Impreza rozdział V [NZ]

Rozdział V



Tańczyłam patrząc na Emmetta. Nie mogłam znieść spojrzeń Iriny w moją stronę.
Myślę, że ruszanie nogami w lewo i prawo przeszło mi w automat.
Nareszcie usłyszałam jak piosenka się kończy. Oby tylko Edward zatańczył teraz ze mną.
- Jasper wyczuł twój niepokój. Zaniepokojenie dość łatwo było odczytać z jego umysłu. Co Cię, gnębi moja miłości? – Prawie zawału dostałam, gdy usłyszałam ten niebiański głos. Cholera, znowu nie zauważyłam, kiedy się tak szybko przetransportował.
No i co ja mam mu powiedzieć? Że jestem zazdrosna o to, że tańczył z Iriną?
- Ach nic, chciałam Cię mieć już przy sobie – skłamałam. Edward popatrzał na mnie pytającym wzrokiem. No tak, kiepska ze mnie aktorka. Nigdy nie potrafiłam dobrze kłamać.
Z Edwardem tańczyło mi się zdecydowanie najlepiej.
Wtuliłam się w jego tors i zamknęłam oczy.
Tańczyliśmy w ciszy przez jakąś chwile.
- Odbijany! – Natychmiast się wyprostowałam i kogo zobaczyłam? Tanyię.
Kurczę, czy dzisiaj one wszystkie powariowały? Dziwne spojrzenia Iriny, teraz odbijany Tanyi. Totalnie nie wiem o co chodziło. Nawet jednej piosenki nie mogliśmy wspólnie przetańczyć? Popatrzałam na wampirzyce zdziwionym wzrokiem, ona tylko na mnie przelotnie zerknęła i przeniosła wzrok na Edwarda.
Spojrzałam na ukochanego, a on uśmiechnął się podając moją dłoń Jasperowi, który widocznie wcześniej tańczył z Tanyią.
- No, to odbijany – Jasper uśmiechnął się do mnie zachęcająco, a Edward pocałował w czoło, przekazując mnie bratu.
Zastanawiałam się, czy nie powinnam porozmawiać z Jasperem. Może on rozwiałby moje podejrzenia? Podejrzenia? Właściwie to, co ja podejrzewałam? Że te dwie wampirzyce mają jakiś spisek. Uśmiechnęłam się do mojego głupiego pomysłu.
- Bello, naprawdę nie potrafię nadążyć za zmianą Twoich nastrojów, nawet jak dla mnie, wampira z tylu letnim doświadczeniem, jest to ciężkie. Raz jesteś zaniepokojona, raz zazdrosna, przygnębiona, a zaraz po tym rozbawiona.
- Wiesz, sama nad tym nie nadążam – przyznałam. -To jest bardziej skomplikowane niż myślisz.
- Chcesz o tym porozmawiać? – Mogłam się tego pytania spodziewać.
No i co ja mam mu powiedzieć? Pewnie wyśmiałby mnie.
- Myślę, że nie. To głupie – odpowiedziałam.
Kątem oka widziałam jak moja miłość wiruje po parkiecie z Tanyą. Irina tańczyła teraz z doktorem Cullen,’em. Zapatrzyłam się na nią przez chwilkę i ona znowu na mnie spojrzała.
I ten uśmieszek przy tym. Szybko przeniosłam wzrok na Tanyie, która w tym samym momencie spojrzała na mnie. Nie trwało to długo, może dwie sekundy.
Znowu ogarnął mnie niepokój, a przy tym i dziwne uczucie, którego nie potrafię zidentyfikować.
- Jesteś pewna, że nie chcesz o tym porozmawiać? – Oj, znowu zapomniałam, że Jasper wyczuwa targające mną emocje.
- Tak, jestem pewna. Ale czy mógłbyś… - nie zdążyłam dokończyć, bo widocznie wiedział, o co zamierzam go poprosić i poczułam falę spokoju.
Zaczynałam powoli mieć dość tańca. Chciałam już zejść na chwilę z parkietu, kiedy Alice porwała mnie pod ramie i wyszłyśmy z salonu. Widocznie miała wizje, ze wychodzę i postanowiła mnie uprzedzić. Weszłyśmy do kuchni. Usiadłam na krześle, a Alice podała mi sok.
- Chyba nie za dobrze się bawisz. – Alice mówiąc to spojrzała na mnie z półuśmiechem na twarzy.
- Dobrze, dobrze, tylko… Chciałabym zatańczyć dłuższą chwilę z moim chłopakiem. – Miałam wielką nadzieje, że wampirzy słuch jest na tyle dobry, aby Edward to usłyszał.
- Tak zauważyłam, że jest dzisiaj wręcz rozrywany na parkiecie. Irina i Tania nie dają mu spokoju.
I wtedy do kuchni wszedł Edward.
- Przepraszam kochanie, nie pomyślałem, że możesz poczuć się z tym źle. Obiecuję, że nie pozwolę już nikomu z Tobą zatańczyć poza mną samym.
Pocałował mnie delikatnie w usta i razem z Alice podążyliśmy ku salonowi.
Edward porwał mnie do tańca i faktycznie dłuższą chwilę tańczyliśmy razem.
Nie zwróciłam nawet uwagi, kiedy wampirzyce z Denali zeszły z parkietu.
- Kochanie, myślę, ze starczy nam tańców na dzisiejszy wieczór. Proponuję, abyśmy się udali gdzieś sami, co ty na to? – Oniemiałam, a na mojej twarzy pojawiło się najpierw zdziwienie, a potem radość.
- Myślę, że to idealny pomysł. – Uśmiech nie chciał zejść z moich ust.
- To w takim razie pożegnajmy się grzecznie ze wszystkimi i wyruszamy.
- Wyruszamy? – Spytałam zdezorientowana.
- Tak, ale nie martw się, Bello, to niedaleko stąd, zajedziemy tam w jakieś 20 minut, nie więcej - powiedział, po czym pociągnął mnie ze sobą ku gościom.
Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i skierowaliśmy się ku drzwiom. Edward pomógł mi założyć płaszcz, którego nigdy wcześniej nie widziałam na oczy. Prawdopodobnie Alice maczała w tym palce.
Edward otworzył mi drzwi od samochodu Carlisle’a. Tak elegancki samochód pasował do naszych strojów.
Alice pomachała nam przez szybę i ruszyliśmy w drogę.
Muszę przyznać, że podobało mi się to przyjęcie. W dalszym ciągu zastanawiałam się, jaki prezent by tu dać Edwardowi?
- Powiesz mi, dokąd jedziemy? – Zaciekawiłam się.
- Kochanie, dzisiaj moje urodziny, a ja chciałbym je świętować tylko z tobą i to w odpowiedni sposób, więc proszę nie pytaj mnie, dokąd jedziemy.
I właśnie wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jaki prezent dam Edwardowi.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Impreza rozdział IV [NZ]
Powrót - rozdział‚ 1 [NZ], Powrót
powrót - rozdział‚ 2 [NZ], Powrót
Powrót - rozdział‚ 3 [NZ], Powrót
Zmrok rozdział 1 [NZ]
Powrót rozdział‚ 4 [NZ]
Zmrok rozdział 2 [NZ]
Jego głos rozdział 3 [NZ]
Jego głos rozdział 5 [NZ]
Jego głos rozdział 4 [NZ]
Jego głos rozdział 6 [NZ]
Jego głos rozdział 1 [NZ]
Jego głos rozdział 2 [NZ]
Poison of love (prolog rozdział I) [NZ]
Powrót rozdział‚ 8 [NZ]
Powrót rozdział‚ 5 [NZ]

więcej podobnych podstron