
przyst¹pi³ do sieci. Ale by³ tam tylko zdech³y osio³, który na domiar z³ego porozrywa³ swym ciê¿arem
wiele oczek. Skoro rybak to zauwa¿y³, zawo³a³ wielce zafrasowany: - Nie ma potêgi ni si³y poza
Allachem w niebiesiech! - A potem doda³: - Zaiste, osobliwy to po³ów, który nie zapewni mi chleba
powszedniego! Wyrzuciwszy zdech³ego os³a z sieci, naprawi³ j¹ i rozci¹gn¹³, po czym wszed³ znów do
morza, mówi¹c: - W imiê Allacha! - Zarzuci³ sieæ i czeka³, a¿ opadnie. Wówczas znowu poci¹gn¹³, ale
sieæ by³a jeszcze ciê¿sza i bardziej nieustêpliwa ni¿ za pierwszym razem. Teraz wszak¿e wyda³o mu
siê, ¿e s¹ w niej ryby. Przeto umocowa³ sieæ, rozebra³ siê, wszed³ do wody, nurkowa³ i nie szczêdzi³
wysi³ku, aby j¹ z wody na suchy l¹d wydobyæ. I tym razem jednak w sieci ryb nie by³o, ale tylko wielki
gliniany dzban, pe³en piasku i mu³u. Rybak zafrasowa³ siê jeszcze bardziej i zacz¹³ mówiæ mow¹
wi¹zan¹: O ty, z³y losie, który mnie tak gnieciesz,@ Zgiñ, a gdy nie chcesz, to wygnam ciê si³¹!@
Poszed³em szukaæ szczêœcia gdzieœ na œwiecie,@ Znalaz³em, ale wnet siê ulotni³o.@ Pod dobr¹
gwiazd¹ szaleniec siê rodzi,@ A rozumnemu marnie siê powodzi. Wypowiedziawszy ten wiersz, rybak
odrzuci³ precz gliniany dzban, wy¿¹³ sieæ, oczyœci³ j¹, poprosi³ Allacha o przebaczenie i wszed³ trzeci
raz do morza, aby sieæ zarzuciæ. Odczeka³, a¿ opad³a, potem wyci¹gn¹³ j¹ i znowu znalaz³ zamiast ryb
skorupy, pot³uczone szk³o i koœci. Tedy zafrasowa³ siê bardzo i zacz¹³ p³akaæ, wzniós³ oczy ku niebu i
zawo³a³: - O Allachu, wiesz przecie, ¿e zarzucam moj¹ sieæ zawsze tylko cztery razy na dzieñ. Trzy razy
ju¿ j¹ zarzuci³em i wszystko na nic, wiêc tym razem, Allachu mi³oœciwy, pozwól mi zarobiæ na
kawa³ek chleba! Wymówiwszy imiê Allacha, zarzuci³ ponownie sieæ i czeka³, a¿ opadnie. Po czym
ci¹gn¹³ i ci¹gn¹³, ale znów nie móg³ jej wydostaæ, gdy¿ przyczepi³a siê mocno do morskiego dna. Tedy
rozebra³ siê znów i nurkuj¹c stara³ siê sieæ wydobyæ, a¿ w koñcu z wielkim trudem wytaszczy³ j¹ na
brzeg. Rozwin¹wszy znalaz³ w niej tym razem mosiê¿n¹ amforê o d³ugiej szyjce. Amfora by³a czymœ
nape³niona, a otwór jej zalany o³owiem i zapieczêtowany. Ujrzawszy to rybak ucieszy³ siê wielce i
rzek³: - Sprzedam tê amforê na rynku, gdzie sprzedaj¹ mosiê¿ne naczynia, gdy¿ na pewno warta jest
przynajmniej dziesiêæ z³otych denarów. Mówi¹c tak potrz¹sn¹³ ni¹ i zmiarkowa³, i¿ jest ciê¿ka i mocno
zakorkowana. - Chyba tylko Nieba mog¹ wiedzieæ - ci¹gn¹³ dalej - co w tej amforze siedzi. Przeto
otworzê j¹, aby przekonaæ siê, co w niej jest, i dopiero wtedy j¹ sprzedam. Wyci¹gn¹³ nó¿ i zacz¹³
majstrowaæ przy o³owianej pieczêci, a¿ siê obluzowa³a. Po czym po³o¿y³ amforê bokiem na ziemi i
potrz¹sn¹³ ni¹, aby zawartoœæ jej wyp³ynê³a. Wszelako nic z niej siê nie wydosta³o, rybak wiêc nie móg³
siê nadziwiæ. Ale nagle amfora zaczê³a dymiæ. Smuga dymu unios³a siê wysoko w górê, a potem
zakry³a wszystko dooko³a. Kiedy dym osi¹gn¹³ ju¿ doœæ pokaŸn¹ wysokoœæ, zebra³ siê w sobie,
zgêstnia³, a potem zacz¹³ siê k³êbiæ i zmieni³ siê w olbrzymiego d¿inna, którego g³owa siêga³a chmur, a
stopy sta³y mocno na ziemi. Czo³o jego by³o wielkie jak kopu³a. Rêce mia³ jak szufle, nogi jak maszty, a
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt (1 of 9)2009-06-22 11:15:31
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt
paszczê niczym pieczara. Zêbiska d¿inna by³y jak wielkie g³azy, nozdrza jak dzbany, œlepia jak lampy,
a wzrok dziki i ponury. Rybak zatrz¹s³ siê z przera¿enia, zêby jê³y mu dzwoniæ, a œlina wysch³a w
ustach, tak ¿e biedak nie wiedzia³, co pocz¹æ. D¿inn zaœ spojrza³ na niego i zawo³a³: - Nie ma Boga
krom Allacha, a Salomon jest jego prorokiem! A potem doda³: - Proroku Allacha, nie zabijaj mnie!
Nigdy ju¿ nie bêdê przeczy³ twoim s³owom i buntowa³ siê przeciwko tobie. Rybak zaœ zapyta³: -
Potê¿ny d¿innie, jak¿e¿ to zwracasz siê do króla Salomona nazywaj¹c go prorokiem Allacha? Przecie¿
Salomon umar³ ju¿ tysi¹c osiemset lat temu, a my ¿yjemy teraz na koñcu wszystkich czasów! Jakie¿ s¹
twoje dzieje i przygody i w jaki sposób dosta³eœ siê do tej amfory? D¿inn odrzek³: - Nie ma Boga krom
Allacha. Obwieszczê ci weso³¹ nowinê, rybaku! - Có¿ to za weso³¹ nowinê chcesz mi obwieœciæ? -
spyta³ rybak. A straszny d¿inn odpar³: - Nowin¹ t¹ jest, ¿e jeszcze w tej samej godzinie umrzesz okropn¹
œmierci¹. A rybak na to: - Zaprawdê, za tak¹ nowinê zas³ugujesz, aby Nieba odmówi³y i swojej opieki,
przeklêtniku! Powiedz, dlaczego chcesz mnie zabiæ dlaczego zas³u¿y³em na œmieræ ja, który z amfory
tej ciê wyzwoli³em, ocaliwszy z g³êbin morza i przyniós³szy na suchy l¹d? Wszelako straszny d¿inn
mówi³ dalej: - Pozwalam ci jedynie wybraæ rodzaj œmierci i sposób, w jaki masz umrzeæ. Rybak zaœ
pyta³: - Jak¹¿ zbrodniê pope³ni³em i za jaki wystêpek mnie karzesz? - Pos³uchaj lepiej moich dziejów, o
rybaku - odrzek³ d¿inn. - Mów, ale niech s³owa twoje bêd¹ zwiêz³e, gdy¿ zaprawdê czujê ju¿, ¿e
tchnienie ¿ycia ulatuje ze mnie. Tedy straszny d¿inn rzecze: - Wiedz, o rybaku, i¿ jestem jednym z tych
zbuntowanych d¿innów, które wespó³ z d¿innem Sachrem podnios³y rokosz przeciwko naszemu królowi
Salomonowi. Tedy nasz król i prorok pos³a³ swego wezyra Asafa, syna Barachija, przeciwko nam. I ten
pojma³ mnie przemoc¹ i powiód³ w pêtach. Przy czym nie mog³em opanowaæ strachu. Kiedy
przyprowadzi³ mnie przed królewskie oblicze i Salomon mnie ujrza³, wypowiedzia³ nade mn¹ straszliwe
zaklêcia i kaza³ mi przysi¹c pos³uszeñstwo. Ja wszak¿e nie chcia³em siê zgodziæ. Wówczas król poleci³
przynieœæ tê oto amforê, zamkn¹³ mnie w niej i zapieczêtowa³ o³owiem, na którym wycisn¹³ pieczêæ z
imieniem Najpotê¿niejszego, a swoim wiernym d¿innom rozkaza³ wynieœæ mnie precz i rzuciæ w
morskie odmêty. Tam przele¿a³em sto lat, tak w sercu moim powtarzaj¹c: "Kto mnie uwolni, tego na
wieczne czasy obdarzê niezmiernym bogactwem". Wszelako minê³o ca³e stulecie i nikt mnie nie chcia³
uwolniæ. A skoro zaczê³a siê druga setka lat mojej niewoli, mówi³em: "Kto mnie uwolni, dla tego
otworzê wszystkie skarbce podziemne". Ale znów nikt mnie nie uwolni³, i tak przeminê³o dalszych
czterysta lat. Wtedy zacz¹³em powtarzaæ: "Kto mnie uwolni, temu spe³niê trzy jego ¿yczenia". Ale i tym
razem nikt nie chcia³ mnie uwolniæ. Tedy popad³em w straszn¹ z³oœæ i tak do siebie mówi³em: "Tego,
kto mnie teraz uwolni, zabijê, pozostawiaj¹c mu jedynie wybór, jak¹ œmierci¹ ma umrzeæ". Poniewa¿ ty
mnie uwolni³eœ, przeto pozwalam ci wybraæ rodzaj œmierci. Kiedy rybak te s³owa us³ysza³, zawo³a³: -
To Allach sprawi³, ¿e w³aœnie ja musia³em ciebie uwolniæ! - Po czym zacz¹³ b³agaæ strasznego d¿inna:
- OszczêdŸ moje ¿ycie, a wtedy i Allach oszczêdzi twoje. Nie zabijaj mnie, aby Allach nie da³ w³adzy
nad tob¹ komuœ, kto ciê zabije! A straszny d¿inn na to: - Nic ci nie pomo¿e, musisz umrzeæ! Jedyn¹
³ask¹, jak¹ ci dajê, jest, i¿ mo¿esz wybraæ rodzaj twej œmierci! I chocia¿ rybak widzia³, ¿e straszny
d¿inn twardo stoi przy swoim postanowieniu, zwróci³ siê doñ raz jeszcze, mówi¹c: - OszczêdŸ mnie z
wdziêcznoœci za to, ¿em ciê z tej amfory wyzwoli³. - Przecie¿ w³aœnie dlatego chcê ciê zabiæ, ¿e
wróci³eœ mi wolnoœæ. - W³adco d¿innów - rzek³ rybak - wyœwiadczy³em ci dobrodziejstwo, a ty mi
odp³acasz z³em za dobre! Zaprawdê, stare przys³owie nie k³amie, kiedy mówi: Za nasz¹ dobroæ podle
obeszli siê z nami.@ Tak czyniæ zwykli zawsze ³otry nad ³otrami,@ Bo szlachetnej pomocy nie docenia
t³uszcza@ I g³upi, kto hienê na wolnoœæ wypuszcza. Skoro d¿inn s³owa te us³ysza³, odpar³: - Dosyæ
marudzenia, czas umieraæ! Tedy rybak tak do siebie w duchu powiedzia³: "To jest d¿inn, ja zaœ jestem
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt (2 of 9)2009-06-22 11:15:31
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt
cz³owiekiem, którego Allach obdarzy³ rozumem. Pos³u¿ê siê przeto swym umys³em i obmyœlê coœ na
zgubê d¿inna". Po czym zapyta³: - Czy naprawdê postanowi³eœ mnie zabiæ? A tamten odpar³: -
Rzek³eœ! Wówczas rybak zawo³a³: - W imiê Najpotê¿niejszego wyryte na pieczêci, czy pozwolisz, ¿e
zapytam ciê o coœ i czy mi odpowiesz szczer¹ prawdê? D¿inn zadr¿a³ na dŸwiêk imienia Allacha i
odpar³: - Pytaj, ale niech s³owa twoje bêd¹ krótkie. Tedy rybak zapyta³: - Twierdzisz, ¿e by³eœ
zamkniêty w tej amforze, która przecie¿ nie jest doœæ du¿a, aby pomieœciæ chocia¿by jedn¹ twoj¹ rêkê
czy stopê. W jaki¿ wiêc sposób mog³a ona byæ tak wielka, abyœ móg³ siê w niej ca³y schowaæ? - Nie
wierzysz przeto, ¿e ja w tej amforze by³em? - odpowiedzia³ straszny d¿inn pytaniem na pytanie. A rybak
na to: - Przenigdy nie uwierzê, zanim nie zobaczê tego na w³asne oczy. Wówczas d¿inn zadr¿a³ ca³y,
sta³ siê dymem unosz¹cym siê ponad morzem, po czym zgêstnia³ i powoli, ca³kiem powoli skry³ siê w
amforze, a¿ znik³ ca³kowicie w jej wnêtrzu. Rybak zaœ, nie namyœlaj¹c siê d³ugo, schwyci³ szybko
o³owiany korek, na którym by³a odciœniêta pieczêæ, i zatka³ nim d³ug¹ szyjkê amfory, wo³aj¹c: - Teraz
ja pozostawiam ci ³askawie wybór rodzaju œmierci, jak¹ chcesz umrzeæ! Na Allacha, rzucê ciê na dno
morskie, a tu nad brzegiem morza wybudujê sobie chatkê, abym móg³ ka¿dego, kto przyjdzie,
przestrzec, by tutaj nie wa¿y³ siê ³owiæ ryb. I bêdê ka¿demu mówi³: "Na dnie morskim znajduje siê
d¿inn, który temu, kto by go wy³owi³, pozostawia tylko wybór rodzaju œmierci z jego rêki". D¿inn
s³ysz¹c s³owa rybaka usi³owa³ siê uwolniæ, wszelako mu siê to nie uda³o, gdy¿ o³ów trzyma³ mocno.
Zrozpaczony, ¿e rybak go przechytrzy³, rzek³: - Przecie¿ ja tylko z tob¹ ¿artowa³em! Ale rybak na to: -
£¿esz, najhaniebniejszy, najpodlejszy i najnêdzniejszy ze wszystkich d¿innów - po czym pobieg³ z
amfor¹ na brzeg morza powtarzaj¹c: - Nic ci nie pomo¿e! - Co chcesz ze mn¹ uczyniæ, o rybaku? - pyta³
d¿inn przymilnie. - Chcê ciê rzuciæ do morza - odpar³ tamten. - Jeœli spêdzi³eœ tam ju¿ tysi¹c osiemset
lat, to pozostañ jeszcze na dnie morskim a¿ do dnia S¹du Ostatecznego. Czy¿ nie mówi³em ci:
"OszczêdŸ mnie, a Allach ciebie oszczêdzi, nie zabijaj mnie, gdy¿ inaczej Allach pozbawi ciê ¿ycia?"
Ale ty nie baczy³eœ na moje s³owa i chcia³eœ mi koniecznie wyrz¹dziæ krzywdê. Teraz Allach odda³ ciê
w moje rêce, a ja okaza³em siê chytrzejszy od ciebie. D¿inn b³aga³: - Wypuœæ mnie na wolnoœæ, a
wyœwiadczê ci wiele dobrodziejstw. A rybak na to: - K³amiesz, przeklêtniku! Gdybyœ mnie oszczêdzi³,
to i ja zlitowa³bym siê teraz nad tob¹, ale ty chcia³eœ koniecznie mnie zg³adziæ, przeto i ja spowodujê
teraz twoj¹ zgubê, rzucaj¹c ciê uwiêzionego w tej amforze w odmêty morskie. Wówczas d¿inn zacz¹³
g³oœno wyæ i wrzeszczeæ: - Zaklinam ci w imiê Allacha, o rybaku, nie czyñ tego! Ulituj siê nade mn¹ i
przebacz mi to, co chcia³em ci wyrz¹dziæ. Jeœli ja wyrz¹dzi³em ci krzywdê, to ty odp³aæ mi dobrem za
z³e, gdy¿ przys³owie mówi: "Czyñ dobrze temu, kto ciê skrzywdzi³, gdy¿ krzywdziciel ukarany ju¿ jest
swoj¹ w³asn¹ zbrodni¹". A rybak na to: - Na nic siê nie zda ca³a ta twoja gadanina! Nic ci ju¿ nie pomo¿e
i bêdziesz rzucony na dno morskie, z którego nie masz dla ciebie ocalenia ni powrotu. By³ czas, kiedy
b³aga³em ciê o litoœæ i upokarza³em siê przed tob¹. Ale ty chcia³eœ koniecznie mnie zg³adziæ, choæ
by³em bez winy. Zaprawdê nigdy nie wyrz¹dzi³em ci ¿adnej krzywdy, ale jedynie wyœwiadczy³em
dobrodziejstwo, wyzwalaj¹c ciê z niewoli. Lecz przekona³em siê, ¿e jesteœ zbrodniarzem. Wiedz przeto,
i¿ rzuciwszy ciê z powrotem do morza, opowiem ka¿demu, kto by ciê mia³ stamt¹d wy³owiæ, jak siê
wobec mnie zachowa³eœ, i przestrzegê go, i¿ powinien ciebie znów rzuciæ na dno morskie, gdzie masz
pozostaæ a¿ do dnia S¹du Ostatecznego. Ale d¿inn nie ustawa³ w b³aganiach: - Zwróæ mi wolnoœæ! W
ten sposób oka¿esz siê szlachetnym, a ja przysiêgam, ¿e nigdy ju¿ nic z³ego tobie nie wyrz¹dzê. Ba,
pomogê ci nawet wyzwoliæ siê z nêdzy i ubóstwa. Wreszcie rybak zawierzy³ przysiêgom d¿inna z
powo³aniem siê na Allacha jako na œwiadka i otworzy³ amforê. I znów wzniós³ siê pod niebiosa s³up
dymu, potem zakry³ wszystko dooko³a i ponownie sta³ siê d¿innem o straszliwej postaci, który
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt (3 of 9)2009-06-22 11:15:31
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt
natychmiast tak kopn¹³ pust¹ amforê, ¿e polecia³a daleko i wpad³a do morza. Skoro rybak zobaczy³, ¿e
straszny d¿inn amforê do morza wyrzuci³, zda³o mu siê znów, i¿ czeka go niechybna œmieræ.
Powiedzia³ tedy do siebie: "To niedobry znak". Ale potem zebra³ siê na odwagê i zawo³a³: - D¿innie!
Allach powiedzia³: "Dotrzymujcie uk³adów, gdy¿ przyjdzie czas, kiedy z dotrzymywania uk³adów
trzeba bêdzie zdaæ przed Najwy¿szym Sêdzi¹ rachunek". Œlubowa³eœ i poprzysiêg³eœ, ¿e nie dokonasz
wobec mnie zdrady, aby Allach nie pope³ni³ zdrady wobec ciebie. Zaiste bowiem mœciwy jest Bóg,
który udziela wprawdzie grzesznikowi zw³oki, ale nigdy go z mocy swojej nie wypuszcza. Powtarzam ci
raz jeszcze. Zlituj siê nade mn¹, a Allach siê nad tob¹ ulituje. D¿inn wszak¿e rozeœmia³ siê i rzek³
rybakowi: - PójdŸ za mn¹! I rybak poszed³ za nim, ci¹gle jeszcze niepewny swego losu. Szli tak, a¿
znaleŸli siê poza miastem. Potem wspiêli siê na wysok¹ górê i zeszli z niej na rozleg³¹ równinê i tu nagle
stanêli przed wielkim jeziorem. D¿inn zacz¹³ brodziæ po wodzie i zawo³a³ na rybaka: - PójdŸ za mn¹!
Ten uda³ siê za nim a¿ do œrodka jeziora. Tam d¿inn zatrzyma³ siê i kaza³ rybakowi zarzuciæ sieæ i
³owiæ ryby. Rybak spojrza³ na jezioro i zoczy³ mnóstwo ró¿nobarwnych ryb. By³y bia³e i czerwone,
b³êkitne i ¿ó³te, tak ¿e dziwowa³ siê wielce. Po czym zarzuci³ sieæ, a gdy j¹ wyci¹gn¹³, znalaz³ w niej
cztery ryby, ka¿d¹ innego koloru. Rybak ucieszy³ siê, a d¿inn tak do niego rzek³: - Zanieœ te ryby
su³tanowi, a wynagrodzi ciê sowicie. Ty zaœ wybacz mi w imiê Allacha, ¿e dziœ nie umiem ci inaczej
odp³aciæ za twój czyn. Pomnij jednak, ¿e tysi¹c osiemset lat przele¿a³em na dnie morza i dopiero od
godziny ogl¹dam ziemiê. Pamiêtaj te¿, ¿e w jeziorze tym nie wolno ci nigdy ³owiæ ryb czêœciej ni¿
jeden raz na dzieñ. Powiedziawszy to d¿inn po¿egna³ siê z rybakiem mówi¹c: - Niech Allach mi³oœciwy
sprawi, abyœmy siê jeszcze kiedyœ spotkali! - Po czym tupn¹³ nog¹ o ziemiê, ziemia rozst¹pi³a siê i
poch³onê³a go. Zdumiony tym, co mu siê przytrafi³o, rybak wzi¹³ z³owione ryby i pod¹¿y³ do swojej
chaty. Tam wzi¹³ glinian¹ misê, nape³ni³ j¹ wod¹ i wrzuci³ do niej ró¿nokolorowe ryby, które zaraz
poczê³y siê miotaæ. PóŸniej postawi³ sobie misê na g³owie i zgodnie z zaleceniem d¿inna zaniós³ do
pa³acu su³tana. Kiedy stan¹³ przed su³tanem i pokaza³ mu to, co z³owi³, su³tan nie posiada³ siê ze
zdumienia. Nigdy bowiem nie widzia³ jeszcze podobnych ryb. Powiedzia³ przeto do rybaka: - Daj te
ryby niewolnicy, która mi przyrz¹dza strawê. Niewolnicê tê otrzyma³ su³tan trzy dni temu w darze od
greckiego cesarza i nie wypróbowa³ jeszcze jej sztuki kucharskiej. Tedy wezyr kaza³ Greczynce, aby
ryby usma¿y³a, mówi¹c: - Dziewczyno, jego su³tañska moœæ ka¿e ci oznajmniæ, ¿e chcemy ciê
wypróbowaæ, o ³zo mojego oka. Poka¿ nam przeto twój kunszt kucharski i zdolnoœci. Su³tan otrzyma³
bowiem dziœ od pewnego rybaka taki oto dar. Wydawszy kucharce polecenie, wezyr powróci³ przed
oblicze su³tana, a ten kaza³ wrêczyæ rybakowi czterysta denarów. Rybak przyj¹wszy pieni¹dze, schowa³
je w zanadrze i wróci³ poœpiesznie do domu. Przy tym po drodze pada³ ci¹gle na ziemiê, wstawa³ i znów
siê potyka³ jak pijany, gdy¿ wszystko to wydawa³o, mu siê snem. Za otrzymane pieni¹dze zakupi³ dla
swojej rodziny wszystko, co by³o potrzeba, i w koñcu w wielkiej radoœci poszed³ opowiedzieæ
wszystko ¿onie. Tyle o rybaku. Tymczasem grecka niewolnica wziê³a ryby, oskroba³a je, postawi³a
patelniê na ogniu i zaczê³a ryby podsma¿aæ. Kiedy zaœ usma¿y³a je po jednej stronie i odwróci³a je na
drug¹, nagle jedna œciana kuchni rozst¹pi³a siê i ze szczeliny wysz³a dziewica cudnej urody, o g³adkich
licach i podczernionych oczach. Na g³owie mia³a jedwabny zawój z b³êkitnymi frêdzlami, a w uszach
z³ociste kolczyki w kszta³cie pierœcieni. Przeguby piêknych r¹k œciœniête by³y kosztownymi
bransoletami, a palce b³yszcza³y od pierœcionków z drogocennymi kamieniami. W rêku trzyma³a
ró¿d¿kê bambusow¹. Tr¹ci³a ró¿d¿k¹ patelniê i rzek³a: - Powiedzcie, ryby, czy dotrzymujecie przysi¹g?
Kucharka pad³a w tym momencie bez czucia na ziemiê. Dziewica zaœ powtórzy³a te same s³owa po raz
wtóry i trzeci. Wówczas ryby podnios³y ³by z patelni i odpowiedzia³y wyraŸnie w mowie ludzkiej: -
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt (4 of 9)2009-06-22 11:15:31
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt
Tak. - A potem wyrecytowa³y nastêpuj¹cy wierszyk: Jeœli ty zdradzisz, to i my zdradzimy,@
Dochowasz s³owa, dochowamy i my.@ Lecz skoro s³owo twe w nicoœæ siê zmienia -@ Wolne
jesteœmy ju¿ od przyrzeczenia. Tedy dziewica przewróci³a ró¿d¿k¹ patelniê i wysz³a t¹ sam¹ szczelin¹,
która by³a wesz³a, a œciana zawar³a siê za ni¹. Kiedy grecka kucharka ocknê³a siê z omdlenia, ujrza³a
wszystkie cztery ryby spalone na czarno jak wêgiel i zawo³a³a: - Ledwie wyruszy³ w bój, ju¿ z³ama³
dziryt swój! - I znów pad³a zemdlona. Kiedy tak le¿a³a bez czucia, wszed³ do kuchni wezyr i ujrzawszy
swoj¹ czarn¹ per³ê, bo tak nazywa³ by³ piêkn¹ greck¹ niewolnicê, jak le¿a³a nieprzytomna, nie bêd¹c w
stanie odró¿niæ soboty od czwartku, szturchn¹³ j¹ nog¹. Wówczas nieszczêsna ocknê³a siê i p³acz¹c
opowiedzia³a mu o wszystkim, co siê przytrafi³o. Wezyr zdumia³ siê wielce i rzek³: - Zaiste to bardzo
osobliwe! Po czym niezw³ocznie pos³a³ po rybaka, a kiedy postawiono go przed jego obliczem krzykn¹³
groŸnie: - Rybaku, przynieœ nam cztery ryby równe tym, które poprzednio przynios³eœ! Rybak uda³
siê wiêc nad owo jezioro i zarzuci³ sieci. A skoro je wyci¹gn¹³, by³y w nich cztery ryby, podobne
tamtym. Tedy wzi¹³ je i zaniós³ niezw³ocznie do wezyra, a ten wrêczy³ je greckiej niewolnicy, mówi¹c: -
Usma¿ te ryby w mojej obecnoœci, abym móg³ na w³asne oczy przekonaæ siê, czy twoje opowiadanie
by³o prawdziwe. Niewolnica wziê³a siê zaraz do roboty, oskroba³a ryby, po³o¿y³a je na patelni i
postawi³a na ogniu. Ale zaledwie ryby siê zarumieni³y, rozwar³a siê znów œciana i wysz³a z niej
dziewica z ró¿d¿k¹ w rêku. Ponownie uderzy³a ró¿d¿k¹ w patelniê i zapyta³a: - Powiedzcie, ryby, czy
dotrzymujecie przysi¹g? I oto ryby podnios³y g³ówki i odpar³y ludzkim g³osem: - Tak. - A potem
powtórzy³y ten sam wierszyk: Jeœli ty zdradzisz, to i my zdradzimy, Dochowasz s³owa, dochowamy i
my. Lecz skoro s³owo twe w nicoœæ siê zmienia - Wolne jesteœmy ju¿ od przyrzeczenia. I znów
tajemnicza dziewica przewróci³a patelniê ró¿d¿k¹, po czym znik³a w szczelinie œciany, która siê za ni¹
zawar³a. Tedy wezyr zawo³a³: - Tego, co siê sta³o, nie wolno zataiæ przed najmi³oœciwszym su³tanem!
Po czym poszed³ do swego w³adcy i opowiedzia³ mu o wszystkim, co na w³asne oczy ogl¹da³. A su³tan
na to: - I ja tak¿e muszê to koniecznie ujrzeæ na w³asne oczy! Pos³ano wiêc po rybaka i kazano mu
przynieœæ znowu cztery ryby takie same jak tamte, przy czym su³tan wys³a³ trzech stra¿ników, aby
dopilnowali wykonania rozkazu. Rybak uda³ siê z nimi nad jezioro i niebawem wróci³ z ¿¹danymi
rybami. Tedy su³tan poleci³ wyp³aciæ mu czterysta z³otych monet i zwracaj¹c siê do wezyra, powiedzia³:
- Sam usma¿ te oto ryby w mojej obecnoœci! Nu¿e! Wezyr odpar³: - S³ucham i jestem pos³uszny. Po
czym kaza³ przynieœæ patelniê, sam ryby oskroba³ i, w³o¿ywszy je na patelniê, postawi³ na ogniu. I oto
œciana znów siê rozwar³a, ale tym razem ze szczeliny wyskoczy³ kruczoczarny, podobny do olbrzymiej
ska³y niewolnik, dzier¿¹cy w rêce zielon¹ ga³¹Ÿ, który zawo³a³ wielkim g³osem: - Powiedzcie¿, ryby,
czy dotrzymujecie przysi¹g? I oto ryby podnios³y pyszczki z patelni i powiedzia³y: - Tak! - Po czym
powtórzy³y po raz trzeci swój wierszyk: Jeœli ty zdradzisz, to i my zdradzimy,@ Dochowasz s³owa,
dochowamy i my.@ Lecz skoro s³owo twe w nicoœæ siê zmienia -@ Wolne jesteœmy ju¿ od
przyrzeczenia. Straszny murzyn podszed³ do patelni, przewróci³ j¹ trzyman¹ w rêku ga³êzi¹ i znik³ w tej
samej szczelinie, przez któr¹ by³ przyszed³. Wezyr i su³tan spojrzeli na ryby i ujrzeli, ¿e s¹ spalone na
czarny wêgiel. Su³tan nie posiada³ siê ze zdziwienia i rzek³: - To, co siê sta³o, nie powinno byæ
przemilczane, bo w rybach tych kryje siê jakaœ nieczysta si³a. Potem kaza³ znów sprowadziæ rybaka, a
skoro ten przyby³, su³tan go zapyta³: - Powiedz mi zaraz, sk¹d pochodz¹ te ryby? Ów zaœ odpar³: - Z
pewnego jeziora pomiêdzy czterema pagórkami, poni¿ej ³añcucha górskiego, który ci¹gnie siê za twoj¹
stolic¹. I su³tan pyta³ dalej: - Ile dni trzeba tam iœæ? A rybak na to: - Najjaœniejszy panie i padyszachu,
droga tam nie trwa d³u¿ej ni¿ pó³ godziny. Su³tan nie móg³ siê temu nadziwiæ i natychmiast rozkaza³
swym pieszym wojownikom tam siê udaæ, a d¿ygitom dosi¹œæ rumaków. Po czym pod¹¿y³ do owego
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt (5 of 9)2009-06-22 11:15:31
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt
jeziora z rybakiem, który wskazywa³ mu drogê. Ca³e wojsko pod¹¿y³o pod górê, a potem zesz³o znów na
rozleg³¹ równinê, której ani su³tan, ani ¿aden z jego wojowników w swoim ¿yciu nigdy jeszcze nie
widzieli. Tote¿ dziwowali siê wielce, ujrzawszy równinê i jezioro poœród czterech wzgórz, w którym
p³ywa³y ryby czterech ró¿nych barw: czerwone, bia³e, ¿ó³te i modre. Os³upia³y ze zdumienia su³tan
pyta³ swych wojowników oraz wszystkich obecnych: - Czy ktoœ z was widzia³ kiedyœ to jezioro? A
wszyscy odpowiedzieli chórem: - Nigdy, o najwiêkszy w³adco naszych czasów, nigdy w naszym ¿yciu
nie widzieliœmy tego jeziora. Po czym zapytano najstarszych mieszkañców miasta, ale i oni
odpowiedzieli: - Nigdy w naszym ¿yciu nie widzieliœmy ani tego jeziora, ani tego miejsca! Wówczas
su³tan zawo³a³: - Na Allacha, nie chcê powróciæ do mojej stolicy i zasi¹œæ na tronie, zanim siê nie
dowiem, co za nieczysta si³a wyczarowa³a to jezioro i te przedziwne ryby! Nastêpnie rozkaza³ swemu
wojsku rozbiæ obóz na s¹siednich wzgórzach. A kiedy rozkaz ten wykonano, su³tan poleci³ zawezwaæ
wezyra, który by³ cz³owiekiem wielkiego doœwiadczenia, rozumu i m¹droœci i zna³ siê na wszelkich
sprawach. Skoro wezyr stan¹³ przed obliczem su³tana, ten tak do niego rzecze: - Powzi¹³em pewien
zamiar i chcê ci o nim powiedzieæ. Dziœ wieczorem wyruszê samotnie, by zg³êbiæ tajemnicê jeziora i
wyjaœniæ zagadkê kolorowych ryb. Stañ na warcie przy wejœciu do mojego namiotu i kiedy emirowie i
wezyrowie, dworzanie, wielorz¹dcy i wszyscy inni bêd¹ siê o mnie pytaæ, odpowiadaj: "Su³tan
zaniemóg³, przeto rozkaza³ mi nikogo do namiotu bez jego zezwolenia nie wpuszczaæ". Czyñ tak i nie
wyjawiaj nikomu, ¿e wiesz prawdê o moich zamys³ach! I nie uda³o siê wezyrowi postanowienia
su³tañskiego odmieniæ. Su³tan przebra³ siê dla niepoznaki, przypasa³ szablê i wyruszy³ na jedno ze
wzgórz. Potem przez ca³¹ resztê nocy wêdrowa³ a¿ do rana i nie przesta³ wêdrowaæ przez ca³y dzieñ,
choæ upa³ straszny doskwiera³, ale szed³ dalej i dalej, a¿ do schy³ku dnia. Wêdrowa³, tak przez ca³¹
nastêpn¹ noc a¿ do œwitu. Nagle w oddali zamajaczy³o przed nim coœ czarnego. Su³tan ucieszy³ siê i
powiedzia³ do siebie: "Mo¿e jednak spotkam kogoœ, kto wyt³umaczy mi zagadkê czarodziejskiego
jeziora i kolorowych ryb". Skoro podszed³ bli¿ej, zauwa¿y³, ¿e by³ to zamek zbudowany z czarnych
g³azów i ob³o¿ony spi¿owymi p³ytami. Jedno ze skrzyde³ bramy by³o szeroko otwarte, a drugie
przymkniête. Su³tan, nie posiadaj¹c siê z radoœci, podszed³ do owej bramy i cichutko zapuka³. Poniewa¿
jednak nie otrzyma³ ¿adnej odpowiedzi, zapuka³ po raz wtóry i po raz trzeci. Lecz i wówczas nikt mu
nie odpowiedzia³. Wtedy zacz¹³ dobijaæ siê g³oœno, lecz i teraz odpowiada³o mu tylko milczenie.
Wtedy powiedzia³ do siebie w duchu: "Niew¹tpliwie zamek ten stoi pustk¹". Wzi¹³ siê wiêc na odwagê i
wszed³ przez bramê zamkow¹ do wielkiej sieni, wo³aj¹c g³oœno: - Hej, mieszkañcy zamku, oto przyby³
znu¿ony podró¿¹ wêdrowiec. Czy mo¿ecie zaspokoiæ jego g³ód? I tak wo³a³ po raz drugi i trzeci, ale
ci¹gle nie otrzymywa³ odpowiedzi. Tedy nabra³ jeszcze wiêkszej odwagi i pe³en otuchy przeszed³ przez
sieñ, i wtargn¹³ do wnêtrza zamku, lecz i tam nie spotka³ ¿ywej duszy. Wszelako komnaty by³y us³ane
jedwabnymi kobiercami i z³otog³owiem, a ciê¿kie kotary pozasuwane. Poœrodku zamku znajdowa³ siê
wielki dziedziniec otoczony kru¿gankami, a na œrodku dziedziñca by³ rzeŸbiony basen z fontann¹, przy
której sta³y pos¹gi czterech lwów z czerwonego z³ota, pluj¹cych z pysków wod¹, iskrz¹c¹ siê niczym
per³y i drogie kamienie. Wokó³ lata³y przeró¿ne ptaki za siatk¹ ze z³otego drutu, aby wyfrun¹æ nie
mog³y. Ale ¿adnej ludzkiej istoty su³tan nadal nie widzia³. Dziwowa³ siê temu i by³o mu smutno, ¿e nie
spotka³ nikogo, kto by móg³ opowiedzieæ mu o zagadkowym jeziorze i kolorowych rybach, o
tajemniczych wzgórzach i zamku. Usiad³ przeto u wrót i zacz¹³ siê namyœlaæ. Nagle us³ysza³ ¿a³osny
œpiew, jak gdyby wyrywaj¹cy siê z serca pe³nego boleœci. Id¹c za tym ¿a³osnym g³osem su³tan
podszed³ do kotary, zas³aniaj¹cej wejœcie do jednej z komnat. Odsun¹³ kotarê i ujrza³ za ni¹ m³odzieñca
na wpó³ le¿¹cego na podwy¿szeniu wznosz¹cym siê na ³okieæ nad posadzk¹. By³ to m³odzian cudnej
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt (6 of 9)2009-06-22 11:15:31
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt
urody i wdziêcznego wygl¹du. G³os mia³ czysty jak muzyka dzwonów, czo³o bia³e i delikatne, policzki
pokryte rumieñcem, a na jednym z nich znamiê jak plamka ambry. Su³tan ujrzawszy go uradowa³ siê i
pozdrowi³ uprzejmie. M³odzian spoczywa³ dalej nieruchomo w swej jedwabnej szacie, haftowanej
egipskimi z³otymi niæmi, z diademem na g³owie, wysadzanym drogocennymi kamieniami. Oblicze jego
pe³ne by³o smutku. Na pozdrowienie su³tana odpowiedzia³ dwornie: - Panie, godnoœæ twoja domaga
siê ode mnie, abym wsta³, ale proszê ciê, przebacz twemu s³udze. A su³tan na to: - Ju¿ ci przebaczy³em,
m³odzieñcze! Chcia³bym jednak, abyœ mi opowiedzia³ o jeziorze z kolorowymi rybami oraz o
tajemniczym zamku, a wreszcie dlaczego siedzisz tu tak samotnie i p³aczesz? Na te s³owa m³odzieñcowi
³zy potoczy³y siê po policzkach, a p³acz jego sta³ siê jeszcze bardziej gorzki i przejmuj¹cy. Su³tan zaœ
dziwowa³ siê coraz bardziej i pyta³ dalej: - Jaki¿ jest powód twego p³aczu, m³odzieñcze? Ów zaœ
odpar³: - Jak¿e¿ nie mam p³akaæ, spójrz! Po czym odchyli³ kraj swej jedwabnej szaty i oto okaza³o siê,
¿e dolna czêœæ jego cia³a, od pasa do stóp, by³a z kamienia. G³êboko zafrasowany su³tan zawo³a³: -
Biada! M³odzieñcze, twoja niedola wzmaga jeszcze moj¹. Przyby³em tu, aby dowiedzieæ siê czegoœ o
kolorowych rybach. Teraz wszak¿e poznaæ pragnê twoje dzieje. Spiesz siê tedy i opowiedz mi
wszystko. A m³odzian na to: - U¿ycz mi uwa¿nego ucha i bacznego oka! Su³tan odpar³: - Ucho moje i
oko s¹ gotowe s³uchaæ i patrzeæ. Wówczas m³odzieniec tak zacz¹³: - Zaprawdê, zarówno dzieje tych
ryb, jak i moje s¹ wielce osobliwe. Gdyby je spisaæ ig³¹ w k¹cikach oczu, by³yby przestrog¹ dla ka¿dego,
kto by zechcia³ z tego skorzystaæ. - A jakie s¹ te dzieje? - spyta³ su³tan. Wówczas m³odzian j¹³ tak
opowiadaæ: - By³em su³tanem pañstwa Czarnych Wysp i mia³em córkê stryja mojego za ¿onê. Przez
piêæ lat ¿yliœmy w najlepszej zgodzie, potem wszak¿e okaza³o siê, ¿e jest ona z³¹ czarownic¹. Pewnego
dnia, kiedy siê jej sprzeciwi³em, wypowiedzia³a kilka niezrozumia³ych zaklêæ, a potem doda³a: "Niech
moja si³a czarnoksiêska sprawi, abyœ sta³ siê na wpó³ kamieniem, a na wpó³ tylko cz³owiekiem". I od
tego czasu jestem takim, jakim mnie obecnie widzisz, ani ¿ywym, ani martwym, nie mog¹cym ani
wstaæ, ani siedzieæ. Dokonawszy tego, zaczarowa³a ca³e miasto ze wszystkimi jego ulicami i ogrodami,
tak ¿e na jego miejscu ukaza³o siê wielkie jezioro. Otó¿ w naszym mieœcie byli ludzie czterech ró¿nych
wyznañ: muzu³manie, chrzeœcijanie, ¿ydzi i czciciele ognia. Ich to czarownica przemieni³a w ryby,
muzu³manów - w bia³e, czcicieli ognia - w czerwone, chrzeœcijan - w niebieskie, a ¿ydów - w ¿ó³te. A
cztery wyspy mojego królestwa przeistoczy³a czarami w cztery pagórki, które jezioro to otaczaj¹. Mnie
zaœ katuje codziennie zadaj¹c po sto uderzeñ, tak ¿e krew ze mnie sp³ywa, a ramiona moje pe³ne s¹
blizn. W koñcu wk³ada mi na górn¹ czêœæ cia³a zgrzebn¹ w³osiennicê, na któr¹ narzuca te wspania³e
jedwabne szaty. M³odzian zacz¹³ znów p³akaæ, a su³tan zwróci³ siê do niego i rzek³: - O m³odzieñcze,
zaspokoi³eœ moj¹ ciekawoœæ, lecz niedol¹ twoj¹ wzmog³eœ moj¹ troskê. Ale teraz powiedz, gdzie owa
czarownica siê znajduje? Tedy m³odzian tak rzecze: - Siedzi ona w tamtym pokoju naprzeciwko. Co
rano przybywa do mnie o wschodzie s³oñca, zrywa ze mnie szaty i ch³oszcze mnie stoma uderzeniami
bicza, a ja krzyczê z bólu. Brak mi bowiem si³y i nie mogê siê ruszyæ, by siê broniæ. Równie¿ i jutro
rano czarownica na pewno tu przybêdzie. - Na Allacha! - rzek³ su³tan. - Wyœwiadczê ci przys³ugê,
m³odzieñcze, i ws³awiê siê tak, ¿e opowiadaæ bêd¹ o tym a¿ do koñca wszystkich czasów. Rzek³szy to
su³tan usiad³ obok nieszczêœliwego m³odzieñca i gawêdzi³ z nim a¿ do nastania nocy. Wtedy obaj
usnêli. Skoro jednak brzask ukaza³ siê na niebie, su³tan zdj¹³ p³aszcz i wyci¹gn¹³ szablê z pochwy. Po
krótkiej chwili przyby³a przeklêta czarownica. Podesz³a od razu do swego ma³¿onka, zdar³a z niego
szaty, wziê³a bicz i zaczê³a go ch³ostaæ, a on krzycza³ wniebog³osy: - Ach! Ulituj siê nad moj¹ mêk¹!
Miej mi³osierdzie nade mn¹! Su³tan zaœ krzykn¹³ wielkim g³osem: - Przeklêta diablico! Tak katujesz
swego ma³¿onka, ¿e nie mog³em noc ca³¹ zmru¿yæ oka przez te jego g³oœne b³agania o litoœæ i
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt (7 of 9)2009-06-22 11:15:31
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt
przekleñstwa, którymi ciê obrzuca³. Teraz wymierzê ci sprawiedliwoœæ i zg³adzê ciê! Wtedy
czarownica zawo³a³a: - Za twoim wstawiennictwem uwolniê go od czarów, które nañ rzuci³am!
Wówczas su³tan odpar³: - Uwolnij go wiêc! A ona na to: - S³ucham i jestem pos³uszna. Po czym wziê³a
misê, nape³ni³a j¹ wod¹ i wypowiedzia³a nad ni¹ kilka zaklêæ, a woda zaraz zakipia³a i zaczê³a pryskaæ
jak zwykle, kiedy gotuje siê w kotle nad ogniem. Nastêpnie czarownica pokropi³a swego ma³¿onka t¹
kipi¹c¹ wod¹, mówi¹c: - Moc¹ zaklêæ, które szeptem wypowiedzia³am, rozkazujê: opuœæ tê pow³okê, w
któr¹ przyoblek³y ciê moje czary i moja tajemna wiedza, i wróæ do swojej dawnej postaci! I oto
m³odzian drgn¹³ i skoczy³ na równe nogi, raduj¹c siê swym wyzwoleniem. Wówczas czarownica do
niego powiedzia³a: - IdŸ precz i nie wracaj tu nigdy, bo inaczej ciê zabijê! Te ostatnie s³owa wrzasnê³a
mu prosto w twarz, a on milcz¹c odszed³. Su³tan zaœ mówi³ dalej: - Biada ci, przeklêta diablico!
Zaczarowani przez ciebie mieszkañcy tego miasta i tych czterech wysp co noc o pó³nocy b³agaj¹ o
pomoc i przeklinaj¹ ciê. Zwróæ im niezw³ocznie wolnoœæ! Czarownica us³yszawszy s³owa su³tana
rzek³a: - Chêtnie to uczyniê, klnê siê na Allacha! Po czym pobieg³a w kierunku jeziora. Tam
zaczerpnê³a trochê wody i wymamrota³a nad ni¹ kilka niezrozumia³ych s³ów, a wszystkie ryby
podnios³y g³owy i w mgnieniu oka przedzierzgnê³y siê w ludzi. Czar zosta³ zdjêty z mieszkañców i
jezioro sta³o siê znowu ludnym miastem. Kupcy sprzedawali i kupowali, rêkodzielnicy uprawiali swoje
rzemios³a, a cztery wzgórza sta³y siê, jak dawniej, czterema wyspami. Dokonawszy tego czarownica
przybieg³a do su³tana po nowe rozkazy. Wtedy w³adca wyrwa³ szablê z pochwy i rozsieka³ wiedŸmê na
kawa³ki. Wyszed³szy z zamku, spotka³ zaczarowanego ongiœ m³odzieñca, który tam sta³ i nañ czeka³.
Su³tan winszowa³ mu ocalenia, a m³ody ksi¹¿ê uca³owa³ jego rêkê i dziêkowa³ z ca³ego serca. Tedy
su³tan zapyta³: - Czy chcesz pozostaæ tu w twoim mieœcie, czy te¿ wolisz udaæ siê wraz ze mn¹ do
mojej stolicy? - O najwiêkszy w³adco naszych czasów - odpowiedzia³ pytaniem m³ody ksi¹¿ê - a czy
wiesz, jaka odleg³oœæ dzieli ciê od twojego kraju? - Pó³trzecia dnia drogi - odpar³ su³tan. Ale wówczas
m³odzieniec zawo³a³: - O su³tanie, od twojej stolicy dzieli ciê podró¿ trwaj¹ca ponad rok, jeœli
przedsiêweŸmie j¹ krzepki wêdrowiec, a ty nie przyby³byœ tu w ci¹gu dwóch i pó³ dnia, gdyby miasto
to nie by³o wówczas zaklête. Ja wszak¿e, o su³tanie, nie chcê ju¿ ciê opuœciæ ani na mgnienie oka.
Tedy su³tan uradowa³ siê i tak rzecze: - Dziêki niech bêd¹ Allachowi, który osob¹ twoj¹ zechcia³ mnie
obdarzyæ! Od tej chwili uwa¿aæ ciê bêdê za syna, gdy¿ nie dozna³em tego szczêœcia, aby mieæ
potomka. Po czym padli sobie w objêcia, raduj¹c siê wielce, i udali siê do uwolnionego od czarów
zamku. Tam zaczarowany niegdyœ ksi¹¿ê rozkaza³ dostojnikom swego pañstwa gotowaæ siê do
podró¿y. Przygotowania te trwa³y dziesiêæ dni, po czym wyruszyli obaj z su³tanem, którego serce
pa³a³o ju¿ têsknot¹ do swej dalekiej krainy. Wybrali siê ze œwit¹ piêædziesiêciu mameluków, wioz¹c ze
sob¹ wiele kosztownych darów. Podró¿owali nie zatrzymuj¹c siê nigdzie, dniem i noc¹, przez ca³y rok,
a¿ wreszcie Allach mi³oœciwy sprawi³, ¿e cali i zdrowi przybyli do su³tañskiej stolicy. Zanim wkroczyli
do miasta, su³tan wys³a³ pos³añców do wezyra, aby powiadomiæ go, ¿e powróci³ w dobrym zdrowiu.
Wezyr wyruszy³ z ca³ym wojskiem na jego spotkanie, a ¿e wszyscy utracili ju¿ byli nadziejê
kiedykolwiek swego su³tana zobaczyæ, wojsko uca³owa³o ziemiê u jego stóp, winszuj¹c mu cudownego
ocalenia. Potem su³tan uda³ siê do swego pa³acu, zasiad³ na tronie i opowiedzia³ wezyrowi o wszystkim,
co m³odego ksiêcia spotka³o, wezyr zaœ winszowa³ równie¿ i goœciowi ocalenia. A kiedy wszystko
wróci³o znów do spokoju, su³tan obdarowa³ wielu spoœród swoich poddanych, a do wezyra powiedzia³:
- SprowadŸ mi rybaka, co nam te kolorowe ryby przynosi³! Wezyr niezw³ocznie pos³a³ po rybaka, który
pierwszy przyczyni³ siê do wyzwolenia od czarów tamtego miasta oraz jego mieszkañców. Tote¿, kiedy
przyby³, su³tan ofiarowa³ mu odœwiêtne szaty, spyta³ go o zdrowie i czy ma potomstwo. A kiedy rybak
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt (8 of 9)2009-06-22 11:15:31
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt
odpowiedzia³, ¿e ma dwie córki i jednego syna, su³tan pos³a³ po nich. Jedn¹ z córek rybaka sam
poœlubi³, a drug¹ da³ za ¿onê m³odemu ksiêciu. Syna rybakowego zaœ uczyni³ swoim podskarbim.
Potem da³ wezyrowi wszelkie pe³nomocnictwa i wys³a³ go do miasta ksiêcia, które le¿a³o na Czarnych
Wyspach, aby sprawowa³ tam su³tañsk¹ w³adzê. Wraz z nim odes³a³ owych piêædziesiêciu mameluków,
których, by³ stamt¹d przyprowadzi³, a w dowód czci pos³a³ odœwiêtne szaty dla wszystkich tamtejszych
emirów. Wezyr uca³owa³ su³tañskie rêce, wyruszy³ w podró¿ i po roku by³ ju¿ na miejscu, podczas gdy
su³tan i uwolniony przez niego od czarów ksi¹¿ê pozostali w stolicy su³tañskiej. Rybak zaœ sta³ siê
najbogatszym cz³owiekiem swoich czasów, a córki jego ¿y³y szczêœliwie jako ma³¿onki su³tana i
ksiêcia, a¿ œmieræ nieub³agana po nie przysz³a.
KONIEC
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/16.txt (9 of 9)2009-06-22 11:15:31