Kinga Duda EFS
Recenzja książki Janusza Gęsickiego „ Jak nie zwariować w szkole?”
Janusz Gęsicki jest socjologiem i pedagogiem, pracownikiem naukowym Instytutu Badań Edukacyjnych i wykładowcą Wyższej Szkoły Pedagogicznej TWP. Jest autorem licznych badań nad postawami młodzieży i nauczycieli. Interesuje się polityką edukacyjną ze szczególnym uwzględnieniem uwarunkowań reform oświatowych. Do najważniejszych jego publikacji należą książki "Sytuacja ucznia w szkole" i "Gra o nową szkołę".
Książka Janusza Gęsickiego „Jak nie zwariować w szkole?” to poradnik skierowany do tych, którzy „nie kochają szkoły, męczą w niej i nudzą”. Książka jest dość kontrowersyjna, ale moim zdaniem trafia do czytelnika. Autor traktuje szkołę jako grupę społeczną posiadającą swoją strukturę i dynamikę. Istotę tej struktury stanowi relacja nauczyciel - uczeń. Nie wolno przy tym zapominać o innym, ważnym jej elemencie - rodzicach, choć nie ma on większego wpływu na funkcjonowanie podstawowej relacji.
Janusz Gęsicki podzielił swoją książkę na dwie części. Jedną przeznaczył dla nauczycieli, a drugą dla uczniów. Moim zdaniem jedna z nich ta przeznaczona dla uczniów jest praktyczniejsza, ponieważ udziela rad, które można wykorzystać w życiu codziennym szkoły natomiast czytając część dla nauczycieli mój odbiór był negatywny. Autor pokazując relacje między nauczycielem, a uczniem w taki sposób, że zniechęca osoby marzące o zostaniu nimi.
W pierwszej części tej dotyczącej nauczycieli możemy przeczytać o tym jak nim zostać, chociaż już w pierwszym zdaniu tego rozdziału, Gęsicki pisze, że „niniejszy poradnik w zasadzie przeznaczony jest dla tych, którzy przypadkowo są nauczycielami”. Napisał także o dorabianiu w tej dziedzinie, czyli o dodatkowych lekcjach prowadzonych przez nauczycieli, korepetycjach, zastępstwach, że wymiar czasu pracy nauczyciela jest niski o najdłuższym czasie urlopowym, czyli wakacjach, feriach i innych przerwach świątecznych. Piszę także o tym jak szybko awansować, podnosić kwalifikację i jak prosto zostać dyrektorem szkoły. Rozdziałem, który w jakiś sposób mnie zainteresował był rozdział o nowych sposobach postępowania z uczniami o kwestiach bardzo ważnych, o których tak naprawdę nie miałam pojęcia, czyli o tym jak ustawianie ławek czy podzielanie uczniów na grupy może pomóc ich nauczaniu, wykazaniu się czy dzieleniem pracy i przydzielaniu sobie różnych ról. Przeczytałam także o celach lekcji, spisie tematów na lekcji. Dowiedziałam się także jak mogą pomóc profile klas i tu rzeczywiście w pełni mogę zgodzić się z autorem, bo w dzisiejszych czasach uczniowie jak ich rodzice stawiają na wykształcenie i zdobywanie wiedzy. Popieram, że takie profile przygotowują uczniów do ich dalszych planów. Uczeń w klasie biologicznej ma większą szanse by dostać się na medycynę, ponieważ dane przedmioty w różnych klasach są rozszerzone, czyli jest ich większa ilość godzin, co równa się z większym zakresem materiału i pogłębiania wiedzy w danej dziedzinie. Wszystko to wpływa na rozwój dziecka i jego zainteresowania. W kolejnym dziale autor przedstawia, jakie mogą być przykre aspekty z uczniami, o podejściu nauczycieli do wychowanków o ocenianiu efektów nauczania czy nauczyciel może być z siebie dumny sprawdzając klasówki z danej partii materiału, który chciał przekazać uczniom. Gęsicki dzieli nauczycieli na trzy typy: satrapę, równiachę i szpenia. Kryterium wyodrębnienia stanowi styl kierowania grupą uczniów. Każdy z typów ma inny program działania, każdy z nich, czego innego oczekuje od siebie i uczniów. Autor zdecydowanie opowiada się za nauczycielem prezentującym styl demokratyczny, nazywany również integratywnym lub motywującym. Tego rodzaju nauczyciel, czyli szpenio „wspólnie z klasą decyduje o podjęciu jakichś zadań, ich kolejności oraz podziale między poszczególnych uczniów, którzy sami dobierają się w zespoły. Jego propozycje są przedstawiane w formie alternatyw. Jeden z bardzo kontrowersyjnych rozdziałów przedstawia złe podejście do uczniów, autor piszę w nim nawet o karach cielesnych oczywiste jest to, że nauczyciel nie może uderzyć ucznia, ale wytargać za włosy czy za ucho, czemu nie.. Jak dla mnie takie metody wychowawcze nie dają żadnych rezultatów wręcz przeciwnie zniechęcają do nauczycieli, uczniowie tracą do nich zaufanie, szacunek. Moim zdaniem nie powinno, a wręcz nie wolno tak robić.
Autor jeszcze porusza problematykę lekcji. Przedstawia nauczycielom kilka pomysłów jak nic nie robić na lekcji, ale by zaliczyć ją do odbytych. Sądzę, że takie myślenie jest błędne nauczyciel przychodzi na zajęcia po to żeby przekazać dzieciom czy młodzieży jak najwięcej wiedzy, wskazówek, pomysłów, by dotrzeć do nich. „ Brak satysfakcji świadczy jednak o tym, że Ty chcesz nie tyle zatrudnić się jako nauczyciel, Ty chcesz być nauczycielem. W takim przypadku to nie jest poradnik dla Ciebie” taki zdaniem kończy jeden z rozdziałów, który wzbudził we mnie nieciekawe emocje. Kolejna część dotyczy uczniów, radzi im jak postępować z nauczycielami jak zdobywać dobre oceny bądź, jakie sposoby są by ściągać a nie zostać przyłapanym na gorącym uczynku. Pokazuje, że nauczyciel tak naprawdę nie chce wystawiać ocen niedostatecznych, ale tylko daletego, że ma wtedy więcej do zrobienia. Daje rady jak pierwsza lekcja wpływa na opinie nauczyciela na temat ucznia. Pierwsze wrażenie jest najważniejsze mówi autor twierdząc, że po pierwszych lekcjach nauczyciel ma już zdanie na temat ucznia.
Kolejnym działem jest specjalizacja. Zainteresowania uczniów są bardzo ważne, uczeń powinien się wykazywać w dziedzinie, z która ma jakieś plany na przyszłość. Pokazując to nauczycielowi z danego przedmiotu ma szanse na lepsze oceny, na większe zainteresowanie nauczyciela jak i na dogodniejsze warunki nauki. W tej części autor radzi jak ściągać by nie zostać przyłapanym. Gęsicki pisze: „Podstawową sprawą w tym zakresie są żelazne nerwy. Pamiętaj, że nauczyciel obserwuje Twoje zachowania. Jeżeli zauważy, iż trzęsą Ci się ręce, wykonujesz nimi dziwne manewry, kręcisz się niespokojnie na krześle, nerwowo rozglądasz się dookoła, a zwłaszcza, gdy śledzisz wzrok nauczyciela, kiedy nienaturalnie się pocisz, bledniesz, to jest dla niego sygnał, że albo już ściągasz, albo się do tego przymierzasz” myślę, że to jedna z dobrych rad, którą w książce przedstawił. Wagary to chyba temat, z którym każdy z nas się spotkał, Gęsicki pokazuje, że jest wiele ich znaczeń, piszę o sensownych wagarach, czyli o tych, które pomagają na przykład rozwijać inne ciekawsze zainteresowania w tym czasie, jeśli Twoja specjalizacja, w której chcesz się rozwijać pochłania Ci więcej czasu to, dlaczego masz iść na mało interesujące lekcje, na których jest tylko nudno i nic nie wnoszą w Twoje życie. Są jeszcze wagary tak zwane wymuszone, czyli z konieczności nie idziesz na daną lekcje, ponieważ nie potrafisz na sprawdzian i bronisz się przed dostaniem oceny niedostatecznej. W książce spodobał mi się test do zrobienia, który pokazywał mocne i słabe strony, jakie posiadamy w stosunku do nauki.
Książkę Janusza Gęsickiego mogę polecić uczniom, ale zdecydowanie odradzam osobą chcącym zostać nauczycielami. Uważam, że książka zniechęca do wykonywania tego zawodu. Praca nauczyciela jest bardzo trudna i każdy zdaję sobie z tego sprawę. Uczyć cudze dzieci mówią, że to największa kara na świecie. Wiem z autopsji, jaki wpływ mają nauczyciele na uczniów. Te najmłodsze dzieci z przedszkoli czy szkół podstawowych dają przykład, dzieci te uwielbiają swoje panie nauczycielki, w tym okresie nauczyciel bardziej stawia na wychowanie, rozwój, by dziecko się odnalazło w nowym otoczeniu by było otwarte na nowe znajomości, by umiało współgrać z innym. Etap gimnazjum i szkół średnich już całkiem inaczej odbiera nauczyciela, jednych inspiruje drugich irytuje. Na tym etapie relacja między nauczycielem, a uczniem już wygląda całkiem inaczej. Uczeń może porozmawiać, zwierzyć się ze swoich problem rozwiązać konflikt, a wszystko z pomocą nauczyciela. Z drugie strony ten okres dla młodzieży jest bardzo trudny. Młodzież się buntuje, a nauczyciel musi znosić wszystkie jego humory, nastroje, rozterki. Ważne jest to by nie tracić kontaktu z uczniem by starać się mu pomóc, ale jeśli tylko będzie tego chciał. Kary owszem, ale nie cielesne jak pisał Janusz Gęsicki moim zdaniem można użyć innym sposobów by dotrzeć do ucznia. Pokazanie w tej sytuacji, że nauczyciel jest górą myślę, że wystarczy. Każda szkoła ma zapisany, oficjalny, formalnie przyjęty program nauczania, plan pracy, czasem program wychowawczy. Zawierają one cele, treści dydaktyczno- wychowawcze i sposoby ich realizacji. Te formalne dokumenty nakreślają warunki i wymogi stawiane nauczycielom i uczniom. Jednak można zaobserwować zjawisko opanowania przez uczniów zachowań i cech nie zawsze zgodnych z zawartymi w oficjalnym programie szkoły. Szkoła uczy wielu postaw, mimo że wcale nie zostały one oficjalnie zaplanowane, gdyż uzewnętrzniają się w relacjach nieformalnych. Jeśli istnieje porozumienie między nauczycielem i uczniami, to oddziaływanie wychowawcze nauczyciela odnosi pozytywne rezultaty. Autorytet nauczyciela, związany głównie z jego głęboką wiedzą i znajomością spraw młodzieży, wyraża się najpełniej w życzliwym stosunku do uczniów, zrozumieniu ich pragnień i dążeń, a więc na gruncie nie oficjalnego programu nauczania, lecz relacji nieformalnych. Nauczyciel, który odnosi się z szacunkiem do dzieci, traktuje je poważnie, interesuje się ich sprawami i troskami, cieszy się znacznie większym autorytetem niż nauczyciel "formalista". Bezpośredniość i takt względem młodzieży, wyrozumiałość dla jej przeważnie niegroźnych wybryków to czynniki warunkujące uznanie jego autorytetu przez uczniów. Oddziaływanie wychowawcze takiego nauczyciela nie będzie oparte na prestiżu jego stanowiska, żądaniu ślepego posłuszeństwa, wymuszaniu podporządkowania się i podkreślaniu swojej wyższości nad uczniem. Taki nauczyciel nie sprawuje władzy, lecz współdziała z uczniami.
Dobry układ stosunków między nauczycielem a uczniem powoduje zmianę jego nastawień do szkoły czy klasy. Uczeń dobrze się czuje w szkole, staje się ona jego drugim domem, a nie instancją przekazującą i kontrolującą jego wiadomości. W efekcie edukacja nie jest wtedy traktowana jako dzieło szkoły w jej sensie instytucjonalnym, a uczniowie w sposób przedmiotowy i masowy. Nauczyciel powinien znać ucznia, a więc odbiorcę. Uczeń to jednostka mająca własne doświadczenia i określone umiejętności. Stąd ważna jest nie tylko gruntowna wiedza z zakresu nauczanego przedmiotu. Wyniki w nauce nie zależą wyłącznie od ucznia ani od nauczyciela, lecz od ich wzajemnej współpracy i współdziałania. Nauczyciel, który nie udaje, że wie wszystko, lecz podaje wiadomości rzetelnie i na odpowiednim poziomie, rozwija bądź wzmacnia motywacje uczniów, ukazuje tym samym swą dobrą wolę, chęć szczerej pomocy. Nie ma wychowania bez wymagań; tych wymagań, które otwierają nowe perspektywy, uczą, jak sprostać wyzwaniom, jak nie ulegać trudnościom, jak urzeczywistniać małe i wielkie cele. Łatwo jednak sprowadzić wymagania do ślepej i bezdusznej dyscypliny. Z drugiej strony nic lepiej nie służy wychowaniu niż pogodna atmosfera. Ale jeśli tylko na to postawić, wzajemna życzliwość bez wymagań przekształca się w jałowe życie "na luzie". Stąd życzliwość i stanowczość wymagań wobec uczniów, a więc reguły nieformalne i oficjalne, muszą się wzajemnie uzupełniać, a zrównoważenie tych dwóch elementów postawy nauczyciela warunkuje prawidłowe wychowanie w szkole.
2