ROZDZIAL 28
Z TYCH LITER MOŻNA TEZ
ULOZYC SLOWO „ARESZT”
Kilka minut przed godziną dwudziestą w sobotę wieczorem Spencer leżała na łóżku obserwując kręcące się pod sufitem skrzydła wentylatora w kształcie liści. Kosztował więcej niż przyzwoity używany samochód, ale Spencer ubłagała mamę na jego kupno, bo wyglądał identycznie jak wentylator w jej prywatnej kabinie plażowej, kiedy zatrzymali się całą rodziną w hotelu „The Caves” na Jamajce. Ale teraz wyglądał tak… dziecinnie.
Wstała z łóżka i wsunęła stopy w czarne sandałki Chanel. Wiedziała, że musi wykrzesać trochę entuzjazmu na przyjęcie Mony. Tak zrobiłaby w ubiegłym roku - z drugiej strony, w zeszłym roku wszystko wyglądało inaczej. Cały dzień po jej głowie plątały się dziwne obrazy - kłótnia z Ali przed stodołą, poruszające się usta Ali, ale nie słysząca ani słowa Spencer, krok w stronę Ali, trzask. Zupełnie jakby pamięć, tyle lat uwięziona, chciała się popisać.
Rozprowadziła więcej błyszczyka w kolorze palonych migdałów na wargach, wygładziła rękawy à la kimono czarnej sukienki i powlokła się na dół. Kiedy dotarła do kuchni, z zaskoczeniem zobaczyła rodziców i Melissę siedzących przy stole wokół pustej tablicy do Scrabble. Do ich nóg tuliły się obydwa psy. Ojciec nie miał na sobie swojego standardowego uniformu, ani garnituru czy ubrania na rower, tylko miękki biały t-shirt i dżinsy. Mama miała na sobie spodnie do jogi. W pokoju roznosił się od strony ekspresu do kawy Miele zapach gotowanego mleka.
- Hej. - Spencer nie przypominała sobie, żeby którykolwiek sobotni wieczór rodzice spędzili w domu. Zależało im, żeby było ich widać - nieważne, czy chodziło o otwarcie restauracji, koncert orkiestry symfonicznej, czy jedno z wieczornych przyjęć zawsze wyprawianych przez wspólników z firmy ojca.
- Spencer! Jesteś nareszcie! - zawołała pani Hastings. - Zgadnij, co właśnie dostaliśmy? - machając rękoma pokazała trzymany do tej pory w rękach za plecami wydruk. Na jego górze było napisane gotycką czcionką: „Philadelphia Sentinel”. Poniżej był nagłówek: „Trump, przesuń się! Nadchodzi Spencer Hastings!”. Spencer wpatrzyła się w zdjęcie przedstawiające ją za biurkiem ojca. Ciemnoszary kostium i jedwabna koszulka na ramiączkach w kolorze poziomkowym okazały się dobrym wyborem.
- Jordana właśnie wysłała nam mailem link. - szczebiotała matka. - Niedzielna pierwsza strona nie będzie gotowa przed jutrzejszym rankiem, ale ta historia już trafiła do wydania internetowego!
- Łał. - powiedziała roztrzęsionym głosem Spencer, zbyt rozproszona, by przeczytać artykuł. Czyli jednak to działo się naprawdę. Jak daleko to się posunie? Co będzie, jeśli naprawdę wygra?
- Żeby to uczcić otworzymy butelkę szampana. - powiedział pan Hastings. - Spence, nawet ty możesz trochę wypić. Skoro to taka szczególna okazja.
- A może chciałabyś zagrać w Scrabble? - zapytała pani Hastings.
- Mamo, przecież ona jest wystrojona na przyjęcie. - przekonywała Melissa. - Nie ma ochoty tutaj siedzieć, pić szampana i grać w Scrabble.
- Nonsens. - powiedziała pani Hastings. - Nawet jeszcze nie ma ósmej. Przyjęcia nie zaczynają się tak wcześnie, prawda?
Spencer poczuła się jak w potrzasku. Wszyscy się w nią wpatrywali.
- Ja… chyba nie. - powiedziała.
Przyciągnęła krzesło, usiadła i zsunęła buty. Ojciec wyciągnął z lodówki butelkę „Moët'a”, wyciągnął korek i wyjął z szafki cztery kieliszki Riedela. Pełny kieliszek nalał dla siebie, matki Spencer i Melissy, dla Spencer - połowę. Melissa postawiła przed nią stojak na Scrabble.
Spencer zanurzyła dłoń w woreczku i wybrała litery. Jako następny wybierał jej ojciec. Spencer była zaskoczona, że w ogóle wie, jak się w to gra - nigdy nie widziała, żeby to robił, nawet podczas wakacji.
- Kiedy się dowiesz, jaka jest ostateczna decyzja sędziów? - zapytał sącząc szampana.
Spencer wzruszyła ramionami.
- Nie wiem. - zerknęła na Melissę, która rzuciła jej krótki, zagadkowy uśmiech. Spencer nie rozmawiała z nią od ich „sesji” w jacuzzi ostatniej nocy, i trochę dziwnie się czuła w pobliżu siostry. Niemal bojaźliwie.
- Miałem okazję wczoraj przeczytać twoją pracę. - kontynuował pan Hastings składając dłonie. - Bardzo mi się spodobało, jak przystosowałaś ideę do czasów współczesnych.
- To kto jest pierwszy? - zapytała gwałtownie Spencer. Nie będą rozmawiali o treści eseju. Nie przy Melissie.
- Czy przypadkiem laureat Złotej Orchidei z 1996 roku nie wygrał w zeszłym roku Pulitzera? - zapytała pani Hastings.
- Nie, to była National Book Award. - powiedziała Melissa.
Błagam, przestańcie mówić o Złotej Orchidei, pomyślała Spencer. I wtedy uświadomiła sobie, że chociaż raz rozmawiają o niej, a nie o Melissie.
Spencer spojrzała na swoje płytki z literami. Miała I, A, S, J, L, R oraz H. Przełożyła litery i prawie się udławiła. LIAR SJH. SJH jak Spencer Jill Hastings.
Niebo na zewnątrz było kruczoczarne. Wył jakiś pies. Spencer chwyciła swój kieliszek szampana i wypiła wszystko w trzy sekundy.
- Ktoś przynajmniej przez godzinę nie siądzie za kółkiem. - powiedziała z udaną naganą jej matka.
Spencer próbowała się roześmiać, usiadła na dłoniach, żeby ojciec nie zauważył, jak bardzo się trzęsą.
Pani Hastings ułożyła ze swoich płytek słowo WORM.
- Twoja, kolej, Spencer. - powiedziała.
Kiedy Spencer uniosła płytkę z literą L, cienka Motorola Melissy zabłysła. Z głośniczka dobiegł podrabiany dźwięk wiolonczeli grającej temat przewodni ze „Szczęk”. Duh-DUH. Duh-DUH. Spencer ze swojego miejsca widziała ekran: nowa wiadomość.
Melissa otworzyła telefon usuwając go z pola widzenia Spencer. Zmarszczyła brwi.
- Hę? - powiedziała głośno.
- Co się stało? - zapytała pani Hastings, odrywając wzrok od swoich płytek.
Melissa podrapała się w głowę.
- Idea niewidzialnej ręki wielkiego szkockiego ekonomisty Adama Smith'a może być bardzo prosto podsumowana, czy chodzi o XIX-wieczne, czy XXI-wieczne rynki: możesz sądzić, że inni ci pomagają, ale w rzeczywistości każdego interesuje własna korzyść. Dziwne! Dlaczego ktoś wysyła mi fragment eseju, który napisałam w szkole średniej?
Spencer otworzyła usta, ale wydobył się z nich tylko suchy wydech.
Pan Hastings odłożył okulary.
- To esej Spencer nominowany do Złotej Orchidei.
Melissa badawczo spoglądała na ekran.
- Nie, to nie jej, tylko mój… - spojrzała na Spencer. - Nie.
Spencer skurczyła się na krześle.
- Melissa, to była pomyłka.
Melissa tak szeroko otworzyła usta, że Spencer widziała srebrne plomby w jej zębach trzonowych.
- Ty suko!
- Wszystko wymknęło się spod kontroli! - krzyknęła Spencer. - Sytuacja wymknęła mi się z rąk!
- Co się dzieje? - pan Hastings, zmieszany, zmarszczył brwi.
Twarz Melissy się wykrzywiła, kąciki oczy opadły w dół, usta skrzywiły się złowieszczo.
- Najpierw kradniesz mi chłopaka. A teraz pracę? Za kogo ty się uważasz?
- Przecież przeprosiłam! - krzyczała równocześnie Spencer.
- Zaraz. Czy to… praca Melissy? - zapytała blednąc pani Hastings.
- To musi być jakaś pomyłka. - stwierdził pan Hastings.
Melissa położyła dłonie na biodrach.
- Mam im powiedzieć? Czy może ty to zrobisz?
Spencer podskoczyła.
- Donoś na mnie, jak zwykle. - pobiegła korytarzem w stronę schodów. - Do tej pory zrobiłaś się w tym znakomita.
Melissa poszła za nią.
- Muszą się dowiedzieć, jaka z ciebie kłamczucha.
- Muszą się dowiedzieć, jaka z ciebie suka. - odpaliła Spencer.
Wargi Melissy rozciągnęły się w uśmiechu.
- Jesteś taka żałosna, Spencer. Wszyscy tak uważają. Mama i Tata też.
Spencer weszła tyłem na schody.
- Wcale tak nie myślą!
- Właśnie, że tak! - szydziła Melissa. - Przecież to prawda, no nie? Jesteś kradnącą facetów plagiatorką i małą żałosną suką!
- Mam ciebie dosyć! - wrzasnęła Spencer. - Dlaczego w końcu nie zdechniesz?
- Dziewczęta! - krzyknął pan Hastings.
Ale było tak, jakby siostry znalazły się we dwie w bańce pola siłowego. Melissa nie odrywała spojrzenia od Spencer. A Spencer zaczęła dygotać. To prawda. Była żałosna. Była nic nie warta.
- Obyś zgniła w piekle! - krzyknęła Spencer. Pokonywała po dwa stopnie równocześnie.
Melissa postępowała tuż za nią.
- Zgadza się, biedne maleństwo, które nie chciało nic złego, uciekaj!
- Zamknij się!
- Biedne maleństwo, które kradnie mi chłopaków! Które nie jest dość mądre, żeby pisać własne prace! Co powiesz w telewizji, jeśli wygrasz, Spencer? Tak, sama napisałam każde słowo. Jestem taką mądrą, mądrą dziewczynką! Co, na egzaminach PSAT też oszukiwałaś?
Spencer miała wrażenie, że w jej sercu zanurzają się szpony.
- Przestań! - wychrypiała, prawie potknęła się o puste pudełko J.Crew zostawione przez matkę na schodach.
Melissa chwyciła Spencer za ramię i okręciła nią. Stała twarzą w twarz ze Spencer. Jej oddech pachniał espresso.
- Maleństwo chce mieć wszystko moje, ale wiesz co? Nie możesz mieć tego, co mam ja. I nigdy mieć nie będziesz.
Cała wstrzymywana latami wściekłość Spencer wyrwała się na wolność i zalała jej ciało, wywołując najpierw uczucie gorąca, potem poty i drżenie. Jej wnętrze było tak skąpane w furii, że zaczęło się marszczyć. Oparła się o poręcz, chwyciła Melissę za ramiona i zaczęła potrząsać, jakby siostra była Magic 8 Ball. A potem ją pchnęła.
- Powiedziałam, przestań!
Melissa zatoczyła się chwytając dla równowagi poręcz. Po jej twarzy przemknęło przerażenie.
W umyśle Spencer zaczęła formować się rysa. Ale zamiast Melissy widziała Ali. Obie miały ten sam zadowolony z siebie wyraz twarzy mówiący: Ja jestem wszystkim, a ty niczym. Wszystko próbujesz mi ukraść. Ale tego mieć nie będziesz. Spencer czuła zapach wilgotnej rosy, widziała świetliki i czuła przy twarzy oddech Ali. A potem dziwna moc przejęła panowanie nad Spencer. Z jakiegoś głębokiego miejsca w jej wnętrzu wydobył się na zewnątrz udręczony jęk. Zobaczyła jak wyciąga ręce i pcha Ali - a może to była Melissa? - z całej siły. I Ali, i Melissa upadły do tyłu. Ich głowy wydały trzask pękającej czaszki o coś uderzając. Wzrok Spencer rozjaśnił się i zobaczyła, jak Melissa toczy się, toczy, toczy po schodach, i pada bezwładnie na samym ich dole.
- Melissa! - krzyknęła pani Hastings.
I wtedy wszystko pochłonęła ciemność.
Jail (ang.) - areszt
Miele - producent artykułów gospodarstwa domowego (m.in. pralki, suszarki, chłodziarki, ekspresy do kawy, wyciągi kuchenne, prasowalnice, zmywarki, piekarniki, tepany). Siedzibą firmy jest niemieckie miasto Gütersloh, w kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia.
Riedel - założona w 1756r. firma wytwarzająca wysokiej jakości kryształowe kieliszki do wina i pokrewne wyroby szklane, mieszcząca się w Kufstein w Austrii.
National Book Awards (można przetłumaczyć jako Narodowe Nagrody Książki) - to jedne z najbardziej prestiżowych nagród literackich w USA. Od 1950 roku przyznawane są autorom amerykańskim za wydaną w danym roku publikację. Od 1988 r. nagrodami zajmuje się National Book Foundation.
Liar (ang..) - kłamca
Worm (ang.) - robak
Szczęki - film wyreżyserowany w 1975 roku przez Stevena Spielberga, powstały na podstawie bestsellerowej powieści Petera Benchleya pod tym samym tytułem. W kolejnych latach powstały trzy kontynuacje tego filmu.
Magic 8 Ball - zabawka używana do wróżenia lub poszukiwania rady, produkowana przez formę Mattel
Pretty Little Liars - Perfect Ideał
1