ROZDZIAL 15
NIGDY, PRZENIGDY NIE UFAJ
CZEMUS TAK PRZESTARZALEMU
JAK FAX
W porze lunchu w środę po południu Hanna siedziała przy farmerskim stole z drzewa tekowego, skąd miała widok na szkolne boiska i staw dla kaczek. W oddali wznosiła się góra Mount Kale. To było doskonałe popołudnie. Niebo błękitne niczym kamienie od Tiffany'ego, zerowa wilgotność, wszechobecny zapach liści i przejrzyste powietrze. Doskonała oprawa dla prezentu urodzinowego od Hanny dla Mony - wystarczy tylko, żeby Mona się pojawiła. Hanna nie mogła zamienić z nią jednego słowa podczas ich wczorajszej przymiarki sukienek Zaca Posena w kolorze szampana w Saksie - nie, kiedy w pobliżu kręciły się Naomi i Riley. Również wczorajszej nocy próbowała dodzwonić się do niej, żeby o tym porozmawiać, ale Mona powiedziała, że właśnie jest w połowie nauki do ważnego sprawdzianu z niemieckiego. Jeśli go nie zda, Słodka Siedemnastka zostanie odwołana.
Zresztą nieważne. Mona miała lada chwila się pojawić, i wynagrodzą sobie wszystkie wspólne chwile, które im przepadły. A wczorajsza wiadomość od „A”, że Mona nie jest godna zaufania? Co za blef. Mona może będzie jeszcze trochę wkurzona za nieporozumienie z Franniversary, ale za nic nie zrezygnuje z ich przyjaźni. W każdym razie urodzinowa niespodzianka Hanny wszystko naprawi. I dlatego lepiej, żeby Mona się pośpieszyła, zanim ją przegapi.
Czekając, Hanna przeglądała zawartość swojego BlackBerry. Zaprogramowała zapisywanie wiadomości, aż zostaną ręcznie wymazane, więc stare sms-owe pogaduszki z Ali wciąż zalegały w skrzynce odbiorczej. Najczęściej Hanna nie lubiła ich przeglądać - to było zbyt przygnębiające - ale z jakiegoś powodu dzisiaj miała na to ochotę. Znalazła jedną z pierwszego czerwca, kilka dni przed zniknięciem Ali.
Usiłuję uczyć się do końcowego egzaminu z higieny - napisała Ali. Jestem jakaś nerwowa.
Dlaczego? - brzmiała odpowiedź Hanny.
Ali: Nie wiem. Może jestem zakochana. Ha ha.
Hanna: Jesteś zakochana? W kim?
Ali: Żartowałam. O szlag, Spencer jest pod drzwiami. Chce trenować hokej na trawie… ZNOWU.
Odmów jej. - odpisała Hanna. Kogo kochasz?
Spencer się nie odmawia. - oponowała Ali. Mogłaby wtedy coś ci zrobić.
Hanna wpatrywała się w jasny ekran BlackBerry. Wtedy pewnie by się z tego śmiała. Ale teraz patrzyła na stare sms-y świeżym okiem. Wiadomość od „A”, że jedna z przyjaciółek Hanny coś ukrywa, przestraszyła ją. Czy Spencer mogłaby coś ukrywać?
Nagle Hannie nasunęło się na myśl wspomnienie, o którym od dawna nie myślała: kilka dni przed zniknięciem Ali wybrały się w piątkę na wycieczkę do People's Light Playhouse, żeby obejrzeć „Romea i Julię”. Niewielu siedmioklasistów chciało się tam wybrać - resztę grupy stanowili starsi uczniowie. Była praktycznie cała ostatnia klasa: starszy brat Ali - Jason, siostra Spencer - Melissa, Ian Thomas, Katy Houghton - koleżanka Ali z drużyny hokeja na trawie, i Preston Kahn, jeden z braci Kahn. Po zakończonej sztuce Aria i Emily zniknęły w łazience, Hanna i Ali usiadły na kamiennym murku i zaczęły jeść swoje prowianty, a Spencer podbiegła porozmawiać z panią Delancey, nauczycielką angielskiego, która siedziała w pobliżu swoich uczniów.
- Poszła tam tylko po to, żeby być bliżej starszych chłopaków. - wymamrotała Ali spoglądając na Spencer.
- Też mogłybyśmy, jeśli chcesz. - zaproponowała Hanna.
Ali odmówiła.
- Jestem zła na Spencer. - oświadczyła.
- Dlaczego? - zapytała Hanna.
Ali westchnęła.
- To długa i nudna historia.
Hanna odpuściła - Ali i Spencer często się na siebie wściekały bez powodu. Zaczęła śnić na jawie o przystojnym aktorze, który grał Tybalta, a w scenie swojej śmierci wpatrywał się w nią. Czy uważał, że Hanna jest urocza… czy gruba? A może wcale na nią nie patrzył - może tylko grał martwego z otwartymi oczami. Kiedy uniosła wzrok, Ali płakała.
- Ali. - wyszeptała Hanna. Nigdy wcześniej nie widziała płaczącej Ali. - Co się stało?
Łzy w ciszy spływały po policzkach Ali. Nawet ich nie wycierała. Wpatrywała się w stronę Spencer i pani Delancey.
- Nieważne.
- Cholera! Spójrz na to! - krzyk Masona Byersa wyrwał Hannę ze wspomnień z siódmej klasy. Na niebie dwupłatowiec przecinał chmury. Przeleciał nad szkołą, zawrócił i ponownie się zbliżył. Hanna podrygiwała na krześle i rozglądała się. Gdzie, do diaska, podziewała się Mona?
- Czy to stary Curtiss? - zapytał James Freed.
- Nie wydaje mi się. - odparł Ridley Mayfield. - To chyba Travel Air D4D.
- A, faktycznie. - powiedział James Freed, jakby od początku zdawał sobie z tego sprawę.
Serce Hanny trzepotało z podekscytowania. Samolot zrobił kilka długich, zamaszystych nawrotów w powietrzu wydmuchując w chmurach szlak tworzący idealną literę „G”.
- On coś pisze! - krzyknęła siedząca w pobliżu drzwi dziewczyna.
Samolot przeszedł do „E”, potem do „T”, zostawił wolne miejsce, a następnie „R”. Hanna prawie płonęła z niecierpliwości. To z pewnością był najlepszy prezent.
Mason mrużył oczy patrząc na samolot, który opadał i lawirował na niebie.
- Get… ready… to… - czytał.
Dokładnie w tej chwili Mona wślizgnęła się na siedzenie obok Hanny, przerzucając przez oparcie krzesła grafitowo szarą pikowaną torebkę Luisa Vuittona.
- Hej, Han. - powiedziała otwierając pudełko z bento z Fresh Fields i zsuwając papier z drewnianych pałeczek. - Nie uwierzysz, kogo Naomi i Riley sprowadzą na moje urodzinowe przyjęcie. To super prezent.
- Zapomnij o tym. - zapiszczała Hanna. - Mam dla ciebie coś lepszego.
Hanna próbowała wskazać samolot na niebie, ale Mona była zbyt podniecona.
- Będzie Lexi. - mówiła pośpiesznie. - Lexi! Dla mnie! Na mojej imprezie! Dasz wiarę?
Hanna pozwoliła, żeby jej łyżeczka wpadła z powrotem do kubeczka z jogurtem. Lexi była artystką hip-hopową z Filadelfii. Podpisała z nią kontrakt duża wytwórnia i zapowiadała się na mega-gwiazdę. Jakim cudem Naomi i Riley się udało?
- Nieważne. - powiedziała szybko i uniosła podbródek Mony do góry w kierunku chmur. - Spójrz, co ja dla ciebie zrobiłam.
Mona spojrzała w niebo. Samolot zakończył pisanie przesłania i teraz zataczał nad literami pętle. Kiedy Hanna objęła wzrokiem całą wiadomość, jej oczy zogromniały.
- Przygotuj się na … - Mona rozchyliła usta. - Pierdzenie z Moną?
- Przygotuj się na pierdzenie z Moną! - wrzasnął Mason. Pozostałe osoby, które to widziały, też powtarzały te słowa. Pierwszoklasista przy abstrakcyjnym ściennym malowidle dmuchnął w dłonie naśladując dźwięk puszczania bąka.
Mona wbiła wzrok w Hannę. Lekko pozieleniała na twarzy.
- O co, do cholery, chodzi, Hanna?
- Nie, to nie tak! - pisnęła Hanna. - Miało być: „Przygotuj się na imprezę z Moną!” P-A-R-T-Y! Pomylili litery!
Coraz więcej osób wydawało pierdzące odgłosy.
- Ohyda! - zawołała jakaś dziewczyna blisko nich. - Po co to pisała?
- Co za koszmar! - krzyknęła Mona. Naciągnęła blezer na głowę, tak jak robiły znane osoby, kiedy unikały paparazzi.
- Zaraz zadzwonię do nich ze skargą. - wykrzyknęła Hanna, błyskawicznie wyciągając BlackBerry i drżącą ręką szukając numeru firmy piszącej na niebie. To nie było fair. Pisała najczystszym, najbardziej schludnym charakterem pisma, kiedy wysyłała do nich faxem wiadomość o imprezie Mony. - Tak mi przykro, Mon. Nie wiem, jak do tego doszło.
Twarz Mony pozostała w cieniu blezera.
- Przykro ci, tak? - powiedziała niskim głosem. - Akurat. - nasunęła blezer z powrotem na ramiona, gwałtownie wstała i ruszyła do wyjścia tak szybko, jak jej na to pozwalały buty na koturnie z rafii od Celine.
- Mona! - Hanna skoczyła za nią. Dotknęła ramienia Mony i ta się okręciła. - To była pomyłka! Nigdy bym ci tego nie zrobiła!
Mona podeszła o krok. Hanna mogła wyczuć zapach jej francuskiego lawendowego mydła.
- Odpuszczenie sobie Franniversary to jedno, ale nie podejrzewałam, że spróbujesz zrujnować moją imprezę. - warknęła wystarczająco głośno, żeby usłyszeli inni. - Chcesz tak pogrywać? Dobrze. Nie przychodź. Oficjalnie wycofuję zaproszenie.
Mona tupiąc wyszła z kafejki, praktycznie spychając dwóch kujonowato wyglądających pierwszoklasistów w kamienne donice.
- Mona, zaczekaj! - krzyknęła słabo Hanna.
- Idź do diabła! - wrzasnęła przez ramię Mona.
Hanna cofnęła się kilka kroków, całe jej ciało drżało. Kiedy rozejrzała się po ogródku, przekonała się, że wszyscy na nią patrzą.
- Ale jej nerwy puściły. - Hanna dosłyszała słowa wyszeptane przez Desdemonę Lee do koleżanek, z którymi grała w softball.
- Mrrau. - zasyczała grupka młodszych chłopaków siedzących przy pokrytych mchem poidełkach dla ptaków.
- Frajerka. - zamruczał anonimowy głos.
Unoszący się w kafejce w powietrzu przesyconej sosami, gąbczasto-spieczonej pizzy zapach zaczął przyprawiać Hannę o znajome, stare uczucie równoczesnych mdłości i szaleńczego łaknienia. Wróciła po torebkę i zamyślona przetrząsnęła boczną kieszeń w poszukiwaniu awaryjnej paczki białych cheddarowych Cheez-Its. Wrzucała jeden za drugim w usta, nawet ich nie rozgryzając. Kiedy znowu spojrzała w niego, puchate chmury w kształcie liter, ogłaszające przyjęcie Mony, właśnie się rozwiewały.
Pozostała tylko jedna nietknięta uformowana przez samolot litera: kruche, kanciaste „A”.
The People's Light & Theatre Company - profesjonalny teatr o charakterze non-profit utworzony w 1974r. w Malvern, w stanie Pennsylwania. People's Light w każdym sezonie wystawia 8-9 produkcji, sztuki są też odgrywane przez uczniów programu Summerstage.
Curtiss, Travel Air D-4-D - modele samolotów dwupłatowych
Bentō (jap. 弁当?) - rodzaj posiłku kuchni japońskiej, mający postać pojedynczej porcji na wynos, kupowanej w punktach gastronomicznych lub przygotowywanej w domu.Tradycyjne bentō składa się z ryżu, ryby lub mięsa, a także z pikli i gotowanych warzyw. Posiłek pakowany jest w odpowiednie pudełko - może to być zwykłe plastikowe, produkowane masowo opakowanie, bądź specjalne, wykonane z drewna i lakierowane. Gotowe bentō jest dostępne w wielu miejscach w Japonii, takich jak sklepy spożywcze, stacje kolejowe, stacje benzynowe, kioski, domy towarowe czy specjalne sklepy z bentō
Gra słów: Get ready to party with Mona (Przygotuj się na imprezę z Moną) - Get ready to fart with Mona (Przygotuj się na pierdzenie z Moną)
Softball - gra podobna do baseballa, lecz rozgrywana na mniejszym boisku, większą piłką oraz lżejszą i cieńszą pałką.
Pretty Little Liars - Perfect Ideał
1