WIELKA
TAJEMNICA
By pauli07
Rozdział 2
Siedziałam właśnie w ostatniej ławce, w środkowym rzędzie razem moją najlepszą przyjaciółką Iwoną Palik, czyli niewysoką, szczupłą zielonooką blondynką i pisałam do niej liścik:
„ Nie wiem jak ci to powiedzieć, a raczej napisać, ale…”
Iwona wyszarpnęła mi kartkę, gdy spostrzegła, że od dłuższego czasu nie pisze liściku z zaciekawioną miną odpisała i podsunęła mi kartkę z napisem:
„Co? No co `'ale'' ??? Masz chłopaka, zakochałaś się w moim Ryśku, czy co?”
Jak najszybciej odpisałam:
„Ja się w nikim nie zakochałam! I nie mam żadnego chłopaka! A kto mi się podoba to dobrze wiesz...”
Kiedy to napisałam zamyśliłam się, myśląc o mojej sympatii Ksawerym. Co prawda nie był to najpopularniejszy chłopak w szkole, ale za to przystojny i grał w nogę… Marzyłabym tak dalej, ale nagle przyjaciółka kopnęła mnie w kostkę i wtedy się `ocknęłam'. Zaczęłam pisać dalej:
„ No, ale nie o to chodzi…”
„No to o co chodzi do choinki?! Pisz wreszcie, a nie bujaj w obłokach!!!”
„Ok, już pisze nie denerwuj się tak…”
„Więc?”
„Więc… przeprowadzam się. ZNOWU!”
Gdy Iwonka przeczytała tą informacje aż otworzyła usta, a pan Szwacz nauczyciel matematyki podszedł do niej, zamknął jej usta i powiedział:
-Lepiej zamknij buzię, bo ci jeszcze mucha wleci albo jakieś inne robactwo Palikowa…- Gdy wypowiedział te słowa cała klasa oprócz mnie i Iwy zaczęła się śmiać i tak wesoło już było do końca lekcji, a my w tym czasie mogłyśmy porozmawiać:
-Jak to wyprowadzasz się?! Przecież niedawno się wprowadziłaś, a teraz mi mówisz, że się wyprowadzasz?!-Przyjaciółka szeptała żeby nauczyciel nie usłyszał naszej rozmowy, bo stał koło ławki, która stoi zaraz przed naszą.
-Niestety, ale to nie wszystko…Gabi prawdopodobnie uciekła z domu.-Powiedziałam jej to, co myślałam, bo tak: po pierwsze zawsze z Gabrielą wychodziłyśmy razem z domu, a dziś ona wyszła jeszcze zanim ja zdążyłam się obudzić. Po drugie nie zabrała ze sobą żadnych książek ani zeszytów. Po trzecie nagle z jej szafy zniknęło kilka rzeczy. To było bardzo podejrzane tym bardziej po tym, co zdarzył się wczoraj…
- Zaraz, zaraz! Czegoś tu nie rozumiem… Twoja rodzina wyprowadza się, a na dodatek twoja siostra prawdopodobnie uciekła z domu! Moja głowa tego nie wytrzymuje, nadmiar złych informacji!- W chwili, gdy Iwona skończyła zdanie zadzwonił dzwonek na przerwę i wszyscy prawie biegiem wypadli z klasy. A ona bardzo powoli się spakowała i w żółwim tempie wyszła z klasy, idąc w stronę boiska szkolnego. Tam podeszła do ławki gdzie siedział jej chłopak Rysiek, usiadła mu na kolana i powiedziała, odchylając głowę do tyłu:
- Błagam Cię nic nie mów…- Z powrotem odchyliła głowę do przodu, a Rysiek bezgłośnie zapytał o co chodzi. Odpowiedziałam mu (nie wydając z siebie dźwięku), że potem mu to wszystko wyjaśnię…
Na przerwie po lekcji chemii zatrzymałam Rysia, który właśnie skończył lekcje i szczegółowo objaśniłam mu całą sytuację, a on powiedział tylko:
- Szkoda, że się przeprowadzasz… Iwonka na serio cię polubiła, a teraz znowu będzie rozpaczać po utracie najlepszej przyjaciółki…- Odwrócił się na pięcie i odszedł. Kiedy dotarło do mnie co właśnie próbował mi powiedzieć chciałam go dogonić, ale zadzwonił dzwonek na lekcję i musiałam wracać do szkoły.
Stojąc przed klasą próbowałam dowiedzieć się, gdzie przez przerwę podziewała się Iw, ponieważ po poprzedniej lekcji usłyszałam, że musi coś pilnego załatwić. Niestety nauczycielka tym razem się pospieszyła i gdy tylko zobaczyłam Barbie (właśnie tak nazywamy naszą nauczycielkę od biologii, a to dlatego, że maluje się jakby miała chodzić po wybiegu dla modelek i tak samo się ubiera) przypomniałam sobie o sprawdzianie z całego, dość długiego działu! Wtedy też zrozumiałam, że prawdopodobnie mogę się szykować na kolejną już jedynkę, no chyba, że uda nam się ubłagać tą sknerę, w co bardzo wątpię…
- Może po prostu zapomni- powiedziałam sama do siebie. Niestety, zaraz moje „marzenia” rozwiał dziennik pod pachą biologicy.
Zaraz po wejściu do klasy pani oznajmiła, że mamy wyciągnąć tylko długopisy i rozdała kartki z pytaniami.
„Czym zajmuję się botanika?”. Nie miałam pomysłu, co napisać. Zastanawiałam się tak jakieś dobre pięć minut, ale nagle w moich myślach pojawiła się moja siostra. Przypomniałam sobie o jej bardzo prawdopodobnej ucieczce i teraz pojawił się obrazek płaczącej siostry siedzącej na torach niedaleko szkoły. Szybko spojrzałam na zegarek i na szczęście za dwie minuty był koniec lekcji, a pani już zaczeła zbierać sprawdziany. To były najdłuższe dwie minuty w moim życiu. Gdy zadzwonił dzwonek jak najszybciej wybiegłam z klasy, a potem ze szkoły…
Moja intuicja mnie nie okłamała, siostra siedziała na torach i gorzko łkała. Ucieszyłam się, widząc ją całą i zdrową. Niemiałam tylko pojęcia, dlaczego siedzi na środku torów i szlocha. Nie zastanawiałam się długo, bo usłyszałam nadjeżdżający pociąg, a gdy spojrzałam w jego stronę zdałam sobie sprawę, iż to nie jest zwykły pociąg, lecz Ekspres! Nie myśląc wiele pobiegłam ile sił w nogach żeby uratować Gabrysie, chwyciłam ją za rękę i szarpnęłam w swoją stronę. Zadyszana z ulgą spojrzałam na pociąg przejeżdżający nam koło nosa. Jednak po chwili moja ulga zmieniła się w złość na dziewczynę. A gdybym tu nie przybiegła?! Gdybym nie miała „wizji”?!
- Ty głupia wariatko! Kto o zdrowych zmysłach siedzi na środku torów?! A pomyślałaś co by było gdyby ten pociąg Cię rozjechał?!-Wydzierałam się na nią nie zważając na przechodniów gapiących się na nas tak jakbyśmy obie uciekły z wariatkowa.-Dlaczego ty w ogóle uciekłaś z domu?! Czemu nie poszłaś do szkoły tylko przyszłaś tu?!
Nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu i położył rękę na moim ramieniu. Była to Iwona uśmiechająca się do mnie. Przytuliła mnie i zaczęła uspakajać. Usadziła mnie na starym pieńku i odeszła ciągnąc za sobą Gabrielę. Kiedy zniknęły za narożnikiem ulicy Kwiatowej i Jagodowej, ja po cichu wstałam i podeszłam na taką odległość aby móc wszystko usłyszeć.
- Nie wiem, dlaczego płaczesz i czemu chciałaś się zabić, ale lepiej żeby powodem nie była tylko ta wasza przeprowadzka, bo wtedy Agnieszka cię sama zabije!-Jak zwykle moja kochana Iwonka robiła wszystko żebym tylko nie wpadła w furię, a rodzice chcą żebym się przeprowadziła i nie mogła jej widywać!-Rozumiesz mnie?! A, i żeby nie chodziło o Piotrka! -Gdy Iw wypowiedziała imię chłopaka, Gabi zaczęła szlochać jeszcze głośniej.-Aha. Czyli chodzi o niego…
- No, bo… No on…-Zaczęła coś chlipać moja siostra, ale nie można było jej zrozumieć.- No, bo on… mnie… rzucił!-Razem z tymi słowami rozpłakała się na całego.
- Jak to cię rzucił?!- Nie wytrzymałam napięcia i wyszłam z ukrycia.-Kiedy i dlaczego?!
- Podsłuchiwałaś?!-Zapytała oburzona Iwona Palik -Jak mogłaś? A z resztą…
- Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać…- powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę. - A ty odpowiadaj jak się pytam!- Krzyknęłam na siostrę.
- Wczoraj jak mu powiedziałam, że się przeprowadzamy.- Gabi już nie płakała tylko ocierała łzy.- Powiedział, że go to nie interesuje i, że z nami koniec.
- Oj nie przejmuj się tak nim. To głupek i tyle. Nie wie, co traci!