Otaczała ją ciemność. Bała się, tak bardzo się bała... Starszy mężczyzna wszedł do środka i przyniósł jej jedzenie. Postawił na stoliku miskę z zupą i nalał jej do szklanki trochę wody. - Biedne dziecko... - szepnął, patrząc na jej nieprzytomny wzrok. - Co oni ci zrobili. Dziewczyna nie ruszyła się, mimo iż dźwięk jego głosu do niej docierał. Podciągnęła białą koszulę nocną na gołe stopy. Po raz kolejny w swej głowie zobaczyła kilka obrazków, których nie potrafiła jednak złożyć w całość. Jęknęła cicho... - Chciałbym ci pomóc, ale nie wiem jak... - powiedział do niej mężczyzna. Odwrócił się i wyszedł z pokoju, zamykając drzwi na klucz. Czuł, że nie przeżyje już długo w zamknięciu. Było mu jej żal, ale co mógł zdziałać?
***
Pochylał się nad nieruchomym ciałej młodej kobiety. Jej zapach był tak kuszący... Krew przyciągnęła go do niej. Kilka chwil i było po wszystkim. Kobieta nie żyła, on nie był głodny, ale za to był nieszczęśliwy... Wiedział, co ona czuła, rozumiał jej strach, przeżywał jej cierpienie, jednak głód był silniejszy... Był w końcu wampirem, musiał zabijać, by żyć. Jego życie, to jeden wielki dramat, piekło na ziemi. I nie widział dla siebie nadziei. Przez kilka dziesiątek lat jego istnienie zależało od ciepłej posoki. Uspakajało go, ale i niszczyła coraz bardziej... Okrucieństwo i mord sprawiały, że z każdym dniem, już coraz mniej przypominał człowieka. To były odległe czasy; był nikim, stoczył się na dno... Wrócił do swojej siedziby i usiadł pod ścianą. Czuł, że dla niego lepsza byłaby śmierć tam, na polu walki, wiele lat temu... Dlaczego nie mógł wtedy zginąć? Nie wierzył, że przetrwał po to, by kiedyś odrodzić się nowo.
|
|
|