FRYDERYK SCHILLER Zbójcy
Po długim zastoju (paskudne dla Niemiec skutki wojny trzydziestoletniej) literatura około połowy XVIII wieku zaczyna się rozwijać i wykazywać coraz większe bogactwo interesujących zjawisk literackich, a także pojawiają się bardzo różne indywidualności. Uwidaczniają się różnice między utworami, nawet opartymi na tych samych założeniach. Jako jeden z nurtów pojawia się twórczość młodych poetów, których określono mianem epoki „burzy i naporu”- Sturm und Drang. Liczne grono współczesnych się do niej zaliczało, było to ugrupowanie wyraziste, a kilka pozycji z niego się wywodzących wkradło się na stałe do historii literatury europejskiej- młodzieńcze utwory Goethego i Schillera.
Założeniem twórców ruchu i jego uczestników to zrewolucjonizowanie literatury. Coraz więcej młodych ludzi mieszczańskiego pochodzenia dostrzega swoją beznadziejną sytuację- brak centralnego ośrodka władzy, samorządztwo książąt, troszczących się o własne interesy, bez dbałości o rozwój ekonomiczny, kulturalny, hołdujący modzie na francuszczyznę i tłumiący każdą krytykę sytuacji społecznej czy politycznej (tych stara się także naśladować część szlachty- rabunkowa gospodarka; część pozbawiona ambicji prowadziła prymitywny tryb życia w swoich majątkach; chłopi wyzyskiwani, w ogóle się nie liczyli społecznie)- mieszczaństwo przejęło troski o sprawy ekonomiczne, kulturalne, warstwowość społeczną. Nie mają możliwości zorganizowania akcji politycznej- walka możliwa jedynie na terenie literatury. Od XVII wieku w jej obrębie pojawiają się coraz śmielsze poglądy i postulaty z każdej dziedziny życia, w tym się jednak nic nie zmieniało- coraz większy rozdźwięk między literackimi pragnieniami społecznej zmiany a rzeczywistością. To właśnie doprowadziło do zjawiska „burzy i naporu”.
Niemieccy obywatele chętnie chłoną literaturę innych krajów, odnajdując w niej istotne dla siebie problemy (szczególny wpływ m.in. Umowa społeczna Rousseau, 1762r.). Rodzimi znaczący autorzy to m.in. Hamann (1730-88). Ogólnie poeci zaczęli zwracać się przeciw wszelkiemu skrępowaniu indywidualności, tradycji klasycystycznej z jej regułami (co tłumaczy się pragnieniem wolności społecznej). W dziełach zaczęto:
atakować najostrzej nierówność klasową
ukazywać cierpienia ludzi wywołane przesądami stanowymi
tematy z życia małych miasteczek, zacofanych pod względem społecznym i obyczajowym
losy niezwykłych jednostek, indywidualności buntujących się przeciw światu, wyrywających się z krępujących więzów
najbardziej rewolucyjna była jednak forma; odrzucenie reguł (współzawodniczenie nawet w lepszym ich odrzucaniu ), ale rak prób stworzenia nowej estetyki- czyli tylko negatywna krytyka, żadnych wskazań pozytywnych rozwiązań. Zapominano o ważności formy, zupełnie lekceważące reguły dzieła stawały się zazwyczaj nielogiczne i nieczytelne. Umiłowanym gatunkiem poetów staje się dramat- gatunek wymagający gruntownego zgłębienia jego wewnętrznych praw. pojawia się płytkie naśladownictwo Szekspira- dostrzeganie tylko silnych namiętności, strasznych zbrodni i luźnej konstrukcji formalnej- to staje się zresztą znamiennymi cechami twórczości dramatycznej poetów „burzy i naporu”. Zostaje odrzucona reguła miejsca i jedności akcji, dramaty są bardzo szekspirowsko naznaczone (ojcobójstwa, dzieciobójstwa, bratobójstwa, wybuchy szaleństwa). Słabe zrozumienie Szekspira w połączeniu z próbą epatowania swoją „oryginalnością” (poeci uważali siebie za geniuszy) dawało efekty co najmniej dziwaczne (m.in. bez zasad pisowni, interpunkcji, składni; używanie wzniosłego języka, ale w niego wplecione mocne kolokwializmy, wzbogacanie języka dialektami, postępowanie wbrew reguł gramatycznych). Co trzeba im przyznać- wzbogacili literaturę niemiecką o ciekawą i dynamiczną walkę z anachronizmami, a także o nowe tematy, pojmowanie indywidualności twórczej, zwrócenie uwagi na poezję ludową i znaczenie uczucia; całościowo złożoną problematykę „burzy i naporu” obrazują Cierpienia młodego Wertera Goethego, a jego Götz von Berlichingen był pierwszym wybitnym niemieckim dramatem, zdecydowanie przeciwstawiającym się estetyce klasycystycznej:
nowy temat, z rodzimej historii niezbyt odległej epoki
zastosowanie prozy (charakterystyczny język i możliwość zastosowania drastycznych kolokwializmów)
niespotykana dotychczas swoboda konstrukcji
Na samego Schillera i jego Zbójców największy wpływ miał jednak dramat Leisewitza (jedyny, jaki ten stworzył) Juliusz z Tarentu, tematycznie związany z konfliktami braterskimi i bratobójstwem, możliwe też że Die Zwillinge (Bliźniacy) Klingera.
Schiller urodził się 10 listopada 1759 roku, ojciec felczer wojskowy, później oficer, matka córka oberżysty. Szczęśliwe dzieciństwo (mimo częstych zmian zamieszkania), kształci się w szkole łacińskiej, chce zostać duchownym, od małego zafascynowany teatrem (do którego zabierał go ojciec). Wskutek działań despotycznego księcia Karola Eugeniusza i jego nagłej chęci poprawy szkolnictwa, Fryderyk, jako jeden z najlepszych uczniów kształcącej go placówki, musiał przenieść się w wieku trzynastu lat do nowo założonej szkoły książęcej, jakby wojskowej trochę (Karlsschule), mimo, że jej program nie przewidywał teologii (a ojciec zmuszony do podpisania dokumentu zrzeczenia się praw do syna). Z polecenia rozpoczyna najpierw studia prawnicze, później przerzuca się na medycynę w ogóle go nie wciąga. Szkoła o wojskowym rygorze, mundury, komendy, itp…, brak swobody, zakaz widywania się z rodziną, chłosty, poniżanie uczniów, nakazy (zakamuflowane) donosicielstwa. Schiller i jego najbliżsi przyjaciele zdobywają(zakazane oczywiście) lektury, m.in. Götza, Wertera, Emilię Galotti Lessinga, dramaty Szekspira, pieśni Osjana, dzieła Rousseau, Żywoty wielkich mężów Plutarcha. Umacniały one w Schillerze poczucie buntu wobec przemocy, która pozbawiła go swobody, opieki, zrozumienia.
Pierwszy wiersz Schiller napisał w 1769 roku, niezachowany, tak jak jego tragedia z 1772 Chrześcijanie, epos Mojżesz z 1773r., tragedia Student z Nassau z ok.1777r.; pierwszy zachowany utwór to wiersz Der Abend („Schwäbisches Magazin”) z 1776r.;
Zbójcy- pierwszy ukończony i ogłoszony utwór dramatyczny Schillera; pomysł do niego poddało mu opowiadanie Schubarta Przyczynek do historii ludzkiego serca (punkt wyjścia to waśń dwóch braci); elementy wspólne: podstępne pozbawienie brata przebaczenia ojcowskiego; chciwy władzy i majątku brat chce przyspieszyć śmierć ojca (tego jednak ratuje drugi brat), u Schubarta Karola pozbawiony rodziny i majątku godzi się z losem i przyjmuje posadę parobka, u Schillera bihater postanawia pomścic krzywdę i staje na czele bandy rozbójników; inne inspiracje: Juliusz z Tarentu Leisewitza, Bliźniacy Klingera (waśń dwóch braci), tragedie Szekspira, Don Kichot (szlachetny zbójca Roque Quinart), może Tom Jones Fieldinga (Blifil jako jeden z wzorów czarnego charakteru); utwór Schillera jako całość bardzo oryginalny jednak, nadaje historii nienawiści braterskiej i rebelii zbójeckiej rangę problemu społeczno-narodowego; pisanie dramatu Schiller skończył w kwietniu 1781r.; początkowo wydaje go na własny koszt (nieznany autor, nikt nie chciał go wydać), w wyniku poczytności dzieła szybko wznawia wydanie, dostaje propozycję wystawienia sztuki w teatrze w Mannheim (po niewielkich przeróbkach tekstu na życzenie właściciela teatru, dramat wystawiony 13 stycznia 1782r.); w dalszym ciągu Schiller jest uzależniony od księcia- ten karze go dwutygodniowym aresztem za powtórny wyjazd poety na swój spektakl, a w końcu, wskutek posądzenia o rzekomą antyszwajcarską politykę w dziele, zakazuje mu tworzenia dramatów; Schiller ucieka więc ze Stuttgartu 22 września 1782 roku, chce schronić się w Mannheim i tam kontynuować pracę dramaturgiczną; za swój wybór płaci wysoką cene- lata biedy i choroba, która przyspieszyła jego śmierć; Zbójcy cieszą się dużą popularnością, zarówno książkowo, jak i teatralnie, choć pojawiają się także ( nie tak liczne) głosy krytyki, skierowane głównie w „okropność charakterów” i „demoralizujący wpływ” dzieła; także przy niektórych adaptacjach teatralnych łagodzono zbyt mocne miejsca, nawet dokonywano poważnych zmian w całych scenach i rozwiązaniach (np. ginął tylko Franciszek, a Karol i ojciec nie); Zbójcy mają wielu naśladowców, pojawiają się przekłady na języki obce; Schiller planował prawdopodobnie napisać drugą część utworu (nie ma ),a, zmarł w 1805r.;
Utwór jako wyraz epoki „burzy i naporu”. Początek przedmowy do dramatu (z 1781):
„Sztuki tej nie należy uważać za nic innego, jak tylko za udramatyzowaną opowieść, która wykorzystuje możliwości metody dramatycznej przyłapywania duszy na jej najtajniejszych uczynkach, nie próbując się zresztą zmieścić w ciasnych ramach utworu scenicznego, ani nie zbiegając o wątpliwy zysk realizacji teatralnej. Przyznacie mi, że bezsensowne jest założenie wyczerpującego przedstawienia w ciągu trzech godzin trzech niezwykłych ludzi, których działanie zależy może od tysiąca trybików; natura rzeczy nie dopuszcza też, aby trzej niezwykli ludzie odsłonili się nawet najprzenikliwszemu znawcy duszy w ciągu 24 godzin. Chodziło tutaj o ukazanie bogactwa powiązanych z sobą faktów, którego absolutnie nie mogłem wtłoczyć w zbyt ciasne otamowania Arystotelesa i Batteux.” stąd:
skłonność do ukazywania niezwykłych indywidualności
predylekcja do twórczości dramatycznej (ale nie w formie tradycyjnej dramatu)
przekonanie o tym, że dzięki technice dramatycznej łatwiej ukazać tajemnice ludzkiego serca
Zbójcy są typowym utworem dla „burzy i naporu”:
konflikt rodzinny
nieprzeciętni, mocni bohaterowie, niezwykłe ich dzieje i gwałtowne epizody
kulminacja akcji to śmiertelne ofiary
bunt przeciw krzywdzie społecznej, nierówności, państwu hamującemu wolność jednostki; próba dochodzenia sprawiedliwości na własną rękę
urozmaicony styl i język utworu, duża jego rozpiętość (zwroty biblijne, szekspirowskie, wzorowane na Klopsotcku, dosadne, drastyczne, prowincjonalizmy, fachowe określenie medyczne; patos, ton liryczny, elegijny- to osjaniczne, ale obok trywializmy; postaci często przemawiają „dziko i gwałtownie”, tez się tak zachowują, np. ze strasznym krzykiem rwąc sobie włosy chodząc po pokoju jak błędny Amalia wlecze się na kolanach do zbójców ; mowa księdza: „A wy szelmy, plemię wężowe, co to w ciemnościach pełza, i kąsa ukradkiem! Wy trądzie ludzkości, nasienie piekielne, uczto rozkoszna dla kruków i robactwa, kolonio przeznaczona dla szubienicy i kata!” ; język oczywiście dla charakterystyki postaci oraz ich pogłębienia psychologicznego (modyfikacje Franciszka w zależności od tego, z kim rozmawia)
wszystko służy wywołaniu silnego wrażenia i wstrząsu w świadomości czytelnika;
wyjątkowe dla „burzy i naporu”: Schiller odrzuca klasycyzm, ale ma wyczucie teatralne i nie tworzy absurdalnej konstrukcji- tworzy jasny, zrozumiały bieg akcji, logiczną motywację działań bohaterów; inni ówcześni dramatopisarze nie przywiązywali wagi do wymogów realizacji scenicznej (Schiller jakby zrobił to podświadomie, przed adaptacją teatralną sztuki także wniósł poprawki, po premierze stał się całkowitym piewcą teatru i chciał tworzyć już tylko na jego wizualne potrzeby; chce „teatrem” przemawiać do ludzi);
akcja Zbójców- ok. 15 miesięcy; miejsce akcji: ogólnikowo „Niemcy” (zamek Moorów we Frankonii, miejsca aktualnego pobytu libertynów, późnie zbójców (karczma u granic Saksonii, Czeskie Lasy, okolica naddunajska, wiejska okolica koło zamku Moorów, las obok zamku);
bardzo dobra ekspozycja (i streszczenie w opracowani, więc przepisuje całe- będzie gdzie zaglądać przed kołem ): w żywo prowadzonej rozmowie (I,1) zarysowuje się jasno sytuacja głównych bohaterów i plan intrygi Franciszka, będącej motorem akcji. I akt- działania braci decydujące o ich dalszych losach- Franciszek doprowadza do wyklęcia Karola, by zyskać władzę i Amalię; Karol, uważając się za niesłusznie skrzywdzonego przez ojca, postanawia sie mścić na całym społeczeństwie; II akt- akcja narasta: Franciszek chce zgładzić ojca i zdobyć Amalię, Karol na czele zbójców uważa się za bojownika o sprawiedliwość społeczną; częściowo osiągają swój cel: Franciszek zostaje panem zamku Moorów, Karol przywódcą oddanej bandy zbójców; II akt- trudności w dalszym realizowaniu planów: Amalia odtrąca Franciszka, Karol ma wątpliwości co do słuszności swoich działań (perypetia: przybycie Kosinskyego i opowieść o jego tragicznych przeżyciach przyspiesza decyzję Karola o powrocie w rodzinne strony; IV akt- obaj bracia pod jednym dachem, akcja zmierza ku katastrofie: Karol przybywa do zamku w przebraniu jako hrabia Brand, dowiaduje się, że ojciec go nie wyklął, a Amalia kocha, jako zbójca czuje się niegodny jej uczucia i chce chyłkiem spierdzielić; dowiaduje się przypadkiem o tym, że Franciszek więzi ojca w wieży głodowej, postanawia się zemścić na bracie; Franciszek zaniepokojony przybyciem nieznanego hrabiego traci pewność siebie i przeczuwa zbliżanie się mściciela; akt V- rozwiązanie węzła tragicznej akcji: Franciszek popełniając samobójstwo unika zemsty brata, uwolniony przez Karola ojciec umiera, gdy dowiaduje się, że jego syn jest rozbójnikiem; krótkotrwałą iluzję Karola, że może żyć szczęśliwie u boku Amalii burzą zbójcy, przypominając przodownikowi obietnicę, że nigdy ich nie opuści; Karol zabija Amalię, spłacając tym samym dług wobec bandy, a sam postanawia oddać się w ręce sprawiedliwości…
czyli akcja wartka, trzyma w stałym napięciu, moment ostatni to nagromadzenie tragicznych wydarzeń- to pozostawia szczególnie silne wrażenie; bardzo sugestywne obrazy nie pozwalają na analizy w trakcie lektury- czytelnik musi oceniać dzieło jako całość (to na korzyść, przy chłodnej analizie można wykryć słabe miejsca w konstrukcji i nielogiczności w motywacji postępowania bohaterów); nielogiczności: Franciszek wie, że musi zniszczyć rzekome pismo z Lipska, by później nie świadczyło przeciw niemu; nie spodziewa się przybycia sługi Hermana, a ma dla niego w pogotowiu przebranie; nie wiadomo, jak Franciszek zdobył pierścień Amalii; mało prawdopodobna scena ,w której Herman prezentuje rzekomy miecz Karola z napisanym na nim własną krwią posłannictwem; jak to możliwe, że Amalia nie poznaje ukochanego w scenie przeglądania portretów rodzinnych (Karol nie mógł się w tak krótkim czasie aż tak bardzo zmienić), Franciszek natomiast od razu nabiera podejrzeń; Karol trochę za późno orientuje się, że padł ofiarą podstępów; trochę dziwne, że chce opuścić zamek, pozostawiając Amalię na łasce niegodziwego brata; perypetia to przypadek- jedynie zbieżność imion ukochanej Karola i ukochanej Kosinskyego skłania zbójcę do powrotu do domu; „dziwne jest może również, że herszt zbójców nosi z sobą lutnię i w momencie dość dużego napięcia akcji tragicznej gra na niej i śpiewa.” ; czyli genialna intuicja Schillera- mimo pewnych wad w budowie, utwór ma tak wielka siłę oddziaływania;
Dramat oparty na motywie waśni braterskiej (obaj kończą tragiczne, są dla siebie nawzajem pośrednia przyczyną zguby), ale właściwie w wierzchniej warstwie tylko; bracia diametralnie różni: Karol- pełna światłość, Franciszek- całkiem czarny charakter; (znów przepisywando, bo to świetnie napisane): „Karola poznajemy najpierw ze słów Franciszka do ojca, które maja dać negatywny, a w rzeczywistości dają pozytywny obraz starszego z braci. Już w bardzo młodym wieku przejawiał sympatie dla plebsu, litość dla żebraków, zamiłowanie do swobodnego życia na łonie natury, do lektury o wielkich czynach znakomitych mężów itd. Z kolei widzimy samego Karola w otoczeniu kolegów studentów. Wypowiada się on przeciw ludziom bezczynnym i słabym, krytykuje chciwość i hipokryzję; z rozrzewnieniem wspomina dom rodzinny, niecierpliwie oczekuje przebaczenia ojcowskiego za szczerze wyznane przewinienia, pragnie porzucić dotychczasowy tryb życia; słowem: zdolny, szlachetny, choć nieco lekkomyślny młody człowiek, kochający syn. Kiedy zamiast spodziewanego przebaczenia otrzymuje list Franciszka donoszący o rzekomym odtrąceniu go przez ojca, postanawia się mścić, najpierw za własna krzywdę, wkrótce jednak za krzywdę wszystkich cierpiących ludzi. Przyjmuje propozycję kolegów, by został hersztem bandy, którą zamierzają utworzyć i jako „szlachetny zbójca” łupi niegodziwych bogaczy, a daje potrzebującym biedakom. Stara sie zapobiegać nadmiernym ekscesom bandy, unika pospolitego rozboju (w przeciwieństwie do Spiegelberga i zwerbowanych przez niego rozbójników). Jest wiernym towarzyszem (działanie w obronie Rollera), umie zyskać posłuch i przywiązanie zbójców. W wielkiej dyspucie z wysłannikiem władzy odważnie oskarża panujący ustrój społeczny, przemawiając jako bojownik o lepszy, sprawiedliwszy układ stosunków międzyludzkich. Przybywa Kosinsky. Pod wpływem jego opowiadania potęguje się ogarniająca Karola od pewnego czasu tęsknota za dawnym życiem, postanawia wrócić w ojczyste strony. Wita ziemię rodzinną w podniosłym monologu, wzrusza się widokiem zamku Moorów, w przebraniu dostaje się do wnętrza; wstrząśnięty wiadomością (fałszywą) o śmierci ojca i poruszony do głębi dowodami niezmienności uczuć wiernej Amalii, zdaje sobie sprawę, że zostawszy zbójcą utracił prawo do powrotu. Wyrzuty sumienia pogłębiają się, kiedy wyjawienie prawdy o jego aktualnym rzemiośle powoduje zgon oswobodzonego ojca. Jako słuszną pokutę za naruszenie prawa moralnego przyjmuje zniszczenie przez zbójców możliwości szczęścia u boku Amalii, poświęca ukochaną dla honoru herszta zbójców, w końcu oddaje się w ręce sprawiedliwości, i to w taki sposób, by jakiś biedak miał z tego pożytek (otrzymując nagrodę wyznaczona za ujęcie Karola). Ostatnie słowa Karola: „Człowiekowi temu można pomóc” przypieczętowują wrażenie, jakie wywiera w całej sztuce szlachetny zbójca Moor. Wrażenie jest tym silniejsze, że skontrastowane z tym, jakie wywołać musi od pierwszej sceny niegodziwiec Franciszek, szpetny i przewrotny, zawistny i okrutny, obłudny i tchórzliwy. Fałszuje relację o postępowaniu Karola w Lipsku, zręcznie podsuwa ojcu myśl wydziedziczenia brata, wbrew poleceniom ojca pisze do Karola list, przyprawiający adresata o rozpacz; kłamstwami usiłuje zająć miejsce Karola w sercu Amalii, a gdy to nie skutkuje, posuwa się do groźby i prób gwałtu. Stara się przyspieszyć zgon ojca fałszywą wiadomością o śmierci Karola, a gdy to się nie udaje, nie waha się skazać starca na śmierć głodową. Zostawszy panem dziedzicznych włości jest okrutny dla poddanych, których zawsze uważał za niewolników, i bezwzględny dla starego, wiernego sługi. Obłudnie pobożny na pokaz, bluźni, gdy jest sam; ale w obliczu nieuchronnego końca traci swą zuchwałość zarówno wobec ludzi, jak i wobec Boga, i w obłędnym strachu sam zadaje sobie śmierć.” - to warstwa „fabularna”; głębsza analiza: Karol ma jednak wady: rozpieszczony przez ojca i otoczenie, nie potrafi sobie radzić, liczy na pomoc ojca, nie próbuje sam błagać o przebaczenie (pisze tylko list do Franciszka) ani rozpocząć samodzielnego życia; ulega namowom złych doradców (kompanii, w przeciwieństwie do Karola, jakby rzeczywiście nie mają innego wyjścia); jako zbójca jest „samozwańczym ramieniem sprawiedliwości”- szkoda są czasem za duże, ma przesunięcia w hierarchii wartości (ratuje Rollera kosztem zagłady całego miasta); jego zachowanie to niby jedyny możliwy ratunek dla niższych klas społecznych, ale kiedy dostaje w końcu pierwsze potwierdzenie swojej walki o równość społeczną (od Kosinskyego), zwraca się tylko w stronę swoich osobistych spraw i ciągnie za sobą całą bandę; o powrocie Karol myślał już wcześniej, ale opowiadanie Kosinskyego powinno go utwierdzić o słuszności jego działań społecznych, a on postanawia wtedy wrócić; ma zachwiania wobec siebie: wobec księdza czuje się jak pierwszy sprawiedliwy, wobec Amalii i ojca jako niegodny ich uczuć zbój; także zrywa więzy łączące go z bandą i ma w dupie, że jest za nich odpowiedzialny (kierował nimi tak, by nie stali się rzezimieszkami, kiedy go zabraknie do głosu dojdą źli przywódcy); „końcowa kapitulacja Karola w tym naświetleniu wydaje się nie tylko katastrofą bohatera, spowodowaną jego „winą tragiczną” (słabością moralna, która pchnęła go na złą drogę), lecz także konsekwencją wewnętrznego, „naturalnego” pęknięcia, implikującego problematyczność jego osobowości. W rezultacie nie potrafi się on konsekwentnie utrzymać na raz obranej drodze.”
Franciszek: postępowanie paskudne, ale podbudowane traktowaniem Franciszka- gdyby ówczesne prawo rodzinne nie odsunęło go jako młodszego syna od praw do władzy i majątku, nie uknułby intrygi (tu rzeczywiście Karol jest godniejszym dziedzicem, ale mogło być inaczej); Karol uprzywilejowany, ładniejszy, faworyzowany- musiało to wpłynąć na psychikę Franciszka, w dodatku młodszego, brzydkiego, chorowitego, „nieudanego”, nie lubianego syna; bez żadnego usprawiedliwiania pewien sposób to tłumaczy postępki Franciszka; (w monologach Franciszka Schiller umieszcza swoje poglądy na duchową i zwierzęcą naturę człowieka, rodzenia się i umierania; w drugiej złej postaci, Spiegelbergu umieszcza swoje spostrzeżenia o sprowadzaniu ludzi na złą drogę, wpływaniu na ich naturę psychiczną oraz fizyczną);
i Karola, i Franciszka, łączy to samo- pragnienie wyzwolenia się z więzów narzucanych im przez okoliczności; buntują się obaj na swój sposób przeciw otaczającej ich rzeczywistości, która nie zapewnia im pełnego rozwoju osobowości; Karol jest w lepszej sytuacji- nie musi występować przeciw najbliższym (rodzinie), może zająć się od razu niesprawiedliwością społeczną; Franciszek chce anulować ważność więzów rodzinnych (sprowadzając tworzenie rodziny do przypadku), dla Karola są one święte; co do braci więc: „nie przykładając zatem do nich miary wynikającej z zespołu obiektywnych norm moralnych, lecz za kryterium przyjmując skuteczność, powodzenie ich działania, stwierdzić wówczas wypada: obaj po początkowych sukcesach dochodzą do punktu zwrotnego, od którego zdążają nieuchronnie ku katastrofie. Dla Franciszka tym punktem zwrotnym jest pozostawienie. choćby czasowe, przy życiu ojca i świadka zbrodni, Hermana; dla Karola tym punktem jest decyzja powrotu w strony rodzinne.” gdyby Franciszek był konsekwentny, to zbrodnia po prostu by się dokonała, gdyby Karol natomiast, doprowadziłby swoich ludzi do wyjścia z marginesu społecznego na drogę rewolucyjnych czynów;
Spiegelberg- poczucie wysokiej wartości i wzniosłość wygłaszanych deklaracji w połączeniu z czynami zwykłego rzezimieszka; najbardziej „polityczna głowa” w dramacie;
Ojciec Moor- ruina człowieka, bezwolny starzec, dający się łatwo omotać; na pewno jest szlachetny, wyróżnia się spośród ówczesnej szlacht y ojcowskim stosunkiem do poddanych;
Amalia- stała i wierna heroina ; wytrzymuje najtrudniejsze próby i nie daje się zwieść; zachowuje sie dość biernie (nie ma wyjścia- zdana na łaskę Franciszka), ale w ważnych momentach jest stanowcza i aktywna (opiera sie zalotom Franciszka); może wybrać klasztor (nie gwarantuje w tamtych czasach bezpieczeństwa) albo dobrowolną śmierć; to niby efekt w stylu „burzy i naporu”, ale Amalia uzasadnia swoją decyzję przejmującym stwierdzeniem: „Opuszczona! Rozważ tylko całą okropność tego wyrazu. Ja tych udręczeń nie wytrzymam!”; zostałaby zdana na łaskę nie wiadomo kogo; jej postać to wyraz uskarżania się na los kobiety w tamtych czasach;
„Herman, nieprawy syn szlachecki, tłumiący w sobie długo gorycz doznanych upokorzeń, podburzony umiejętnie przez Franciszka, daje się użyć jako narzędzie w niegodnej intrydze. Ale urażona duma i zawiedzione uczucie (do Amalii) nie tłumią w nim odruchów ludzkich; widząc boleść starego Moora i Amalii, żałuje swego udziału w tej grze, zdobywa się na wyjawienie Amalii prawdy o Karolu i o starym Moorze, żywi też, nie bacząc na konsekwencje, uwięzionego starca.”
libertyni, później zbójcy:
Roller (szlachetny i odważny), Schweizer (najbliższy Karolowi, wierny)- pozytywni
Spiegelberg (okrutny, bystry i przedsiębiorczy), Schufterle (okrutny i dziki), Razmann (niepewny)- obóz niepozytywny;
Grimm i Schwarz- bezbarwni przedstawiciele masy, zależni od wpływu innych
„Kosinksy, epizodyczna, ale bardzo ważna postać dramatu, jest człowiekiem, którego katastrofa życiowa nie złamała zupełnie, nie uczyniła bezwolna ofiarą, lecz skłoniła do działania mającego na celu zemszczenie się na sprawcach nieszczęść. Przystaje do bandy Moora, o której czynach wiele słyszał, jako do jedynej grupy ludzi mogącej mu pomóc w realizacji zamierzenia, i tym samym potwierdza społeczna użyteczność czynów zbójcy Moora.”
Moor jako zbójca- podbudowany cała tradycją literacką „szlachetny zbójców”, ale swoisty, pasujący do epoki „burzy i naporu”: sympatia dla ludzi z niższych klas społecznych, umiłowanie swobodnego życia w kontakcie z naturą, bez etykiety, obłudy, fałszywej religijności, ma uwielbienie dla potężnych indywidualności; sam chce dokonać czegoś wielkiego, zaczyna od wybryków studenckich; banda Moora organizuje się na fali ogólnego niezadowolenia w niższych klasach (co w pełni uzasadnione), popierają nawet wybryki studentów, jeśli tylko godzą w okrutnych panów feudalnych; beznadziejna ogólna sytuacja kraju (opowieść Spiegelberga o technikach werbowania zbójców)- nędza popycha do nieuczciwości, intrygi do kariery, skargi na nadmierne podatki, rząd są wykorzystywane przez szantażystów;
Schiller nie gloryfikuje jednak postępowania Karola- często niesie ono z sobą nieuchronne zniszczenie i śmierć niewinnych ludzi, podkreślona jest nieadekwatność środków w stosunku do zamierzonego celu; uzdrowienie porządku społecznego i ustanowienie sprawiedliwości dla wszystkich wymaga innych działań; herszt zbójców nie zostanie rewolucjonistą, a zawsze rebeliantem; „Karol Moor nie ma jeszcze konkretnego, jasno uświadomionego celu walki i nie zna środków, które by tej walce zapewniły zwycięstwo. Dochodzi do wniosku, że rabunkiem i zniszczeniem nie pokona despotyzmu, nie zbuduje lepszego życia. Niemniej zasługą jego jest to, że obok własnej krzywdy dostrzega- dzięki wrażliwości na krzywdę społeczną, manifestowaną od najmłodszych lat- wady istniejącego porządku i oskarża go gwałtownie w imieniu wszystkich uciśnionych, i że przez swoje działanie te krzywdy w jakimś stopniu wyrównuje. Jego gorące serce i chęć działania (z pozytywnych pobudek) pozostaje przykładem dla późniejszego pokolenia, które może urzeczywistnić marzenia o wolności, nie powtarzając jego błędów.” Poza tym, zgodnie z ówczesną sytuacją, Karol nie mógłby zostać rewolucjonistą- wybrał jedyną możliwą drogę sprzeciwu;
ZBÓJCY
Czego nie leczą lekarstwa,
leczy żelazo; czego nie leczy żelazo,
leczy ogień.
Hippocrates
OSOBY:
MAKSYMILIAN, HRABIA VON MOOR
KAROL
FRANCISZEK jego synowie
AMALIA VON EDELREICH
SPIEGELBERG
SCHWEIZER
GRIMM
RAZMANN libertyni, potem bandyci
SCHUFTERLE
ROLLER
KOSINSKY
SCHWARZ
HERMAN, nieprawy syn pewnego arystokraty
DANIEL, sługa hrabiego von Moor
PASTOR MOSER
KSIĄDZ
Banda zbójców
Tłum
Rzecz dzieje się w Niemczech na przestrzeni około dwu lat.
AKT PIERWSZY
SCENA I: sala zamku Moorów we Frankonii; Franciszek czyta ojcu list od korespondenta z Lipska, w którym stoi, że Karol narobił długu na 40 000 dukatów, rozdziewiczył córkę jakiegoś bogatego bankiera, zabił w pojedynku jej wielbiciela, uciekł od wymierzenia kary, ciągnąc za sobą siódemkę innych łobuzów, wysłano za nim listy gończe- czyli zhańbione nazwisko Moor; Franciszek co chwila przerywa czytanie listu, boi się o jego oddziaływanie na zdrowie ojca, a poza tym ubolewa nad swoim kochanym bratem; koniec czytania, Franciszek rzuca się ojcu na szyję, mówi, że przeczuwał, że z Karolem tak będzie- od małego zajęty tylko pomaganiem biednym i czytaniem przygód wielkich osobistości (podczas gdy Franciszek zajęty był czytaniem tylko, i to historii biblijnych); wypomina ojcu, że otwartość, wrażliwość, szczerość, miękkość serca, mądrość Karola (wg dawnych przekonań rodzica) przerodziła się w bezczelność, kokietowanie kobietek i cechy stawiające go w jednym rzędzie z największymi łotrami; Franciszek: „Widzicie teraz, że i ja umiem być dowcipny, tylko że dowcip mój jest jak ukłucie skorpiona. No - i ten oschły pospolity człowiek, ten zimny, drewniany Franciszek, czy jak tam jeszcze brzmieć mogły wszystkie te tytuliki, które na myśl przywodził wam kontrast zachodzący pomiędzy nim a mną, kiedy on na kolanach wam siedział albo w policzki was szczypał - ten kiedyś umrze między swymi granicznikami i zgnije, i zapomniany będzie, kiedy sława tamtej uniwersalnej głowy od bieguna do bieguna się poniesie - ha! ze złożonymi rękami dziękuje wam, o Nieba, ten zimny, oschły, drewniany Franciszek - że nie taki jest jak tamten!”; Franciszek mówi ojcu, że Karol zadaje mu cierpienie, które popycha go do grobu, żeby wyobraził sobie Karola na swoim miejscu- mami starca, który w końcu chce napisać do syna, że „zdejmuje z niego rękę”, ale tylko do czasu, kiedy się nie poprawi (ojciec naprawdę bardzo cierpi i widać, że kocha Karola); Franciszek sam zobowiązuje się napisać list; Franciszek zostaje sam- okazuje się, że szczerze nienawidzi Karola, że nakłamał w (sporządzonym przez siebie) liście, wcale łagodnie (co obiecał ojcu) do Karola nie napisze (tylko tak, że ojciec go już nigdy nie zobaczy), poza tym chce władzy i majątku i szybkiej śmierci ojca; ubolewa nad durnymi przywilejami pierworodnego, a przecież to tylko przypadek- on równie dobrze mógł pojawić się jako pierwszy; ogólnie uważa za bzdurne „społeczne pakty”; próbuje zdeprecjonować wartość więzów rodzinnych, w chwili „poczynania” nikt raczej nie myśli o dzieciach, które są efektem ubocznym zaspokajania chuci… łał… ; jest mocno zdeterminowany;
SCENA II: karczma przy Saksonii, Karol czyta książkę, Spiegelberg chleje ; Karol czyta Plutarcha, Spiegelberg radzi mu przerzucić się na historię Józefa ; Karol: ironicznie o czasach, w których naśmiewa się z czynów wielkich mężów, samemu piekąc bułki i mdlejąc po zrobieniu dziecka oraz z syropem w ręce wygłaszając wykłady o sile tchórze, lizusy, materialiści, itp.; ubolewa, że gdy prosił swoich „wierzących i miłosiernych” wierzycieli o kilka dni zwłoki, efekt jest taki, że grozi mu obecnie więzienie (zadłużył się na kilka tysięcy, a nie na 40, jak kłamał Franciszek); chce odważnych ludzi, którzy zrewolucjonizują Niemcy; Spiegelberg rzuca pomysł, by poudawać świętych i odbudować, objąć dowodzenie nad Żydami (Palestyny, nie Palestyny, blabla… ?..); Karol nie jest za; Spiegelberg szczyci się studenckimi wybrykami: jak to pies Karola miał mieć odstrzeloną nogę (niby jedyny sposób na wyleczenie), Moor przeprowadził mały szantaż- wykupił w mieście całe mięso, urządził pochód z „siły pracowniczej” wieśniaków i rzemieślników (czyli praca stanęła, nie ma żarełka); ogłosił przetarg na wyleczenie psa: i jakoś w tej sytuacji znalazło się aż 12 recept pies zmarł niestety, urządzono mu jeszcze wystawny pogrzeb… Karol wstydzi się wybryków, Spiegelberg przeciwnie- uważa, że Karol teraz zbabiał, powinien kontynuować, a nawet rozbudować swoje poprzednie działania; co do siebie- roztacza wzniosłe widoki realizacji swojej potencji twórczo-czynnej ; Karol: „Szczęścia na drogę! Wspinaj się po hańby kolumnach do szczytów sławy. W cieniu ojczystych moich gajów, w ramionach mojej Amalii, szlachetniejsza nęci mnie uciecha. Już zeszłego tygodnia napisałem do ojca mego z prośbą o przebaczenie, nie zamilczałem najdrobniejszego nawet szczegółu, a gdzie szczerość, tam się i pomoc znajdzie, i współczucie. Rozstańmy się, Moryc. Dziś widzimy się po raz ostatni. List już doszedł. Przebaczenie ojca mego jest już w obrębie murów tego miasta.” pojawiają się inni libertyni; Schweizer przynosi list Karolowi, okazuje się, że jest wyklęty i nie ma po co wracać do domu, chyba, że do lochu; Karol wybiega, towarzyszę czytają list również; Spiegelberg wykorzystuje sytuację- mówi o wykorzystaniu odwagi, o tym, że on i reszta nie mają nic do stracenia, chce utworzenia bandy zbójeckiej w Czeskich Lasach; powątpiewania libertynów- czy nie ma wyboru? Spiegelberg twierdzi, że nie ma, chyba, że do końca życia chcą siedzieć w więzieniu za długi albo żebrać, albo parać się wyzyskującą pracą; okazuje się, że Roller myślach o zarabianiu przez pisanie książek i recenzji, Schufterle jako pietysta wygłaszający porywające kazania; Spiegelberg utrzymuje, że jego plan wyniesie ich najwyżej, odpiera ataki o nieuczciwości- bardziej nieuczciwym można być pozornie żyjąc uczciwie; w końcu libertyni przekonani; Spiegelber zapalony, hamuje go Roller, który zauważa, że bez dowódcy w postaci Moora nic z tego nie będzie; Spiegelberg wściekły, chciał przewodzić bandzie; wpada oszlały z rozpaczy i gniewu Karol- zwątpił w ludzi, w miłość, we współczucie; w takim lekkim afekcie przyjmuje posadkę herszta- uważa, że jest teraz wyklęty, bez miłości, bez ojca, nie dba o dobro imienia; Spiegelberg zapowiada zemstę (niezauważenie przez innych); przysięga Moora: „A teraz, przez podanie tej męskiej prawicy, ja przysięgam wam tu pozostać wiernie i stanowczo waszym dowódcą aż do śmierci. A ramię to niech zaraz trupem położy tego, co by kiedykolwiek zwątpił, zachwiał się lub cofnął! To samo niech mnie spotka od każdego z was, jeżeli przysięgę moją naruszę.”
SCENA III: Franek w pokoju Amalii; zaleca się, Amalia jest oburzona na ojca Moora; podejrzewa, że wyklęcie to sprawa Franciszka, jest cyniczna i zjadliwa dla Franciszka, mówi, że ten nienawidzi brata, a od niej ma się odfasolić; Franciszek: oj, biedna, zakochana Amalia w niegodziwcu Karolu, który pierścionkiem od niej zapłacił prostytutce; niby nie chce mówić oczywiście, ale gada, jeszcze, że Karol wizualnie zrobił się obleśnym żulem Amalia krzyczy, że znów przejrzała kłamstwa Franciszka, więc ten zmienia front- że chciał sprawdzić (za co przeprasza) moc jej miłości, którą jest zauroczony; znów próbuje ją omamić- odrzucony; Amalia wyrzuca Franciszka;
AKT DRUGI
SCENA I: Franciszek wkurza się, że ojcu się jakby polepszyło; postanawia „od strony ducha zepsuć ciało”- wywołać w ojcu zgryzotę, samooskarżenie i wyrzuty sumienia, które będą dla niego śmiertelne w skutkach; pojawia się Herman, zapewnia o swojej lojalności wobec Franciszka; ten znowu urabia Hermana- wywołuje w nim złość i chęć zgładzenia starego Moora (że wyśmiewa się z jego niepełnego szlachectwa) i Karola (który odebrał mu Amalię); mówi, że ojciec wydziedziczył („tak jakby”) Karola, ale już żałuje swojego czynu i lada chwila ulegnie namowom Amalii o przywrócenie syna do łask, wtedy rzekomo Karol poślubi Amalię i zacznie drwić nieustannie z Hermana; Franciszek daje słudze sakiewkę i przekonuje o jedynej drodze zdobycia Amalii- Herman w przebraniu ma udawać przybysza z Czech wprost z bitwy pod Pragą, gdzie walczył razem z Karolem, który poległ w walce; Herman daje się na to złapać; gdy Franciszek zostaje sam: „Kiedy wół furę zboża do stodoły zaciągnął, musi sam poprzestać na sianie. Tobie dziewkę stajenną, a nie Amalię!”
SCENA II: Amalia zastaje śpiącego starego Moora w komnacie, jest dostojnym i czcigodnym starcem, nie potrafi się na niego gniewać; Moor śni, dręczą go wyrzuty sumienia i koszmary; Moor się budzi, nie może sobie wybaczyć, że odebrał zakochanym (synowi i Amalii) szczęście, ubolewa, że umiera i nie ma przy nim kochanego syna; razem z Amalią oglądają portret Karola namalowany kiedyś przez dziewczynę; Amalia zaczyna grać na klawikordzie i śpiewać iliadowe pożegnanie Andromachy do Hektora; dogrywa też kwestie Karola (śpiewali to sobie kiedyś razem); pojawia się zakapturzony Herman i Franciszek; Herman odgrywa swoją rolę: Karol, którego poznał w Czechach, rzucił się do walk („Puśćcie mnie do wielkiego generała Schwerina, bym umarł na łożu bohaterów - ja nie mam już ojca!”); wywołuje w starcu Moorze wyrzuty sumienia („Dużo mówił o swym starym ojcu i o lepszych dniach, minionych - i o zawiedzionych nadziejach - łzy mieliśmy w oczach”; walczył jak heros, w końcu dostał kulki, ostatnie jego słowa: „Weź ten miecz - wycharczał - oddasz go memu staremu ojcu - przylgnęła tu krew jego syna; pomszczony jest - niech się tym nasyci. Powiedz mu, że jego klątwa ścigała mnie w boju i śmierci, żem poległ w rozpaczy!”; ostatnie westchnienie Amalia; oprócz miecza ofiarował posłańcowi portret dany mu przez Amalię - ta nie chce wierzyć, ale to rzeczywiście ten sam portret - z przykazaniem, by oddać go Franciszkowi); straszna scena- ojciec Moor w szale rozpaczy, rwie włosy, drapie się po twarzy, szaleje w boleści, bełkocze, Herman nie może znieść tego widoku i szybko ucieka; Amalia zatacza się i upada; Franciszek „odnajduje” wypisane krwią Karola na mieczu słowa- Franciszku, nie opuszczaj Amalii, a Amalio, śmierć moja zwalania cię od przysięgi; oszust chce to natychmiast wykorzystać, Amalia ucieka mówiąc, że widać Karol nigdy jej nie kochał; Franciszek wkurzony, że Amalia mimo całej uknutej intrygi go nie chce; Moor jest konający, okrutny syn wzmaga jego rozpacz- (to wszystko twoja wina, sam go odrzuciłeś i posłałeś na śmierć), przewraca próbującego go zaatakować ojca i opuszcza w konaniu; pojawia się Amalia, która stara się załagodzić ból starca (śmierć wybawienie- szybciej połączysz się z Karolem, sama chciałabym umrzeć); wraca Franciszek, ojciec go przeprasza, chce wybaczenia za ostre słowa, prosi Amalię, by czytała historię Jakuba; Franciszek wychodzi (jakby wszedł sprawdzić tylko, czy ojciec jeszcze żyje), Moor konający, pyta o Franciszka, dowiaduje się, że „uciekł od konającego”, umiera; Amalia zapłakana wybiega; a w radosnych podskokach zjawia się Franciszek- nareszcie stary zszedł, teraz jestem panem, ja wam tu wszystkim pokażę- poddani ode mnie dostaną lęk i ubóstwo, to najlepsze środki dla wyrobienia sobie posłuchu;
SCENA III: Czeskie Lasy; Spiegelberg prowadzi bandę swoich „rekrutów”- 78 zrujnowanych przekupniów, odprawionych belfrów, gryzipiórków- czyli wszyscy społecznie bez wyboru (lub zaszantażowani przez Spiegelberga, który straszył ich donosem na policję; porządnych wprowadzał w złe towarzystwo, gdzie tracili cały majątek, czyli tez później „bez wyjścia”); historie („anegdotki”)Spiegelberga opowiadane spotkanemu Razmannowi: 1. łotr był poszukiwany, zgłosił się do władz pewnego miasteczka i udając, że zetknął się z „poszukiwanym”, podał rysopis miejscowego doktorka; tamten został złapany, ze strachu i szoku przyznał się, że „jest Spiegelbergiem”, został powieszony (a łotr temu nie zapobiegł); 2. razem z bandą zakradł się w nocy do Cecyliańskiego Klasztoru, ukradł śpiącym siostrom ubrania, wszczął pobudkę- te zrozpaczone; Spiegelberg zarządzał zawartości skarbca- siostry wszystko oddały, sporo zostało zgwałconych; Razmann uznaje „dowcip” Spiegelberga; opowiada o drugiej części bandy, tej pod wodzą Karola- jest dumny, że może u niego służyć; Moor nie morduje jak oni, dla łupów, trzecią część łupów oddaje ubogim lub każe kształcić ubogich; nieobliczalny się staje, gdy trafia na wyzyskujących panów, niesprawiedliwych, wykorzystujących tytuły i pozycję społeczną; historia: niedaleko stacjonujących w karczmie zbójców miał przejeżdżać hrabia z adwokatem, dzięki nieuczciwości którego wygrał milionowy proces; Karol zarządza napad, zmusza hrabiego do oddania pieniędzy (które całe zostawia bandzie), zabija adwokata ze słowami „Toś ty ten łajdak, co sprawiedliwość w sprzedajną dziewkę przemienia?”; Spiegelberg, kiedy to słyszy, wymusza na Razmannie przyrzeczenie, że ten nic nie powie Karolowi o usłyszanych „anegdotkach” i sposobach werbowania- Spiegelberg już teraz wie, że Karol ostro by go potępił; wpada Schwarz, przerywa rozmowę; rozemocjonowany gada o tym, że powieszono dziś Rollera, trzy tygodnie go torturowano, ale był dzielny i nic nie wyznał; zbójcy dowiedzieli się o planowanej na dzisiaj egzekucji wczoraj, Karol „pienił się jak dzik” (Roller był jego ulubieńcem), zakradł się do lochu towarzysza w przebraniu księdza, chciał się z nim zamienić miejscami, Roller odmówił; wbiega Moor, Roller ze zbójecką bandą- okazuje się, że Karol uratował Rollera tuż przed jego wejściem na szubienicę- chwilę wcześniej razem e zbójcami podpalił całe miasto, aby odwrócić główny punkt zainteresowania od szubienicy; wybucha prochownia- ogromny tumult, strach, „skamienienie”, łatwo było się już wymknąć; tu słowa Schufterle: „Jeśli miasto uciechę sobie robi z widoku, jak mojego towarzysza uśmiercają niczym zaszczutego dzika, czemuż u kata mielibyśmy się gryźć w sumieniach naszych, że dla naszego towarzysza miasto z dymem puszczamy? A przy sposobności chłopaki nasze zastały tam ponad wszelką miarę gotowe żarcie do rabowania.”; okazuje się, że spłonęło całe miasto, zginęło 83 ludzi, okradziono kościół i jakieś pomniejsze sklepy; Moor ma poważne wątpliwości, uważa, że bardzo źle się stało jednak; tu ważna wypowiedź Schufterle (daje całą i to co Karol odpowiedział), kogo dotknął pożar pod szubienicą: „Ba, ba! Wielkie mi rzeczy. - Owszem, gdyby to byli mężczyźni, ale to były niemowlęta, co swe pieluchy pozłacają, zasuszone babulki, co im komary odpędzały, uwędzone piecuchy, co do żadnych drzwi już trafić nie mogą - pacjenci skomlący za doktorem, który uroczystym kłusem nadążył był za tą hecą. Wszystko, co jeszcze chodzić mogło, wybiegło na widowisko, a tylko sam osad miasta pozostał był na miejscu, by domów pilnować. (Moor: „Ach, ta biedota! Chorzy, powiadasz, starzy i dzieci?”) A tak, do diabła! I położnice do tego, i baby ciężarne, co się lękały, żeby pod szubienicą nie poronić; młode żony zatroskane, by się przypadkiem nie zapatrzyć na te rakarskie sztuki i w łonie swoim dziecku szubienicy na grzbiecie nie wypalić - biedni poeci, co to już butów na nogach nie mają, bo jedyną parę dali do łatania - i co tam jeszcze było tej hołoty. Szkoda o tym gęby strzępić. Gdym tak przechodził sobie koło jednej budy, słyszę wewnątrz jakieś wrzaski i przy blasku widzę… co takiego? Dziecko jeszcze zdrowe i świeże leży na podłodze pod stołem, a do stołu już płomień się chwyta. - Biedactwo moje - powiedziałem - toż ty mi tu zamarzniesz - i wrzuciłem je w ogień.” Moor: „Naprawdę, Schufterle? - Niechże ten płomień pali się w twojej piersi, dopóki wieczność nie posiwieje! - Precz, ty potworze! I nie pokazuj mi się nigdy wśród mojej bandy! - Szemracie? Powątpiewacie? - Kto śmie wątpić, gdy ja rozkazuję? Precz z nim, powiadam. - Jest jeszcze kilku wpośród was już dojrzałych dla mego gniewu. Znam cię, Spiegelberg. Ale niebawem wejdę między was i straszliwy przeprowadzę przegląd.” Karol jest wstrząśnięty, prosi Boga o wybaczenie, chce odejść i się usunąć; plany przerywa mu banda z raportem, że zostali wytropieni i otacza ich z tysiąc czeskich oddziałów; Karol znika, zbójcy są trochę zagubieni, ale dzielni, oprócz Spiegelberga, który biadoli (podburzając przeciwko Karolowi)- wychodzi na jaw, że jest tchórzem; wraca Karol, odważny, z gotowym planem walki: tamci mają ogromną przewagę liczebną, więc część bandy ma strzelać z ukrycia, druga część „na furię” atakować szyki; zakazuje Schufterlemu przyłączyć się do walki; wpada ksiądz, który rzuca w bandę wyzwiskami i pokazuje im, że gardzi nimi, bandą rzezimieszków, okradających kościoły, mordujących (np. hrabiego ); Karol nie pozwala rozochoconej bandzie nawet tknąć księdza, próbuje przedstawić „szlachetność” swoich czynów; wytyka błędy chrześcijaństwu i potępia ówczesnych błędów za sprzedajność, materializm, otumanianie ludu, brak miłosierdzia, myślenie, że mogą tak łatwo potępiać w imię chrześcijaństwa; nakazuje księdzu, żeby przekazał trybunałowi, że nie podda się i nie przyjmuje łagodzących jego karę warunków; ksiądz zwraca się więc do bandy- wydajcie Karola, a wszyscy będziecie wolni i dostaniecie nową szansę; Karol namawia ich, żeby to zrobili; ksiądz myśli, że Karol oszalał; Karol rzeczywiście tak prowadzi rozmowę, że wynika z niej: jeśli ktoś jest zbójcą, to dla uratowania swojego życia może sprzedać swojego kapitana; nikt tego nie robi oczywiście, odprawiają księdza; Karol krzyczy (szczęśliwy, bo nie okazali się zbójcami), że teraz nareszcie są wolni i mogą z czystym ser duchem se powalczyć
AKT TRZECI
SCENA I: Amalia gra w ogrodzie na lutni pieśń o pięknym, dzielnym, zmarłym bohaterze nadchodzi Franciszek, wyrzuty, że znów ucieka z uczt; Amalia cyniczna, (muszę słuchać , co pierdzielisz, bo teraz jesteś tu panem); Franciszek ofiarowuje swoją rękę Amalii, ta oczywiście go odrzuca; Franciszek zatem mówi jej, że to łaskawość z jego strony, wszystkie laski jej zazdroszczą, powinna być wdzięczna też za opiekę; a poza tym ma dość próśb- grozi jej zamknięciem w klasztorze; Amalia się cieszy- będzie tam mogła spokojnie myśleć o Karolu; Franciszek wściekły, niegodna żony Amalia ma zostać jego nałożnicą, która będzie wstydzić się przed uczciwymi chłopkami; dziewczyna się broni, podstępem wyrywa mu jego szpadę i grozi, że go zabije, jeśli ją tknie; Franciszek ucieka, Amalia postanawia rzeczywiście schronić się w klasztorze; do pokoju wchodzi Herman z pragnieniem wyznania ciężaru sercowego ; wyznaje, że Karol i stary Moor żyją, prosi, żeby Amalia go nie zdradziła, ucieka;
SCENA II: Karol wycieńczony z kilkoma towarzyszami po walce; zaczyna mówić o marności ludzkich popędów, które mają dać im szczęście (w małostkach) a tak naprawdę zamykają im drogę do nieba; ubolewa nad utratą swojej niewinności, jest zbójcą, a tęskni za czasami chłopięcymi; towarzysze są zaniepokojeni jego stanem; Karol: „ W otoczeniu morderców i wężów syczących, żelaznymi łańcuchy przykuty do zbrodni, po chwiejnej trzcinie występku zmierzajacy do grobu rozkładu i zbrodni - w pośrodku kwiatów szczęśliwego świata wyjący Abadon [czyli upadły anioł, żałujący swojego buntu wobec Boga, lamentujący nad wynikłym z tego nieszczęściem]”; Schweizer jakimś cudem odnalazł strumień, przyniósł kapitanowi wodę, usmierza to gorączkę; w bitwie poległ tylko Roller, przeciwników (z 1700) pozostało tylko 300; Karol przysięga, że nigdy nie opuści towarzyszy; Schweizer radzi mu, by nie przysięgał- jeśli zostanie szczęśliwy, może kiedyś tego żałować; wpada nieznany nikomu Kosinsky: „Mężów szukam, co śmierci w oczy patrzą i niebezpieczeństwu jak obłaskawionemu wężowi oplatać się dają - mężów, co wolność cenią ponad cześć i życie, i na których dźwięk imienia, radośnie witany przez biednych i uciśnionych, najodważniejsi w tchórzów się zmieniają i bledną tyrani.”; Kosinsky od razu rozpoznaje „po rodzaju twarzy” kapitana- czyli super hrabiego Moora ; honorwo prosi go o przyjecie do bandy; Karol roztacza przez młodym (24 lata) najgorsze widoki, zarzuca, że mordami chce osiągnąć sławę (dla zbójców wawrzyny niedostępne), że na nieszczęściach innych chce się wzbogacić, że nie wiem, jak ciężko okupuje sie każde morderstwo; chce go przestrzec, próbuje odwieźć Kosinskyego od pomysłu, który przywiedzie go do wyklęcia społecznego i zamknie mu drogę przed uzyskaniem szczęścia- stąd już się nie wyrwie ku „normalności”; Kosinsky opowiada swoją historię: bardzo młodo został panem zamku (syn wcześnie zmarłego szlachcica), zakochał się w pięknej mieszczance Amalii, która skromnie przyjęła jego zaręczyny; nazajutrz miał się odbyć ślub, ale w nocy pojmano Kosinskyego, pokazano mu rzekomo sporządzone przez niego zdradzieckie listy, wrzucono na miesiąc do więzienia; po tym okresie „odkryto” jego niewinność, biegł czym prędzej na zamek do swojej Amalii, która na pewno (bardzo zakochana) męki przeżywała, kiedy go nie było; okazało się, że Amalia została w nocy porwana; dostała do wyobru- albo zabiją Kosinskyego, albo ona zostanie kochanką księcia- wtedy go uwolnią; Kosinsky chce zabić odpowiedzialnego za wszystko przedstawiciela księcia, ministra; zasadzka mu się nie udaje, majątek odebrany, Amalia dalej u księcia; Moor oszalały (z pobudek własnych), pozwala zostać Kosinskyemu, nakazuje wyjazd do Frankonii (rodzinne strony), krzyczy „muszę ją zobaczyć!...”
AKT CZWARTY
SCENA I: Karol w przebraniu, Kosinsky ma udawać jego sługę (hrabiego von Brand); Moor zostaje sam, z rozrzewnieniem patrzy na ojczystą ziemię i zamek; choćby nie wiem, co się działo wie, że nie odjedzie, dopóki nie zobaczy Amalii i ojca;
SCENA II: Karol i Amalia przeglądają portrety rodzinne Moorów; Karol wie już, że ojciec nie żyje, czule go wspomina przy portrecie; specjalnie wypytuje o portret syna Franciszka i „nieznanego sobie” Karola- o nim Amalia nic nie może powiedzieć- płacze i ucieka; Karol (którego Amalia nie poznała, haha), przekonuje się, że dziewczyna ciągle go kocha; pojawia się krążący niedaleko Franciszek; przeczuwa, że von Brand to jakiś szpieg, jest bardzo zaniepokojony; przypatruje się portretowi brata i w końcu demaskuje hrabiego Branda; jest przerażony, ale się opamiętuje i postanawia zadziałać „jak mężczyzna” i zabić Karola (i tak ma już mnóstwo postępków na sumieniu); przywołuje służącego Danielu i rozkazuje mu przynieść sobie wino; kiedy sługa wraca, nagle Franciszek dostaje jakiegoś ataku podejrzeń- że ten spiskuje z hrabią, że dostał zatrute wino, że Amalia, hrabia, Daniel planują, jak go zabić, blabla, Daniel przerażony, nie wie, o co chodzi; w końcu Franciszek daje mu ultimatum- albo natychmiast zabije hrabiego, albo zgnije w lochu w zamku; Daniel jest przerażony- zapewnia o swojej wierności, ale nie potrafi być mordercą; ma 71 lat, 44 lata służył u Moorów, może dwa razy ciężej pracować, ale nie potrafi nikogo zabić, i to jeszcze niewinnego człowieka; Franciszek głuchy na jego prośby- daje mu jeden czas do namysłu- albo zabije, albo sam zginie w męczarniach; Daniel w końcu rzuca deklarację, że to zrobi i wychodzi; Franciszek znów ze swoimi teoriami a' propos płodzenia, odrzuca od siebie sumienie; jest przekonany, że „hrabia” jutro zginie;
SCENA III: Daniel, poruszony podejrzenia mi Franciszka, przyszedł do „hrabiego” i rozpoznał w nim Karola (który udaje, że nie wie, o co chodzi); rozczulony starzec opowiada o bliźnie na prawej ręce Karola, której nabawił się, kiedy sługa go pilnował; i jak to urządził dla Karola przejażdżkę na koniu (kiedy ten był małym chłopcem jeszcze), i jak panicz się cieszył i powiedział, że kiedy dorośnie, będzie Daniela woził w karocy… Karol dowiaduje się, jak wierna i dzielna była Amalia, rozmowa z Danielem ujawnia przed nim wszelkie manipulacje Franciszka; Karol wpada w szał, boi się, że może coś złego zrobić bratu (przez którego stracił ojca, miłość, został wyklętym zbójcą), chce odjechać natychmiast odjechać z Kosinskym z zamku; Karol postanawia pożegnać Amalię;
SCENA IV: Amalia w ogrodzie, przerażona tym, że obcy hrabia burzy czystość jej myśli, a ona chce kochać tylko Karola; przybywa Moor, Amalia, mimo, że obiecała sobie nawet na niego nie patrzeć, wyrzuca z siebie monolog o tym, ja k bardzo kocha Karola i jak bardzo hrabia jej go przypomina (ale w ogóle niczego się nie domyśla, w ogóle go nie poznaje…); Karol kieruje rozmowę tak, by dowiedzieć się, czy gdyby jej ukochany dopuszczał się najokrutniejszych czynów, to dalej by go kochała; Amalia nawet się nie zastanawia nad takimi sytuacjami- uważa, że jej Karol nawet muchy by nie skrzywdził; Amalia zaczyna z Andromachą i lutnią, Karol dogrywa dwie linijki na wyrwanej Amalii lutni, odrzuca instrument i wybiega (myśli, że jako zbójcę Amalia nie chce go znać)
SCENA V: zbójcy zastanawiają się, jaki łup przyniesie Karol; jedni są przekonani, że żaden- przecież zakazał najmniejszego buraka z pola kraść, musi chodzić o coś innego; zastanawiają się, czy nie biec z odsieczą, bo za długo go nie ma; Spiegelberg próbuje podjudzić Razmanna do tego, by zabili Moora, a Spiegelberg mógł po nim przejąć władzę; Schweizer, który podsłuchał rozmowę, zabija Spiegelberga; wszyscy są poruszeni- kapitan będzie przecież wściekły (choć Spiegelberg to rzeczywiście był łotr i planował zasadzkę); przybywa Moor z Kosinskym; Schweizer od razu prowadzi go do trupa i tłumaczy sytuację; reszta zbójców dowiaduje się o zasadzce; zbójcy czekają na rozkazy, a Moor jest dziwny- chce swojej lutni, by móc zagrać i znów nabrać sił życiowych; reszta zbójców idzie spać, rano mają wyruszać; Karol śpiewa pieśń o spotkaniu Brutusa i Cezara w królestwie zmarłych; Brutus chce bronić się wielkością czynu, Cezar mówi, że powinien biec i głosić, że stał się największym Rzymianinem, bo własną ręką wepchnął sztylet w serce swojego ojca; oczywiście Karol ma swoje wyrzuty sumienia, zaczyna odczuwać coraz mocniej ciężar popełnionych przez siebie zbrodni; chce się zabić (przykłada pistolet do skroni); ma dość świata, w którym rządzą chore popędy, próby przeciwstawiania się im przywodzą ludzi do złego; w końcu jednak dochodzi do wniosku, że jeśli się zabije, to ucieknie od cierpienia, które powinno być dla niego karą; okazuje się, że Karol jest w pobliżu wieży, w której zamknięty jest Maksymilian Moor, ojciec; właśnie Herman potajemnie przynosi mu jedzenie; Karol grozi Hermanowi szpadą, żeby wyjawił, kto jest w wieży; oszołomiony Karol myśli, że to duch jego ojca, który nie może zaznać spokoju; w końcu syn i ojciec (nie wie, że to Karol) rozmawiają- okazuje się, że starzec 3 miesiące siedzi już wieży; opowiada straszną historię- na wieść o śmierci syna zemdlał, obudził się już trumnie, drapał w wieko, więc ją otworzył syn jego Franciszek; kiedy znów się przebudził, był już u progu lochu- błagał syna o litość dziesięć razy- ten go odtrącił, wepchnął do lochu i sam zatrzasnął drzwi; stary Moor uznaje, że słusznie cierpi, bez światła, bez czucia w członkach, w chłodzie, w zaduchu swych nieczystości za sprowadzenie swego syna do grobu; Karol krzykiem budzi swą bandę: „Czy to opowiadanie nie wyrwało was ze snu? Toż i sen wiekuisty byłby się już rozwiał. Patrzcie tu, patrzcie tu! Prawa świata stały sięgrą w kości, natury więź rozerwana, rozpętała się stara waśń, syn zabił ojca swego. (…) Nie, nie zabił. To słowo rzecz upiększa! Syn ojca swego po tysiąckroć kołem łamał, kłuł, męczył, ze skóry obdzierał! Zbyt ludzkie są mi słowa - nad czym grzech się rumieni, a ludożercę dreszcz wstrząsa, to co od eonów [wieków] diabłu żadnemu na myśl jeszcze nie przyszło - syn ojca własnego - O patrzcie, patrzcie! on omdlał - do tego lochu syn ojca własnego - zimno - nagość, głód, pragnienie - o, patrzcie, patrzcie! - To jest mój własny ojciec, teraz to wyznam.”; Karol poprzysięga zemstę, rozdziera braterską więź; poprzysięga okrutną zemstą; nakazuje Schweizerowi przywlec sobie brata- żywego, by sam mógł dopełnić jego żywota; sam zostaje w lesie
AKT PIĄTY
SCENA I: Daniel z tobołkiem, druga w nocy, woli odejść, niż zhańbic swoją duszę morderstwem; wpada na oszalałego Franciszka- ma omamy, widzi duchy i diabły, które chcą go zgładzić; każe postawić wszystkich na nogi, by go chronili i wezwać pastora; zatrzymuje przy sobie Daniela, boi się zostać sam; Franciszek widzi umarłych, daniela próbującego go ocucić bierze za kościotrupa; opowiada Danielowi (którego rozpoznał w końcu) o swoim śnie- obrazie Sądu Ostatecznego, kiedy wazą się jego losy; mnóstwo grzechów na szali, ale na drugiej przytrzymywała je jeszcze krew odkupienia, dopóki wygłodniały, wynędzniały starzec (w którym Franciszek poznał ojca) nie odciął pukla swoich siwych włosów i nie wrzucił go na szalę grzechów- wtedy ta z ogromną prędkością zaczęła spadać w dół; wszyscy inni zostali ułaskawieni oprócz Franciszka; daniel jest przerażony, Franciszek nie otrzymuje od niego zapewnienia, że to tylko głupi sen; pojawia się wezwany pastor Moser; Franciszek chce polemizować, że Boga nie ma, że śmierć to kres życia- widać, że zaczynają go ogarniać wątpliwości, czy miał słuszność co do ateizmu; pastor mówi, że każdy grzech zostanie mu policzony; Franciszek nie może tego znieść, widać, ze zaczyna w to wierzyć, a ta bardzo nie chce, żeby w chwili śmierci ciała nie umierała także dusza („ale kiedy ja nie chcę być nieśmiertelnym”)- pastor nieubłaganie twierdzi, że jego zdanie gówno ma d ogadania- i tak zostanie osądzony i wynagrodzony za cierpienia na ziemi, za złe uczynki nieuchronnie potępiony; chce tak rozgniewać boga, żeby go zniszczył i nie musiał wtedy żyć po śmierci biologicznej; dowiaduje się, że dwa najcięższe grzechy to ojco- i bratobójstwo; pastor triumfalnie odchodzi (Franciszek zapowiedział mu, że zbije jego „klesze gadanie”); pojawia się służący: zniknęła Amalia i „hrabia”, na zamek najeżdżają właśnie okrutni zbójcy; Franciszek rozkazuje Danielowi, żeby nakazał wszystkim modlić się za niego, natychmiastowo i żarliwie; obejmuje Daniela i prosi go o przebaczenie; na ulicy słychać głosy zbójców; Franciszek pada na kolana i zaczyna się modlić- jak twierdzi pierwszy i ostatni raz; nie może się jednak modlić- jest wypalony; zbójcy są coraz bliżej, Franciszek chce przebić się szpadą, w końcu dusi się złotym sznurem od swego kapelusza; wpadają zbójcy; Scweizer, który obiecał kapitanowi, że albo zobaczy powracających dwóch żywych (Schweizera i Franciszka), albo żadnego z nich, strzela sobie w łeb;
SCENA II: stary Moor i Karol, który czeka na Franciszka, by móc go zabić; ojciec stara się wyprosić u Karola (którego dalej nie poznaje) miłosierdzie dla Franciszka; opowiada o tym, jak w niebie będzie wypraszał o łaskę u swojego syna Karola, żeby przebaczył mu to, że dał się otumanić prze knowania; ubolewa, że na łożu śmierci nie będzie mógł uścisnąć ukochanej ręki syna (Karol podaje mu rękę) i mus umierać w objęciach obcego człowieka; zbójca Moor odprawia swoją bandę; błaga Boga, by dał mu wytrzymać tę próbę i nie pozwolił wyjawić ojcu, że jest jego synem- nie chce psuć przedśmiertnych wyobrażeń bohaterskim synu; wyprasza o błogosławieństwo od Maksymiliana (dostaje je jako wybawca, choć z ciężkim sercem starca, który myśli, że zbójca zechce zemścić się na Franciszku); przybywają zbójcy, Karol na razie szczęśliwy, że jednak nie musi zabijać Franciszka- nie chciał jednak tego robić sam; pojawia się Amalia, która rzuca się na szyję staremu Moorwi, później Karolowi (już wie, że on to on ); Karol szaleje, chce uciec, krzyczy, by zabić Amalię i starego Moora, nie chce, by wyszła na jaw, że to on jest synem i narzeczonym; w końcu w szale mówi Maksymilianowi, że jego wybawcy to zbójcy, a jego syn- ich kapitan; Moor umiera; wszyscy w strasznym milczeniu, Karol szaleje, że musi odkupić wszystkie istnienia, które zniszczył; chce uciekać, Amalia rzuca się mu na szyję, płacze, przebacza, nie ustępuje, w końcu Karol się temu poddaje- się całują i przytulają, Karol szczęśliwy, chce, by zbójcy cieszyli się razem z nim; jeden ze zbójców wpada ze szpadą pomiędzy parę- grozi, przypomina obietnicę, zbójcy ukazują mu swoje blizny i wypominają, że narażali dla niego życie i wszystko dla niego poświęcali; Karol się opamiętuje, mówi, że nie można zejść z drogi grzesznika, odpycha Amalię, która rzuca mu Siudo kolan i prosi, by ją zabił; zaznacza, że wie, że nie mogą być szczęśliwi i nie prosi o miłość, a o śmierć, która będzie dla niej wybawieniem; Karol odmawia, wlecze się na kolanach do zbójców i prosi, by oni więc skrócili jej męczarnie; jeden do niej mierzy, Moor go powstrzymuje („ukochana zbójcy Moora może zginąć tylko z jego ręki”) i ją zabija; wyrzuca zbójcom, że zażądali za swoje blizny życia anioła- gdyby każdy z nich oddał mu teraz życie i tak nie byłoby w tym równowagi; Moor składa dowództwo, mówi, że był głupcem sadząc, że okrutne czyny zbudują sprawiedliwość; idzie oddać się w ręce sprawiedliwości (aby pomóc jakiemuś biedakowi, odda się w jego ręce, by mógł zgarnąć) niemałą nagrodę za złapanie zbójcy Moora).