AQUAPARK czyli lekcja indywidualna
Łukasz
OSOBY:
Ratownik I - Krzysiek
Ratownik II - Darek
Młody, niepełnosprawny mężczyzna - Arek
Instruktor pływania - Janek
Miejski aquapark. Letnie przedpołudnie. Z tyłu sceny, przez szerokie okna, wchodzi mnóstwo słońca. Po lewej stronie, pod oknem, czarny, plastikowy kosz na śmieci. W pobliżu lewej kulisy - sporych rozmiarów okrągła wanna; to jacuzzi. Po lewej stronie, nad niecką basenu, widać metalowy podnośnik hydrauliczny z niebieskim, plastikowym krzesełkiem do przenoszenia osób niepełnosprawnych do basenu. Jednak podnośnik to tylko atrapa - jest zepsuty. Na środku - trzy brązowe, plastikowe leżaki dla osób odpoczywających lub niepływających. Tymczasowo leżą na nich pomoce pływackie: ”rękawki” i kamizelki wypornościowe, różnorakie deski i gąbkowe „makarony” w wielu kolorach. Po prawej stronie dwa czarne, składane krzesełka. Na jednym z nich -znudzony ratownik. Jest wysoki, muskularny i delikatnie opalony, z jasnym, mało widocznym zarostem na twarzy oraz owłosieniem na torsie i brzuchu. Ma na sobie pomarańczowe szorty z granatowym emblematem WOPR oraz czarne klapki. Przegląda jakieś czasopismo. Faliste blond włosy opadają na ramiona. Na jego szyi wisi biały gwizdek na szarym sznurku. Prawą kulisą wychodzi drugi - niższy i szczuplejszy. Ma krótkie, czarne włosy i zamknięte oczy, ciemną karnację i mocne owłosienie na torsie i pod pachami. Ubrany jest tak samo. Oparłszy ręce za głową - ćwiczy. Zbliżając łokcie do siebie, ściąga łopatki. Na jego szyi również wisi gwizdek. W tle słychać spokojną, relaksującą muzykę.
(Zza kulis słychać młody, męski głos) :
Spójrz, Arek, tam jest wejście! Jedziemy?
(Drugi młody, męski głos) :
No, jasne, Janek!
Ratownik I (odkładając gazetę i wstając z krzesełka) :
Chyba robota się szykuje.
Ratownik II (przerywając ćwiczenia i otwierając oczy)
Nooo.
Zza kulis z lewej strony wychodzą dwie osoby. Młody mężczyzna samodzielnie pcha swój „aktywny” wózek inwalidzki z niskim oparciem pod plecy. Na oparciu wózka - biała, foliowa reklamówka, wypełniona różnymi rzeczami. Nawet gdy młody mężczyzna siedzi na wózku, widać, że jest wysoki. Ubrany jest w granatowe spodenki kąpielowe do połowy uda, szary, gumowy czepek i okularki pływackie. Na ramionach, klatce piersiowej i brzuchu widać ładnie rozwiniętą muskulaturę - chyba dużo ćwiczy. Nogi - po urazie rdzenia kręgowego w wyniku wypadku - są chude (nastąpił zanik mięśni). Ramiona, klatka piersiowa i brzuch - delikatnie opalone, nogi - blade. Po jego lewej stronie idzie drugi młody, szczupły mężczyzna, średniego wzrostu. Na torsie i brzuchu widać obfite owłosienie koloru ciemnoblond. Ubrany jest w granatowe slipy kąpielowe, żółty gumowy czepek (spod którego wystają krótkie ciemnoblond włosy) i czarne klapki.
Janek (podchodzi do Ratownika I, podaje mu rękę) :
Cześć. Jestem Janek. Przyjechałem z Arkiem, niepełnosprawnym chłopakiem, zainteresowanym pływaniem, na pierwszą lekcję. Czy możemy skorzystać?
Ratownik I (z łagodnym uśmiechem, podając rękę Jankowi) :
Witam. Krzysiek jestem. Jasne, że tak.
Janek odwzajemnia uścisk.
Krzysiek (do Arka, podając mu rękę) :
Krzysiek.
Arek (również podając rękę) :
Hej! Arek jestem.
Krzysiek (z uznaniem) :
Mocny facet z ciebie! Silną masz łapę! Zresztą - i sylwetka niczego sobie!
Arek (z dumą) :
Brałem udział w kilku zawodach kulturystycznych, w kategorii wózkersów. Nawet zwyciężałem!
Krzysiek (ze zdumieniem) :
Zawody kulturystyczne dla wózkersów? Jest coś takiego?
Arek:
Inaczej… Są normalne zawody, a do nich dołącza się kategorię dla niepełnosprawnych. Najczęściej jest trzech, czterech kolesi, więc zająć dobre miejsce nie jest trudno.
Krzysiek :
Od kiedy ćwiczysz kulturystykę?
Arek :
Na siłkę chodziłem jeszcze przed wypadkiem, ale dopiero potem zabrałem się do tego na poważnie.
Krzysiek :
Miałeś wypadek?
Arek (niechętnie) :
Tak. Rozbiłem się po pijaku furą. Zabiłem swoją laskę, a sam zostałem kaleką na całe życie.
Krzysiek (próbuje dodać Arkowi otuchy) :
Nie mów tak. Może kiedyś wstaniesz z wózka…
Arek :
Lekarze mówią, że nie ma takiej opcji. Pewnie mają rację. Już się do tego przyzwyczaiłem. Choć na początku było cholernie trudno…
Do zebranych podchodzi drugi ratownik, Darek.
Darek (podając rękę Arkowi) :
Darek jestem.
Arek (mocno potrząsając ręką Darka) :
Arek. Miło mi.
Janek (podając rękę Darkowi) :
Janek.
Darek :
Cześć. Darek.
Krzysiek :
Możesz powiedzieć nam coś o swojej dziewczynie?
Arek (coraz bardziej smutniejąc) :
Miała na imię Kinga. Była piękna. Wysoka, szczupła szatynka o długich włosach i piwnych oczach. Chcieliśmy wziąć ślub, mieć dzieci… Trochę alkoholu, brawura… I wszystko skończone! Wjechałem pod ciężarówkę…
Krzysiek głaszcze Arka po twarzy, chcąc go uspokoić. Pod palcami czuje, że z oczu niepełnosprawnego mężczyzny płyną łzy.
Krzysiek (łagodnie) :
Arku, przepraszam. Nie chciałem cię urazić. Nie płacz, proszę.
Arek (powoli się uspokajając) :
Wiem, że nie chciałeś. Czuję to. Masz taki czuły dotyk. Dziękuję.
Krzysiek :
Nie masz za co dziękować. Ja też potrzebuję dotyku.
Arek :
Dlaczego?
Krzysiek :
Mnie też zmarła bliska sercu osoba. To było na studiach, ciężko chorowała. Krótko, ale ciężko…
Arek :
Tak, wyczułem to. Wiesz, czego się nauczyłem po wypadku?
Krzysiek (z wyraźnym zainteresowaniem) :
Czego?
Arek :
Że najważniejsze jest to, co widać sercem, a nie oczami.
Janek i Darek biją brawo, Krzysiek lekko się uśmiecha.
Krzysiek :
Dzięki za te słowa. To też będą moje słowa.
Arek (uśmiechając się) :
To ja ci dziękuję!
Krzysiek (zmieniając temat) :
Możesz pokazać nam kilka kulturystycznych póz?
Arek (z wyraźnym zadowoleniem) :
Jasne!
Arek spełnia prośbę Krzyśka. Krzysiek, Darek i Janek gromko biją brawo.
Arek (prześmiewczo naśladując gwiazdy estrady) :
Dziękuję! Dziękuję! Jesteście wspaniali! Kocham was!
Krzysiek :
A teraz chcesz spróbować pływania?
Arek :
Nooo…
Krzysiek :
Świetny pomysł! A my wszyscy jesteśmy tu po to, żeby ci w tym pomóc.
(do Janka) :
A od jakiego stylu chcielibyście zacząć naukę?
Janek :
Zastanawiamy się nad stylem grzbietowym.
Krzysiek:
Czy mógłbym w czymś wam pomóc?
Janek :
Trzeba by było pomóc Arkowi w wejściu do wody.
Krzysiek :
Styl grzbietowy? To może najpierw ćwiczenia w pozycji siedzącej na brzegu basenu?
Janek :
To dobry pomysł! Skorzystam z propozycji.
Krzysiek :
To okej. Zaraz poproszę kolegę. Przeniesiemy Arka na brzeg basenu, a potem - do wody. Podnośnik to tylko atrapa - zepsuło się gówno.
do Darka) :
Ja łapię Arka pod ramiona, a ty - pod kolana. I „na trzy” przesadzamy na brzeg basenu. Raz… Dwa… Trzy… Już!
Ratownicy sprawnie przemieszczają niepełnosprawnego mężczyznę na brzeg basenu.
Krzysiek (do Janka) :
Czy też mógłbyś wejść do wody? Będziesz ubezpieczał swojego podopiecznego. Dobrze?
Janek :
Dobrze.
Po chwili Janek stoi już w basenie, twarzą do Arka.
Janek (do Arka) :
Czy możesz spróbować poruszać nogami?
Arek :
Tak. Po wypadku na szczęście mam tylko niedowład, a nie bezwład. Ale chodzić nie mogę… Przynajmniej na lądzie… Jak mam nimi ruszać?
Janek :
W górę i w dół.
Arek próbuje wykonać ten ruch. Po chwili mu się udaje.
Janek (entuzjastycznie) :
Udało się! Świetnie! Ćwiczenia pływania stylem grzbietowym zaczniemy od ruchów nóg. Dobrze?
Arek (niepewnym głosem) :
Dobrze. Co mam zrobić?
Janek :
To, co robiłeś przed chwilą, tylko mocniej i ruchem ciągłym. Czy to jest możliwe?
Arek :
Postaram się.
Arek ćwiczy najpierw powoli i słabym ruchem, ale stopniowo robi to coraz płynniej i mocniej.
Janek (entuzjastycznie) :
Świetnie ci idzie! Wspaniale! Gratuluję!
Arek, z coraz większą przyjemnością, jeszcze przez chwilę kontynuuje ćwiczenie.
Janek :
I co? Chciałbyś teraz cały wejść do wody?
Arek (wystraszony, jąkając się) :
Bo… Bo… Boję się…
Janek (uspokajająco) :
Nie bój się. Wszystko będzie w porządku.
Arek (nadal zaniepokojony) :
Ale na pewno nie zostawisz mnie samego w wodzie?
Janek :
O to możesz być spokojny.
Arek (jakby spokojniej) :
No to okej.
Krzysiek (do Darka, który cały czas stoi w pobliżu) :
Dobra, zrobimy tak. Ty też wejdziesz do wody, a ja wam Arka ostrożnie podam. Okej?
Darek (zdejmuje pomarańczowe szorty i zostaje w czarnych, kąpielowych slipach. Wskakuje do wody) :
Gotowy.
Arek (gdy jest już w wodzie, asekurowany przez Janka i Darka) :
Nadal się boję.
Janek (uspokajającym tonem) :
Nie bój się. Jesteśmy obok. Asekurujemy cię. Spokojnie połóż się na plecach. Będziemy cię podtrzymywać.
Arek po dłuższym wahaniu, z wyraźną obawą, próbuje to zrobić. Nie udaje mu się. Dostaje bardzo silnego drżenia wszystkich mięśni. Darek i Janek nie są w stanie go utrzymać.
Darek (wyraźnie zdenerwowany) :
Krzysiek, pomóż nam! Szybko!
Krzysiek, nie zdejmując nawet pomarańczowych szortów, momentalnie wskakuje do wody i ostrożnie chwyta Arka za nogi.
Darek (próbuje być spokojny) :
Rozluźnij się. Wszystko będzie w porządku. Jesteś bezpieczny.
Arek - bardzo powoli - się rozluźnia.
Janek (powtarza łagodnie) :
Spokojnie się połóż. Będziemy cię podtrzymywać.
Arkowi wreszcie się to udaje.
Darek (entuzjastycznie) :
Wspaniale! Udało się!
Krzysiek (do Darka) :
To co? Teraz już sobie beze mnie poradzicie?
Darek :
Tak, nie martw się.
Janek :
A może chcesz z nami zostać? Zrelaksujesz się… Przecież nikogo poza nami nie ma. Można powiedzieć, że to lekcja indywidualna.
Krzysiek :
Fajny pomysł… Ale mi nie wolno. Mogę za to stracić pracę. I tak jest przy tobie dwóch opiekunów. Wystarczającą asekurację masz zapewnioną… Za to, jeśli chcesz, mogę przynieść jakieś „pomoce naukowe”. Deski, „makarony”?
Arek :
Szkoda, że nie możesz z nami zostać. Pewnie, że tak! Przynieś, co chcesz.
Krzysiek :
Dobra.
Wychodzi z basenu. Podchodzi do leżaków i sięga po dwie deski i kilka „makaronów”. Następnie wraca nad nieckę basenu i podaje je Darkowi.
Krzysiek (do Darka) :
Trzymaj. Idę do socjalnego. W razie, gdybym był potrzebny, wiecie gdzie mnie szukać.
Darek :
Jasne.
Krzysiek podchodzi do swojego krzesełka, zakłada klapki, a następnie wychodzi prawą kulisą.
Darek (do Arka) :
Chcesz coś? Deskę, „makaron”?
Arek :
„Makaron”.
Darek :
Okej. Podłożę ci go pod głowę, a ty oprzesz na nim ręce. Możesz to zrobić?
Arek (z uśmiechem) :
Jasne. Łapy mam silne.
Darek :
Czy szczególnie lubisz jakiś określony kolor?
Arek :
Nie. Kolor nie ma znaczenia.
Darek podkłada Arkowi pod ramiona żółty „makaron” i pomaga mu oprzeć na nim ręce.
Janek (włączając się do rozmowy) :
Nie chcesz się poruszać? Nie jest ci zimno?
Arek (śmiejąc się) :
A co, zmarzłeś?
Janek :
No, trochę…
Arek :
Dobra, popływam.
Darek:
Mam ci wyjąć „makaron”?
Arek :
Nie. Spoko, jest okej.
Arek zaczyna tak dynamicznie płynąć, że aż przewraca na plecy niespodziewającego się niczego Janka. Instruktorowi na szczęście nic złego się nie dzieje, a niepełnosprawny mężczyzna bardzo szybko dopływa do brzegu. Po chwili Janek wstaje i podchodzi do Arka.
Arek :
Sorki, Janek! Nic ci się nie stało?
Janek :
Nie martw się, nic mi nie jest.
Arek :
Cieszę się.
Janek :
Słuchaj, Arku. Mówiłeś, że nie możesz chodzić na lądzie. A może spróbowałbyś, z naszą pomocą, pochodzić w wodzie?
Arek (wyraźnie zadowolony) :
Czemu nie?! Świetny pomysł!
Janek :
To super! Podpłyń do rogu basenu, wyjmiemy ci spod głowy „makaron”, pomożemy wstać i pochodzimy. Dobra?
Arek :
Dobra.
Arek znowu bardzo mocno startuje, by po chwili dopłynąć do rogu basenu. Okazuje się, że to był zbyt duży wysiłek, gdyż znowu dostaje silnego drżenia wszystkich mięśni. Asekurowany przez Janka i Darka stopniowo się rozluźnia. Dopiero wtedy Krzysiek wyjmuje mu spod ramion „makaron”.
Janek (z lekką naganą) :
No widzisz, co się stało?! Przekombinowałeś.
Arek (usprawiedliwiając się) :
Sorki… Chciałem sam sobie udowodnić, że mogę to zrobić.
Janek (pojednawczo) :
No już dobra… Nic się nie stało… Możemy spróbować chodzenia?
Arek (entuzjastycznie) :
Tak! Jasne!
Janek i Darek pomagają Arkowi stanąć. Arek jest wyraźnie podekscytowany. Jedną ręką chwyta się brzegu basenu, drugą łapie za bark Darka, który staje twarzą do niepełnosprawnego mężczyzny, obejmując go w pasie.
Arek (po chwili zastanowienia, zaskoczony) :
Ale jak to ma wyglądać?
Darek (łagodnie) :
Ja będę szedł tyłem, a ty będziesz próbował iść do przodu. Arek, wszystko jest w porządku. Złap mnie drugą ręką za drugi bark. Okej?
Arek :
Okej.
Po krótkim wahaniu niepełnosprawny mężczyzna spełnia prośbę ratownika.
Darek :
Czujesz się swobodnie? Możemy zaczynać?
Arek :
Tak.
Darek :
Będziemy chodzić wzdłuż krótszego brzegu basenu. Powiesz mi, kiedy poczujesz się zmęczony. Dobrze?
Arek :
Dobrze.
Janek odsuwa się, by nie przeszkadzać. Arek i Darek zaczynają iść.
Janek (entuzjastycznie) :
Jest świetnie! Jest wspaniale! Jeszcze trochę!
Arek idzie bardzo powoli, często odpoczywając. Wyraźnie widać, że chodzenie w wodzie jest dla niego bardzo obciążające fizycznie. Gdy docierają do przeciwległego brzegu basenu, chłopak zatrzymuje się.
Arek :
Już więcej nie chodzę. Nie mam sił. Cholernie się zmęczyłem.
Darek :
Okej. Nie ma sprawy. Poszło ci świetnie!
Arek (ze słabym uśmiechem) :
Dzięki. Ale ty też się przy mnie naharowałeś jak wół.
Darek (łagodnie się uśmiechając) :
Żaden problem. To była dla mnie przyjemność. Naprawdę. A może chcesz pójść do jacuzzi? Wygrzejesz się, wymasujesz…
Arek (z mieszaniną radości i niepokoju) :
Pewnie, że bym chciał! Ale jak się tam dostanę? I czy ktoś mi tam będzie towarzyszył?
Darek (uspokajająco) :
Najważniejsze, że chcesz. A o resztę się nie martw. Jest nas trzech chłopów „na schwał”? To cię przeniesiemy. A w jacuzzi z chęcią ci potowarzyszę.
Arek (zdziwiony) :
Jak to trzech? Przecież Krzysiek poszedł do socjalnego.
Darek:
Od czego mam gwizdek? W ten sposób go zawołam.
Arek :
A! Rozumiem!
Darek bardzo głośno gwiżdże
Krzysiek wchodzi z prawej kulisy. W międzyczasie założył pomarańczowy, służbowy bezrękawnik.
Krzysiek (do Janka, Arka i Darka) :
Co tam, chłopaki? O co ten alarm?
Darek :
Arek chce iść do jacuzzi. Pomóż go przenieść.
Krzysiek :
Dobra. Tylko się rozbiorę.
Podchodzi do służbowego krzesełka, na którego oparciu wiesza pomarańczowy, służbowy komplet: szorty i bezrękawnik. Następnie staje nad brzegiem basenu.
Krzysiek :
Okej. Podajcie mi Arka.
Janek i Darek podchodzą do Arka i asekurują go. Krzysiek chwyta Arka pod ramiona, a Janek - pod kolana. Po chwili Arek siada na brzegu basenu. Krzysiek ponownie chwyta go pod ramiona, a pozostali mężczyźni - pod kolana. Ostrożnie niosą niepełnosprawnego chłopaka.
Krzysiek (do Arka) :
Chcesz, żeby ktoś ci w wannie towarzyszył?
Arek :
Tak. Będę czuł się pewniejszy.
Janek :
To ja teraz wejdę.
Ratownicy i instruktor delikatnie wkładają Arka do jacuzzi. Zaraz za Arkiem do jacuzzi wchodzi Janek.
Darek (do Arka):
Jaką siłę masażu chcesz? Słaby? Silny? Średni?
Arek (entuzjastycznie) :
Pewnie, że mocny!
Darek uruchamia hydromasaż i odchodzi w stronę leżaków. Nagle Arek blednie, a mięśnie jego podbrzusza i ud drżą.
Janek (zaniepokojony) :
Coś się stało? Źle się czujesz?
Arek (po chwili) :
Nic mi nie jest. Miałem tylko... wytrysk. Chyba masaż jest jednak za silny. Przemęczyłem się też pływaniem i ćwiczeniami.
Krzysiek z Darkiem wyraźnie zmieszani i podenerwowani wymieniają spojrzenia.
Krzysiek (do Arka, wściekły) :
Jak to: „Miałem tylko wytrysk”! Jasna cholera! Wiesz, chłopie, co znaczy wytrysk w jacuzzi?!
Arek (zdezorientowany) :
Było bardzo przyjemnie. Czy to coś złego?
Krzysiek (wściekły, wyłączając hydromasaż) :
Dla ciebie to na pewno coś bardzo przyjemnego. Ale dla nas - nie! Musimy na jakiś czas wannę wyłączyć z użytkowania, spuścić wodę, wyczyścić instalację, wlać wodę i dopiero możemy ponownie to wszystko uruchomić. To wszystko są koszty!
Janek (do Arka, zdziwiony) :
Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś, że tak w wodzie reagujesz? Moglibyśmy coś zaradzić. Na przykład założyć prezerwatywę.
Arek (wciąż zaskoczony) :
Myślałem, że to nic takiego, że to nie problem… Wstydziłem się…
Janek (lekko złośliwie) :
Chłop chłopa się wstydził?! Nieładnie…
Arek (zawstydzony) :
Przepraszam was wszystkich. Naprawdę nie miałem świadomości, że…
Krzysiek (do Arka, już spokojniejszy) :
Co się stało, to się nie odstanie… Ale innego wyjścia nie ma - musisz wyjść z jacuzzi. Dla dobra nas wszystkich.
Arek (zasmucony) :
Okej, rozumiem… Jeszcze raz przepraszam… Pomożecie mi wyjść?
Krzysiek (łagodnie) :
Oczywiście, że ci pomożemy. Nie ma innej opcji.
Darek :
Ja pójdę po wózek.
Podbiega do stojącego na brzegu basenu wózka i przyprowadza go.
Janek (do Darka) :
Z reklamówki wyjmij płachtę folii, a potem - duży ręcznik.
Darek spełnia prośbę Janka.
Darek (do Janka) :
Co teraz?
Janek (do Darka) :
Rozłóż je na wózku. Najpierw folię, potem ręcznik.
Po chwili i to jest zrobione.
Janek (do Darka) :
Okej. Dobra robota. Przesadzę Arka na siedzisko bliżej wózka, a potem wy go przeniesiecie na wózek.
Janek ostrożnie wykonuje swoją część zadania. Następnie Krzysiek łapie Arka pod ramiona, a Darek pod kolana i przesadzają go na wózek. Janek narzuca niepełnosprawnemu mężczyźnie na ramiona wielobarwny ręcznik kąpielowy. Arek uściskiem ręki żegna się z Darkiem i Krzyśkiem, po czym, pchany przez Janka, wyjeżdża lewą kulisą. Darek wyłącza jacuzzi, a następnie na oparciu wanny ustawia napisaną przez Krzyśka kartkę: „Nieczynne do odwołania z powodu dezynfekcji”.
KONIEC
Łukasz