Rzewuski, pamiątki soplicy2


Pamiątki Soplicy” Henryk Rzewuski

Błogosławiona Anna z Omiecińskich

Najlepiej we wszystkim się spuszczać na Opatrzność, jak dobrze to dziękuj, jak źle to się z tym pogódź i nie szemraj przeciw Bogu, bo i tak mu nic nie zrobisz. Módl się, płacz i błagaj, bo Bóg jest miłosierny i kochający.

Błogosławiona Anna z Omiecińskich miała dziwne objawienie, o czym czytał w rękopisie w Supraślu u ojców bazylianów. Nie został wydrukowany, bo były tam przepowiednie przeciw Moskwie, co by się nie spodobało carowej, więc książę biskup Massalski kazał utaić. Na Litwie głośne były misje ojca Atanazego Nowochackiego, który popów skłaniał do unii, na co się poskarżył ambasador moskiewski i Massalski mu zabronił. Nowochacki się z nim nie zgadzał, pogadał mu coś po łacinie o apostołach, aż się biskup zmieszał, bo nie mógł nic złego na niego powiedzieć, gdyż ojciec był znany ze swej prawości i pogardy dobrami świeckimi. Przez to nie lubiła go część duchowieństwa obrządku łacińskiego, ksiądz Witoga nawet wydał przeciw niemu książeczkę, w której ściemniał, że Nowochacki chce kacerstwo husytów wznowić. Ale ojca poparło duchowieństwo ruskie, szlachta i pospólstwo. Chodziły nawet słuchy, że czasem Bóg go wspiera cudami np. w Lidzie [teraz na Białorusi to jest z tego co wiem:)] w 1748 był głód i on stos kamieni zmienił w stos chleba znakiem krzyża świętego przy ponad tysiącu świadków.

Błogosławiona Anna słynęła nie mądrością, lecz miłością Chrystusa Pana, ale tą miłością do mądrości w końcu też doszła:) Diabeł jej nie skusił. Ale dręczyła ją jedna myśl - dlaczego jak nędzarz ukradnie itp. i umrze nie opamiętawszy się, to idzie do piekła, a przecież jakby się urodził bogaty to może wcale by nie kradł i nie byłby potępiony. Prosiła Boga o wyzwolenie od tej myśli, dręczyła się pokutami, wyschła na wiór, aż zwierzchnik klasztoru, gdzie mieszkała, zabronił jej postów i umartwień. Bóg się nad nią zlitował, wezwał do siebie, zobaczyła dusze znajomych, rodziny, nawet króla Augusta Wtórego (czyli chyba II Mocnego:P), którego widziała kiedyś w Warszawie (zmieszał ją, bo wychwalał jej piękność i chciał ją w twarz pocałować, co było wielką łaską dla niej, ale panna Anna z wrażenia nie wyrobiła i zemdlała:P) W tym niebie te wszystkie dusze wiedziały o swoich grzechach i Anna też to wszystko na nich widziała. Bóg już nie musiał ich sądzić, bo sami się sądzili, bali się, bo póki mieli ciało mogli się oszukiwać, ale teraz dusze zostały same i wszystko na wierzch wychodzi. Wg relacji Anny mało tych dusz tam było, mało na potępienie, najwięcej do czyśćca, chociaż dusze też się go boją, bo tam cierpienie. Ance też już się zaczął nastrój udzielać, ale Bóg powiedział duszom, że to jeszcze nie koniec, wrócą jeszcze do swoich ciał i jeśli stan obecny szkodzi ich zbawieniu, mogą wybrać sobie lepszy. A wszystkie dusze zaczęły prosić, żeby ich zostawił w tym stanie, w którym są, bo w innym się nie zbawią. Bóg odesłał dusze, wszyscy się obudzili jak ze snu, nie pamiętając, co się działo. Tylko Anka pamiętała, co widziała. Za pozwoleniem Boga Anka opowiedziała o tym spowiednikowi dla większego zbudowania Kościoła, a ten ksiądz spisał to, żeby nas przekonać, że najlepsza jest modlitwa dana przez Boga „Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi”.

Później zaczyna wychwalać i dziękować Bogu i NMP, coś o o sejmach, rozbiorach i ogółem, żeby nie wierzyć Moskalom i Polakom, co choć rok Moskalowi służyli, bo są tak samo sprzedajni, tylko, że Ruscy za ruble a nasi za dukaty, bo się wyżej cenią:)

Pan Bielecki [Archanioł Maryjan:)]

Dawniej było lepiej, bo to co teraz uchodzi za normę, wtedy gorszyło i ściągało karę boską, teraz się namnożyło paskudztwa, aż się zdaje, że Bóg mówi „Róbta, co chceta”, chociaż i tak już mało kto w Niego wierzy.

Był sobie niemłody konfederat, ale jeszcze czerstwy [nowa ksywa Czerstwy Marian:)], Bielecki, nie pamięta imienia [pewnie Marian:P]. Był dobrym szlachcicem, dostał tytuł sędziego grodzkiego. Był możny, miał 30 jeźdźców. Był światły, bo z generałem Demulier po francusku nawijał. Pobożny, łagodny, pokorny. Był dworzaninem u Augusta Wtórego i miał u niego wielkie względy. Król, choć cnotliwy, skutkiem luterańskiego wychowania przyniósł rozwiązłe życie np. wpadła mu w oko żona wojewody. Używał Bieleckiego, żeby mu utorował do niej drogę, a ten chociaż wiedział, że to wbrew Bogu, wiernie mu usługiwał. Łaził do wojewody, listy nosił, rozmawiał. Wojewoda zaczął podejrzewać żonę. Raz kazał sługom złapać Bieleckiego wychodzącego z pałacu i wytrzęsać go, aż wypadł list wojewodziny do króla. Wojewoda przeczytał i nie zważając na tytuły Bieleckiego kazał go zlać i umierającego z bólu wywalić na ulicę, za swoim pałacem. A żonę wywiózł do klasztoru, gdzie w skrusze zmarła po kilkunastu latach. Bieleckiego, jak już doszedł do siebie, na próżno pocieszał i obdarowywał król. Ale reszta nim pogardzała, gdyby nie miał żony, to by wstąpił do klasztoru, tak mu świat zbrzydł. Król dał mu królewszczyznę w Mścisławskiem, wyjednał mu od wojewody mścisławskiego Pocieja, że go tam zrobił sędzią grodzkim. Bielecki przeniósł się tam z majątkiem, z nadzieją, że nikt się nie dowie, jaki numer wykręcił w Warszawie. Szczęściło mu się, nawet tamtejsi ludzie (a zapadła Litwa niełatwo się oswaja z adwenami = przybyszami [advenio advenire adveni adventum:]) darzyli go uznaniem. Ale po wielu latach nawet tu doszły wieści, co zmajstrował, przestali zapraszać i do niego przychodzić, zaczęli robić różne docinki itp. Miałby problem liczne potomstwo wkręcić w dobre małżeństwa, bo nikt go nie lubił. Wreszcie zdecydował się złożyć sęstwo (tzn. przestał być tym sędzią grodzkim) i ślubował jak książę Radziwiłł Sierotka, że nawiedzi grób Pański, żeby Zbawiciel zdjął z niego sromotę. Kilka lat się gotował do podróży, zbierał kasę, ale nastała konfederacja barska. Tamtejszy dominikanin, wielki teolog, któremu Bielecki ufał, zmienił mu ślub, kazał mu kasę, co nazbierał na pielgrzymkę przeznaczyć na uzbrojenie ludzi w konfederacji i samemu do niej przystąpić. Bielecki przyprowadził 30 uzbrojonych ludzi na koniach do generalności w Mohilowie nad Dniestrem. Chociaż był sędziwy i nigdy wcześniej nie miał doświadczeń wojskowych, ślubował, że osobiście 3 razy stanie w boju. Tak zrobił, na co miał świadków. Np. pan Rudnicki, który się później spaskudził, ale wtedy był O.K., najpierw dostał w nogę, później dostał kulkę w staw od ręki, tak, że Bieleckiemu to by pewnie uschła, ale ten se jakoś prowizorycznie załatał, pojechał do Szwabów i mu załatali, że trochę władzy w ręce jeszcze miał:) Po długiej kuracji pamiętał, że mu jeszcze 1 bitwy brakuje do wypełnienia ślubu (to ciągle o tym Rudnickim, nie Bieleckim), aż w Częstochowie spełnił, co obiecał. Kaźmierz Puławski ich wyprawiał na wycieczkę, nosił się skromnie, nie lubił przepychu, był żartobliwy, gadał Rudnickiemu, żeby się przebrał, bo w takich błyszczących ciuchach, ociekających złotem, to go od razu będą cudze kule witać. Ten mu odpowiedział, że „człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi” itp. to Puławski odpuścił. Okazało się, że obaj mieli rację, bo dragan go trafił w gębę, jak go ostrzegał Puławski, ale jeśli Bóg by nie chciał, to by się tak nie stało. Bielecki w Częstochowie się długo wylizywał, opowiadał, i przyznał, że zgrzeszył, wrócił spokojny do domu. Trafił na sejmik, gdzie wybierano podkomorzego, kilka partii się nie mogło pogodzić, i jak się zjawił to niespodziewanie szlachta wybrała go podkomorzym. I tak z poniewierki stał się princeps nobilitatis i tak zmarł jako jaśnie wielmożny w wielkiej pobożności.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
H.Rzewuski, Henryk Rzewuski - Pamiątki Soplicy
Rzewuski - Pamiatki Soplicy, FILOLOGIA, Filologia polska, Hist. lit. pol
18. Rzewuski - Pamiątki Soplicy, Rzewuski Henryk
Rzewuski, Pamiątki Soplicy
Pamiątki Soplicy, Henryk Rzewuski doc
Pamiątki Soplicy streszczenie
Pamiątki Soplicy (2)
Pamiątki Soplicy
Pamiątki Soplicy, Lektury Okresy literackie
Pamiątki Soplicy
pamiątki soplicy
Pamiątki Soplicy
PAMIĄTKI SOPLICY

więcej podobnych podstron