Jego głos rozdział 2 [NZ]


Kolejny rozdział ff Jego głos [NZ]

Rozdział II

Obudziło mnie jaskrawe słońce przeświecające przez zamknięte powieki. Byłam tak rozgrzana i czułam się tak komfortowo, że nie miałam ochoty otwierać oczu. Przewróciłam się na łóżku i naciągnęłam koc aż na rozrzucone w nieładzie włosy.
W wyniku tego niewielkiego ruchu który wykonałam, zdałam sobie sprawę, że nie czuję się do końca tak dobrze, jak mi się pierwotnie wydawało. Każda kość w moim ciele zdawała się pulsować bólem. Coś jeszcze było ze mną nie tak. Ale co? Czułam, że coś mi umknęło, o czymś nie pamiętam. Tak jakbym, sama nie wiem, była naga lub coś podobnego. Z głową ciągle schowaną pod kocem uchyliłam lekko powieki i dostrzegłam, że faktycznie byłam naga!
Złapałam krótki wdech, kryjąc się pod kocem. Ten drań mógł mi zrobić coś takiego! Teraz, w pełni obudzona usiadłam na łóżku, podciągając koc aż pod samą szyję i zaczęłam lustrować wzrokiem otoczenie. I to zobaczyłam przeraziło mi jeszcze bardziej.
Łóżko na którym leżałam nie było bynajmniej malutkim łóżeczkiem podobnym do tego na którym ja sypiałam. Było łóżkiem o iście królewskich rozmiarach, takim jakie miał Edward. I ta cieniutka poszewka, którą kurczowo otulałam swoje ciało, była z czystego jedwabiu. Właśnie w takiej pościeli lubował sie Edward. Byłam w pokoju Edwarda!
Kiedy zdałam sobie sprawę, że byłam w jego łóżku, kompletnie naga, poczułam jak gorący rumieniec wykwita na mojej twarzy. Zawstydzona potrząsnęłam głową, kiedy przez mózg jak lawina przemykały mi chore myśli.
Rozejrzałam się po pokoju z większą uwagą. Mogłam zobaczyć, że to jasne światło które obudziło mnie dzisiaj, w cudowny sposób tańczyło po każdym przedmiocie znajdującym się w pomieszczeniu. Wyglądało to wyjątkowo urzekająco. Było jak wizja z jakiegoś pięknego snu. Pokój miał bardzo wysoki sufit, który nadawał pomieszczeniu właściwe proporcje. Ściany były kremowo białe. W rogu znajdował się ogromny kominek, w którym paliły się kawałki drewna., a dźwięki które się przy tym z niego wydobywały, w cudowny sposób koiły moje uszy.
Pomimo, że było mi bardzo przyjemnie, w środku czułam sie bardzo niekomfortowo. Po pierwsze dlatego, że znajdowałam się w pokoju Edwarda, po drugie dlatego, że byłam naga i nie miałam pojęcia gdzie są moje ubrania.
- Piękne popołudnie Bello, mam nadzieję, że dobrze spałaś
Podskoczyłam czując jak ukłucie strachu przeszywa całe moje ciało. Moje serce zaczęło łomotać jak szalone. W moim brzuchu obudziły się motyle, kiedy bez zastanowienia uświadomiłam sobie do kogo należał ten głos. Edward, podszepnął mi mój umysł.
Kiedy spojrzałam w kierunku, z którego dochodził głos, zobaczyłam go siedzącego na krześle w rogu sypialni, nieopodal regału z książkami, który w jakiś sposób umknął mojej uwadze w czasie pierwszego rekonesansu. Na jego kolanach spoczywała mała książeczka w skórzanej oprawie, którą zamknął błyskawicznie i odłożył na stół znajdujący się obok niego.
Dlaczego on zawsze musiał wyglądać tak oszałamiająco? Nawet z lekkim bałaganem na głowie, ciągle przypominał zapierającego dech w piersiach anioła. Niech go szlag.
- Powiedziałem, że mamy piękne popołudnie Bello, czy dobrze spałaś?. Powiedziawszy to wstał i przeciął pokój zmierzając w moim kierunku, po czym usiadł obok mnie na łóżku.
- Taaak? To znaczy tak, oczywiście, spałam bardzo dobrze. Mówiąc to automatycznie okryłam się szczelniej pościelą. Niech go szlag. Jego i jego piękną twarz. Niech szlag trafi jego złote oczy, które sprawiały, że jąkałam się jak idiotka.
Edward dał upust swojemu rozbawieniu i zaczął lekko chichotać. - Cudownie. Chciałem obudzić Cię wcześniej, ale zwalczywszy nieznośny ból i pragnienie, postanowiłem jednak tego nie robić. Pomyślałem, że będziesz głodna, więc pozwoliłem sobie -
- Gdzie są moje ubrania? Przerwałam mu brutalnie, żądając odpowiedzi.
Starając się zignorować mój nieuprzejmy wybuch i rezygnując z możliwości rozszarpania mojej szyi, jego policzki uniosły się lekko kiedy na ustach pojawił się szelmowski uśmiech - Myślę, że na pewno nie masz ich na sobie
- Nie pytałam Cię gdzie ich nie ma, ale gdzie się znajdują! - Przestać wykręcać się od odpowiedzi.
- No dobrze Bello, po prostu je wyrzuciłem. - I muszę dodać, że bez nich wyglądasz dużo korzystniej.
Odwróciłam głowę czując, że zaczynam się znowu rumienić. To było tak strasznie irytujące, że cięgle tak na mnie działał. I to wcale nie było tak, że musiał się bardzo starać, przychodziło mu to zupełnie naturalnie. Kiedy spoglądałam przez okno, niczego nie pożądałam tak bardzo jak wolności. Poczułam łzy zbierające się w moim gardle i szybko zadbałam o to żeby w żadnej sposób nie znalazły ujścia na zewnątrz.
Edward jak zawsze był pierwszym, który przerwał ciszę. - Sądzę, że mogłabyś chcieć wziąć najpierw kąpiel Bello. - Po kąpieli otrzymasz ubrania, które przygotowałem dla Ciebie.
Kąpiel brzmiała całkiem dobrze, zwłaszcza że po niej miałam otrzymać czyste ubranie. Popatrzyłam na Edwarda jak dziecko, które właśnie się dowiedziało, że jeśli umyje zęby to otrzyma garść cukierków.
Edward podniósł sie i podał mi bawełniany szlafrok, zupełnie tak jakby czytał w moich myślach. Wzięłam go od niego i okryłam szczelnie moje ciało. Jego zapach był niesamowity, zapach Edwarda. Opuściłam nogi na podłogę i wstając lekko się zakołysałam, po czym upadłam na podłogę. Walcząc z bólem starałam się podnieść, ale moje nogi właśnie teraz postanowiły odmówić mi współpracy. Były ciągle obolałe po wczorajszym biegu.
Poczułam jak Edward oplata moje ciało swoimi silnymi ramionami i podnosi mnie do góry jakbym była niczym więcej jak szmacianą lalką. Oplotłam rękoma jego szyję i oparłam głowę o jego ramiona, kiedy niósł mnie do łazienki. Oczywiście, czy istniało coś lepszego od pociągania za sznurki? Od pociągania za tego, który trzymał sznurki? Absolutne upojenie.
Zaniósł mnie do łazienki, która oczywiście była równie okazała. Marmurowa podłoga, jasne, niebieskie ściany i niezwykłych rozmiarów wanna znajdująca się pośrodku. Zanim zdążyłam rozejrzeć się po dalszej części łazienki, poczułam jak jedyne okrycie jakie miałam na sobie zostało błyskawicznie ze mnie zdjęte. Moja reakcja była wolniejsza niż myślałam i kiedy chciałam chwycić za materiał szlafroka, on wydarł mi go i rzucił na przeciwległą ścianę.
- Hej! Co ty wyprawiasz? Zaczęłam na niego wrzeszczeć, bijąc go jednocześnie z całej siły w klatkę piersiową. Co oczywiście nie miało większego sensu. - Postaw mnie natychmiast na ziemi, w tej chwili, rozkazuję ci żebyś mnie zostawił w tej chwili!
- Ty żądasz? Mówiąc to uśmiechnął się delikatnie. Podniósł mnie wyżej przytulając do swojej twardej jak stal klatki piersiowej i przytykając swoje usta do mojego ucha wyszeptał:
- Nie wydaje mi sie żebyś była na pozycji pozwalającej wydawać jakiekolwiek rozkazy Bello. Zaczął podgryzać moje ucho i błądzić językiem po mojej szyi. Zaczęłam dygotać, z każdą chwilą coraz mocniej, modliłam się żeby znaleźć w sobie odwagę i poprosić go żeby przestał. Jego dłoń swobodnie wędrowała po moim ciele, dotykając go tak, jakby bał się pominąć choćby najmniejszy fragment mojej skóry. Drugą dłonią delikatnie mnie położył przytulając się jednocześnie tak mocno, że każdy mój najmniejszy ruch wywoływał w nim jęk pożądania.
Przesunął się na drugą stronę mojej szyi i wyszeptał: - Chyba, że uważasz, że jesteś.
- Proszę przestań. Z trudem wydusiłam z siebie szept. Posłuchał mnie po chwili i spojrzał na moją zmartwioną i uszczęśliwioną zarazem twarz. Jego oczy płonęły głodem i pożądaniem.
- Edwardzie, proszę, proszę nie rób tego - moje słowa zostały przerwane przez pospieszny pocałunek, który złożył na moich ustach.
Trzymając moje nagie ciało w ramionach podszedł do wanny i zanurzył mnie w gorącej wodzie pachnącej lawendą. Patrzył na mnie uśmiechając się ironicznie.
- Będę cię miał Bello, należysz do mnie i zawsze będziesz moja
Popatrzyłam tylko na niego i zanurzając się w wannie poczułam ulgę na myśl, że moje dziewictwo pozostało nienaruszone.
- Powiedz to Bello, powiedz, że należysz tylko do mnie i do nikogo innego
Skupiłam swój wzrok na ścianach wokół mnie. Byle tylko nie patrzeć na niego.
- Powiedz to Bello! Tym razem postanowił nie ustępować.
- Nie należę do nikogo. Powiedziałam to z lekkim wyzwaniem w głosie.
- Co takiego? Odezwał się tak jakby w jego wnętrzu nastąpił nieoczekiwany wybuch.
- Słyszałeś co powiedziałam
- Tak, słyszałem, ale miałem nadzieję, że cofniesz to jeżeli dam ci druga szansę. No nic, zobaczymy czy utrzymasz to nastawienie kiedy ta noc sie skończy. Mam dla ciebie niespodziankę.
Jego oczy błyszczały, a mi powietrze utknęło w gardle.
- Co takiego?
- Słyszałaś co powiedziałem. Powiedziawszy to odwrócił sie i przeszedł powoli przez drzwi.
- Pamiętaj, żeby dobrze o siebie zadbać Bello. - Na pewno chciałabyś wyglądać jak najkorzystniej dla swojej niespodzianki.
- A co to takiego? Zapytałam przerażona samą myślę, że miałabym się dowiedzieć co tak naprawdę planował.
- Bello, przecież wszyscy wiedza, że jeżeli Ci powiem, to nie będzie to już żadna niespodzianka, nieprawdaż? - Poza tym wieczór nie jest już tak daleko, jestem pewny, że powstrzymasz swoja ciekawość przez tak krótki okres.
Otworzyłam usta, żeby zadać kolejne pytanie, ale przerwał mi zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć
- Żadnych więcej pytań Bello, obiecuję, że dowiesz się naprawdę szybko.
Oczywiście to nie mogło mnie powstrzymać.
- Czy będzie mi się podobała? Popatrzył na mnie rozdrażniony tym, że zignorowałam jego ostrzeżenie i brnęłam w tę rozmowę dalej. Potem uśmiechnął się takim uśmiechem jakiego nigdy wcześniej u niego nie widziałam. Rozciągał się od ucha do ucha. Zobaczyłam jakiś błysk w jego oczach, coś co przypominało czyste podniecenie.
- To jest coś czego ja nie wiem, a ty sie wkrótce o tym przekonasz. Zaraz po tym wyszedł zanim zdążyłam zadać kolejne pytanie. Co za nic nie mówiąca odpowiedź. Co to może być? Przecież on nigdy nie zrobił mi żadnej niespodzianki. Nigdy! Sięgnęłam po gąbkę, która leżała na skraju wanny. Wylałam na nią trochę mydła pachnącego wiśniami i wanilią i zaczęłam się myć. Nie miałam innego wyjścia, musiałam poczekać do wieczora. To było oczywiste, że on nie ma zamiaru mi powiedzieć. Nie miał zamiaru powiedzieć mi prawdy, której ja bardzo bałam się odkryć, choć z drugiej strony czułam lekkie podniecenie. Czułam się osobliwie zainteresowana. Wyszłam z wanny i otuliłam się białym ręcznikiem, który Edward zostawił dla mnie. Na drzwiach od łazienki wisiała czarna, balowa suknia a niżej stały dobrane do niej buty. Do diaska miały naprawdę wysokie obcasy. Nie byłam zbyt dobra w chodzeniu w wysokich szpilkach.
No cóż przynajmniej suknia była do ziemi. O nie, moment, jak zwykle ucieszyłam się zbyt szybko. Ta sukienka miała ogromne wcięcie w kształcie litery V, które z całą pewnością nie zakrywało zbyt wiele z przodu. Najpierw założyłam czerwone koronkowe figi, a następnie biustonosz, który leżał na blacie, zastanawiając się jak bardzo Edward musi być perwersyjny. Następnie z ciężkim westchnieniem wcisnęłam sie w sukienkę. Była jak na mnie szyta. Biorąc pod uwagę, że nigdy nie byłam w stanie znaleźć odpowiedniego dla siebie rozmiaru, to umiejętność Edwarda radzenia sobie z rzeczami niemożliwymi była imponująca. Następnie wsunęłam stopy w czarne szpilki, które również pasowały idealnie.
Spojrzałam w lustro i nie mogłam zaprzeczyć, że rzeczywiście wyglądałam wyjątkowo ładnie w tym stroju. Jeżeli mogę być sędzia we własnej sprawie. Ostatnią rzeczą, którą dla mnie zostawił była szczotka. Rozczesałam pospiesznie włosy i pozwoliłam im swobodnie spływać po moich plecach. Zresztą i tak nie było tu nic czym mogłabym je spiąć. Odwróciłam się tyłem do lustra i powoli chwyciłam za klamkę. Dobrze, niech więc będzie. Powoli nacisnęłam klamkę, przygotowując się na to co miało mnie wkrótce spotkać.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jego głos rozdział 3 [NZ]
Jego głos rozdział 5 [NZ]
Jego głos rozdział 4 [NZ]
Jego głos rozdział 6 [NZ]
Jego głos rozdział 1 [NZ]
Jego głos rozdział 8 i 9 [NZ]
Jego głos rozdział 7 [NZ]
Jego głos rozdział 10 [NZ] 1
Jego głos rozdział I
Powrót - rozdział‚ 1 [NZ], Powrót
powrót - rozdział‚ 2 [NZ], Powrót
Powrót - rozdział‚ 3 [NZ], Powrót
Zmrok rozdział 1 [NZ]
Powrót rozdział‚ 4 [NZ]
Zmrok rozdział 2 [NZ]
Poison of love (prolog rozdział I) [NZ]
Powrót rozdział‚ 8 [NZ]
Powrót rozdział‚ 5 [NZ]
Powrót rozdział‚ 7 [NZ]

więcej podobnych podstron