Dlaczego przeszłość naprawdę nie istnieje i o arkanach pamię
Twoje ciało, żyjąc jedynie w tu i teraz, zawsze jest z Tobą i dla Ciebie. Twój umysł za to zwykle i z zasady - nie jesteś w tym odosobniony! - wędruje systematycznie wszędzie indziej. Dziś będzie o wędrówkach do przeszłości.
Czy przeszłość jest prawdziwa? Przede wszystkim, nie istnieje nigdzie indziej, niż poza naszym umysłem w formie zestawów historii - obrazów połączonych z dźwiękami, emocjami, zachowaniami, fizjologią, oddechem, moralnością bycia dobrym czy złym, co razem daje tzw. wspomnienie. Żyjemy tymi wspomnieniami, ba, często traktujemy je jako punkt wyjściowy do myślenia o przyszłości. I wydaje nam się, że to, co pamiętamy, jest prawdziwe... I właśnie w tym tkwi szkopuł. By zrozumieć, że nie jest.
W 1986r. prom kosmiczny Challenger rozbił się podczas startu; zostawiając samo wydarzenie na boku, psychologowie zaczęli zaraz po wypadku badać reakcje ludzi: uczucia, osądy, opinie, skąd się dowiedzieli o tragedii, itd. Zapisali wyniki, po czym po roku przeprowadzili to samo badanie z tą samą grupą; okazało się, że historie były kompletnie inne. Co więcej, skonfrontowani z dawną wersją zdarzeń, wybierali tę nowszą jako prawdziwą.
Nie tylko to, co działo się niedawno jest dla nas prawdziwsze i bardziej wiarygodne, ale dodatkowo także, nie ma czegoś takiego jak stabilny ślad pamięciowy. Wspomnienia zmieniają się bez przerwy bez naszego świadomego udziału. Ktoś się wywraca na ulicy, łamie nogę, zapamiętuje to jako coś złego, idzie do szpitala i z wzajemnością zakochuje się w lekarzu - nie tylko ze wspomnienia kasowany jest kinestetyczny ból, ale dodatkowo tzw. moralność się zmienia; wspomnienie wpada teraz w kategorię nie: złe, ale: dobre. Jeśli ten lekarz okaże się być do bani partnerem, wspomnienie znowu się zmieni i tak bez końca. Powód ku temu jest taki, że wbrew i chęciom i pozorom nie ma czegoś takiego jak niezmienna pamięć i „fakt z przeszłości”; zawsze, zawsze, zawsze oceniasz i filtrujesz świat biorąc pod uwagę aktualne schematy poznawcze; są inne niż wczoraj i inne niż jutro. Frazy „już nie myślę w ten sposób”, „to się zmieniło”, „nie, to wcale nie było tak” - to wszystko dobrze zakorzenione przykłady na zmienność wspomnień. Jeśli weżmiesz to pod uwagę, otwierają się przed Tobą kolejne drzwi:
- możesz zmieniać te wspomnienia do woli, bo tak naprawdę każde z nich jest jedynie budowaną przez Ciebie historią. Ta historia ma swoje klocki (np obrazy czy uczucia), które można zmieniać według własnego uznania. Znamy techniki NLP czy to przeramowywania czy zmiany historii osobistej, które namacalnie służą do przedefiniowania tego, co się wydarzyło i naprawdę wyjścia z czasem traumatycznych doświadczeń
- możesz dojrzeć do zrozumienia, że przeszłość to jedynie historia i nieistniejący wytwór Twego umysłu. Gdy tak się dzieje, przestajesz reagować z automatu na swoje wcześniejsze lekcje, ale raczej świadomie wykorzystujesz je jako źródło zasobów. Przestajesz zależeć od przeszłości w tym sensie, że nie budujesz przekonań, nie wyciągasz ograniczjących wniosków na przyszłość, które mogłyby zamknąć drzwi spontaniczności i po prostu rozumiesz, że przeszłość to jedynie hipnotyczny trans, w który czasem się wchodzi, ale który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością
Im dłużej porównuje się teraźniejszość z przeszłością, tym bardziej traci się z tą pierwszą kontakt: „Aaa, Stefan znowu zrobił to samo, to oznacza, że jest X”. Traci się spontaniczność, świeżość i możliwość rzeczywiście przemyślonego działania, ale nie w sensie uknutego planu, ale raczej świadomie wybranego zachowania. Jeśli zamyka się drzwi teraźniejszości ,zanim ta nawet nastąpiła, kolejną opinią („Ona tak zawsze”), nie żyje się tym, co się dzieje, ale tym, co się działo. To nie jest życie!!
Prawo nauczyło się, by na zeznaniach świadków nie zawsze polegać. Science News ( numer 163/16, 2003r.) przeprowadziło kiedyś świetne badanie, w którym zaprezentowano film ze sfingowanej kradzieży. Podzielono potem grupę na dwie mniejsze i poproszono jedną z nich o dokładne sprządzenie opisu twarzy złodzieja. Potem ustawiono podejrzanych (aktorów w praktyce) w jednej linii i oczekiwano rezultatów. Zaskakująco, w grupie robiącej opis twarzy jedynie 30% wybrało prawidłowo sprawcę; w grupie, która opisu nie robiła, ten odsetek wzrósł do ponad 60%. Znaczy to, że nasza ekspresja jest fantazją, która zastępuje to, co się naprawdę wydarzyło; rzecz się dzieje, po czym wracamy do niej pamięcia, ale tym razem za każdym razem nakładając na wspomnienie nowe halucynacje, zniekształcając je wkrótce do tego stopnia, że nie ma nic wspólnego z tym, co wydarzyło się w rzeczywistości. Słynna ryba życia, która w opowieściach wędkarza zawsze jest większa, czy zabawa w głuchy telefon to przykłady takich właśnie sytuacji.
Czy można instalować więc nieprawdziwe wspomnienia? Oczywiście! Biorąc nawet pod uwagę powyższe badania, nauka wychodzi naprzeciw z kilkoma przykładami. Jeden z nich, autorstwa Elizebeth Loftus, jako i kontrowersyjny i fascynujący dał psychologii do myślenia. Robiono wywiad z grupą badanych, pytając ich o różne wspomnienia z dzieciństwa. Jedno z pytań dotyczyło między innymi wydarzenia („zgubiłeś się i starsza miła pani oddała Cię rodzicom”), jakie nigdy nie miało miejsca. Przy pierwszym wywiadzie wszyscy byli zdziwieni, bo po prostu nie mieli śladu pamięciowego tego zdarzenia (nie było go!!!). Ale już przy drugim wywiadzie kilka osób zaczęło sobie „przypominać”, że coś takiego faktycznie się wydarzyło! Przy trzecim 40% pytanych podało dokładny opis starszej pani i całego zdarzenia. Za pierwszym razem nie mieli punktu referencyjnego, za drugim już tak, przy trzecim uruchomiona fantazja leciała już pełną parą. To zresztą potwierdza medycyna - wiemy po badaniach tomografowych, że te same partie kory mózgowej są aktywizowane przy czynnościach i wspominania, jak i... wyobrażania. Jedno i drugie po prostu nie różni się specjalnie od siebie, sprowadzając pamięć do wytworu naszej wyobraźni, a nie obiektywnego twardego dysku.
Skoro wiec
przeszlosc jest tak naprawde kwestia wymyslania i odpowiedniego kodowania, to po co pamietac...
Mielismy kwestie, w technologiach NLP, jak pamietac - wiec robimy zmiany SM i mamy inne obrazy, zyjac teraz inna.. halucyjnacja. Po prostu lepsza niz wczesniej. Wchodzimy w inna historie, tak samo nieprawdziwa, ale za to lepiej sie czujemy.
Moze czas wejsc na poziom, na ktorym historia to po prostu historia. Od kiedy zyje zdecydowanie bardziej w kategoriach tu i teraz, nabieram duzego dystansu do jakiegokolwiek wspomnienia, jakie mam.
Moge je dowolnie zmienic i mam swiadomosc tego, ze przeramowujac po prostu wkladam sobie halucyjnacje do glowy.
Mam swiadomosc, ze moje wspomnienia nie istnieja, po prostu je tworze tu i teraz. Co chwile moje wspomnienie sie zmienia, bo zmieniaja mi sie filtry jakie mam tu i teraz, a wiec zmieniaja sie tworzone przeze mnie historie. Innymi slowy, PRZESZLOSC ISTNIEJE TYLKO TERAZ.
Po co wiec pamietac.. Wkladac sobie filtry do glowy i zyc tym, co bylo, nie majac ani spontanicznosci terazniejszosci, ale podchodzac z gotowym, emocjonalnym podejsciem do wczesniej spotkanych osob. Tak jakby wchodzic do lozka z nastawieniem - wiem, co bedzie. A to nastawienie jest tylko mozliwe zanieczyszczajac teraz przeszloscia.
Nie jestem tym, kim bylem, nie jestem tym, kim wydaje mi sie ze jestem, nie jestem tym, kim kiedys moglem byc, bp tak to teraz pamietam..
Po co pamietac - oto jest nowe pytanie. Nie mowie o koniecznosci umiejetnosci chodzenia.. Mowie o historiach, kotwicach, reakcjach, przekonaniach. Piszcie.
to swietne slowa - nie pamietac to nie znaczy zapomniec.
Oddzielmy pare rzeczy.
Umiejetnosci - nie sa historiami, ale mechanicznymi reakcjami organizmu. Nie maja nic wspolnego z emocjami.
Historie - przekonania, habituacje, definicje, opinie, plany na przyszlosc i wspomnienia z przeszlosci, pojecia tozsamosci typu "ja", "ty" etc., role spoleczne typu "mama", "rolnik".
Nie potrzebujesz historii by uzywac umiejetnosci.
Szymon, wszystko bedzie aktualne!! Chodzi o to, ze % zycia dla ludzi jest prawdopodobnie bliski zadnemu. Jesli ktos ma np. przekonanie o byciu meteoropata, to gdy jest gorsza pogoda, wchodzi w hipnoze swego przekonania - w Polsce to moze trwac 8 miesiecy w roku. Przez te 8 miesiecy nie ma wiec prawdziwego zycia, tylko korzysta ze zgeneralizowanej kotwicy z przeszlosci. Traci zycie.
Idea jest taka, ze nabierajac dystansu - to z submodalnosci - i po prostu wiedzac, ze przeszlosc to jedynie zbior nieprawdziwych z zasady historii - to z technologii swiadomosci - jestes w stanie miec dostep do zycia bez calej mapy tego, co juz bylo. Na przyklad laska umawia sie na randke z gosciem, bo jak mu dawala numer, czula sie fajnie. Wchodzi na randke z planem, ze wszystko bedzie super. W trakcie kolacji jednak gosc okazuje sie byc do banki, ona czuje sie zawiedziona i robi komentarz w glowie o tym, jacy sa bruneci... Itd. To ciagle robienie sobie kuku i zycie tym, co bylo, a nie tym, co jest, to zabieranie sobie zycia. Ludzie chodza z tymi kotwicami i maja do zycie banki, potem czesc zdobywa wiedze o kotwicach i sie zmienia i lepiej bawi, a ja mowie - moze juz etap, by przestac instalowac sobie rzeczy, jakimi potem sie zyje, a po prostu zaczac zyc.
Jest w NLP taka fajna rzecz jak imprint - wkrecenie sobie wspomnienia. Ktos sadzi, ze nie mial przemowien publicznych, potem sobie robi wkrete i wchodzi na scene z wieksza pewnoscia siebie. Nie bedzie lepszym mowca umiejetnosciowo - instalacje sa jedynie kognitywne, czyli pracuja na umysle, a umiejetnosci sa somatyczne, czyli sie je ma w ciele. I potrzeba przejscia miedzy wiedza w glowie i wiedza w miesniu.
Jedna rzecz, to mu to wkrecic, by zyl sztuczna pewnoscia siebie. Druga rzecz, to nauczyc go, ze cos takiego jak pewnosc siebie nie istnieje i zdjac z niego kotwice, by na czysciocha, jak male dziecko, wchodzil na scene. W takich warunkach bedzie sie i szybciej uczyl i nie bedzie inwestowal swojej relacji z rzeczywistoscia w cos, co jest wymyslone, a raczej zaprzyjazni sie z nia i wejdzie na swiezaka.
Przejdz sie po miescie i jedynie badz swiadomy, ile kotwic masz. Przechodzisz obok miejsc jakie znasz i juz zyjesz nakladka z mapy, a nie swiatem. Dziecko ma wszystko nowe - i sadze, ze jest poziom, na ktorym mozna to osiagnac. Skomentowalem to w Zapiskach Szymona, ze habituacja zabiera terazniejszosc.
Cytat
Nawiązując do Mateusza - przeszłość (podobnie, jak przyszłość) jest tworzona i podtrzymywana tylko w chwili obecnej. Każdy, kto bawił się w zmiany historii osobistej, reimprinting czy projektowanie pomyślnej przyszłości wie, jak wiele zmieniają one w teraźniejszości.
Nie zmieniaja one fizycznie terazniejszosci, zmieniaja jedynie/az sposob jej filtrowania. To jedynie oznacza, ze ludzie korzystaja z filtra czasu, ktory nakladaja na swoje aktualne doswiadczenie. Maja przekonanie, ktore utrzymuja, a kazde przekonanie jest sztuczne, bo nie ma prawa istnienia. Nie moze byc prawdziwe - zadne z nich. Kazde wydarzenie, ktore wchodzi w jakakolwiek kategorie, jest policzalne i wystapilo iles konkretnych razy. Generalizowanie go do poziomu zawsze jest i bledem i brakiem prawdy. Moze i ulatwia zycie, ale powstaje pytanie, czy ma byc latwo... czy prawdziwie!!!! A jak zniknie latwo, to zniknie tez jego brat, czyli trudno.
Nie zyjac tym, co nam sie teraz wydaje kiedys sie wydarzylo, mamy szanse na prawdziwe zycie. I tym systemem, skoro przeszlosc istnieje jedynie teraz, jednoczesnie tez nie istnieje w ogole. Nie ma jej. Sadze, ze pozbycie sie mentalnej linii czasu - z poziomu historii i wspomnien - jest w stanie rozwiazac wszystkie problemy biorace sie z przeszlych doswiadczen i czyste wchodzenie w spontaniczna terazniejszosc, bez zadnej kontaminacji.
Cytat
Technika jest fajna i owszem jednak wielokrotnie stosowana buduje kolejny automatyzm w głowie. I tylko taka uwaga, że tego automatyzmu też będzie trzeba się kiedyś pozbyć.
Nieprawda! Zalozenie, ze technika stanie sie automatyzmem bazuje na przeszlosci i na wiedzy z niej plynacej. Swiadomie stosowana, kazdorazowo na swiezo, jest definiowana przez kontekst, w jakim sie z niej korzysta, a nie definiuje sie sama. Techniki mozna stosowac dziewiczo i wtedy beda nowe za kazdym razem. Na dobra sprawe wtedy dopiero ta technika staje sie dynamiczna, a nie: ma pasowac do wszystkiego.
Ten post jest o historiach z przeszlosci - wziales swoja przeszlosc, zrobiles historie na temat technik, straciles odpowiedzialnosc ("technika buduje mechanizm" zamiast "ja buduje mechanizm technika") i wysunales to w przyszlosc, konstruujac nastepna historie. A tak jakby w calym poscie chodzi o to, by tych historii nie uzywac do terazniejszosci!
Mozna stosowac techniki, by budowac sobie mechanizmy i mozna je stosowac, by sobie je odbudowywac. Jakiekolwiek cwiczenie, ktore robisz - np podane przez kwadiego obserwowanie ludzi - jest takze technika, ale ma zupelnie inny wydzwiek; intencja nie jest mechanizowanie sie, ale raczej uczenie swiata i cwiczenie miesnia swiadomosci.
Oswiecenie nie jest celem, bo ich nie mamy. Droga jest wystarczajaca.
Jak pierwszy raz siadlem w Zazen, myslalem po co ta technika? Plecy, wzrok, oczy, rece, etc. To byl zlozony proces! Dopiero potem sie okazalo, ze za pomoca tej techniki moglem sobie ulatwic to, czego szukalem.
To, czy technika ma sie stac mechanizmem, czy ma sluzyc budowaniu wiekszej swiadomosci - intencja definiuje, czym ta technika jest. Gdyby nie powstala sugestia na tym Forum - a wiec nie zostala podana technika, bo sugestia jest technika - nie mielibysmy tej wartosciowej zabawy. Technika moze otworzyc nam drzwi na praktyke i doswiadczanie rzeczy.
esli jestes w tu i teraz, nie zapamietujesz w, nazwijmy to, typowy sposob. To moze byc np pamiec wizualna, ale w zdecydowanie mniejszym stopniu emocjonalna. Pamietasz obrazy, ale nie laczysz ich z uczuciami. Do tego, do kazdego wspomnienia podchodzisz spontanicznie i za kazdym razem na nowo, tak jakbys to przezywal po raz kolejny tylko w tej chwili wlasnie. To juz nie jest nakladanie przeszlosci na teraz, ale raczej bycie w teraz, gdy sie korzysta ze wspomnien. A poniewaz w stanie swiadomosci zawsze masz dystans - teraz juz nie tylko submodalnosciowy - do jakichkolwiek historii, dlatego wiesz, ze bardziej je tworzysz, a nie przypominasz cokolwiek. Proces pamietania staje sie tworzeniem i wyobrazaniem sobie tego, co bylo - a jesli wiesz, ze sobie wyobrazasz, nie traktujesz wtedy tego jako obiektywnie zapamietanej prawdy i traci ona znaczenie. Wtedy, gdy ktos Cie pyta o zajscia z przeszlosci, to wybierasz naprawde wobec idei Buddy, ze Prawda jest to, czego mozna uzyc!
Wiekszosc traum
nigdy nie miala miejsca, zostala jedynie zainstalowana przez terapeutow lub jakikolwiek inny czynnik zewnetrzny. Bandler opowiadal historie, jak jedna terapeutka miala teorie, ze ludzie maja problemy bo byli w dziecinstwie molestowani. Wyciagala wiec od pacjenta album rodzinny, ogladala rodzine pacjenta i szukala scen, ktore potwierdzaly jej teorie - np ze siedzial u wujka na kolanach i ze wujek go molestowal wobec tego. Poniewaz zostala wypromowana przez media, masa ludzi nadziala sie na jej instalacje i stworzyla sobie wspomnienia, ktore nigdy nie mialy miejsca.
I tak w wiekszosci przypadkow ludzie koncza z problemami, ktorych nigdy nie bylo. Tworza historie, jakie nie mialy miejsca i zyja tymi historiami, nie zdajac sobie sprawy, ze te wspomnienia nabyli po drodze.
Cytat
Czy mogę samodzielnie i dobrowolnie nadać wartość emocjonalną swoim śladom pamięciowym?
I tak to robisz - jedynym momentem, w ktorym zachodzi myslenie, jest teraz. Jesli wiec teraz czujesz sie dobrze, fizycznie mozesz przypomniec sobie tylko to, co zostalo zapamietane w tym stanie; mozesz tez wczesniej przygotowac "zle" wspomnienie, wejsc w dobry stan i najzwyczajniej w swiecie je emocjonalnie przedefiniowac. Jesli teraz czulbys sie do dupy, to mialbys do dupy wspomnienia, to takie proste.
Najbardziej pokutujacym bledem jest myslenie, ze przeszlosc sie obiektywnie wydarzala w taki sposob, w jaki ja zakodowalismy. Nie. My ja tworzymy w trakcie procesu nazywanego przypominaniem. Pozwolenie, by nasze rzekomo prawdziwe przeszlosci decydowaly o przyszlosciach jest oddaniem umyslowi prowadzenia czlowieka i strata zycia.