ROZDZIAL 3
ZLA REKLAMA NIE ISTNIEJE
W poniedziałkowe popołudnie w czasie przerwy między lekcjami Hanna Marin i jej najlepsza przyjaciółka, Mona Vanderwaal, siedziały w narożnej loży w „Steam”, szkolnej kawiarni, i robiły to, co potrafiły najlepiej: obgadywały tych, którzy nie byli równie fantastyczni, jak one.
Mona szturchnęła Hannę końcem oblanego czekoladą cantucci. Dla Mony jedzenie było raczej rekwizytem, niż czymś, co faktycznie jadła.
- Ale Jennifer Feldman ma kloce, prawda?
- Biedaczka. - Hanna z drwiną wydęła wargi. Kloce były skrótem Mony na pieńkowate nogi: masywne i bezkształtne uda i łydki, o takim samym obwodzie od kolan do kostek.
- A w tych obcasach jej stopy wyglądają jak za bardzo wypchane kiełbaski! - wychrypiała Mona.
Hanna parsknęła śmiechem, obserwując jak Jennifer, należąca do drużyny pływackiej, wiesza na ścianie plakat z napisem: „Jutro zawody pływackie! Rosewood Day Hammerheads vs. Drury Academy Eels!”. Jej kostki naprawdę były ohydnie grube.
- Tak mają dziewczyny z grubymi kostkami, kiedy próbują nosić Louboutin. - westchnęła Hanna. Oczywiście, to Hanna i Mona były tymi sylfami o cienkich kostkach, dla których zostały stworzone buty Christiana Louboutina.
Mona pociągnęła duży łyk cafe Americano i wyjęła z oberżynowej torebki Botkiera oprawiony dziennik od Gucciego. Hanna z aprobatą pokiwała głową. Dzisiaj oprócz krytykowania innych miały do zrobienia jeszcze inne rzeczy, na przykład zaplanowanie nie jednej, a dwóch imprez: jednej dla nich dwóch, i drugiej dla reszty elity Rosewood Day.
- Na początek to, co najważniejsze. - Mona zdjęła nakładkę długopisu. - Frenniversary. Co dzisiaj robimy? Zakupy? Masaż? Kolacja?
- Wszystko. - odpowiedziała Hanna. - I zdecydowanie musimy wybrać się do „Otter”. - to był nowy ekskluzywny butik w centrum handlowym.
- Uwielbiam „Otter”. - zgodziła się Mona.
- Gdzie powinnyśmy zjeść kolację? - zapytała Hanna.
- Oczywiście w „Rive Gauche”. - powiedziała głośno Mona, zagłuszając jęczenie młynka do kawy.
- Masz rację. U nich na pewno dostaniemy wino.
- Zaprosimy chłopaków? - błękitne oczy Mony zabłysły. - Eric Kahn wciąż do mnie dzwoni. Może ty byś mogła przyjść z Noelem?
Hanna zmarszczyła brwi. Noel był uroczy, niewiarygodnie bogaty i należał do super seksownego klanu Kahnów - ale mimo to nie był w jej typie.
- Żadnych chłopaków. - zdecydowała. - Ale super z powodu Erica.
- To będzie cudowna Frenniversary. - Mona uśmiechnęła się tak szeroko, że w jej policzkach pojawiły się dołeczki. - Uwierzysz, że to już nasza trzecia?
Hanna uśmiechnęła się. Frenniversary była rocznicą dnia, kiedy Hanna i Mona przez trzy i pół godziny rozmawiały przez telefon - oczywista wskazówka, że zostały najlepszymi przyjaciółkami. Chociaż znały się od przedszkola nigdy tak naprawdę ze sobą nie rozmawiały, dopiero kilka tygodni przed początkiem ósmej klasy podczas naboru do cheerleaderek. Wtedy Ali była już od dwóch miesięcy zaginiona, a dawne przyjaciółki Hanny stały się odległe, więc zdecydowała się dać Monie szansę. Było warto - Mona była zabawna, sarkastyczna, oraz (pomimo słabości do plecaków ze zwierzakami i hulajnogi) pochłaniała każdy numer „Vogue” oraz „Teen Vogue” równie łapczywie jak Hanna. W ciągu kilku tygodni zdecydowały się zaprzyjaźnić i przemienić w najpopularniejsze dziewczyny w szkole. No i proszę: udało im się.
- A teraz większe plany. - powiedziała Mona przerzucając kolejną stronę dziennika. „Słodka Siedemnastka” zanuciła do melodii z programu MTV „My Super Sweet Sixteen”.
- Będzie ekstra. - tryskała entuzjazmem Hanna. W tą sobotę były urodziny Mony, i prawie każdy szczegół imprezy został już zaplanowany. Zabawa miała odbyć się w Planetarium Hollis, gdzie w każdym pomieszczeniu - nawet w łazienkach - były teleskopy. Zarezerwowała DJa, katering i trapez (żeby goście mogli kołysać się nad parkietem), a także kamerzystę, który będzie równocześnie filmował imprezę i przesyłał na billboard. Mona przezornie poinformowała gości na zaproszeniach o konieczności formalnego stroju. Gdyby ktoś przyszedł w dżinsach albo dresach, ochrona, niezbyt uprzejmie, by go wyprosiła.
- Tak się zastanawiałam. - powiedziała Mona wpychając do pustego papierowego kubka po kawie serwetkę. - Trochę to w ostatniej chwili, ale muszę iść do sądu.
- Do sądu? - Hanna uniosła idealnie wymodelowaną brew.
- To taka wymówka, żeby pójść po tą rewelacyjną sukienkę Zaca Posena, nad którą tak się rozczulałaś u Saksa-jutro jest przymiarka. Nałożymy jeszcze tiary i chłopaki przed nami padną.
Hanna zdławiła chichot.
- Ale chyba nie zrobimy tego numeru z otwierającym tańcem? - w zeszłym roku była z Moną na zabawie organizowanej przez Julię Rubinstein na dziedzińcu, i Julia kazała im wykonać układ taneczny z bandą czwartorzędnych modeli. Partner Hanny śmierdział czosnkiem i natychmiast zapytał ją, czy pójdzie z nim do szatni. Resztę imprezy spędziła ukrywając się przed nim.
- Czy zrobiłabym coś tak durnego? - zakpiła Mona, łamała swoje cantucci na drobniejsze kawałeczki.
- Jasne, że nie. - Hanna oparła podbródek na dłoniach.
Mona przewróciła oczami.
- No, pewnie.
Hanna wzruszyła ramionami.
- Miałam tylko na myśli, że nie wiem, kogo mogłabyś wybrać.
- Musimy znaleźć ci chłopaka. - Mona włożyła do ust najmniejszy kawałeczek cantucci.
- Nie chcę nikogo z Rosewood Day. - powiedziała szybko Hanna. - Może zaproszę kogoś z Hollis. I przyprowadzę więcej niż jednego chłopaka. - zaświeciły jej oczy. - Cała grupa mogłaby mnie nosić przez całą noc, jak Kleopatrę.
- I teraz mówisz z sensem. - Mona przybiła z nią piątkę.
Hanna żuła koniec słomki.
Ciekawe, czy Sean przyjdzie.
Nie wiem. - Mona uniosła brwi. - Ale już go przebolałaś, tak?
Oczywiście. - Hanna odgarnęła za ramię kasztanowe włosy. Wciąż odczuwała drgnięcie goryczy, kiedy myślała o tym, że Sean zostawił ją dla tej o-wiele-za-szczupłej-lizuski-od-angielskiego-która-uważa-się za-ostrą-laskę-bo mieszkała-w-Europie, czyli Arii Montgomery, ale to nieważne. Jego strata. Teraz, kiedy inni wiedzieli, że Hanna jest wolna, na jej BlackBerry co kilka minut przychodziło kilka propozycji randek.
Dobrze. - powiedziała Mona. - Bo jesteś dla niego o wiele za gorąca, Han.
- Wiem. - odparła żartobliwie Hanna i dotknęły lekko swoich nadgarstków w kolejnej piątce. Hanna rozsiadła się wygodnie, z przyjemnym, ciepłym, dodającym poczucia pewności uczuciem zadowolenia. Trudno było uwierzyć, że jak napięte zaledwie miesiąc temu były stosunki między nią a Moną. Pomyśleć tylko: Mona sądziła, że Hanna wolałaby przyjaźnić się z Arią, Emily i Spencer zamiast niej!
No, dobrze, Hanna miała przed Moną tajemnice, chociaż większość z nich wyznała: okazjonalne wymioty, kłopoty z ojcem, dwa aresztowania oraz że na imprezie Noela Kahna rozebrała się dla Seana, a on ją odrzucił. Celowo to bagatelizowała, zmartwiona, że Mona mogłaby wyrzec się jej za tak okropne tajemnice, ale Mona do wszystkiego podeszła spokojnie. Powiedziała, że każda diva czasem pakuje się w kłopoty, a Hanna uznała, że przesadnie się przejmowała. Co z tego, że już nie jest z Seanem? Co z tego, że od Foxy nie rozmawiała z ojcem? Co z tego, że wciąż jest wolontariuszką w klinice oparzeń pana Ackarda, żeby odpokutować zniszczenie jego samochodu? Co z tego, że jej największe nieprzyjaciółki, Naomi Ziegler i Riley Wolfe, wiedziały o jej problemie z jedzeniem i teraz po całej szkole rozsiewały plotki? Jej przyjaźń z Moną była wciąż silna, a „A” przestał ją prześladować.
Dzieciaki zaczęły wychodzić z kawiarni, co oznaczało, że przerwa zaraz się skończy. Kiedy Hanna i Mona kroczyły do wyjścia, dziewczyna zauważyła, że zbliżają się do Naomi i Riley, które do tej pory ukrywały się za ogromną wirującą maszyną do Frappucino. Hanna wysunęła brodę i usiłowała trzymać dumnie uniesioną głowę.
- Błeeeee. - wysyczała do ucha przechodzącej Hanny Naomi.
- Fuuuuj. - szydziła zza jej pleców Riley.
- Nie słuchaj ich, Han. - powiedziała głośno Mona. - Są wkurzone, bo wchodzisz w te dżinsy „Rich and Skinny” w „Otter”, a one nie.
- To nic. - powiedziała beztrosko Hanna, nos uniosła wysoko do góry. - Chodzi też o to, że ja nie mam wklęsłych sutków.
Drobne usta Naomi zacisnęły się.
- To był taki stanik. - powiedziała przez zaciśnięte zęby. Tydzień wcześniej Hanna widziała piersi Naomi, kiedy przebierały się po WF-ie. Może to była wina dziwnego stanika, ale cóż - w miłości i na wojnie o popularność wszystkie chwyty dozwolone.
Hanna rzuciła Naomi i Riley przez ramię wyniosłe, protekcjonalne spojrzenie. Czuła się jak królowa ucierająca nosa dwóm niechlujnym dziewuchom. I z ogromną satysfakcją zauważyła, że dokładnie tak samo spojrzała na nie Mona. W końcu od tego są przyjaciółki.
Cantucci (zwane też cantuccini lub biscotti di Prato, czyli "biszkopty z Prato") - rodzaj włoskich ciasteczek pochodzących z Toskanii. Zawierają dużą ilość grubo siekanych migdałów. Mają cytrynowy lub pomarańczowy aromat. Piecze się je dwukrotnie, dzięki czemu są kruche i chrupiące. Przed zjedzeniem zazwyczaj zanurza się je w winie lub kawie.
Sylf - w średniowieczu duch powietrza, żywiołak powietrza, z którym mógł się przyjaźnić człowiek, który zachował czystość duszy. Termin wprowadzony przez Paracelsusa, który opisywał sylfy jako niewidzialne istoty powietrzne, stanowiące żywioł powietrza. Brak jest konkretnych mitów z tym związanych.
Frappuccino - należący do koncernu Starbucks Coffee Corp., zarejestrowany znak towarowy mrożonych napojów i napojów w butelce.
Rich and Skinny - marka należąca do brytyjskiej firmy MiMi, produkującej luksusowe ubrania i akcesoria
Pretty Little Liars - Perfect Ideal
4