3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział


ROZDZIAL 16

KTOS CALOWAL SIE W PIECU…

W trakcie tej samej środowej przerwy na lunch, Emily przemierzała energicznie korytarz studia sztuk.

- Heeej, Emily. - zanucił półgłosem czołowy szkolny gracz w tenisa, Cody Wallis.

- Cześć? - Emily obejrzała się przez ramię. Była jedyną osobą w pobliżu - czyżby Cody naprawdę pozdrawiał?

- Świetnie wyglądasz, Emily Fields. - zamruczał John Dexter, niewiarygodnie seksowny kapitan szkolnej drużyny wioślarskiej. Emily nawet nie była w stanie powiedzieć „cześć” - ostatni raz John rozmawiał z nią na WF-ie w piątej klasie. Grali w dwa ognie i John, żeby ją wyeliminować, walnął ją w klatkę piersiową. Później podszedł i, podśmiewając się, powiedział: „Sorry, że walnąłem cię w cycki”.

Nigdy wcześniej tyle osób - a zwłaszcza chłopaków - nie uśmiechało się, machało czy witało z nią. Tego ranka Jared Coffey, ponury uczeń ostatniej klasy, jeżdżący staroświeckim indiańskim motorem i zazwyczaj zbyt luzacki, żeby do kogokolwiek się odezwać, uparł się, żeby kupić jej jagodziankę z automatu. A kiedy Emily szła tego ranka z drugiej lekcji na trzecią, podążał za nią niewielka eskorta pierwszoroczniaków. Jeden z nich filmował ją swoją Nokią - filmik pewnie już trafił na YouTube. Przyszła do szkoły przekonana, że będzie w szkole wyszydzana przez zdjęcie rozpowszechnione na wczorajszych zawodach przez „A”, więc to wszystko było dosyć… nieoczekiwane.

Kiedy zza drzwi pracowni garncarskiej znienacka wystrzeliła ręka, Emily wzdrygnęła się i pisnęła zaskoczona. W drzwiach pojawiła się twarz Mayi.

- Psst, Em!

Emily wycofała się z głównego strumienia ruchu.

- Maya. Cześć.

Maya mrugała powiekami.

- Chodź ze mną.

- Teraz nie mogę. - Emily spojrzała na masywny zegarek Nike. Była spóźniona na lunch z Beccą, Małą Miss Tree Tops. - Może spotkamy się po szkole?

- Nie, to zajmie tylko chwilę! - Maya obrzuciła szybkim spojrzeniem puste studio i labirynt ławek prowadzący w stronę pieca do wypalania. Ku zaskoczeniu Emily pchnęła ciężki drzwi pieca i wślizgnęła się do środka. Maya wysunęła głowę i uśmiechnęła się szeroko. - Idziesz?

Emily wzruszyła ramionami. Wnętrze pieca było ciemne, drewniane i ciepłe - jak sauna. Na półkach stały tuziny wykonanych przez uczniów dzbanków. Nauczyciel ceramiki jeszcze ich nie wypalił, więc wciąż były ceglasto czerwone i lepkie.

- Jak tu czysto. - zdumiała się Emily. Ziemisty, wilgotny zapach surowej gliny zawsze jej się podobał. Na jednej z półek stał wykonany przez nią dwie lekcje wcześniej skręcony dzbanek. Wtedy sądziła, że dobrze jej wyszedł, ale kiedy teraz na niego patrzyła, zobaczyła, że z jednej strony się ugina.

Nagle Emily poczuła, że dłonie Mayi przesuwają się z jej pleców na ramiona. Maya okręciła Emily i zetknęły się nosami. Oddech Mayi, jak zawsze, pachniał bananową gumą.

- To najbardziej seksowne miejsce w szkole, nie sądzisz?

- Maya. - powiedziała Emily ostrzegawczo. Musiały przestać… ale wrażenie wywoływane przez dłonie Mayi było takie przyjemne.

- Nikt nie zauważy. - zaprotestowała Maya. Przeczesywała dłońmi wysuszone, zniszczone chlorem włosy Emily. - Poza tym, i tak wszyscy o nas wiedzą.

- Nie martwi cię to, co się wczoraj stało? - zapytała Emily cofając się. - Nie czujesz się… zbezczeszczona?

Maya zamyśliła się na chwilę.

- Nieszczególnie. I wygląda na to, że nikogo to nie obeszło.

- I to jest właśnie dziwne. - zgodziła się Emily. - Sądziłam, że wszyscy będą dzisiaj złośliwi, szydzić, albo coś takiego. A zamiast tego… nagle jestem szaleńczo popularna. Ludzie nie zwracali na mnie takiej uwagi nawet po zaginięciu Ali.

Maya uśmiechnęła się szeroko i dotknęła podbródka Emily.

- Widzisz? Mówiłam, że nie będzie tak źle. Czyż to nie dobry pomysł?

Emily cofnęła się. W bladym świetle pieca twarz Mayi świeciła upiorną zielenią. Wczoraj widziała Mayę na trybunach na basenie… ale kiedy spojrzała tam po odkryciu zdjęcia nigdzie jej nie dostrzegła. Maya chciała bardziej otwartego związku. Ogarnęło ją mdlące uczucie.

- Co określasz jako dobry pomysł?

Maya wzruszyła ramionami.

- Zwyczajnie, ktokolwiek to zrobił, bardzo nam ułatwił życie.

- A-ale wcale nie jest łatwiej. - zająknęła się Emily, przypominając sobie gdzie właśnie powinna być. - Moi rodzice wściekli się przez to zdjęcie. Muszę przejść program doradczy, żeby im udowodnić, że nie jestem lesbijką. Jeśli tego nie zrobię odeślą mnie do Iowy do ciotki Helene i wuja Allena. Na zawsze.

Maya zmarszczyła brwi.

- Dlaczego nie powiesz rodzicom prawdy? Jesteś, jak jesteś, i raczej tego nie zmienisz. Nawet w Iowa. - wzruszyła ramionami. - Swojej rodzinie powiedziałam w zeszłym roku, że jestem bi. Na początku niezbyt im się to spodobało, ale potem było lepiej.

Emily szurała stopami po gładkiej cementowej podłodze pieca.

- Masz innych rodziców.

- Może i tak. - Maya odsunęła się. - Ale posłuchaj. Od ubiegłego roku, kiedy w końcu byłam szczera wobec siebie i innych, czuję się cudownie.

Oczy Emily instynktownie przywarły do krętej blizny po wewnętrznej stronie ramienia Mayi. Dziewczyna się cięła - mówiła, że tylko wtedy czuła się okay. Czy szczere wyznanie, kim jest, to zmieniło?

Emily zamknęła oczy i pomyślała o gniewnej twarzy matki. O wejściu do samolotu, żeby zamieszkać w Iowa. Nigdy więcej spania we własnym łóżku. Wieczna nienawiść rodziców. W jej gardle uformowała się gula.

- Muszę zrobić, czego chcą. - Emily skupiła wzrok na skamieniałej gumie do żucia, przylepionej przez kogoś do półki pieca. - Muszę już iść. - otworzyła drzwi pieca i wyszła z powrotem do klasy.

Maya ruszyła za nią.

- Zaczekaj! - chwyciła Emily za rękę, i kiedy dziewczyna się odwróciła, Maya obrzuciła jej twarz badawczym spojrzeniem. - Co masz na myśli? Zrywasz ze mną?

Emily wpatrywała się w salę. Nad biurkiem nauczyciela garncarstwa była nalepka: „KOCHAM DZBANKI!” („I LOVE POTS!”). Ale ktoś przekreślił „S”, a w miejsce wykrzyknika narysował liść marihuany („I LOVE POT”).

- Rosewood jest moim domem, Mayu. Chcę tu zostać. Przykro mi.

Prześlizgnęła się obok kadzi z emalią i kół garncarskich.

- Em! - zawołała za nią Maya. Ale Emily się nie odwróciła.

Ze studia wyszła drzwiami prowadzącymi prosto na dziedziniec, miała wrażenie, że właśnie popełniła olbrzymi błąd. Plac był pusty - wszyscy poszli na lunch - ale Emily mogłaby przysiąc, że przez sekundę widziała postać stojącą na dachu szkolnej dzwonnicy. Postać miała długie blond włosy i trzymała przy twarzy lornetkę. Wyglądała prawie jak Ali.

Kiedy Emily mrugnęła, widziała już tylko zbrązowiały od pogody dzwon. Widocznie wzrok ją zawodził. Pewnie widziała tylko powykręcane drzewo.

A… może jednak?

***

Emily szła powłócząc nogami ścieżką prowadzącą do kaplicy Lorence, która mniej wyglądała na kaplicę, a bardziej jak chatka z piernika, którą w czwartej klasie zrobiła na gwiazdkowy konkurs w Centrum Handlowym „King James”. Boczne obramowanie budynku było cynamonowo-brązowe, a wyszukane zdobienia, balaski i ściany szczytowe - kremowo-białe. Kwiaty w kolorach żelków rosły w szeregu w przyokiennych donicach. W środku, w jednej z pierwszych ławek siedziała dziewczyna, zwrócona twarzą do pustej - jej nie licząc - kaplicy.

- Przepraszam za spóźnienie. - wydyszała Emily wsuwając się do ławki. Z przodu pomieszczenia, przy ołtarzu, na ustawienie czekała scena narodzin Chrystusa. Emily potrząsnęła głową. Nawet jeszcze nie zaczął się listopad.

- Nie szkodzi. - dziewczyna wyciągnęła rękę. - Rebecca Johnson. Wszyscy mówią mi Becca.

- Emily.

Becca miała na sobie długą koronkową tunikę, obcisłe dżinsy i skromne różowe buty na płaskiej podeszwie. Z jej uszu zwisały delikatne kolczyki w kształcie kwiatów, a włosy z tyłu utrzymywała udekorowana koronką opaska. Emily zastanowiła się, czy po zakończeniu programu Tree Tops będzie wyglądała równie dziewczyńsko jak Becca.

Minęło kilka sekund. Becca wyciągnęła tubkę różowego błyszczyku i nałożyła na usta świeżą warstwę.

- A zatem, chciałabyś dowiedzieć się czegoś o Tree Tops?

Raczej nie, miała ochotę odpowiedzieć Emily. Maya najprawdopodobniej miała rację - Emily nie będzie szczęśliwa, dopóki nie przestanie czuć wstydu i wypierać się własnych uczuć. Chociaż… zmierzyła wzrokiem Beccę. Ona wydawała się czuć okay.

Emily otworzyła swoją Colę.

- Czyli podobały ci się dziewczyny? - niezupełnie w to wierzyła.

Becca wyglądała na zaskoczoną.

- T-tak… ale już tak nie jest.

- A kiedy… skąd miałaś pewność? - zapytała Emily, zdała sobie sprawę, że jest pełna pytań.

Becca odgryzła miniaturowy kęsek kanapki. Wszystko w niej było drobne i przypominające laleczkę, również dłonie.

- Chyba stąd, że czułam się inaczej, lepiej.

- Ja tak samo! - Emily praktycznie krzyknęła. - Jak byłam młodsza, spotykałam się z chłopakami… ale przy dziewczynach zawsze czułam się inaczej. Nawet swoje Barbie uważałam za słodkie.

- Barbie nigdy nie była w moim typie. - Becca z wdziękiem otarła usta chusteczką.

Emily uśmiechnęła się, kiedy nasunęło się jej kolejne pytanie.

- Jak myślisz, dlaczego podobają się nam dziewczyny? Bo czytałam, że to kwestia genetyki, ale czy to znaczy, że moja córka też uważałaby swoje Barbie za słodkie? - chwilę pomyślała, zanim zaczęła dalej się rozwodzić. W pobliżu nikogo nie było i przyjemnie było wypytać kogoś o niektóre sprawy, które ją trapiły. Przecież po to się spotkały, prawda? - Chociaż… moja mama wydaje się najnormalniejszą kobietą na świecie. - kontynuowała, odrobinę szaleńczo, Emily. - Może to przeskakuje pokolenia?

Emily zamilkła, zdała sobie sprawę, że Becca wpatruje się w nią z dziwnym wyrazem twarzy.

- Ja tak nie uważam. - powiedziała zażenowana.

- Przepraszam. - wyznała Emily. - Trochę bełkoczę, wiem. Po prostu jestem bardzo… zakłopotana. I zdenerwowana. - I cierpię, chciała dodać, przypominając sobie jak twarz Mayi się zmieniła, kiedy jej powiedziała, że to koniec.

- W porządku. - powiedziała cicho Becca.

- Czy zanim poszłaś do Tree Tops miałaś dziewczynę? - zapytała Emily, tym razem ciszej.

Becca przygryzła paznokieć.

- Wendy. - powiedziała prawie niesłyszalnie. - Pracowałyśmy razem w „Body Shop” w Centrum Handlowym „King James”.

- Czy wy… miałyście romans? - Emily skubnęła chipsa.

Becca spojrzała podejrzliwie na figurki przy żłobku koło ołtarza, jakby sądziła, że Józef, Maria i Trzech Króli podsłuchują.

- Możliwe. - wyszeptała.

- Jakie to było uczucie?

Żyłka na skroni Becci pulsowała.

- Niewłaściwe. Bycie… lesbijką… trudno to zmienić, ale myślę, że ci się uda. Dzięki Tree Tops zrozumiałam, dlaczego byłam z Wendy. Dorastałam z trzema braćmi, i doradca mi powiedział, że zostałam wychowana w środowisku bardzo skoncentrowanym na chłopcach.

To była najgłupsza rzecz, jaką Emily w życiu słyszała.

- Mam brata, ale także dwie siostry. Nie zostałam wychowana w środowisku skupionym na chłopcach. Więc co jest ze mną nie tak?

- Może źródło twojego problemu jest inne. - Becca wzruszyła ramionami. - Doradcy pomogą ci to sobie uświadomić. Dzięki nim pozbędziesz się wielu uczuć i wspomnień. Idea polega na tym, żeby zastąpić je nowymi uczuciami i wspomnieniami.

Emily zmarszczyła brwi.

- Sprawiają, że zapomina się o różnych rzeczach?

- Niezupełnie. To bardziej jak odpuszczanie.

Chociaż Becca starała się osłodzić swoje słowa, Tree Tops wydawał się okropnym miejscem. Emily nie chciała odpuszczać sobie Mayi. Ani Ali, skoro już o tym mowa.

Nieoczekiwanie Becca objęła Emily. To było zaskakujące.

- Wiem, że teraz wydaje się to nie mieć sensu, ale w Tree Tops nauczyłam się czegoś ważnego. - powiedziała Becca. - Życie jest trudne. Jeśli będziemy trwać przy… niewłaściwych uczuciach, nasze życie będzie jeszcze cięższą walką. Tak jak jest, jest wystarczająco ciężko, wiesz? Po co pogarszać sprawę?

Emily poczuła, że drżą jej wargi. Czy wszystkie lesbijki miały pod górkę? A co z tymi dwoma kobietami, które dwa miasta dalej biegły w triatlonie? Emily kupiła od nich swoje buty „New Balance”, i wydawały się szczęśliwe. I co z Mayą? Okaleczała się, ale już było z nią lepiej.

- Czyli Wendy nie przeszkadza, że jesteś teraz w Tree Tops? - zapytała Emily.

Becca wbiła wzrok w witraż za ołtarzem.

- Chyba to rozumie.

- Wciąż się spotykacie?

Becca wzruszyła ramionami.

- Raczej nie. Ale chyba wciąż się przyjaźnimy.

Emily przesunęła językiem po zębach.

- Może spotkałybyśmy się kiedyś wszystkie? - może dobrze będzie zobaczyć dwie byłe lesbijki, które się tylko przyjaźnią. Może ona i Maya też mogłyby się przyjaźnić.

Becca ze zdumieniem podniosła głowę.

- Okay. Może w sobotę wieczorem?

- Brzmi nieźle. - odpowiedziała Emily.

Zakończyły swoje lunche i Becca się pożegnała. Emily wyruszyła zielonym stokiem, dołączając do pozostałych uczniów wracających do klas. Umysł miała przeładowany informacjami i emocjami. Triatlonistki mogły być szczęśliwe, a między nią i Mayą mogło się ułożyć, ale może w tym, co mówiła Becca też było trochę racji. Jak będzie w college'u, po college'u i potem w pracy? Wciąż musiałaby tłumaczyć się ze swoich zainteresowań. Niektórzy nigdy jej nie zaakceptują.

Przed wczorajszym dniem jedynymi osobami znającymi prawdziwe uczucia Emily była Maya, jej były - Ben, oraz Alison. Dwie z tych trzech osób niezbyt dobrze to przyjęły.

Może mieli rację.

Balas, także balasek, balaska, tralka - w architekturze pionowy element balustrady, schodów, balkonu, tarasu, złożony na ogół z dwóch dzbanuszków zwanych też lalkami, wsparty na bazie, zwieńczony zazwyczaj plintą, podpierający poręcz.

New Balance - amerykańska firma, jeden z największych na świecie producentów obuwia, odzieży i akcesoriów sportowych. Swoją działalność rozpoczęła w 1906 roku w stanie Massachusetts.

Pretty Little Liars - Perfect Ideał

6



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział
3 - Pretty Little Liars - Perfect - Rozdział 21, Nieposortowane (2)
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział 8
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział 7
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział 1
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział 6
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział 3
3 - Pretty Little Liars - Perfect - Rozdział 10
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział
3 - Pretty Little Liars - Perfect - Rozdział 6
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział 2
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział 9
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział 4

więcej podobnych podstron