BONES Czemu NIE WOLNO dawać broni Zezulcom


BONES

Czemu NIE WOLNO dawać broni Zezulcom

Seeley Booth czekał w strzelnicy FBI, im dłużej czekał tym bardziej wzrastała jego
niepewność i lęk przed tym co za chwilę miało nastąpić. Jakimś cudem zgodził się spotkać z jego partnerką, aby mogła poćwiczyć strzelanie przed ich następną sprawą. Z tego co zapamiętał Bones mówiła coś o celowaniu, szczerze mówiąc nie obchodziło go to za bardzo, Booth chciał po prostu mieć to za sobą. 'Dlaczego akurat dzisiaj musiała się spóźnić' pomyślał.
Na stole obok niego leżały cztery pistolety różnego rodzaju, wszystkie były naładowane
i oczywiście zabezpieczone. Sala strzelnicza była duża, z platformą strzelniczą i kilkoma
tarczami strzelniczymi wiszącymi na ścianie naprzeciwko miejsca gdzie stał zdenerwowany Booth.

Im dłuższe było spóźnienie Brennan tym Booth coraz bardziej był wkurzony,
nagle usłyszał huk otwieranych drzwi i tupot stóp. Zdziwiony zmarszczył czoło.
Albo Brennan biegła na to spotkanie, albo nie była sama.

-Bones? zawołał

-Cześć Booth! odkrzyknęła

Odwrócił się i nagle w polu widzenia pojawił się cały oddział Zezulców,
oprócz Cam. Booth patrzył na zbłiżających naukowców z niedowierzaniem.

-Co to jest? zapytał

-Co? spytała zdziwiona Brennan

-O nieeee, nigdy w życiu, NIE! powiedział Booth podniesionym głosem.

-Wygląda na zdenerwowanego. zauważył Zack.

-Tak myślisz? odpowiedział Booth -Nie Bones, to się nie dzieje naprawdę.

-Ciebie, też miło widzieć Seeley. uśmiechnęła się Angela.

-Czy to był sarkazm agencie Booth? Zapytał Zack, a Booth spojrzał na niego wzrokiem
'jeszcze jedno słowo i wpakuję ci kulkę między oczy.'

-Bones, zgodziłem się wziąć ciebie na strzelnicę, a nie cały gang Scooby'iego! zaprotestował.

-Nie wiem co to znaczy. odpowiedziała Brennan.

-Nie lubię kiedy ty masz broń. Ale użerać się z wami wszystkimi.
Zdecydowane NIE! Powiedział zirytowany całą tą sytuacją.

-Booth to śmieszne, każy z nas może byc w niebezpieczeństwie i może zginąć bo nie będzie potrafił się bronić. To logiczne, że powinniśmy wszyscy uczyć się strzelać, a do tego potrzebna jest praktyka. Wyjaśniła.

-Nie obchodzi mnie jak logiczne jest twoje stwierdzenie Bones! Nie! odpowiedział stanowczo.

-Kurde, a tak chciałem postrzelać. Powiedział zawiedziony Hodgins z wyraźnym wyrzutem do Bootha.

-Widzisz Bones dlatego powiedziałem nie!

Booth to się robi nudne, czy ty naprawdę sądzisz, że nikt z nas nigdy wcześniej nie strzelał? Zapytała znudzona Angela. Po czym wzięła broń weszła na platformę strzelniczą, nie zwracając uwagi na wrzeszczącego za jej plecami Bootha, ustawiła się w pozycji do strzału, i kompletnie go ignorując odbezpieczyła broń, wycelowała i pociągnęła za spust.

Słysząc huk Zack podskoczoczył ze strachu. Kula Angeli trafiła 2 cm od środka tarczy. Widząc to Angela odwróciła się
uśmiechając z dumą.

-Whoa. Tylko tyle zdołał wydobyć z siebie Booth.

-Kotku ty wiesz co mnie kręci, to było baardzo podniecające. Powiedział Hodgins, patrząc na Angelę oczami pełnymi rządzy.

-Czy wiedziałaś, że ona potrafi strzelać, to znaczy tak strzelać? Booth spytał Brennan, a ta tylko pokiwała przecząco głową.

-Ange, gdzie się tego nauczyłaś? spytała Brennan.

-Ochroniarze taty podczas trasy koncertowej nauczyli mnie gdy miałam 13 lat.

Wszyscy zaczeli gapić się na Angelę.

-No co? Nie patrzcie tak, nudziło mi się, a tata był zajęty.

Wyjaśniając, zabezpieczyła broń, zeszła z platformy położyła broń na stole
i dołączyła do grupy, gdzie od razu Hodgins przyciągnął ją do siebie.

-To było niewiarygodnie seksowne. Powiedział Hodgins i namiętnie ją pocałował.

-Zack dobrze się czujesz? Spytała Brennan

Dopiero teraz wszyscy zwrócili uwagę na młodego antropologa. Stał w miejscu jak
wryty, ledwo oddychał i wyglądał jakby za chwilę miał umrzeć.

Minęła minuta zanim odzyskał odzyskał głos.

-Wydaje mi się, że spontaniczność tego strzału lekko mnie zaskoczyła. powiedział.

-Koleś, ty się bałeś! stwierdził Hodgins próbując nie wybuchnąć śmiechem.

Booth rzucił Brennan spojrzenie "a nie mówiłem". Ona to zauważyła i natychmiast
zaczęła bronić jej asystenta.

-Co? Strzał Angeli był nieoczekiwany. Zack będzie spokojny, kiedy będzie wiedział,
że zaraz usłyszy strzał! powiedziała.

-Taaak, ale zdajesz sobie sprawę Bones, że jeśli chodzi o przestępców strzały zawsze są nieprzewidziane, a człowiek ma z reguły około dwie sekundy na decyzję i reakcję. Wyjaśnił jej Booth.

-Jeszcze jeden powód dlaczego Zack powinien ćwiczyć przebywanie w pobliżu broni
oraz strzelanie w bezpiecznym, kontrolowanym pomieszczeniu. Stwierdziła

-W porządku, ale jeśli Zack przez przypadek się postrzeli, to będzie to tylko twoja wina.

Ostrzegł Booth -No dobra Zezulce, kto wcześniej strzelał z broni ręce w górę?

Podnieśli ręce wszyscy oprócz Zack'a.

-Miałem kiedyś broń w ręku, ale mój ojciec stwierdził że moja koordynacja ręka-oko jest za słaba i zabronił mi strzelać. Zack wyjaśnił.

-No pięknie! To naprawdę bardzo pocieszające. Powiedział Booth -Okej, bierzcie broń, ale NIE odbezpieczajcie jej i nie strzelajcie w nic.

Angela, Hodgins i Zack wszyscy podnieśli broń ze stołu zostawiając czwarty pistolet dla Brennan. Booth i Bones patrzyli na swoich przyjaciół jak ci radzą sobie z bronią.
Angela spotrzegła lustro w kącie pomieszczenia, podeszła tam i zaczęła przybierać pozy z Aniołków Charliego, Hodgins przyglądał się dokładnie swojemu celowi i przymierzał się do strzału, dzięki Bogu jego palce nie były w pobliżu spustu, a Zack no cóż, Zack oglądał trzymaną przez siebie broń kilka razy prawie ją upuszczając. Booth wziął głęboki oddech, i próbując nie krzyczeć na nich odwrócił się do Brennan.

-Co byś powiedziała, aby zrobić tę sytuację bardzej interesującą? zasugerował.

-W jaki sposób? Spytała

-Zezulce... nie potrafią strzelać.

-Angela jest zezulcem jak to nazwałeś, i udowodniła, że twoja teoria jest błędna.
Poza tym Ja jestem wyśmienitym strzelcem. Brennan mu przerwała.

-No dobra, nieważne. Tak czy siak, ktoś zrobi sobie krzywdę zanim skończymy. Gwarantuję.

-Nie Booth, zachowujesz się irracjonalnie. Wszystko będzie w porządku. Stwierdziła Brennan.

-A założysz się? zaproponował.

-Co masz na myśli? zapytała zaintrygowana.

-Jeśli mam rację i ktoś zrobi sobie krzywdę zanim skończymy strzelać, nie wolno ci będzie używać broni przez całe dwa tygodnie, oraz żadnego narzekania o byciu nieuzbrojoną
w czasie akcji. To znaczy też, że nie wolno ci będzie mieć broni przy sobie, chyba że będzie
to sytuacja kryzysowa i wtedy pożyczę ci własną. Powiedział.

Kiedy mówił podchodził do niej coraz bliżej, tak blisko, że kończąc
stał tuż za nią, a ostatnie zdanie wyszeptał jej do ucha.

-W porządku. Powiedziała odwracając się, i przybliżając do niego na tyle, że gdyby
ktoś patrzył na to z boku pomyślałby, że zamierza go pocałować.

-Ale jeśli ja wygram, i wszyscy wyjdziemy z tego pomieszczenia bez jakichkolwiek urazów,
będę mogła mieć przy sobie broń, przy każdej sprawie i będę mogła strzelać kiedy uznam to za potrzebne, przez cały miesiąc, a ty nie będziesz na to narzekał.

Kiedy skończyła, ich twarze były oddalone tylko o centymetry. Booth zmarszczył czoło, oferta Brennan wcale mu się nie podobała.

-Dlaczego twoja nagroda jest dłuższa niż moja? Jakim cudem to ma być fair? Spytał.

-Obiektywnie rzecz ujmując, masz większe szanse na wygraną w tej sytuacji. Przyznała.

-Ha nawet ty myślisz, że Zack kogoś zrani! Zaśmiał się Booth

-Moglibyście przestać flirtować i pozwolić nam strzelać, proszę? spytał półserio zirytowany czekaniem Hodgins.

Zack patrzył na to wszystko skołowany, widząc to Booth i Brennan odskoczyli od siebie jak poparzeni. Angela słysząc komentarz narzeczonego odwróciła głowę by zobaczyć czy rzeczywiście Booth i Brennan flirtowali, ale szybko powróciła do lutra gdy zobaczyła, że Hodgins nie mówił poważnie.

Booth podbiegl do ściany na której wisiała tarcza w którą strzelała Angela, aby wymienic ją na nową. Gdy ją zdjął zauważył, że kula Angeli minęła środek tylko o dwa centymetry.

-Cholera, zapowiada się ciekawie. Mruknął, wracając do reszty grupy

-Mogę strzelać w tym miejscu? Zapytała Brennan, po czym wzięła swoją broń ze stołu, włożyła okulary ochronne i ustawiła się na przeciwko pierwszej tarczy.

-Dobrze. Zack, ustaw się przy drugiej, Hodgins bardziej na lewo będziesz strzelał do czwórki. Nakazał Booth.

-Czy nie powinniśmy mieć na sobie kamizelek kuloodpornych? Zapytał Zack wkładając okulary.

-Prawdopodobnie. Mruknął Booth i zwrócił się do Angeli.

-Hej Lucy Liu!

Angela odwróciła się i uśmiechnęła słodko. -Tak Charlie?

-Zostaw lustro i chodź tutaj. Powiedział Booth podając wszystkim słuchawki.

-Kim jest Charlie? Zapytała Brennan, w trakcie gdy Angela zajmowała miejsce na przeciwko
trzeciej tarczy.

-No dobra, będziecie strzelać po kolei, pojedyńczo, miejmy nadzieję, że nikt się nie postrzeli, Bones ty pierwsza. Nakazał Booth

Brennan uśmiechnęła się, odwróciła przodem do tarczy, przyjęła pozycję, odbezpieczyła
broń i strzeliła. Zack znowu podskoczył ze strachu słysząc strzał. Pocisk trafił milimetry
od środka tarczy, widząc to Brennan uśmiechnęła się z satysfakcją, nigdy nie będzie miała dość tego potężnego uczucia siły jakie dawało jej strzelanie z broni.

-Zack, teraz twoja kolej. Powiedział Booth lekko niepewnie.

-Czy stoję prawidłowo? Zapytał Zack

-Prawie. Powiedział Booth podchodząc do Zack'a i instuując go jak przyjąć prawidłową pozycję.

-Jak teraz? Zapytał

-Nie tak źle. Odpowiedział Zack.

-Odbezpiecz broń. powiedział Booth. Zack to zrobił. -Umieść palec na spuście. Zack zrobił co mu kazał zrobić Booth i zacisnął powieki czekając na strzał.

-Oczy otwarte Zack! krzyknął Booth.

-Przepraszam, Booth. Powiedział niepewnie Zack otwierając oczy.

-Już dobrze, po prostu nie rób tego więcej. Powiedział Booth spokojniejszym głosem. Zack spojrzał na Brennan z lękiem w oczach.

-Nie strasz go Booth. Nie mógłbyś być trochę milszy, choć raz? Zapytała Brennan.

-Okej, Zack, teraz wyceluj i strzel. Powiedział Booth ignorując Brennan
Zack zrobił co mu kazano, a pocisk trafił w ścianę, ale bardzo niedaleko tarczy.

-Jak mi poszło? Zapytał Zack

-Nie tak źle, jak na pierwszy raz w twoim wykonaniu. Powiedział Booth i kiwnął na Angelę.

Drugi strzał Angeli okazał się strzałem w dziesiątkę, kula trafiła idealnie w środek tarczy. Następnie przyszła kolej na Hodginsa, który był tak podekscytowany, minął cel,
a kula trafiła gdzieś z boku tarczy.

-Cholera! Zdenerwował się Hodgins. W tym momencie wszyscy podskoczyli zaskoczeni, kiedy Brennan strzeliła drugi raz.

-Bones! Czekaj na sygnał!

-O ile sobie przypominam, mówiłeś tylko, że mamy strzelać pojedyńczo, po kolei. To była moja kolej. Wyjaśniła Brennan

-A może tak małe ostrzeżenie następnym razem, co? Zapytał Booth

-Jasne. Wzruszyła ramionami. Booth odwrócił się do Zack'a

-Zack?

-Nie jestem pewien, czy lubię strzelać z broni. Przyznał Zack

-Nareszcie. powiedział Booth, -Zezulec bez fetyszystowskiego podejścia do broni.

-Chociaż może parę strzałów. Powiedział Zack, podnosząc swoją broń. Booth tylko westchnął. Tym razem pocisk Zack'a trafił w tarczę, ale nie tak daleko od ostatniego.

-Angela, twoja kolej.

-Cel. - powiedziała Angela, naciskając spust. -Pal! Bingo, dziesiątka skarbie!

-Muszę przyznać, nigdy nie spodziewałbym się, że będziesz w tym tak dobra. Stwierdził Booth.

-No cóż... jestem pełna niespodzianek. odpowiedziała uwodzicielskim tonem.

-Okej. Powiedział szybko Booth, nie chcąc kontynuować tematu -Hodgins?

Hodgins strzelił, tym razem kula trafiła dużo bliżej środka niż pierwsza.

-Rany, muszę sobie załatwić jedną taką na własność. Powiedział, podziwiając swoją broń.

-Mistrzu Booth? Spytała Brennan.

-Tak? Odpowiedział

-Czy mogę teraz strzelać? zapytała.

-Tak, niech moc będzie z tobą. powiedział w odpowiedzi na komentarz o mistrzu.

-Nie wiem co to znaczy. powiedziała skołowana Brennan.

-Po prostu strzelaj Bones.

Przewróciła oczami, zanim odwróciła sie i oddała kolejny strzał, trafiła
blisko, ale o milimetry minęła dziesiątkę.

-Dobry strzał, Dr. Brennan. Powiedział Zack z podziwem w głosie.

-Dzięki Zack.

-A tak z ciekawości, czemu Cam puściła was wszystkich tutaj? Spytał Booth przerywając im.

-Dr Saroyan właściwie zgodziła się z Dr Brennan, co do tego, że powinniśmy ćwiczyć strzelanie. Stwierdził Zack

-I powiedziała, że jest z Nowego Jorku, więc umie posługiwać się bronią. Powiedziała Angela

-A poza tym była w trakcie robienia autopsji, a my ją troszkę irytowaliśmy. Dodał Hodgins.

-Gdy dowiedziała się, że wychodzę na spotkanie z tobą, i że nie mamy żadnej sprawy, spytała czy mogę ich ze sobą zabrać, żeby mogła w spokoju skończyć porcedurę. Dokończyła Brennan.

-Aaa, więc to był pomysł Camille. Powiedział Booth.

-Wątpię w to, że Dr Saroyan lubi gdy nazywa się ją Camille. Powiedział Zack

-Taaa, wiem. Odpowiedział Booth i wskazał na tarczę. -Teraz ty Zack.

6



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nie wolno głośno mówić
Na polskiej uczelni studentce nie wolno zadzwonić do profesora
Nie wolno czekać aż będzie za późno (rozmowa z Richardem Perle 08 03 2003)
prace których nie wolno wykonywać jednoosobowo, Dla elektryków
Nie wolno przekraczać granicy życia, bioetyka
czego nie wolno robic w lesnie obrazki druk
NSA Nie wolno karać rodziców za nieszczepienie dziecii
Fanfik Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać
BÓG SIĘ GDZIEŚ RODZI-scenariusz, BÓG SIĘ GDZIEŚ RODZI, CZEMU NIE WE MNIE
polski-krasicki satyry , "DO KRÓLA" Zarzuty wobec króla: szlacheckie pochodzenie, a nie kr
Czy istnieją substancje w których nie wolno stosować w preparatach kosmetycznych
W Polsce nie wolno zarabiać na straszeniu internautów, --- UWAGA Oszust!!! ---
o+co+nie+wolno+pyta E6+na+rozmowie+kwalifikacyjnej 5OTGBADCBB25IFQC5LR3PV2VYZA5NKMTJKOQDGY
Nauczyciel - czego nie wolno, Etyczne podstawy bezpieczeństwa
Czego nie wolno rowerzyście
NIE WOLNO CZEKAĆ NA NOWY CUD NAD WISŁĄ
Przedsiębiorcy na zwolnieniu nie wolno prowadzić biznesu
Dokument Stolicy Apostolskiej nie wolno zabraniać wiernym przyjmowania Komunii Św na klęczącox
PRAWO I ETYKA CZEMU NIE

więcej podobnych podstron