ROZDZIAL 11
NAWET NOWOCZESNA TECHNOLOGIA
PRZED WSZYSKIM CIE NIE UCHRONI
Kilka chwil później Aria minęła podwójne drzwi z przydymionego szkła prowadzące na basen i dołączyła do rozmawiających cicho obok automatów Spencer i Hanny.
- Biedna Emily. - szepnęła Hanna do Spencer. - Wiedziałaś o… tym?
Spencer potrząsnęła głową.
- Nie miałam pojęcia.
- Pamiętacie, jak wślizgnęłyśmy się na basen Kahnów, kiedy pojechali na wakacje i pływałyśmy nago? - mruczała Hanna. - I ile razy razem przebierałyśmy razem się w przymierzalni? Nigdy nie poczułam nic dziwnego.
- Ani ja. - dołączyła się Aria, przesuwając się, żeby pierwszoklasista mógł wyjąć napój z automatu z Colą.
- Myślicie, że uznała którąś z nas za słodką? - oczy Hanny rozszerzyły się. - Ale wtedy byłam taka gruba. - dodała, głos miała trochę rozczarowany.
- Te ulotki rozdawał „A”. - powiedziała do Hanny i Spencer Aria. Wskazała w stronę basenu. - Może tam być.
Spojrzały wszystkie równocześnie w stronę basenu. Zawodnicy zastygli w oczekiwaniu na blokach. Maskotka w kostiumie ryby młota paradowała wzdłuż całej długości basenu. Trybuny były pełne ludzi.
- I co miałybyśmy w związku z tym zrobić? - zapytała ze zmarszczonymi brwiami Hanna. - Przerwać zawody?
- Nie powinnyśmy nic robić. - Spencer zapięła zamek swojego anoraka w kolorze khaki marki Burberry po samą szyję. - Jeśli zaczniemy szukać „A”, mógłby się wściec… i zrobić coś gorszego.
- „A”-jest-tutaj! - powtórzyła Aria. - To dla nas ogromna szansa!
Spencer spojrzała na tłum dzieciaków na korytarzu.
- Ja… muszę iść. - z tymi słowami przedarła się do obrotowych drzwi i biegiem pokonała parking.
Aria zwróciła się do Hanny.
- Spencer tak stąd wybiegła, jakby sama była „A”. - powiedziała pół żartem.
- Słyszałam, że jest finalistką w jakimś ważnym konkursie na eseje. - Hanna wyciągnęła puder Chanel i zaczęła muskać puszkiem brodę. - Sama wiesz, że kiedy bierze w czymś takim udział odbija jej. Pewnie poszła do domu się uczyć.
- Prawda. - powiedziała cicho Aria. Może Spencer miała rację - może „A” zrobiłby coś gorszego, gdyby zaczęły przeszukiwać trybuny.
Nagle ktoś od tyłu zerwał jej z głowy kaptur. Aria okręciła się.
- Mike. - westchnęła spazmatycznie. - Boże.
Brat wyszczerzył się w uśmiechu.
- Masz zdjęcie tej lesbijskiej akcji? - udawał, że liże zdjęcie Emily i Mayi. - Dasz mi numer do Emily?
- W żadnym wypadku. - zmierzyła brata wzrokiem. Czapka do lacrosse firmy STX spadała mu z kruczoczarnych włosów, miał na sobie błękitno-białą wiatrówkę drużyny lacrosse'a z Rosewood Day. Nie widziała go od wczorajszego wieczoru.
- To co. - Mike wziął się pod boki. - Słyszałem, że zostałaś wykopana z domu.
- Nie zostałam wykopana. - broniła się Aria. - Pomyślałam tylko, że byłoby lepiej gdybym jakiś czas nie wracała.
- Wprowadzasz się do Seana?
- Tak. - odpowiedziała Aria. Kiedy Ella kazała jej odejść, zadzwoniła do Seana w stanie histerii. Wcale nie oczekiwała zaproszenia-ale Sean je zaoferował, twierdził, że to żaden kłopot.
Hanna zaskoczona rozchyliła usta.
- Wprowadzasz się do Seana? Do jego domu?
- Hanna, wcale tego nie chciałam. - powiedziała szybko Aria. - To wyjątkowa sytuacja.
Hanna odwróciła wzrok.
- Nieważne. Co mnie to obchodzi. Nie spodoba ci się. Każdy wie, że mieszkanie z rodzicami chłopaka to samobójstwo dla związku. - odwróciła się i zaczęła przepychać przez tłum w stronę wyjścia.
- Hanna! - protestowała Aria, ale Hanna się nie obróciła. Aria spojrzała gniewnie na Mike'a. - Musiałeś o tym przy niej mówić? Kompletnie nie masz poczucia taktu?
Mike wzruszył ramionami.
- Sorry, nie znam się na PMS. - wyciągnął z kieszeni batonik PowerBar i zaczął go jeść, nawet nie proponując Arii poczęstunku. - Wybierasz się na imprezę Mony?
- Nie jestem pewna. Jeszcze o tym nie myślałam. - Aria wydęła wargi.
- Masz depresję czy coś w tym guście? - zapytał z pełnymi ustami Mike.
Aria nie musiała nad tym się jakoś szczególnie zastanawiać.
- Tak jakby. To znaczy… Tata odszedł. Jak ty się czujesz?
Wyraz twarzy Mike'a zmienił się z żartobliwie otwartego na równocześnie twardy i pełen rezerwy. Pozwolił, żeby opakowanie po batoniku opadło na bok.
- Ostatniej nocy wypytałem trochę mamę. Powiedziała, że tata spotykał się z tą dziewczyną przed naszym wyjazdem na Islandię. I że ty o tym wiedziałaś.
Aria włożyła do ust końcówki włosów i wlepiła spojrzenie w niebieski kosz do recyclingu w kącie. Na jego pokrywie ktoś narysował kreskówkowe piersi.
- Aha.
- To dlaczego nie powiedziałaś o tym mnie?
- Byron mi zakazał. - Aria spojrzała na niego.
Mike gwałtownie ugryzł PowerBit.
- Ale powiedzenie o tym Alison DiLaurentis było w porządku. I było w porządku, że ona powiedziała o tym w video, które jest we wszystkich wiadomościach.
- Mike… - zaczęła Aria. - Nic jej nie powiedziałam. Była ze mną, kiedy to się stało.
- Nieważne. - burknął Mike. Kiedy wściekle pchnął podwójne drzwi na basen zderzył się z maskotką. Aria myślała, żeby za nim pobiec, ale nie zrobiła tego. Znienacka przypomniało jej się, jak miała kiedyś pilnować Mike'a, ale zamiast tego zwiała ze swoim chłopakiem, Hallbjornem, do geotermalnego spa „Blue Lagoon”. Kiedy wróciła, pachnąca siarką i pokryta leczniczą solą, odkryła, że Mike podpalił połowę drewnianych trolli na tylnym podwórku. Arię wpędziło to w poważne kłopoty - i to naprawdę była wyłącznie jej wina. Zanim wyszła do „Lagoon” widział, jak niecierpliwie Mike zerka na zapałki w kuchni. Mogła go powstrzymać. Pewnie mogła powstrzymać też Byrona.
***
- A ten jest twój. - powiedział Sean, prowadząc Arię po nieskazitelnie czystej mahoniowej podłodze korytarza do dużej, białej sypialni. Było w niej okno wykuszowe z siedziskiem, zwiewne białe zasłonki i bukiet białych kwiatów na stole.
- Jest cudowny. - pokój wyglądał zupełnie jak z paryskiego butikowego hotelu, w którym jej rodzina mieszkała, kiedy ojciec został zaproszony do paryskiej telewizji na wywiad jako ekspert od gnomów. - Na pewno mogę tu zostać?
- Oczywiście. - Sean powściągliwie pocałował ją w policzek. - Zostawię cię, żebyś się zadomowiła.
Aria wyjrzała przez okno na różowawe, późno wtorkowe niebo i nie mogła powstrzymać się, żeby nie porównać go z widokiem z własnego domu. Posiadłość Ackard'ów była osadzona głęboko w lesię, otoczona co najmniej dziesięcioma akrami nietkniętej ziemi. Najbliższa posiadłość, monolit zamku z wieżyczkami w średniowiecznym stylu, była oddalona o co najmniej trzy długości boiska futbolowego. Dom Arii znajdował się w uroczej, ale podupadającej dzielnicy w pobliżu college'u. Przez okna mogła zobaczyć tylko podwórko sąsiadów wraz ze znajdującą się na nim godną pożałowania kolekcją poidełek dla ptaków, kamiennych zwierzaków i trawnikowych figurek dżokejów.
- Podoba ci się pokój? - pani Ackard, macocha Seana, zapytała kiedy Aria zeszła powoli schodami do kuchni.
- Jest piękny. - powiedziała Aria. - Bardzo pani dziękuję.
Pani Ackard uśmiechnęła się do niej słodko w odpowiedzi. Była odrobinę pulchną blondynką, z przenikliwymi błękitnymi oczami i ustami, które wyglądały na wiecznie uśmiechnięte. Kiedy Aria zamykała oczy i wyobrażała sobie matkę, właśnie ktoś taki stawał przed jej oczami. Sean jej powiedział, że zanim wyszła za jego ojca, była wydawcą magazynu w Filadelfii, ale teraz została gospodynią domową na pełny etat, dzięki niej mostrualny dom Ackard'ów wyglądał jak z fotografii w czasopismach. Jabłka w drewnianej misie na wysepce nie były obtłuczone, gazety na półkach w salonie leżały drukiem w jedną stronę, a frędzle ogromnego orientalnego dywanu leżały równo, jakby zostały właśnie rozczesane.
- Robię grzybowe ravioli. - powiedziała pani Ackard, zapraszając Arię, żeby podeszła i powąchała garnek z sosem. - Sean wspomniał, że jesteś wegetarianką.
- Jestem. - powiedziała miękko Aria. - Ale nie musiała pani tego dla mnie robić.
- To żaden problem. - odparła ciepło pani Ackard. Były jeszcze talarki ziemniaków z sosem czosnkowym, sałatka z pomidorów i obfity bochenek delikatesowego chleba wieloziarnistego z „Fresh Fields”, z którego Ella zawsze szydziła, twierdząc, że osoba gotowa wydać 10,99$ za trochę mąki i wody powinna przebadać sobie głowę.
Pani Ackard wyciągnęła z garnka drewnianą łyżkę i położyła ją na blacie.
- Przyjaźniłaś się z Alison DiLaurentis, prawda? Widziałam wasze nagranie w telewizji.
Aria pokiwała głową.
- Zgadza się. - w gardle urosła jej gula. Zobaczenie Ali, takiej pełnej życia, na tym video, sprawiło, że pojawiła się dawna żałoba Arii.
Ku zaskoczeniu Arii, pani Ackard objęła ją i lekko uściskała.
- Tak mi przykro. - wymruczała. - Nie potrafię sobie wyobrazić, jak to jest.
Łzy zaszczypały oczy Arii. Dobrze było schronić się w ramionach matki, nawet jeśli nie była to jej matka.
Przy kolacji Sean siedział obok Arii, i wszystko było zupełnie inaczej niż w domu Arii. Ackard'owie serwetki kładli na podołku, w tle nie brzęczały telewizyjne wiadomości, a pan Ackard, smukły, łysiejący i o charyzmatycznym uśmiechu, nie czytał gazety przy stole. Młodsi bracia-bliźniacy, Colin i Aidan, nie trzymali łokci na stole i nie trącali się wzajemnie widelcami - Aria mogła sobie wyobrazić, jakie okropieństwa wyczyniałby Mike, gdyby miał brata bliźniaka.
- Dziękuję. - powiedziała Aria, kiedy pani Ackard dolała do jej szklanki mleka, chociaż Byron i Ella zawsze twierdzili, że mleko zawiera syntetyczne hormony i powoduje raka. Aria wspomniała Ezrze o zakazie rodziców dotyczącym mleka tego wieczoru kilka tygodni temu, kiedy spędziła wieczór w jego mieszkaniu. Ezra śmiał się i mówił, że w jego rodzinie są chwile, kiedy jej poglądy przypominają groch z kapustą.
Aria odłożyła widelec. Jakim cudem Ezra wślizgnął się w jej spokojne przemyślenia w trakcie kolacji? Szybko spojrzała na Seana, który właśnie przeżuwał kęs ziemniaków. Pochyliła się w jego stronę i dotknęła jego nadgarstka. Uśmiechnął się.
- Sean nam powiedział, że bierzesz udział w zaawansowanych zajęciach, Aria. - powiedział pan Ackard nadziewając na widelec marchewkę.
- Tylko z angielskiego i sztuki studyjnej. - Aria wzruszyła ramionami.
- W college'u studiowałam angielską literaturę. - powiedziała z entuzjazmem pani Ackard. - Co teraz czytacie?
- „Szkarłatną Literę”.
- Uwielbiam tą książkę! - zawołała pani Ackard, popijając drobny łyczek czerwonego wina. - Znakomicie pokazuje, jak restrykcyjne było purytańskie społeczeństwo. Biedna Hester Prynne.
Aria zagryzła wnętrze policzka. Gdyby tylko porozmawiała z panią Ackard, zanim naznaczyła Meredith.
- „Szkarłatna Litera”. - pan Ackard przyłożył palec do ust. - Chyba nakręcili na jego podstawie film, prawda?
- Aha. - odparł Sean. - Z Demi Moore.
- To ten, gdzie mężczyzna zakochuje się w dużo młodszej dziewczynie, tak? - dodał pan Ackard. - Ten skandalizujący.
Aria wciągnęła powietrze. Miała wrażenie, że wszyscy na nią patrzą, choć w rzeczywistości robił to tylko Sean. Zmartwiony, spuścił rozszerzone oczy w dół. Przepraszam, mówiła jego twarz.
- Nie, Davidzie. - powiedziała cicho pani Ackard, jej głos sugerował, że trochę zna sytuację Arii. - Mówisz o „Lolicie”.
- Och. Faktycznie. - najwyraźniej nie zdając sobie sprawy ze swojego faux pas pan Ackaard wzruszył ramionami. - Wszystko mi się pomieszało.
Po kolacji Sean i bliźniaki poszli na górę odrabiać lekcje, a za nimi poszła Aria. Jej pokój gościnny był cichy i zapraszający. W którymś momencie między kolacją a chwilą obecną pani Ackard postawiła na nocnej szafce pudełko Kleenex'ów i wazon z lawendą. Babciny zapach kwiatów wypełnił pokój. Aria opadła na łóżko, włączyła lokalne wiadomości, żeby wypełnić ciszę, i otworzyła Gmaila na swoim laptopie. Miała jedną nową wiadomość. Nazwę nadawcy tworzyła wymieszana seria liter i liczb. Serce Arii na moment zamarło, kiedy otwierała ją podwójnym kliknięciem.
Aria: Nie sądzisz, że Sean powinien wiedzieć o twoich dodatkowych zajęciach z pewnym nauczycielem angielskiego? W końcu prawdziwe związki buduje się na prawdzie. - A
Dokładnie w tej chwili wyłączyło się centralne ogrzewanie, alarmując Arię. Na zewnątrz pękła gałązka. Potem kolejna. Ktoś patrzy.
Podkradła się do okna i wyjrzała na zewnątrz. Na kort tenisowy padały nierównie cienie sosen. Przycupnięta na skraju dachu kamera powoli obróciła się z prawej strony na lewo. Zamigotały światła, po czym zapadł spokój.
Kiedy znowu spojrzała na swój pokój, jej wzrok przykuło coś w wiadomościach. Widziano nowego stalkera, głosił baner na dole ekranu.
- Otrzymaliśmy informacje, że kilka osób widziało Stalkera z Rosewood. - mówił reporter, kiedy Aria podgłośniła odbiór. - Wkrótce podamy szczegóły.
Na ekranie pojawił się obraz radiowozu przed molochem domu z wieżyczkami, jak w zamku. Aria znowu zwróciła się w stronę okna - oto one. I faktycznie, pod odległymi sosnami błyskało błękitne światło policyjnego koguta.
Wyszła na korytarz. Drzwi Seana były zamknięte; zza drzwi płynęły dźwięki Bloc Party.
- Sean? - otworzyła drzwi do jego pokoju. Na całym biurku miał porozkładane książki, ale krzesło było puste. Na idealnie zaścielonym łóżku pozostało wklęśnięcie w miejscu, gdzie leżał. Okno było otwarte, a chłodna bryza wpadająca do pokoju sprawiała, że tańczące firanki przypominały duchy.
Aria nie miała pojęcia, co jeszcze mogłby zrobić, wróciła więc do swojego komputera. Zobaczyła nową wiadomość.
P.S. Może i jestem suką, ale nie morduję. Oto wskazówka dla ciemniaków: ktoś chciał czegoś, co miała Ali. Zabójca jest bliżej niż sądzisz. - A
Zespół napięcia przedmiesiączkowego (Premenstrual syndrome, PMS) - zespół objawów psychicznych, fizycznych i emocjonalnych występujący od kilku do kilkunastu dni przed menstruacją, i ustępujący z chwilą jej rozpoczęcia.
Hotel butikowy (ang. boutique hotel, czasem design hotel lub lifestyle hotel) - hotel wysokiego standardu, zaspokajający nierzadko wyszukane, luksusowe i wyrafinowane potrzeby. Grupą docelową odbiorców usług tego rodzaju hoteli są stosunkowo zamożne osoby ceniące sobie kameralność, spokój i intymność, unikające pośpiechu.
Bloc Party - angielska grupa rockowa powstała w 2002 r. Poprzednie nazwy zespołu to: Superheroes of BMX, The Angel Range, Diet oraz Union. Obecna nazwa została ustalona we wrześniu 2003 roku. Pochodzi ona od słów block party (mały, organizowany przez społeczność osiedlową festiwal, na którym występują okoliczne grupy muzyczne).
Pretty Little Liars - Perfect Ideał
1