Fromm Erich Pedagogika radykalnego humanizmu

background image

Erich Fromm

ur.

w 1900 r. we Frankfurci

e

nad

Menem

w

rodzinie

rabinackiej,

studiowa

ł

f

ilozofi

ę

na Uniwersyt

e

cie

we Frankfurcie i psychologi

ę

w Monachium, Berlinie i Heidelbergu; tytu

ł

doktora nauk

fi

lozoficznych uzyska

ł

w

Heidelb

e

rgu w 1922 r

.,

za

ś

w latach 1922-1924 studiowa

ł

w B

e

rli

ń

skim Instytucie Psychoanali

t

ycznym. gdzie nawi

ą

za

ł

kontakt z

Karen

Homey.

Od 1923 r. wspó

ł

pracowa

ł

z gronem wybi

t

nych my

ś

lici

e

li zwi

ą

zanych z lewic

ą

spo

ł

eczn

ą

w

Instytucie Bada

ń

Spo

ł

ecznych przy Uniw

e

rsyt

e

ci

e

w

e

Frankfurcie nad

Menem;

prowadzi

ł

w

l

atach 1929-1932 badania

nad prz

e

mianami formac

j

i kapitalistyczn

e

j oraz j

e

j wp

ł

ywem na kultur

ę

i lud

z

ka osobowo

ść

. Przedmio

te

m jego

szcz

e

góln

y

ch zain

te

r

e

sowa

ń

by

ł

o zjawisko nazizmu

• Pod koni

e

c 1932 r. wyjecha

ł

do Stanów Zjednoczonych na zaproszeni

e

Chicagowskiego Instytutu

Psychoanali

t

yczn

e

go, gdzie pozosta

ł

z racji doj

ś

cia w Niemczech do w

ł

adzy A. Hitlera. W latach 1934-1941 by

ł

cz

ł

onkiem Mi

ę

dzynarodowego Instytu

t

u Bada

ń

Spo

łe

cznych przy Columbia Uni

v

ersit

y

i wyk

ł

adowc

ą

t

e

j ucz

e

lni. W

roku 1941 ukaza

ł

a si

ę

jego pierwsza ksi

ą

ż

ka Ucieczk

a

od woln

o

ś

ci

,

k

t

óra przynios

ł

a mu

ś

wia

t

owy rozg

ł

os i uznanie

.

W tym l

e

ż

roku rozpocz

ą

ł

wspó

ł

prac

ę

z za

ł

o

ż

onym prz

e

z K.

Homey

Ameryka

ń

skim Instytutem Psychoanalityczn

y

m,

a od 1943 r.

współkierował

z

H.S Sulliva

n

e

m

Instytu

t

em Psychiatrycznym w Nowym Jorku. W

ł

asny Instytut

Psychoanalityczny za

ł

o

ż

ył w

1

951 r. po uzyskaniu stanowiska profesora w Szkole Medycznej przy Autonomicznym

Uniwersytecie w Meksyku.

• W latach czt

e

rdziestych i pi

ęć

dzi

e

si

ą

tych

o

publikował swoje kolejne, i bardzo dobrz

e

przyj

ę

te prz

e

z kr

y

tyk

ę

prace z

zakresu:

t

eorii osobowo

ś

ci i charakteru spo

ł

eczn

e

go Ma

ń

fmm

//inisrl/

w 1947 [polski

e

wyd.

Ni

e

ch

si

ę

stanie

c

owi

e

k 1994

)

, o sytuacji cz

ł

owieka w spo

łe

cze

ń

stwie kapitalistycznym wraz z rozbudowan

ą

utopi

ą

,,

zdrow

e

go

spo

łe

cze

ń

stwa" —

The

Sanc

Socie

t

y w 1955 r

[

polski

e

wyd. Zdrowe Spo

ł

ecze

ń

s

t

wo 1996] oraz traktat z dziedziny

filozo

fi

i r

e

ligii

pt.

Ps

y

cho

l

o

g

ia reli

g

ii w 1955 r.

• Kol

e

jnymi jego dzi

ami o wi

e

lkim znacz

e

niu dla wspó

ł

czesnej humanist

y

ki b

v

l

y

m.in taki

e

rozpraw

y

jak: O

szt

uc

e

mi

ł

o

ś

ci z 1956 r

..

Rewo

l

ucja nadzie

i

z 1968 r. oraz By

ć

czy mie

ć

z 1976 r Kry

t

ykuj

ą

c w nich is

t

n

ie

j

ą

c

e

f

ormy

w

ysokorozwini

ę

t

ych spo

łe

cz

e

ń

s

t

w prz

e

mys

ł

owych, przeciwstawi

ł

im w

ł

asn

ą

wizj

ę

kultury i

e

d

u

kacji zorien

t

owan

ej

na

modus

ż

ycia typ

u

B

Y

Ć

i

biofiln

ą

orientac

j

ę

ż

ycia. Zmar

ł

18 marca 1980 r w

Muralto

w Szwajcarii, gdzi

e

mi

e

szka

ł

i

pisa

ł

w osta

t

nich

latach

sw

e

go

ż

ycia jaku

e

m

e

rytowany pro

f

esor i honorow

y

obywatel kantonu.

Wspó

ł

cze

ś

ni badacze pi

ś

miennictwa

Ericha

Fromma

s

ą

zgodni co do tego,

ż

e chocia

ż

ich autor nic by

ł

pedagogiem

t

ylko psychologiem spo

ł

ecznym, to j

e

dnak swoimi pogl

ą

dami na temat

m.in.

socjalizacji, autorytetu, pos

ł

usze

ń

stwa, etyki

zachowa

ń

spo

ł

ecznych, uczenia si

ę

i nauczania wp

ł

yn

ą

ł

w sposób

z

nacz

ą

cy na postrzeganie przez samych pedagogów

teorii i rzeczywisto

ś

ci wychowawczej. Jest przy tym jednym z nielicznych

t

ak

ż

e

fi

lozo

f

ów kry

t

ycznych, któr

z

y pytaj

ą

c o z

ł

o

w procesie socjalizacji, poszukiwali prz

y

czyn szeroko rozumian

e

j prz

e

mocy, zniszczenia, czynienia komu

ś

krz

y

wdy,

braku szacunku dla j

e

dnos

t

ki ludzki

e

j czy pogardy.

Nie jest wcale

ł

atwo w

e

ryf

i

kowa

ć

rz

e

czywist

e

powody z

ł

a czy przemocy, a wi

ę

c to, czy wynikaj

ą

one z

e

s

ł

abo

ś

ci woli

sprawcy z

ł

a, z

nieu

ś

wiadamiania

sobie charakt

e

r

u

z

ł

a i j

e

go nas

t

ę

pstw dla innych, czy l

ecz

z ch

ę

ci

ł

atwego,

bezproblemowego wp

ł

ywania na czyj

ąś

osobowo

ść

, W

e

poc

e

niszcz

e

nia

ś

rodowiska naturaln

e

go od nowa pojawia si

ę

pytanie o rol

ę

w tym proc

e

si

e

socjalizacji i wychowania, o sens edukacji instytucjonalnej, by nie nast

ę

powa

ł

a dalsza

degradacja natury i podstaw

ż

ycia bytów ludzkich.

Dla pedagogów

,

poszukuj

ą

cych istoty i uwar

u

nkowa

ń

z

ł

a w

ż

yciu cz

ł

owi

e

ka

i

w rozwini

ę

tych gospodarczo krajach,

ki

e

dy to na

ś

wi

e

ci

e

toczy si

ę

tak wi

e

l

e

pe

ł

nych okrucie

ń

stwa wojen, a martyrologia spo

łe

cz

e

ń

s

t

w do

ś

wiadczonych

hitleryzmem czy stalinizmem nie jest w stanie przeciwstaw

i

ć

si

ę

nieprzerwanemu pasmu przemocy, pogl

ą

dy E. Fromma

na ten temat nabi

e

raj

ą

szczególnej aktualno

ś

ci Jak

ż

e dramatycznie brzmi jego pytanie - C

z

y

ż

nie widzi

m

y braku

c

z

lowiecze

ń

stwa lud

z

i w

z

gl

ę

dem siebie - w bezli

t

osnych dzia

ł

aniach wojennych, w morderstwi

e,

gwałcie,

w bezlitosnej

eksploa

t

acji

słabszego

pr

z

ez silniejszego i w fakcie

,

ż

e widok tor

t

urowanego i cierpi

ą

cego s

t

worzenia lak cz

ę

s

t

o trafia do

g

ł

uchych uszu

i stwardniałych serc

?

Fromm

stara si

ę

zrozumie

ć

istot

ę

tak wszechob

e

cnej mi

ę

dzy lud

ź

mi prz

e

mocy.

-

agresji i okrucie

ń

stwa, lokuj

ą

c je w niemo

ż

no

ś

ci rozwi

ą

zywania przez

cz

ł

owi

e

ka podstawowych problemów swojego

ż

ycia, w niezdolno

ś

ci do kochania innych. jak i w

nekrofilnej

orientacji wszystkich nowoczesnych

spo

ł

ecze

ń

stw przemys

ł

owych. bez wzgl

ę

du na ich polityczne struktury, Rozró

ż

nia przy tym dwa rodzaje wrogo

ś

ci:

wrogo

ść

reakcyjn

ą

. b

ę

d

ą

c

ą

r

e

akcj

ą

j

e

dnos

t

ki ludzki

e

j na zagro

ż

e

ni

e

ż

ycia, godno

ś

ci, w

ł

asno

ś

ci

itp.

oraz wrogo

ść

rekopmensacyjn

ą

stanowi

ą

c

ą

dla ludzi

s

ł

abych,

zniewolonych,

bezsilnych

sw

oi

s

teg

o rodzaju

uniwersalny

ś

rodek do odzyskania poczucia w

ł

asn

e

j mocy dzi

ę

ki s

t

osowaniu wobec innych

przemocy, dominacji czy si

ł

y. Zdani

e

m E. Fromma wrogo

ść

rekompensacyjna

cz

ł

owi

e

ka jest pochodn

ą

dominuj

ą

cej w nim orient

a

cji

nekrofilnej

(ku

ś

mierci, ku d

e

strukcji, ku Z

ł

u) oraz pos

t

ę

pu

j

ą

c

e

j

biurokratyzacji

wspó

ł

cz

e

snych spo

łe

cz

e

ń

s

t

w prz

e

mys

ł

owych.

W instytucjach edukacyjnych nie mamy jednak do czynienia z otwart

ą

wrogo

ś

ci

ą

, al

e

z

j

edn

a

z dwóch form blisko

ś

ci mi

ę

dzy podmiotami procesu

kszta

ł

cenia [nauczyci

e

lami, nauczycielami a uczniami, nauczycielami a rodzicami uczniów czy mi

ę

dzy samymi uczniam

i

, k

t

óre stanow

i

ą

o specyf

i

ce

rozwoju relacji osobowych i stanic ,,zd

ro

wia

" lub "choroby"

sam

e

j instytucji

,

a mianowici

e

:

blisko

ść

submisyjna polegaj

ą

ca

na podporz

ą

dkowaniu si

ę

komu

ś

, od kogo si

ę

zal

e

ż

y.

P

rowadzi ona do braku ni

e

zale

ż

no

ś

ci czy sk

ł

onno

ś

ci buntowniczych

(cz

ę

s

t

o

nieu

ś

wiadamianych)

oraz hamuje p

ny rozwój j

e

dnostki

,

powoduj

ą

c w

n

iej sam

e

j g

ł

ę

boki

e

konflikty mi

ę

dzy podl

e

g

ł

o

ś

ci

ą

a bunt

e

m:

blisko

ść

całkowitej i n

a

jg

ł

ę

bs

z

ej

z

a

ż

y

ł

o

ś

c

i

mi

ę

dzy dwiema osobam

i

, polegaj

ą

ca

"

na

dojrzałej

m

o

ś

c

i

przy jednoczesnym zachowaniu p

nej niezale

ż

no

ś

ci i

odr

ę

bno

ś

ci podmiotów. Ten typ blisko

ś

ci nic hamuje rozwoju, nic powoduj

e

ani konfliktów wewn

ę

t

rznych

,

ani utra

t

y energii.

Mo

ż

na za

te

m zapyta

ć

za

Frommem

o istot

ę

cz

ł

owieka w powy

ż

szych relac

j

ach, czy jest on.wilkiem, a wi

ę

c istot

ą

niszcz

ą

c

ą

innych z natury,

wykorzystuj

ą

c

ą

w swoim

ż

yciu codziennym okazje dla okrucie

ń

stwa i sadyzmu w stosunku do innych osób, czy mo

ż

e

cz

ł

owiek jest owc

ą

czyli istot

ą

uleg

ł

ą

,

wyrzekaj

ą

c

ą

si

ę

w

ł

asnej woli, r

e

zygnuj

ą

c

ą

z

e

swoj

ej

autonomii

,

indywidualno

ś

ci, to

ż

samo

ś

ci, osob

ą

poda

nia

na zewn

ę

trzne wp

ł

ywy? Ku czemu

powinno zmierza

ć

wychowanie m

ł

odego pokolenia? Jak

ą

rol

ę

odgrywa w nim struktura i organizacja spo

ł

ecze

ń

stwa? Czy dzi

ę

ki wychowaniu mo

ż

liwe jest

przeciwstawienie si

ę

wilczej orientacji, czy mo

ż

e poprzez edukacj

ę

nale

ż

a

ł

oby przekonywa

ć

owce, by nie t

ł

umi

ł

y w sobie wilczej natury? Jak wreszcie

wobec destrukcyjnych elementów

ż

ycia spo

ł

ecznego powinien zachowywa

ć

si

ę

pedagog?

Przyjrzyjmy si

ę

zat

e

m ni

e

którym destruk

t

orom, by u

ś

wiadomi

ć

sobie, co mo

ż

e prowadzi

ć

do przedmiotowego traktowania ludzi, do dehumanizacji

stosunków mi

ę

dzyludzkich i do pro

c

esów

samoodtwarzaj

ą

cego

si

ę

z

ł

a oraz by zda

ć

sobie

,

spraw

ę

z tego, jak silne mog

ą

by

ć

u osób te tendencje.

Orientacja

nekrofilna

charakteryzuje si

ę

specyf

i

czn

ą

zdolno

ś

ci

ą

cz

ł

owieka do stosowania wobec

i

nnych przemocy, „do pr

z

eksz

t

a

ł

cania wszy

s

tkiego

background image

co organiczne w zwło

ki".

do traktowania

ż

ycia w sposób mechaniczny, przedmiotowy. Nie jest ona wyrazem jakiej

ś

pojedynczej cechy osobowo

ś

ci, ale

reprezentuje sob

ą

ca

ł

o

ś

ciowy sposób

ż

ycia, wyra

ż

aj

ą

c si

ę

w procesach cielesnych danej osoby, w jej sferze e

mocjonalno-wolicjonalnej,

my

ś

lach,

gestach i zachowaniach. Pami

ęć

,

a n

i

e

do

ś

wiadczenie; posiadanie, a nie byci

e jest

tym, co si

ę

l

iczy.

Nekrofilna

oso

b

a

moze

odnosi

ć

si

ę

do pr

ze

dmi

ot

u - kwi

atu

l

u

b

oso

b

y

--

jedynie w

t

edy, gdy go posia

d

a

,

dlate

g

o te

ż

z

agro

ż

eni

e

st

ania si

ę

w

ł

asno

ś

ci

ą

nekrof

i

la j

e

s

t

j

e

dn

o

cze

ś

n

i

e z

a

g

ro

ż

eniem jej

b

ytu. \...\

Kocha

on porz

ą

d

e

k i kontrol

ę

, i w akcie czynienia

p

orz

ą

dku zabija

ż

ycie

..

Fak

t

yc

z

nie

z

a

ś

boi si

ę

ż

ycia,

p

oniewa

ż

z

sam

e

j swej na

t

ury j

est

ono nieupor

z

ą

dkowane i nie

daj

ą

ce si

ę

zb

y

t

nio kon

t

rolowa

ć

.

[...]

Nekrof

i

la mo

ż

na cz

ę

s

t

o po

z

na

ć

po wy

g

l

ą

dzie i po gestach.

Jest

zimny, je

g

o skóra

wygl

ą

da mar

tw

o, a odraza maluj

ą

ca s

i

ę

na jego

t

warzy cz

ę

s

t

o ro

b

i wra

ż

enie

,

ż

e czuje wokó

ł

siebie odór.

[...}

Nekrof

il

jest

u

porz

ą

dkowany, obsesyjny i punk

t

ualny

.

Nekro

fi

l jest osob

ą

kochaj

ą

c

ą

destrukcj

ę

, wi

e

rz

ą

c

ą

w s

ł

uszno

ść

prz

e

mocy. Bardziej kieruje si

ę

przesz

ł

o

ś

ci

ą

,

ni

ż

przysz

ł

o

ś

ci

ą

,

która jest dla niego nieznana, niepewna, a zat

e

m nie daj

e

mu oparcia w

e

w

ł

adaniu innymi. J

e

ż

e

li p

ni

f

unkcj

e

kierownicz

e

, to administruje lud

ź

mi tak, jak rz

e

czami, ch

pi

ą

c si

ę

w

ł

asn

ą

nietykalno

ś

ci

ą

i b

ę

d

ą

c dumnym z

zadawania bólu innym. Chc

ą

c zap

e

wni

ć

sobie lepsz

ą

sytuacj

ę

i wp

ł

yn

ąć

na z

m

ian

ę

własnych warunków sili si

ę

z

do

b

y

ć

w

ła

dz

ę

n

a

d innymi.

Dla

n

e

kro

fil

a w

ł

adza s

t

aj

e

si

ę

okazj

ą

do

zakamunowania

w

ł

asnych komp

le

ks

ó

w zawi

e

dzionych

nadziei, poczucia

n

i

e

mocy cz

y

ni

e

dowar

t

o

ś

ciowania. Dzi

ę

ki

f

ormalnej dominacji nad innymi n

e

krof

i

l odwraca si

ę

od

innych osób jako równoprawnych jednostek ludzkich, pot

ę

guj

ą

c swo

j

ą

zdolno

ść

do czy

n

ienia z

ł

a, do sz

e

roko

rozumianego okrucie

ń

stwa (prz

e

mocy, wyzysku, gwa

łt

u), upajaj

ą

c si

ę

w

ł

asnym sadyzmem w stosunku do podw

ł

adnych

W

ł

ad

z

a za

ś

w r

ę

kach cz

ł

owi

e

ka o tej ori

e

ntacji d

e

moralizuje, gdy

ż

daj

e

panowanie nad umys

ł

em czy uczuciami

innych osób. Osoba, k

t

óra musi sprawowa

ć

nadzór nad tymi, którzy nie nale

żą

do wy

b

ranych

,

s

t

aje si

ę

wi

ęź

niem swych

wlasnych

d

ąż

no

ś

ci restrykcyjnych

,

tak wi

ę

c umys

ł

l

u

d

z

ki

,

zarówno rz

ą

dzonych, jak i rz

ą

dz

ą

cych

,

zbacza od swego

is

t

o

t

nie l

u

dzkie

g

o celu, polegaj

ą

cego na humani

t

arnym my

ś

leniu i odczuwaniu, u

ż

y

waniu i

rowijaniu

w

ł

a

ś

ciwych

człowiekowi

w

ł

ad

z

rozumu i

milo

ś

ci,

k

t

órych niepe

ł

ny rozwój przyprawia ludzi o duchowe kalectwo.

Przy

t

akim odchyleniu i wyp

a

cz

e

niu

u

l

e

ga zwichni

ę

ciu charak

t

er

człowieka.

Zaczynaj

ą

bra

ć

w nim gór

ę

d

ąż

eni

u

sprz

e

czne z in

t

eresem prawd

z

iwie ludzkiej na

t

ury. Tkwi

ą

ce w nim

siły

miło

ś

ci ul

e

g

a

j

ą

z

u

b

o

ż

eniu

,

rod

zi

si

ę

ch

ęć

w

ł

adzy

nad innymi. Jego wewn

ę

trzne poczucie

b

e

z

piecze

ń

s

t

wa maleje, a

t

o popycha go do szukania kompensacji w nami

ę

t

nej

żą

dzy s

ł

awy i pres

t

i

ż

u. Traci poczucie godno

ś

ci i prawo

ś

ci i zmuszony jes

t

pr

z

eobrazi

ć

si

ę

w rodzaj

t

owaru

,

czerpi

ą

cego

poc

z

ucie w

ł

asnej ambicji

z

e swej

pokupno

ś

ci.

ze swego sukcesu.

'"

J

e

ś

li

o

rien

t

acja

nekrofilna,

uki

e

runk

ow

ana na umi

ł

owani

e

ś

mi

e

rci, na d

e

strukcj

ę

, na biurokra

t

yczny sposób

adminis

t

rowania lud

ź

mi

,

nic zostani

e

powstrzymana w procesi

e

socjalizacji i wychowania

t

o

--

cho

ć

nic j

e

st prawdziw

ą

mam

ą

na

t

ur

ą

cz

ł

owi

e

ka - mo

ż

e

sta

ć

si

ę

u ni

e

go wzgl

ę

dnie trwa

ł

ą

mo

ż

liwo

ś

ci

ą

ż

yciow

ą

.

Fromm

ostrzega przed

rozprz

e

strz

e

niani

e

m si

ę

t

e

j ori

e

ntacji w

ś

ród ludzi, która wcal

e

nie musi wyra

ż

a

ć

si

ę

w sw

e

j radykaln

ej

f

ormie

,

al

e

mo

ż

e

mi

e

ć

ca

ł

ą

gam

ę

niezauwa

ż

alnych postaci, prowadz

ą

cych do pozbawiania innych osób ich w

ł

asnej godno

ś

ci, autonomii,

indywidualno

ś

ci. N

e

krof

i

l bowiem w akcie zniszc

z

enia udowadnia sobie

,

ż

e g

ó

ruje nad

t

ym, c

z

ego nie móg

ł

s

tw

orzy

ć

:

nad

ż

yciem. Pr

z

e

z

narzucanie swej nieograniczonej woli innej

ż

ywej is

t

ocie s

t

aje si

ę

bogiem: mo

ż

e zapomnie

ć

o

sw

oi

m

w

ł

asnym poczuciu b

ez

silno

ś

ci i upaja

ć

si

ę

swoj

ą

własn

ą

moc

ą

. Fascynacja

ś

mierci

ą

i tor

t

ur

ą

jest reakcj

ą

cz

ł

owieka,

k

t

óremu nie uda

ł

o si

ę

ż

y

ć

: jes

t

t

o wyraz zazdro

ś

ci i obra

ż

enia si

ę

na

ż

ycie: jes

t

z

a

zdro

ś

ci

ą

kaleki, k

t

óry wola

ł

by raczej

widzie

ć

z

nis

z

c

z

enie

ż

ycia ni

ż

stan

ąć

t

w

arz

ą

w

t

warz

w

ob

e

c swojego kalectwa.

Wi

e

lk

ą

wag

ę

przywi

ą

zuj

e

za

te

m E. Fromm do

asertywno

ś

ci

i obrony w

ł

asn

e

go

luinianum.

W proc

e

si

e

wychowania i

ks

zt

a

ł

cenia sprowadz

a

si

ę

to do

f

ormowania zdolno

ś

ci obronnych osoby na

z

agro

ż

e

ni

e

j

e

j

ż

ycia

,

ind

yw

idualno

ś

ci

,

mocy

sprawcz

e

j czy osobis

te

j godno

ś

ci

oraz sublimowania skłonno

ś

ci

nekrofilnych,

destrukcyjnych, pasji niszczenia innych czy

samych si

e

bie.

Sz

tuka wychowania ma by

ć

nie

t

ylko s

z

tuk

ą

mi

ł

o

ś

ci, ale i uwra

ż

liwiani

e

m spo

ł

ecze

ń

stw na to, czy aby nie

powierzaj

ą

losów dzieci w r

ę

ce tych, którzy maj

ą

ju

ż

„znieczulone serca

''.

Wycho

w

anie. staje s

i

ę

z

ate

m „

woj

n

ą

w

cz

ł

ow

i

eku

''

.

Podej

ś

cie E.

Fromma do

wychowania by

ł

oby

zblizone do

ide

i

wyc

h

o

w

ania funkcjonalnego,

antyautorytarnego,

personalistycznego

z

racji

eksponownia

przez ni

e

go ori

e

ntacji biof

ilnej nad

nek

ro

f

i

ln

ą

w naszym codzi

e

nnym

ż

yciu. B

iofil

j

e

s

t

bowi

e

m osob

ą

promieniuj

ą

c

ą

na otoczenie ciep

ł

em, serdeczno

ś

ci

ą

,

empati

ą

,

poczuciem wolno

ś

ci i

ś

wiadomo

ś

ci

ą

silnych stron w

ł

asnej osobowo

ś

ci. Swoj

ą

orie

nta

cj

ę

ż

yciow

ą

w

y

ra

ż

a bardziej w sposób niewerbalny, ani

ż

eli deklaratywny.

Biofilia

j

e

st d

ąż

eni

e

m osoby do ochrony

ż

ycia

,

do twórczo

ś

ci, przedk

ł

adaniem w

sto

s

un

kac

h

mi

ę

dzyludzkich rado

ś

ci,

o

t

warto

ś

ci i

prospołeczno

ś

ci

nad pesymizm, ni

e

p

e

wno

ść

czy

e

goizm. Biofilna

ś

w

ia

domo

ść

mo

ty

wowana jes

t

d

ąż

eniem

do

b

yci

a

i rado

ś

ci: wysi

ł

ek moralny polega na w

z

macnianiu miłuj

ą

cej

ż

ycie s

t

rony w sobie. Dla

t

ego te

ż

b

iofil

nie pogr

ą

ż

a

si

ę

w wyr

z

u

t

ach sumienia i poczuciu winy, które

w osta

te

cznym rachunku s

ą

t

ylko przejawami

samoograniczmia

si

ę

i

smu

t

ku

.

Co wynika z taki

e

go

dychotomicznego

podzia

ł

u ludzi wed

ł

ug powy

ż

szych orien

t

acji? S

ą

dz

ę

,

ż

e

prz

e

d

e

wszystkim wskazanie, by dzi

e

ci i m

ł

odzie

ż

obcowali z lud

ź

mi, k

t

órzy kochaj

ą

ż

ycie

,

a nic j

e

go d

e

strukcj

ę

. Mo

ż

e

to nast

ą

pi

ć

dzi

ę

ki

wolno

ś

ci od wi

ę

z

ów poli

t

ycznych oraz wolno

ś

ci c

ł

o

tworz

e

nia i do twó

r

czo

ś

ci, dzi

ę

ki wolno

ś

ci my

ś

lenia i prawu do podejmowania ryzyka. Taka wolno

ś

ć

w

yma

g

a, aby

jednos

t

k

a

była aktywna i

odpowiedzialna,

ni

e

b

y

ł

a a

ni

niew

o

lniki

e

m, ani le

ź

do

b

r

z

e naoliwionym try

be

m w m

a

szyni

e

.

Zadaniem wychowawcy jest poszerzanie marginesu wolno

ś

ci oraz wspieranie warunków sprzyjaj

ą

cych biofilii, a wiec orientacji skierowanej na

ż

ycie.

Pedagog nic mo

ż

e kierowa

ć

si

ę

w tym procesie intencj

ą

zawładni

ę

cia procesem rozwoju swoich wychowanków, wywierania na

ń

okre

ś

lonego wpływu,

czyni

ą

c za nich wybór. Mo

ż

e natomiast uczyni

ć

dla nich tyle.

ż

e uka

ż

e im mo

ż

liwo

ś

ci wyboru w sposób prawdziwy i z miło

ś

ci

ą

, rozbudzaj

ą

c w nich

postaw

ę

energii ku

ż

yciu.

Zdaniem Fromma natura człowieka nic jest

ani dobra, ani z

ł

a, ale staje si

ę

patologiczna w zale

ż

no

ś

ci od dominacji ori

e

ntacji

nekrofilnej

nad

biofiln

ą

i

od styczno

ś

ci z z

e

wn

ę

trznym

ś

wia

te

m. Wp

ł

yw spo

łe

c

z

e

ń

stwa na j

e

dnostki nies

i

e z sob

ą

n

e

ga

t

ywn

e

e

l

e

men

t

y w tym s

en

si

e

,

ż

e

ludzi

e

s

ą

od siebi

e

zal

e

ż

ni

i potrz

e

buj

ą

si

ę

nawzajem. To,

ż

e

k

t

o

ś

j

e

s

t

bif

i

le

m

, nie j

e

st jeszcze warunki

e

m wys

t

arczaj

ą

cym, by promieniowa

ł

na innych swoj

ą

mi

ł

o

ś

ci

ą

;

ci

e

p

łe

m i

background image

rado

ś

ci

ą

ż

ycia, j

e

ż

e

li warunki spo

łe

czn

e

sprz

y

jaj

ą

is

t

ni

e

niu czy dominacji ludzi zniewolonych. Zbyt ma

ł

a produkcja dóbr ma

te

rialnych i o

g

raniczony do n

i

ch

dos

t

ę

p dla wszys

t

kich oby

w

at

e

li dan

e

j spo

łe

czno

ś

ci sprawiaj

ą

,

ż

e

starcza ich

t

ylko dla ni

e

licznych, silni

e

jszych, maj

ą

cych wi

ę

kszy dos

t

ę

p do w

ł

adzy i

zwi

ą

zanych z ni

ą

przywil

ej

ów.

Ni

e

pokoi Fromma to.

ż

e

cywiliz

a

cja przemys

ł

owa sama w sobie

z

ori

e

ntowana j

e

st nie na

ż

ycie

,

al

e

na jego struktury

,

m

e

chanizmy, wy

t

wory

ma

t

eria

l

n

e

. Wszys

t

ko to wspiera wzrast

a

j

ą

ca rola bi

u

rokracji i

fetyszyzacji

rzec

z

y, liczb, wska

ź

n

ików ilo

ś

ciowych

,

urzeczowienia

s

tosunków

;

mi

ę

d

z

yludzkich, adminis

t

rowanie lud

ź

mi tak, jakb

v

b

v

li prz

e

dmiotami

,

/'

ro

bie

n

ie

m

ludzi/

j

e

s

t

nie

t

o, c

z

y s

ą

t

r

a

k

t

owani miło i s

ą

dobrze od

ż

y

wia

ni (rzeczy

t

e

mog

ą

by

ć

m

o

t

rak

t

ow

a

ne), al

e

czy lud

z

ie s

ą

rzeczami, c

z

y is

t

otami

ż

wymi

.''

Rol

ą

m

ęż

ów stanu, naukowców, ar

t

ystów i nauczyci

e

li j

e

st nie tylko krytyczna

re

f

l

e

ks

j

a nad tym, czy zasady ustroju i

ż

ycia spo

ł

eczn

e

go poddane s

ą

prawom

urzeczowienia

czy

z

asadom

ż

ycia, ale i

ś

wiadczeni

e

w

ł

asn

ą

postaw

ą

oraz

t

wórc

z

o

ś

ci

ą

mi

ło

ś

ci

ż

ycia, wzbudzanie j

e

j i rozwijanie lak w samych sobie, jak i w innych. Ka

ż

dy ak

t

lekcewa

ż

enia i odrz

u

cania

ż

ycia, oboj

ę

tno

ś

ci dl

a

ż

yc

i

a

i marnowania

g

o je

s

t krokiem w ki

e

runk

u

umi

ł

owania

ś

mierci. Tego wy

b

oru musi c

owiek

dokonwa

ć

w ka

ż

dej minucie.

Kwestia zasadnicza do

t

yczy sposobu, w Jaki idea

biofilii,

id

e

a prawdziwej mi

ł

o

ś

ci do drugiej osoby, czy —jak nazwa

ł

aby j

ą

Maria

Ł

opatkowa — idea

homo

amans

mog

ł

aby we

j

ść

w

ż

ycie? O

t

ó

ż

Erich

Fromm

jako zwolennik radykalnego humanizmu nie optuj

e

za ewolucyjnym

,

ale za rewolucyjnym tokiem

przemian.

Przeciwny j

e

s

t

czekaniu na b

i

ur

o

kra

tów

lu

b

gotowe koncepcje uwa

ż

aj

ą

c, i

ż

osoby opowiadaj

ą

c

e

si

ę

za uniw

e

rsalnymi warto

ś

ciami

ż

ycia (mi

ł

o

ść

,

wra

ż

liwo

ść

, rozs

ą

dek, rado

ść

itd.)

powinny za

ne

gowa

ć

i z

w

alcza

ć

z

ł

o (nekro

fi

li

ę

) w ka

ż

dej

f

ormie i kszta

ł

cie. Wszyscy wie

rn

i af

i

liacji

ż

ycia powinni

wzmacnia

ć

w sobie wiar

ę

w si

e

bi

e

, j

e

dnoczy

ć

si

ę

w spon

t

anicznym i na

t

uralnym

ż

yciu grupowym, poszukiwa

ć

rozwi

ą

za

ń

problemów dotycz

ą

c) dla ich

istnienia i prz

e

kszta

ł

ca

ć

t

e

idee w ca

ł

kowit

ą

praktyk

ę

humanizmu.

Ta nowa pos

t

awa wo

b

ec

ż

ycia mo

ż

e by

ć

wyra

ż

ona bard

z

iej szc

z

egó

ł

owo w nast

ę

puj

ą

cych zasadach:

R

ozwój człowie

k

a wymaga jego

z

dolno

ś

ci do

wydob

y

cia si

ę

z w

ą

ski

e

go wi

ę

zienia w

ł

asn

e

go

'

ego

',

z

asnej zach

ł

anno

ś

ci, egoizmu, odsuni

ę

c

i

a si

ę

od drugiego cz

ł

owieka

,

i s

t

ą

d w

ł

a

s

nej samo

t

no

ś

ci. Ta

transcendencja jes

t

warunkiem o

t

warcia i zwi

ą

z

ania si

ę

ze

ś

wia

t

em

,

wra

ż

liwo

ś

ci, poczucia to

ż

samo

ś

ci i wspólnoty. Zdolno

ś

ci cz

ł

owi

e

ka do rado

ś

ci ze

ws

zy

s

t

ki

e

go

,

co

ż

y

je, do

e

manowania

z

dolno

ś

ciami na o

t

acza

j

ą

cy

g

o

ś

w

iat, do byc

i

a

z

ainteresowan

y

mi, s

ł

owe

m “by

ć

hardziej ni

ż

“mi

e

ć

” i

“w

y

korzyst

y

wa

ć

,

to ko

n

se

kw

e

nc

ja kroku w ki

e

r

u

nku

pokonywania zachłanno

ś

ci

i

egomanii.

Pseudowychowanie

s

t

aj

e

si

ę

bo

w

iem j

e

dn

ą

z aktywnych przyczyn niweczeni

a

dzieci

ę

c

e

j (ludzki

e

j) nadziei poprzez

'

znieczulani

e

s

e

rca

'

pozorem

,

k

ł

amstw

e

m,

destrukcyjno

ś

ci

ą

i przemoc

ą

. J

e

ż

e

li do tak rozumianych wychowawców naturaln

y

ch dojd

ą

w okr

e

sie

e

dukacji szk

o

lnej profes

j

onalni

pedagodzy, którzy s

ą

nekrof

i

lam

i

i na dodat

e

k

e

konomiczni

e

sfrustrowanymi obywa

te

lami, jako

ż

e z przyczyn spo

łe

cznych lub finansowych nie maj

ą

dos

t

ę

pu do dobrobytu wi

ę

kszo

ś

ci, to edu

k

acja tak

ż

e b

ę

d

z

ie stawa

ć

si

ę

akceleratorem pr

z

emocy i dest

r

ukcji.

J

e

st w

t

ym rozumieniu jaki

ś

paradoks,

ż

e — chc

ą

c by

ć

homo amans — trzeba chcie

ć

walczy

ć

konstruktywnie i w wi

ę

zi z innymi, sojusznikami

wspólnych warto

ś

ci. z

t

ymi, którym nie j

e

st wszystko jedno i którzy nie poddaj

ą

s

i

ę

rzeczom czy

odczłowieczaj

ą

cym

praktykom

ż

ycia spo

ł

ecznego.

Decyduj

ą

cym elementem w ka

ż

dej próbi

e

dokonania zmiany spo

ł

ecznej na rzecz w

i

ę

kszej podmiotowo

ś

ci, autonomicznej aktywno

ś

ci,

ś

wiadomo

ś

ci i

e

mancypacyjnej racjonalno

ś

ci jest nad

z

ieja

,

która spe

ł

nia istotn

ą

rol

ę

w walce p

e

dagogów z tak powszechnym i

wielopostaciowym

e

m. Mie

ć

nadziej

e

o

z

nacza s

t

an is

t

nienia. Jest

t

o wewn

ę

t

r

z

na

g

o

t

owo

ść

do in

t

ensy

w

nej, jes

zc

ze

niewyczerpanej

a

ktywno

ś

ci (active

n

e

s

s).

{...}

Nadzieja jest paradoksalna.

Nie jes

t

ani biernym c

z

ekaniem

,

ani nierealis

t

ycznym forsowaniem zdarze

ń

,

k

t

óre nie mog

ą

si

ę

wydarzy

ć

. Jest hak gotuj

ą

cy si

ę

do skoku

tygrys,

k

t

óry

poderwie

s

i

ę

j

edynie w

t

ed

y,

gdy

nade

j

dzie

a

ś

c

i

wy moment."

Wiele j

e

st te

ż

w jego rozprawach inspiracji do bada

ń

spo

ł

ecznych, promocji my

ś

lenia krytyczn

e

go czy warto

ś

ci anga

ż

owania si

ę

na rzecz przemian

czy reform.

Badacz

e

inst

y

tucji

e

dukacyjnych powin

n

i

ż

a

lem

si

ę

gn

ąć

do jedn

e

j z g

ł

ównych tez

E.

Fromma

o koni

e

czno

ś

ci int

eg

raln

e

go

a

nalizowania syst

e

mu

„cz

ł

owi

e

k" z syst

e

mem „przedsi

ę

biorstwo" lub „spo

łe

cz

e

ń

s

t

wo

".

Int

e

resuj

ą

c si

ę

bowi

e

m sytuacj

ą

nauczyci

e

la

,

ucznia czyj

e

go rodzica w szkol

e

nic mo

ż

na

pomija

ć

syst

e

mu spo

ł

eczn

e

go i organi

z

acyjn

e

go, k

t

ór

e

w sposób istotny wp

ły

waj

ą

na ich wzajemne r

e

lacj

e

Na pytani

e

o to, na czym pol

e

ga najp

ni

ej

sz

e

funkcjonowanie systemu „cz

ł

owiek" w s

z

kole

mo

ż

na odpowiedzie

ć

za E.

Frommem nast

ę

puj

ą

co: Cho

dz

i o pełen rozwój

wszystkich

j

e

go zdol

n

o

ś

ci, o minimalne

t

arcie ora

z

minimalne straty energii zarówno w samym cz

ł

owiek

u

,

mi

ę

dzy c

zło

wi

e

kiem a c

owi

e

kiem, jak i mi

ę

dzy cz

ł

owiekiem a jego

ś

rodowiskiem

.

Ka

ż

dy z sys

te

mów: cz

ł

owi

e

k, spo

ł

ec

z

e

ń

stwo i instytucja chc

e

r

e

alizowa

ć

swoj

e

w

ł

asn

e

c

e

l

e,

nie zawsz

e

bacz

ą

c na s

t

ra

t

y, jakie mo

ż

e

z t

e

go ty

t

u

ł

u ponosi

ć

ka

ż

dy z nich. Ni

e

wykl

u

czone,

ż

e ktos natrafi na cos kor

z

ys

t

n

eg

o

ekonomicznie, a szkodliwe

g

o w sens

i

e

l

ud

z

k

i

m, wo

be

c te

g

o równi

e

ż

spo

ł

ec

z

nym; i wówczas musimy by

ć

przygo

t

owan

i

do wy

bo

ru mied

z

y naszy

m

i

prawd

z

iwymi ce

l

ami:

albo

m

a

k

s

ymalny rozwó

j

cz

ł

ow

i

eka

,

al

b

o mak

s

ymalny wzros

t

produkcji i kons

u

mpc

ji

.

Oto w edukacji szkolnej mamy do czynienia z przecenianiem wagi intelektu, kosztem emocjonalnego i twórczego zaanga

ż

owania si

ę

uczniów w

proces uczenia si

ę

i rozwijania w własnych zainteresowa

ń

. Szkoła jest typowym przykładem biurokratycznej organizacji społecznej, redukuj

ą

cej tak

nauczycieli, jak i uczniów do elementu maszyny, rz

ą

dzonego jej rzyciem i wymaganiami. Uprzedmiotowieni sp

ę

dzaj

ą

w niej czas na wykonywaniu

czynno

ś

ci, którymi nic s

ą

zainteresowani, w

ś

ród ludzi, którzy ich nic interesuj

ą

, produkuj

ą

c lub konsumuj

ą

c wiedz

ę

, która niewiele ich obchodzi.

Klucz

e

m do dobrej edukac

j

i szkoln

ej

powinno by

ć

r

o

zpoznanie prz

e

z pedagogów

potrzeb uczniów,

s

ł

u

żą

cych ich rozwojowi i rado

ś

ci

ż

ycia, rozwijaniu

zdoln

o

ś

ci kry

t

yczn

e

go my

ś

l

e

nia oraz „do

ś

wiadcz

e

ń

humanistycznych

".

Trzeba,

b

y sami nauczyciele przes

t

ali by

ć

b

iurokra

t

ycznymi ap

t

ekarzami wiedzy,

k

t

órzy maskuj

ą

s

w

oj

ą

niech

ę

ć

do

ż

ycia i odkryli,

ż

e s

ą

— wed

ł

ug s

ł

ów To

ł

s

t

oja —

uczniami swoich s

t

uden

t

ów". Dopóki

s

t

u

de

nt

nic u

ś

wiadom

i

so

b

ie, i

ż

tajniki wiedzy, wo

b

ec k

t

órej

st

aje, s

ą

r

z

eczywi

ś

cie wa

ż

ne dla

jego własnego

ż

ycia i

ż

ycia ca

ł

ego spolecze

ń

stwa, dopót

y

nie

b

ę

dzie zain

t

ere

s

owany jej

zdo

b

ywaniem. Z t

e

go le

ż

powodu pozorne

b

ogac

t

wo

n

as

z

ych edukacy

j

nych

wysiłków

okazuje si

ę

jedynie p

us

t

ą

fasad

ą

,

za k

t

ór

ą

kryje

s

i

ę

o

b

oj

ę

t

no

ś

ć

wo

be

c najwy

b

itniejszych osi

ą

gni

ęć

ludzkiej kul

t

ury.

"

Nic

t

ylko prz

e

dsi

ę

biorstwa produkcyjn

e

, al

e

i szko

ł

y zos

t

a

ł

y —

z

daniem E.

Fromma

— zdominowan

e

prz

e

z zasad

ę

maksym

a

lnej wydajno

ś

ci. Prawu

s

t

a

łe

go i nieograniczon

e

go pr

z

y

ś

pi

e

sz

e

nia podl

e

ga proc

e

s kształc

e

nia. Wzrost ilo

ś

ciowy wi

e

dzy, po

żą

danych s

t

opni szkolnych a tym samym i promocji

uczniów wyznacza cel

e

edukacyjn

e

j rz

e

czywisto

ś

ci

,

staj

ą

c si

ę

miar

ą

„post

ę

pu". Jedynie nieliczni stawiaj

ą

py

t

anie o jako

ś

ć

c

z

y t

e

ż

kor

z

y

ś

ci

,

jakie ów wzros

t

niesie. Taki s

t

an r

z

eczy charakterys

t

yczny jes

t

dla spo

ł

ec

z

e

ń

stwa, k

t

óre nie skupia si

ę

ju

ż

na cz

ł

owieku, i w k

t

órym ilo

ś

ciowy punk

t

wid

z

enia s

umi

ł

ws

zy

s

t

kie inne. Nietrudno zauwa

ż

y

ć

,

ż

e dominacja zasady ,,i

m

wi

ę

cej, tym lepiej" prowadzi do zachwiania ca

ł

ego systemu

.'

1

System o

ś

wia

t

owy mo

ż

e sprawia

ć

w

r

a

ż

enie wydajnego, gdy interesuj

ą

nas jedynie dane statystyczne dotycz

ą

ce kosztów jego utrzymania i

ilo

ś

ciow

y

ch efektów kszta

ł

c

e

nia. Ogl

ą

dany w tak w

ą

ski

e

j perspek

t

ywie potwierdza,

ż

e

mamy w nim do czyni

e

nia z d

e

humanizacj

ą

w imi

ę

wydajno

ś

ci. Nic

bez powodu administracja o

ś

wia

t

owa narzuca naucz

y

ci

e

lom „w

ł

a

ś

ciwe" podej

ś

cie do zawodow

y

ch zada

ń

o

ra

z

s

t

andaryzacj

ę

us

ł

ug, zmi

e

rzaj

ą

ce w

rz

e

czywisto

ś

ci do zwi

ę

kszenia w

y

dajno

ś

ci jedyni

e

z zaw

ęż

on

e

j p

e

rspektywy bezpo

ś

rednich korzy

ś

ci w

ł

adz o

ś

wiatowych, kszta

ł

tuj

ą

c tym samym ca

ł

kowici

e

ul

e

g

ł

ych i pos

ł

us

z

nych pracowników. Tak

i

s

t

an rzec

z

y musi rodzi

ć

w

ś

ród pracowników poc

z

ucie

braku

kompe

t

encji

,

niepokoju

i frus

t

racji oraz prowad

z

i

ć

do

o

b

oj

ę

tno

ś

ci czy wr

ę

cz wrogo

ś

ci

.”

Dla systemu o

ś

wiatowego, buduj

ą

cego swoje funkcje i zadania na wymogach maksymalnej wydajno

ś

ci, osi

ą

gania maksymalnego rezultatu przy

minimalnym zu

ż

yciu zasobów i redukowaniu" efektywno

ś

ci pracy tak nauczycieli jak i uczniów do wska

ź

ników czysto ilo

ś

ciowych charakterystyczne jest

usuwanie elementów twórczych, gdy

ż

wprowadzaj

ą

one element ryzyka i niepewno

ś

ci oraz nie podd

ą

j

ą

si

ę

biurokratycznemu my

ś

leniu. Zarz

ą

dzaj

ą

cy

takim systemem staraj

ą

si

ę

do maksimum ogranicza

ć

indywidualizm, twórczo

ść

, alternatywne rozwi

ą

zania i jako

ś

ciowe mierniki kształcenia, gdy

ż

pragn

ą

biurokratycznie kontrolowa

ć

jako

ść

wewn

ą

trzszkolnego

ż

ycia, l

ę

kaj

ą

c si

ę

jego spontaniczno

ś

ci.

Nie bierze si

ę

pod uwag

ę

tego, i

ż

takie podej

ś

cie wytwarza nud

ę

i bierno

ś

ć

, pozbawia zdobywania wiedzy i umiej

ę

t

no

ś

ci emocjonalnego z nimi

zwi

ą

zku,

ca

ł

kowitym milcz

e

ni

e

m pomija ludzki str

e

s, ni

e

pokój, upokorz

e

nie czy utrat

ę

nadziei.

Fromm

ostrz

e

ga za

t

em, i

ż

co ogl

ą

dane w w

ą

skiej

perspektywie

z

daje

s

i

ę

wydajne. mo

ż

e oka

z

a

ć

si

ę

zupełnie

inne, je

ś

li c

z

as i zasi

ę

g omawianego o

bs

zaru zos

t

anie poszerzony

.

War

t

o zat

e

m w

ś

lad za

t

ym

zapy

l

a

ć

, czy chc

e

my uszkadza

ć

s

y

stem „cz

ł

owiek", by mi

e

ć

wydajny syst

e

m zarz

ą

dzania szkol

ą

i ekonomii kszta

ł

cenia, a tak

ż

e

czy chc

e

my fabrykowa

ć

chor

y

ch ludzi, by ci

e

szy

ć

si

ę

zdrow

ą

ekonomi

ą

.

Os

t

rz

e

ga

Fromm

prz

e

d proc

e

s

e

m rosn

ą

c

e

j wci

ą

ż

centralizacji, zaw

ł

aszczaj

ą

c

e

j najwa

ż

niejsze obszary

ż

ycia spo

łe

czn

e

go oraz wynikaj

ą

ce z tego

proc

e

su wyalienowani

e

biurokracji.

Dotyczy to tak

ż

e

systemu

e

dukacyjn

e

go, który w wi

ę

kszo

ś

ci pa

ń

stw kapitailstycznych cechuj

e

jednokierunkowo

ść

background image

zarz

ą

dzania, gdzie polecenia, sugesti

e

, planowanie prz

e

nikaj

ą

z ins

t

ancji nadrz

ę

d

n

ych w dó

ł

drabiny s

t

ruktur

o

ś

wiatowych. Niestety, nie ma tu miejsca na inicja

t

ywy jednost

e

k, gdy

ż

te pozbawia

ł

yby biurokratów racji swojego

w

ł

adania i istni

e

nia U

ś

wiadamia nam jednak prz

e

d jakimi

t

rudno

ś

ciami staj

e

je

dnostka

twórcza, odmi

e

nna,

zaanga

ż

owana w proces zmian

istniejacego status

quo,

t

rak

t

uj

ą

ca siebi

e

jako

aktwnego

ucz

e

stnika tego

p

rocesu,

o

dmawja

j

ą

c by

c

ia jego

n

i

ew

i

e

le znac

z

ą

cym ele

me

n

t

em.

Jak

ż

e tra

f

nie ujmuje

Erich

Fromm ów

parali

ż

inicjatyw, twórczo

ś

ci i oddolnej aktywno

ś

ci nauczycieli —

nowatorów

czy uczniów wybitni

e

uzdolnionych

w syst

e

mi

e

o

ś

wia

t

owym

,

ki

e

dy pisze: Ka

ż

dy. k

t

o mia

ł

ju

ż

DO

czynienia z biurokra

t

yc

z

n

ą

or

g

ani

z

acj

ą

,

zna t

e

n

p

roc

e

s odsy

ła

nia od j

e

dne

g

o biurokraty do

drugiego, ko

ń

cz

ą

cy si

ę

cz

ę

s

t

o powro

t

em przed drzw

i

przy k

rych si

ę

ju

ż

s

t

a

ł

o, ni

e

b

i

ę

d

ą

c wys

ł

uchanym. Pomijam specyficzny sposó

b,

w jak

i

s

ł

uchaj

ą

b

iurokr

a

ci — cz

a

s

am

i

ż

yc

z

liwy

,

czasami pe

ł

en zniecierpliwienia, niech

ę

ci zaws

z

e jednak

b

ę

d

ą

cy miesz

a

nin

ą

ich w

ł

asnej

b

ezsilno

ś

ci

,

p

oczucia wy

ż

s

z

o

ś

c

i

w

s

t

osunku do ,,pe

t

en

t

a" i bra

k

u od

p

owiedzialno

ś

ci. Nasza

b

iurokracj

a

daje

j

edn

o

s

t

ce poczucie,

ż

e nie is

t

nieje nic, co mog

ł

aby zainicjowa

ć

lu

b

zor

g

ani

z

owa

ć

bez

pomoc

y

biurokra

t

yc

z

nej machiny. W rezultacie parali

ż

uje inicja

t

y

w

ę

i stw

a

rza s

i

lne poczucie niemocy

.

W toku edukacji powstaj

ą

tzw.

„efekty s

ą

siedziw

ą

", a

wi

ę

c uboczne skutki, zaprzeczaj

ą

ce warto

ś

ci dominuj

ą

cej

f

unkcji

danej

instytucji. Fromm nie ma

w

ą

tpliwo

ś

ci,

ż

e instytucja promuj

ą

ca zdrowie psychiczn

e

to prz

e

d

e

wszystkim taka, która bierze p

o

d

uw

ag

ę

elem

e

nt ludzki, urz

e

czywistnia ludzki pot

e

ncja

ł

mi

ł

o

ś

ci,

t

wórczo

ś

ci, rozumu i braterstwa. Szko

ł

a zat

e

m humanistyczna powinna promowa

ć

pos

t

aw

ę

typu

„by

ć

praktykuj

ą

c

ą

mi

ł

o

ść

, a wi

ę

c orientacj

ę

biofiln

ą

.

Najwa

ż

niejszym czynnikiem

rozwoju mi

ł

o

ś

ci

ż

ycia u dziecka jest bowiem wspó

ł

ż

ycie z lud

ź

mi, którzy to

ż

ycie kochaj

ą

. Mi

ł

o

ść

jest bowiem

najwznio

ś

lejszym i najtrudniej

sz

ym do osi

ą

gni

ę

cia stanem rodzaju ludzki

e

go. Uczymy

si

ę

kocha

ć

i

t

roszczy

ć

o innych d

z

i

ę

ki styczno

ś

ci z nimi oraz uczymy

si

ę

pow

y

ci

ą

ga

ć

pop

ę

dy wrogo

ś

ci i egoi

z

mu przez mi

ł

o

ś

ć

do innych albo przyna

j

mniej z bojami pr

z

ed nimi.

Zadaniem wychowawcy j

e

st poszerzani

e

marginesu wolno

ś

ci oraz wspieranie warunków sprzyjaj

ą

cych

biofilii,

a wi

ę

c ori

e

n

t

acji skierowanej na

ż

ycie.

Pedagog nie mo

ż

e ki

e

rowa

ć

si

ę

w procesie wychowania intencj

ą

zaw

ł

adni

ę

cia procesem rozwoju swoich wychowanków, wy

w

ierania na nich okre

ś

lonego

wp

ł

ywu, dokonuj

ą

c za nich wyboru. Mo

ż

e

na

t

omiast uczyni

ć

dla nich tylko tyl

e

,

ż

e

uka

ż

e im mo

ż

liwo

ść

vvyb

oru w spos

ó

b prawdziwy i z mi

ł

o

ś

ci

ą

,

rozbudzaj

ą

c w

mch

w

ł

asn

ą

postaw

ą

e

n

e

rgi

ę

ku

ż

yciu. Wi

e

r

ze,

i

ż

ks

zt

a

ł

c

e

nie o

z

nac

z

a

za

poznanie m

ł

odego c

owieka

z

najleps

z

ym

d

zi

e

d

ziclwe

m

ludzki

e

j

rasy. Ale poniewa

ż

wi

ę

ks

z

o

ść

tego dziedzictwa

sformu

ł

owana jes

t

w s

ł

owach

,

ksz

t

a

ł

cenie s

t

aje si

ę

skuteczne tylko w

t

edy, gdy te słowa s

t

aj

ą

si

ę

rzeczyw

i

s

t

o

ś

ci

ą

w oso

b

ie nauczyciela oraz praktyce spo

ł

ec

z

nej i strukturze spo

ł

ec

z

e

ń

stwa. Tylko idea zmateriali

z

owana w ciele mo

ż

e mie

ć

wpływ

na

c

owieka; idea, k

t

óra po

z

os

t

aje w sfer

z

e s

ł

ów zmienia wy

ł

ą

cznie s

ł

owa

.''

Spór o warto

ść

i po

żą

dany kszta

ł

t szko

ł

y jako pew

ne

go typu organizac

j

i spo

ł

ecznej wynika z rozbie

ż

nych sposobów postrzegania natury ludzkiej

ucznia. J

e

dni dostrzegaj

ą

w nim

prospołeczne,

konstruk

t

ywne mo

ż

liwo

ś

ci, pok

ł

adaj

ą

ufno

ść

w pozytywn

e

efekty spontanicznej, nieskr

ę

powan

e

j

akty

w

no

ś

ci, b

ę

d

ą

c w

ś

lad za tym zwol

e

nnikami demokratycznych syst

e

mów wychowawczych, inni za

ś

obci

ąż

aj

ą

m

ł

ode pokol

e

ni

e

na

t

ur

ą

e

goistyczn

ą

;

l

e

niw

ą

,

konfliktogenn

ą

,

„wilcz

ą

", a tym samym

wymagaj

ą

c

ą

autokratycznych syst

e

mów wychowawczych, nak

ł

adaj

ą

cych w

ę

dzid

ła

na ni

e

sympa

t

yczne

dyspozycj

e

natury ludzkiej.

Afirmacja

prz

e

z

Fromma

rewolucyjnego optymi

z

mu ma szczególne znac

z

enie dla pracy pedagogów, któr

zy

nie chc

ą

ulega

ć

ż

nym formom

beznadz

i

ejno

ś

ci i bezsilno

ś

ci, ani n

i

e sil

ą

si

ę

na

,,

pseudoradykalne ry

z

ykanctwo

"

czy ,,strud

z

ony reform

i

zm

".

Pedagog humanistyczny nie czeka na

czyje

ś

(w

ł

adzy, prawa, ideologii) ,,zielone

ś

wiat

ł

o", ale kieruj

ą

c si

ę

g

ł

osem serca, realizmu, zmys

ł

em strategii i umi

ł

owaniem

ż

ycia wierzy w moc przemian w

sobie i w innych,

j

est odwa

ż

ny, nieustraszony i d

ąż

y do przewy

ż

szania jednostkowego i spo

ł

ecznego s

t

a

t

us quo.

Fromm wierzy w wolno

ść

, w prawo cz

ł

owieka do bycia sob

ą

,

samopotwierdzenia

i walki pr

z

e

c

iw wszystkim tym, którzy usi

ł

uj

ą

nie dopu

ś

ci

ć

,

ż

eby

ś

stal

si

ę

sob

ą

. Ale wolno

ść

to co

ś

wi

ę

cej ni

ż

ni

e

o

b

ecno

ść

pr

z

emocy i przymusu. To co

ś

wi

ę

cej ni

ż

'

wolno

ść

od

'.

To

'

wolno

ść

do

'

—wolno

ść

bycia niezale

ż

nym

,

swoboda lego,

ż

eby wi

ę

cej by

ć

, a n

i

e wi

ę

cej mie

ć

c

z

y u

ż

ywa

ć

rzeczy i ludzi

.

Dlatego tak wa

ż

na jest — szczególni

e

u pedagogów, wychowawców

—.

ich

oso

b

i

s

ta zd

olno

ść

d

o owiedz

e

nia

'

nie

',

do okazania ni

e

pos

ł

usz

e

ń

s

t

wa przykazaniom w

ł

adzy i opinii publ

i

czn

e

j w sytuacjach

,

kiedy mog

ą

by

ć

zniewoleni,

wykorzystani i ogranicz

e

ni. czy

te

ż

ki

e

dy zagro

ż

o

na j

e

s

t

godno

ść

osobista i cz

ł

owi

e

cz

e

ń

stwo ka

ż

d

e

j osoby, w

t

ym tak

ż

e ich wychowanków czy

wspó

ł

pracowników.
Kw

e

stia zatem lekcewa

ż

e

nia sobi

e

prz

e

z w

ł

adz

e

pa

ń

stwowe (o

ś

wiatow

e

) poczucia beznadzi

e

jno

ś

ci w

ś

ród tych, którzy powinni promieniowa

ć

ż

yciem,

nadziej

ą

i mi

ł

o

ś

ci

ą

na samych si

e

bie i na innych sprawia,

ż

e coraz bardziej nasila si

ę

nic tylko w spo

ł

ecze

ń

stwach

posocjalistycznych,

ale i w ca

ł

kowicie

zbiurokraty zowanych

spo

ł

ecz

e

ń

stwach prz

e

mys

ł

o

w

ych poczucie beznadziejno

ś

ci i be

z

si

l

no

ś

ci

sz

e

roko rozumianych wychowawców wob

e

c

s

t

ruk

t

ur o

ś

wia

t

owych. Wspó

ł

cze

ś

ni

e

mówi si

ę

o syndromi

e

wyp

a

l

en

ia zawodow

e

go jako o zjawisku nabyt

e

j b

e

zradno

ś

ci,

dyspozycyjno

ś

c

i, bierno

ś

ci,

e

mocjonaln

eg

o i psycho

f

izyczn

e

go w

yc

z

e

rpania, poczucia d

e

p

e

rsonalizacji i obni

ż

e

nia l

u

b

utraty sa

t

ys

f

akcji i zaanga

ż

owania zawodowego. Od p

e

dagogów za

te

m zal

e

ż

y, czy powa

ż

ni

e

potraktuj

ą

powy

ż

sze

ostrz

e

ż

e

nia E.

Fromma,

by zni

e

wol

e

ni nic wychowywali do

u

zal

e

ż

ni

e

nia

(zewn

ą

trz-sterowno

ś

ci)

i by zmi

e

niali swój

sposób post

ę

powania.

J

e

ś

li za

te

m edukac

j

a sprzyja rozwojowi po

te

ncja

ł

u ludzkiego czyli r

e

alizacji natur

y

ludzki

e

j, to mamy do czyni

e

nia z

pedagogik

ą

humanistyc

z

n

ą

,

i od

wr

otni

e

, je

ś

li w toku edukacji wychowawcy opowiadaj

ą

si

ę

za t

ł

umieniem pot

e

ncja

ł

u

rozwojwego, by okie

ł

zna

ć

z

ł

ą

natur

ę

ludzk

ą

,

bezwarunkowo podporz

ą

dkowa

ć

j

ą

celom wyznaczanym prz

e

z nich

samych lub przez nadzór pedagogiczny, to mamy do czyni

e

nia z

antyhumanistyczn

ą

pedagogik

ą

autorytarn

ą

. Pier

w

sza

z nich bazuj

e

na optymistyc

z

nej an

t

ropologii, pok

ł

adaj

ą

c

e

j wiar

ę

w cz

ł

owieka i jego mo

ż

liwo

ś

ci rozwijania

o wła

s

nyc

h

si

ł

ach w

ł

adz sw

e

go rozumu i zdolno

ś

ci do mi

ł

o

ś

ci, druga za

ś

jest no

ś

nikiem pesymis

t

yczn

e

j antropologii, w

ś

wi

e

tle której

jednostka powinna zrezygnowa

ć

z w

ł

asnej indywidualno

ś

ci, z w

ł

asn

e

go rozumu i kry

t

ycyzmu i gdzi

e

grzechem jest

niepos

ł

usze

ń

stwo wob

e

c autoryt

e

tów (w

ł

adzy p

e

dagogicznej).

Krytyka is

t

niej

ą

cych f

orm

ż

ycia spo

łe

cznego, w

ś

ród których E.

Fromm

wyró

ż

nia spo

ł

ecz

e

ń

stwa

nabywców

(modus

posiadania — typu „mi

e

ć

") i spo

ł

ecz

e

ń

stwa produktywn

e

(modus istnienia — typu „by

ć

"), prowadzi go do promocji

odmiennych od ak

t

ualni

e

obowi

ą

zuj

ą

cych form organizacji spo

łe

cz

e

ń

stw, a mianowicie do zdrowego spo

ł

ecze

ń

stwa.

Funkcj

ą

now

e

go spo

łe

cz

e

ń

stwa ma by

ć

przyczyni

e

nie si

ę

do powstania now

e

go, odrodzonego

duchowo

cz

ł

owi

e

ka

tzn.

zdoln

e

go do mi

ł

o

ś

ci,

t

wórczo

ś

ci i brat

e

rs

t

wa. Dlatego te

ż

tak si

l

nie prz

e

ciwstawia si

ę

Fromm wsz

e

lkim

f

ormom

au

t

orytaryzmu, jako przejawom uci

e

czki od wolno

ś

ci, proj

e

ktuj

ą

c alt

e

rnaty

wn

y

ś

wiat, którego organizacja powinna

sprzyja

ć

ilo

ś

ciow

e

j prz

e

wadze ludzi r

e

prezentuj

ą

cych „ori

e

ntacj

ę

produktywn

ą

" czy humanistyczn

ą

.

Zdaniem

Ericha

Fromma prze

ż

ywamy powa

ż

ny kryzys nie tyle kategorii

e

konomicznych, ile w

ł

a

ś

nie ludzkich.

Pa

t

rzymy na w

z

rost pr

z

emocy, znudzenia, l

ę

ku, i

z

olacji i nie wy

d

aj

e

si

ę

, by nasza rosn

ą

ca konsumpcj

a

mog

ł

a zaspokoi

ć

ludzkie pra

g

nieni

e

z

ajm

o

wania si

ę

czym

ś

wi

ę

cej ni

ż

w

lasn

ą

reprodukcj

ą

i

's

a

t

y

s

fakcj

ą

ma

t

eria

l

n

ą

.'

Sam opowiada si

ę

za

budowani

e

m spo

ł

ecze

ń

stwa przemys

ł

owego skup

i

onego wok

ół

rozwoju cz

ł

owieka, a

n

ie

maksymalnej

produkcji i

konsumpcji. Wymaga

t

o j

e

dnak radykaln

e

j zmiany m

e

n

t

alno

ś

ci wychowawców, struktur spo

ł

ecznych, nadrz

ę

dnych

celów, prioryt

e

tów o

ś

wia

t

owych i metod zarz

ą

dzania.

Pedagog, opowiadaj

ą

cy si

ę

za op

t

ymistyczn

ą

antropologi

ą

E. Fromma, dostrzega w dziecku potencja

ł

jego

indywidualnych sił

rozwojowych, dobro natury ludzki

e

j,

zdolno

ść

do mi

ł

o

ś

ci i zau

f

a mo

ż

liwo

ś

ciom konstruk

t

ywnej,

nieskr

ę

powanej aktywno

ś

ci

swoich

wychowanków ora

z

ich

z

dolno

ś

ci do samostanowi

e

nia i samor

e

alizacji. Taki

wycho

w

awca s

t

aj

e

si

ę

za

zwyczaj

z

wolennikiem demokratyc

z

nych ro

z

wi

ą

za

ń

ustroj

o

wych i systemó

w

wy

c

h

o

waw

c

zych.

Budo

wa

spo

ł

ecze

ń

stwa d

e

mokra

t

yczn

e

go powinna zatem zacz

ąć

si

ę

ju

ż

w szkole traktowanej nie tylko jako instytucja

edukacyjna, al

e

i spo

łe

czna, w k

t

órej

ż

yciu i sposobi

e

f

unkcjonowania bierz

e

ak

ty

wny udzia

ł

ka

ż

dy podmio

t

(nauczyci

e

l

e

, uczniowi

e

i ich rodzice).

Fromm jes

t

zwolenniki

e

m demokracji uc

z

est

n

icz

ą

cej (

parlicipatory

democracy).

w k

t

ór

e

j po

t

r

z

eby wspólno

t

y b

ę

d

ą

dla jednos

t

ki tak samo wa

ż

ne

,

jak j

e

j

własne

sprawy lu

b

— lepiej jeszcze — w k

t

órej do

b

ro wspólne u

z

nawane b

ę

dzie

background image

pr

z

ez ka

ż

d

e

go obywa

t

ela

z

a jego w

ł

asne.

Postuluje przy tym poszukiwanie rozwi

ą

za

ń

przekształcaj

ą

cych biern

ą

“demokracj

ę

kibiców” w

aktywn

ą

“demokracj

ę

współdecydowania". Aktywne wspólstanowienie w toku edukacji przez wszystkie zainteresowane ni

ą

strony wymaga jednak

maksymalnej decentralizacji systemu o

ś

wiatowego i otwartej polityki informacyjnej o jego funkcjonowaniu.

W

t

ak rozumianym zarz

ą

dzaniu

humanistycznym

przep

ł

yw informacji i aktywno

ś

ci musi by

ć

dwuki

e

runko

wy

Podmio

t

y decyzji podejmowanych na

górze odpowiadaj

ą

zgodnie

z w

ł

asn

ą

wol

ą

i

i

n

t

er

e

sam

i

. Ich odpowied

ź

nie tylko dociera do

ównych d

e

cydentów, ale ich

t

ak

ż

e zmusza do odpowiedzi.

„Podmioty" decy

z

ji maj

ą

prawo za

kw

estio

n

owa

ć

dec

yz

je decydentów.

W

ymaga

t

o wprowadzen

i

a zasady,

ż

e j

e

ś

li dos

t

a

t

ecz

n

ie du

ż

a licz

b

a „podmio

t

ów"

za

żą

da od biurokraty odpowied

z

i na jaki

ś

pro

b

lem

,

odpowied

ź

lak

ą

o

t

r

z

yma

.

Transponuj

ą

c pogl

ą

dy Fromma na nasz

ą

rzeczywisto

ść

o

ś

wiatow

ą

mo

ż

na stwierdzi

ć

,

ż

e organy kontroli społecznej, jak rady szkól, rady rodziców czy

samorz

ą

dy uczniowskie musz

ą

dysponowa

ć

adekwatnymi informacjami i mie

ć

ś

wiadomo

ść

tego, i

ż

ich decyzje b

ę

d

ą

respektowane przez nadzór

pedagogiczny. Nie daje si

ę

pogodzi

ć

zasady aktywnego współdecydowania z biurokratycznym stylem zarz

ą

dzania szkoł

ą

, dlatego pedagodzy otwarci na

humanizacj

ę

edukacji, autentyzm partycypowania wszystkich jej podmiotów w doskonaleniu procesu kształcenia, musz

ą

zaproponowa

ć

nowe,

niebiurokratyczne, antyautorytame zasady współ

ż

ycia i wzajemnych oddziaływa

ń

.

Szkola mo

ż

e by

ć

bowiem zarówno czynnikiem wzrostu, rozwoju jednostek, jak i inhibitorem zmian, destruktorem procesów osobolwórczych.

Edukacyjna funkcja nowego spolecze

ń

siwa i humanistycznie zreformowanych szkół powinna wywala

ć

u dzieci i młodzie

ż

y procesy asymilacji, rozumianej

jako trening w posługiwaniu si

ę

rzeczami oraz procesy socjalizacji, polegaj

ą

ce na stwarzaniu przez wychowawców stosownych warunków do kształtowania

si

ę

antyautorytarnych stosunków i wi

ę

zi społecznych. Fromm przewidywał, i

ż

efektem lak rozumianej edukacji społecznej i samorealizacji jednostek b

ę

dzie

struktura ich charakteru o nast

ę

puj

ą

cych cechach:

• go

t

owo

ść

do porzuc

e

nia wsz

e

lkich

form

ż

ycia zori

e

ntowanych na posiadani

e

, gromadz

e

ni

e

rz

e

czy

,

w

ł

adzy

n

a rz

e

cz sposobu

ż

ycia p

e

rsonaln

e

go,

wywodz

ą

c

e

go si

ę

z mi

ł

o

ś

ci, z ch

ę

ci dziel

e

nia si

ę

z innym

i

i z twórczo

ś

ci, a wi

ę

c orientacji typu „by

ć

".

• pewno

ść

i wiara w samego si

e

bi

e

, poczuci

e

w

ł

asn

e

j

t

o

ż

samo

ś

ci, na bazi

e

t

e

go czym si

ę

jest, dzi

ę

ki potrzebom

wi

ę

zi spo

ł

ecznych i odwo

ł

ywaniu si

ę

do w

ł

asnych zainteresowa

ń

, mi

ł

o

ś

ci i solidarno

ś

ci z otoczeniem,

• poczuci

e

radykaln

e

j niezal

e

ż

no

ś

ci i nico

ś

ci rozumiane jako wy

ł

ą

czni

e

autonomiczne nadawani

e

w

ł

asn

e

mu

ż

yciu

s

e

nsu ku pe

ł

n

e

mu zaanga

ż

owaniu i o

f

iarn

e

mu dawaniu

,

a przy tym c

z

erpani

e

rado

ś

ci zdzielenia si

ę

z innymi,

• zdolno

ść

do „bycia ca

ł

kiem ob

e

cnym" w ka

ż

dym miejscu i sytuacji,

• doznawani

e

mi

ł

o

ś

ci

,

szcz

ę

ś

cia i szacunku w

e

wsz

y

stkich prz

e

jawach

ż

ycia oraz

ś

wiadomo

ść

tego. i

ż

ś

wi

ę

t

e

jes

t

t

ylko

ż

ycie i tu, co prowadzi do j

e

go wzros

t

u,

• d

ąż

e

nie do mo

ż

l

i

w

i

e maksymal

n

e

g

o r

e

duk

o

wania chciwo

ś

ci, ni

e

nawi

ś

ci i iluzji, prz

e

zwyci

ęż

anie w

ł

asn

e

go

narcyzmu i zaakceptowani

e

tragiczn

e

go ogranicz

e

nia czasow

e

go ludzki

e

j

e

gzys

te

ncji,

ś

wiadomo

ść

d

e

strukcyjnych d

l

a

rozwoju osobo

w

ego nas

t

ę

ps

t

w z

ł

a.

• rozwijanie w

ł

asn

e

j sztuki kochania oraz kry

t

yczn

e

go i ni

e

sentym

e

ntalnego my

ś

lenia,

• poznani

e

siebie i

ś

wiadomo

ść

warto

ś

ci rozw

o

ju w

ł

asne

j

osobowo

ś

ci oraz rozwijania osobowo

ś

ci bli

ź

nich,

• pojmowani

e

wolno

ś

ci jako szansy bycia samym sob

ą

,

• rozwijanie w

ł

asnych mo

ż

liwo

ś

ci wyobra

ż

eniowych

.

Socjalizacja jednostek ludzkich — zdaniem Fromma — w społecze

ń

stwie zagro

ż

onym tak wielk

ą

ilo

ś

ci

ą

destruktorów

ż

ycia wymaga odrodzenia

humanizmu, w którym centralnym zagadnieniem stanic si

ę

najpełniejszy rozwój człowiecze

ń

stwa, a nie jedynie produkcja i praca. Mo

ż

e si

ę

to powie

ść

, je

ś

li

ka

ż

dy z nas doło

ż

y do realizacji tego celu sil

ę

swego dobra, a nie zła. Oby

ś

my tylko chcieli skorzysta

ć

z powy

ż

szych przesłanek. Fromm tego za nas nie

uczyni, ukazuje nam jednak mo

ż

liwo

ś

ci wyboru w sposób prawdziwy i z miło

ść

i

ą

. Nie zosta

ł

o nam

zhyl

wiele c

z

asu, d

l

at

eg

o

t

rz

eb

a zac

z

ąć

dzi

a

ć

natychmiast. Is

t

niej

e

j

e

dnak na

dz

i

e

j

a,

poniewa

ż

is

t

nieje rzeczywis

t

a mo

ż

liwo

ść

,

ż

e c

owiek, okre

ś

laj

ą

c si

ę

na nowo, s

t

worzy humanis

t

yczne

spo

łe

c

z

e

ń

s

t

wo t

e

chnologiczne

.

W literaturze przedmiotu mo

ż

na znale

źć

badania porównuj

ą

ce pedagogik

ę

krytyczn

ą

E. Fromina z antypedagogik

ą

, czy wr

ę

cz doszukuj

ą

ce si

ę

w niej

swojego zakorzenienia. Ich autorami s

ą

Beatrix i Burkhard Bierhoff, którzy uznali, i

ż

punktem wyj

ś

cia w obu dyksursach jest teza o pozostawieniu przez

ka

ż

de wychowanie w człowieku jakiego

ś

znacz

ą

cego

ś

ladu. Jawi si

ę

w zwi

ą

zku z tym podstawowy problem, który stał si

ę

dla wy

ż

ej wymienionych

wspólnym mianownikiem do owej komparatystyki, a mianowicie — jakie kryj

ą

si

ę

w nas mo

ż

liwo

ś

ci, które z racji bycia wychowywanymi zostały jeszcze

bardziej w nas stłumione lub przez to w ogóle si

ę

nie ujawniły? Czy tak antypedagogika, jak i pedagogika krytyczna E. Fromma daj

ą

odpowied

ź

na to

pytanie?

Mo

ż

na przyzna

ć

racj

ę

Bierhoffom,

ż

e antypedagogik

ą

w swojej krytyce wychowania pomin

ę

ła teori

ę

Ericha Fromma, cho

ć

obie formułuj

ą

zarzuty

przeciwko wychowaniu. O ile ta pierwsza rozpatruje wychowanie z perspektywy jego personalnej przemocy i destrukcji, o tyle ta druga wskazuje na równie
negatywne dla rozwoju jednostki wpływy struklunych procesów społecznych.

Wszystkich przedstawicieli antypedagogiki (A. Miller. E. von Braunmihl i H. von Schoenebeck) zalicza si

ę

we współczesnym dyskursie o wychowaniu

do pedagogów krytycznych, którzy tylko dlatego nazwali siebie antypedagogami, by wyeksponowa

ć

szczególn

ą

rol

ę

, jak

ą

niesie z sob

ą

ich postawa bycia

rzecznikami praw dziecka. Chodzi im o to, by dzi

ę

ki radykalnej krytyce tego procesu formacyjnego zainicjowa

ć

i wspiera

ć

praktyczne zmiany mi

ę

dzy

innymi poprzez poradnictwo i szerzenie o

ś

wiaty w o

ś

rodkach ochrony praw dziecka.

Niew

ą

tpliw

ą

zasług

ą

antypedagogów było zwrócenie uwagi opinii publicznej na społeczne tabu, jakim jest problem fizycznego i psychicznego

maltretowania dzieci. To oni wła

ś

ciwie przerwali wokół tego tematu tam

ę

milczenia. Efektem, dyskusji antypedagogów stało si

ę

d

ąż

enie do całkowitego

wyeliminowania z

ż

ycia społecznego wychowania, jako zjawiska obci

ąż

onego eo ipso przemoc

ą

i gwałtem. Dzisiaj jawne s

ą

ju

ż

liczby maltretowanych i

seksualnie wykorzystywanych dzieci.

Z powy

ż

szym spojrzeniem na negatywne skutki wychowania współgra Frommowska orientacja stylu

ż

ycia, okre

ś

lana przez niego jako postawa typu

MIE

Ć

. To, na co wskazuje Alice Miller — tzn. bicie i upokarzanie dzieci — daje si

ę

do

ść

łatwo kojarzy

ć

z tym, co Fromm ujmował w orientacji społecznej

typu MIE

Ć

. To wła

ś

nie społecze

ń

stwo rynkowe jest zdeterminowane t

ą

orientacj

ą

ż

yciow

ą

, podporz

ą

dkowuj

ą

c jej tak

ż

e istoty ludzkie. Dzieci traktowane s

ą

przez rodziców wła

ś

nie w tej perspektywie MIE

Ć

jako akt ich własno

ś

ci. St

ą

d w sytuacjach ekstremalnych s

ą

przez nich wykorzystywane tak, jak korzysta

si

ę

z przedmiotów, którymi dysponujemy.

Implikacj

ą

taki

e

go stanowiska A.

Miller,

prowadz

ą

c

e

go zresz

t

ą

do zmiany prawa

(np.

zakaz dyscyplinowania), mo

ż

e

by

ć

— zdani

e

m

Bierhoffów

wzmocnienie poczucia bezprawia u

opresorów.

O ile mo

ż

na przypisywa

ć

rodzicom kat

e

gori

e

winy, o

t

yle nie mo

ż

na t

e

go czyni

ć

w s

t

osunku do

spo

łe

cz

e

ń

stwa. Nic da si

ę

przecie

ż

ukry

ć

,

ż

e w spo

ł

ecze

ń

s

t

wie mamy do czynienia z kodem strukturalnej przemocy, odciskaj

ą

cym swoje pi

ę

tno na

charakt

e

rz

e

jednostki.

Przypisywaniem komu

ś

winy nie zmienia si

ę

ani j

e

go zachowa

ń

, ani charakteru;

wr

ę

cz odwro

t

ni

e

, jeszcze bardziej jest skrywan

e

j

e

go

opresyjne

zachowanie. Rodzice stosuj

ą

cy przemoc wobec

w

ł

asnych dzieci, nie czyni

ą

tego w złej intencji, ale z przemocy, której sami do

ś

wiadczali w swoim d

z

ieci

ń

stwie. J

e

ś

li by

zatem poradnie zaj

ę

ł

y si

ę

nie tylko

opresjonowanymi

dzie

ć

mi, ale i ich zniewalanymi rodzicami, to ci ostatni te

ż

po

t

rz

e

bowaliby zrozumienia i wsparcia, zamiast obci

ąż

ania ich win

ą

.

Tak

antypedagogika

A.

Miller jak

i krytyka wychowania w

e

d

ł

ug E.

Fromma

daj

ą

si

ę

okr

e

ś

li

ć

jako koncepcje

uwr

a

ż

liwiaj

ą

ce, o

ś

wiecaj

ą

ce, stymuluj

ą

ce do

samoanalizy

i do dzia

ł

a

ń

wychowawczych. Obie wskazuj

ą

now

ą

drog

ę

do

aut

e

ntycznego JA, prowadz

ą

c

ą

z pomoc

ą

t

e

rapii do samoakc

e

ptacji i

autoprzemiany.

Nie mo

ż

na stosunków prz

e

mocy

psychologizowa

ć

— twierdz

ą

Bierhoffowie

— gdy

ż

seksualne i

f

izyczn

e

mal

t

r

e

towanie dzi

e

ci mo

ż

na zlokalizowa

ć

nie

tylko w s

t

erze psychopatologii sprawcy, al

e

tak

ż

e w czynnikach materialnych warunków

ż

ycia oraz strukturaln

e

j

przemocy spo

ł

ecz

e

ń

stwa, w którym

ż

yjemy.

background image

Autorzy pow

y

ż

szego studium porównawczego ko

ń

cz

ą

niezwykl

e

istotnym pytaniem, jak

i

e powinni sobie postawi

ć

wszyscy wychowawcy, a mianowicie: —jak wychowawcy mogliby ponowni

e

odzyska

ć

utracone w dzieci

ń

stwie w

ł

asne

dyspozycje/cechy, by stawa

ć

si

ę

coraz bardzi

e

j

ż

yciowymi

(biofilnymi)

istotami, które w swoim w

y

chowawczym my

ś

leniu

i dzia

ł

aniu s

ą

po prostu ludzkie. To, czego im brak,

t

o odwagi do wychow

y

wania a zarazem umi

e

j

ę

tno

ś

ci poszanowania

dziecka jako partnera

w tym

procesie.

S

ą

dz

ę

,

ż

e tak pogl

ą

dy

Ericha

Fromma, jak i

antypedagogów,

cho

ć

wyra

ż

on

e

w innym zupe

ł

nie stylu i strukturze

argumentacji, s

ą

sobie bardzo bliskie. W gruncie rzec

z

y

t

o

antypedagogika

odr

z

uca wychowanie rozumiane jako

manipulacja dzieckiem, jako uprz

e

dmiotowienie jego potr

z

eb i mo

ż

liwo

ś

ci rozwojowych, by wzajemne stosunki mi

ę

dzy

nim a lud

ź

mi doros

ł

ymi - wychowawcami bazowa

ł

y na

frommowskiej

orientacji typu BY

Ć

, a nie MIE

Ć

.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Fromm Erich -Pedagogika radykalnego humanizmu, pedagogika
Fromm Erich Pedagogika radykalnego humanizmu
Erich Fromm Pedagogika radykalnego humanizmu
Erich Fromm - Pedagogika radykalnego humanizmu, Pedagogika
Erich Fromm Pedagogika radykalnego humanizmu
PEDAGOGIKA RADYKALNEGO HUMANIZMU E FROMM
Wychowanie w pedagogice radykalnego humanizmu
Pedagogika radykalnego humanizmu
WKP, Pedagogika radykalnego humanizmu, Pedagogika radykalnego humanizmu
Pedagogika radykalnego humanizmu Ericha Fromma
Pedagogika radykalnego humanizmu
pedgogika radykalnego humanizmu
Fromm Erich Ucieczka od wolności
Fromm Erich Miłość, płeć i matriarchat 2 wyd 1999 (2)
Fromm Erich Dogmat Chrystusa id 181065
Fromm Erich Dogmat Chrystusa

więcej podobnych podstron