- Trzeba ją zamknąć w odosobnieniu - powiedział wysoki mężczyzna, patrząc na siedzącą w kącie dziewczynę. - Ona jest chora!
Kobieta, która stała obok niego, oparła się o stolik.
- Dlaczego to spotkało moją córeczkę? Moja śliczna dziewczynka...- zaszlochała.
Mężczyzna objął ją czule.
- Mary Alice nie może tu zostać. Umieścimy ją w zakłądzie i upozorujemy pogrzeb. Powiemy, że zmarła. I tak nie wychodzi od długiego czasu z domu. Nikt się nie dowie.
Kobieta zapłakała jeszcze głośniej.
Mary Alice podniosła głowę. Przeczuwała co ją czeka...
***
- No no, spisałeś się na medal, mój drogi - brunetka uśmiechnęła się szeroko. - Zasłużyłeś na nagrodę, majorze Whitlock.
Blondyn patrzył na nią uważnie.
- Potrzebujesz krwi. Zapoluj - powiedziała słodkim głosem. - To cię wzmocni - zaśmiała się cicho i odeszła, zostawiając go samego.
Głód był silny, bardzo silny. Musiał go zaspokoić, uśmiercić kolejną osobę.
Był mordercą, prawdziwym potworem...