Wielka tajemnica ZSRR
Pradziadek Lenina był Żydem. Stanowiło to i wciąż stanowi pożywkę dla teorii spiskowych. Amerykański historyk patrzy na to z nowej perspektywy.
W gruncie rzeczy dla biegu historii nie ma żadnego znaczenia, czy dziadek Lenina był Żydem, czy nie. Gdyby był Irlandczykiem lub Włochem, nie byłoby to więcej warte niż przypis w notce biograficznej, ale ponieważ ulubionym zajęciem zwolenników teorii spiskowych jest poszukiwanie dowodów na żydowski charakter światowej rewolucji proletariackiej, Mojsze Blankowi - żydowskiemu pradziadkowi Lenina, przypisuje się większe znaczenie niż jego niemieckim i szwedzkim przodkom.
Jednak pochodzący z Chicago amerykański historyk Yohanan Petrovsky-Shtern udowadnia, że nawet w błahych kwestiach można dojść do ciekawych wniosków. W swojej najnowszej książce odpowiada on na pięć pytań. Jak wyglądał świat żydowskiego miasteczka Starokonstantynów, w którym wychował się Mojsze Blank? Kim był Mojsze Blank? Jakie stanowisko wobec Żydów prezentował Lenin? Jak Kreml odniósł się do „odkrycia” żydowskich przodków Lenina? Oraz jak współcześni pisarze o skrajnie prawicowych poglądach wykorzystują to „odkrycie”?
Sama historia Mojsze Blanka wystarczyłaby na pasjonującą opowieść o stosunkach rosyjsko-żydowskich w połowie XIX wieku. Blank oddał w dzierżawę pole, skupował produkty rolne do dalszej sprzedaży i handlował winem i wódką w swoim sklepie w ukraińskim Starokonstantynowie. W 1803 roku gmina żydowska po raz pierwszy wystąpiła przeciw niemu z oskarżeniem, że kradnie słomę i oszukuje swoich klientów. Dalej następują gorsze zarzuty odnoszące się między innymi do tego, że w święto Paschy zamiast dozwolonej, sporządzanej na owocach wódki sprzedawał prawdziwą wódkę uzyskiwaną ze zboża, która w czasie tego święta wraz chlebem na zakwasie i innym produktami zbożowymi poddanymi procesowi fermentacji była zakazana. Również po przeprowadzce do większego miasta, Żytomierza, Mojsze Blank przedstawiany jest jako kłótliwy jegomość, który wysłał swojego syna za kratki, stracił cały majątek i wciąż prowadził boje z sąsiadami, partnerami w interesach i gminą żydowską.
Te konflikty przesądziły ostatecznie o odcięciu się od religii i zerwaniu kontaktu z gminą żydowską, co w rzeczywistości nastąpiło już wcześniej. W końcu w 1844 roku po śmierci żony przeszedł na prawosławie i przyjął imiona Dymitr Iwanowicz. Jego obaj synowie Abel i Izrael już w 1820 roku zmienili wyznanie, żeby jako Dymitr i Aleksander mieć możliwość studiowania medycyny w Petersburgu.
Włodzimierz Uljanow widział swojego dziadka, który pół wieku wcześniej zmienił wyznanie, tylko raz w życiu, kiedy miał dwa miesiące. Nie ma żadnych danych o tym, że Lenin jako dorosły człowiek wiedział, że jego przodek należał do gminy żydowskiej, nie wspominając o jakichś śladach tego w jego biografii.
Gdy siostra Lenina Anna zbierała po jego śmierci w 1924 roku materiały do biografii, natknęła się na informację o żydowskim pochodzeniu swojego pradziadka. Zamiar ogłoszenia tego odkrycia spotkał się jednak z oporem ze strony kierownictwa partii. Upublicznianiu informacji sprzeciwił się dyrektor Instytutu Historii Partii Lew Kamieniew. Wobec tego Anna szukała poparcia u Stalina posiłkując się argumentem, że przedstawienie faktów powstrzyma narastający antysemityzm. Jednak i tam spotkała się z dezaprobatą. Breżniew i Gorbaczow mieli podobne stanowisko w tej kwestii. Materiały zostały usunięte z archiwum, a archiwiści, którzy chcieli ujawnić informację, ukarani. Żydowskie pochodzenie pradziadka Lenina stało się jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic Związku Radzieckiego. I mitem, który później chętnie wykorzystywała skrajna prawica.
Było kilka motywów zatajenia tej informacji. Mimo międzynarodowego charakteru ruchu komunistycznego element rosyjsko-nacjonalistyczny zyskał wkrótce na znaczeniu w kręgach bolszewików. Lenina uważano za „rosyjskiego” rewolucjonistę w pełnym tego słowa znaczeniu. Ponadto główni funkcjonariusze partyjni obawiali się, że absurdalna teoria o światowym spisku żydowskim mogłaby dostać nową pożywkę, gdyby prócz żydowskiego pochodzenia Trockiego, Kamieniewa i Zinowiewa wyszło na jaw również pochodzenie Lenina.
Po rozpadzie Związku Radzieckiego przedstawiciele kół skrajnie prawicowych, którzy często brali za wyznacznik prawdy „Protokoły Mędrców Syjonu”, zaczęli uznawać Lenina za Żyda, nazywać go nazwiskiem pradziadka i postrzegać jako element światowego spisku.
Mała ważna książeczka amerykańskiego historyka, która ukazała się właśnie na rynku w Stanach Zjednoczonych, nie przedstawia czytelnikowi Lenina Żyda, gdyż takiej osoby nie było, ale bardzo dobrze informuje o stosunkach rosyjsko-żydowskich w Związku Radzieckim i poglądach w antysemickich kołach dzisiejszej Rosji.