W Katowicach rozpocznie się dziś dwudniowe zebranie plenarne Konferencji Episkopatu Polski. Znaczna jego część ma zostać poświęcona kwestiom bioetycznym. Z ks. prof. PAT dr. hab. Janem Machniakiem, kierownikiem Katedry Teologii Duchowości PAT, na temat zagrożeń metody in vitro, a także propozycji zgodnych z nauką Kościoła dla małżonków pragnących, a niemogących mieć dziecka, rozmawia Małgorzata Bochenek
Księże Profesorze, dlaczego dzisiaj tyle mówi się na temat metody in vitro?
- Jest to związane z propozycjami nowych ustaw. Bardzo boli, że aktualna koalicja rządząca pracuje nad projektem ustawy dotyczącej dofinansowania sztucznego zapłodnienia in vitro. Na czele powołanego Zespołu ds. Bioetyki stoi poseł Platformy Obywatelskiej z Krakowa, pan Jarosław Gowin. Już sam fakt pracy nad ustawą, której celem jest m.in. dofinansowywanie sztucznych zapłodnień in vitro, jest niezgodny z nauką Kościoła.
W 1987 roku ukazała się instrukcja "Donum vitae" - o szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o godności jego przekazywania. Dokument ten został podpisany przez ks. kard. Josepha Ratzingera, obecnego Papieża Benedykta XVI. Kościół stanowczo przeciwstawia się metodzie in vitro. Argumentacja jest bardzo jasna i klarowna: życie ludzkie jest darem od Boga.
Jakie przede wszystkim zagrożenia wypływają z metody sztucznego zapłodnienia in vitro?
- Już sama nazwa wiele mówi: "in vitro" to znaczy "w probówce". Używając biologicznych określeń, metoda ta polega na pobraniu materiału rozrodczego poza ustrój ojca i matki. Doprowadza się do poczęcia życia w sztucznych warunkach. To rodzi ogromne niebezpieczeństwo manipulowania życiem u samego początku jego rozwoju. Może prowadzić do absurdalnych sytuacji, że zażyczą oni sobie mieć dziecko z odpowiednim dla nich kolorem oczu, określonym wyglądem, konkretną płcią. Stosując metodę in vitro, dokonuje się manipulacji życiem także poprzez dobór "ojca" z banków nasienia. Obecna sytuacja obrazuje, do czego zdolny jest człowiek bez samokontroli.
Trzeba pamiętać, że cel nie uświęca środków. Nawet wówczas, jeżeli nadrzędnym celem jest pragnienie posiadania potomstwa, metoda in vitro jest niedopuszczalna. Rozmnażanie sztuczne komórki może prowadzić do powstania kilku istnień ludzkich. Te "niepotrzebne" są wykorzystywane do badań lub niszczone, tak unicestwia się miliony poczętych dzieci. Instrukcja "Donum vitae" oraz całe nauczanie Ojca Świętego Jana Pawła II przypominają nam, że człowiek, będąc współpracownikiem Boga w przekazywaniu życia, nie ma prawa do tego, aby taką metodą starać się o posiadanie potomstwa.
Kolejnym, bardzo poważnym problem jest praktyka "matek zastępczych". Zamiast leczyć niepłodność czy trudności związane z porodem, opłaca się kobiety, które za pieniądze noszą pod sercem dziecko. Zatem czyje ono jest?
Nasuwa się wniosek, że poprzez promocję metody zapłodnienia in vitro stara się negować prawdę, że człowiekiem jest się od poczęcia, co stanowi argument dla lobby proaborcyjnego.
Kościół ma nie tylko prawo, ale naglący obowiązek interweniować...
- Można zadać sobie pytanie, dlaczego Kościół zajmuje się tymi sprawami? Kościół chce być wierny misji, którą otrzymał od Chrystusa, i strzec życia w każdej jego formie, w początkowej fazie rozwoju czy też u schyłku życia. Chrystus umarł na krzyżu dla zbawienia każdego człowieka. Żeby zrozumieć stanowisko Kościoła, trzeba zrozumieć jego naturę. Obrona godności ludzkiego życia jest sprawą tożsamości Kościoła. Jakiekolwiek próby łagodzenia tego stanowiska byłyby odejściem od wierności Chrystusowi.
Zagadnienia bioetyczne będą głównym tematem zebrania plenarnego Episkopatu Polski. Na wybór zagadnienia miał wpływ fakt, że nowe odkrycia i możliwości, jakie daje biomedycyna, stanowią poważne wyzwania etyczne...
- Pan Bóg powiedział do ludzi: "Czyńcie sobie ziemię poddaną". Jednak postawił pewną granicę. Obrazuje ją drzewo życia w ogrodzie rajskim, które jest swoistego rodzaju ostrzeżeniem. Człowiek nie powinien przekraczać granicy życia. Jest on współpracownikiem Boga w przekazywaniu życia, ale nie jest jego stwórcą.
Medycyna otwiera dziś przed nami ogromne możliwości. Jednak te, które godzą w ludzkie życie, trzeba odrzucić, by nie przyczynić się do zabijania dzieci w fazie rozwoju embrionalnego.
Dzisiaj pierwsi poczęci "w probówkach" ludzie mają ponad dwadzieścia lat. Czy ingerencja człowieka przy ich powstaniu nie będzie miała wpływu na kod genetyczny ich potomstwa? Na to pytanie nie znamy odpowiedzi.
Nie wolno zrywać owoców z drzewa poznania dobra i zła, z drzewa życia. Nie wolno nam przekraczać granicy życia.
Oczywiście, że biomedycyna daje także duże pozytywne możliwości poznawania życia. Sama instrukcja "Donum vitae" podkreśla, iż można prowadzić badania w okresie embrionalnym we wczesnej fazie rozwoju życia ludzkiego, ale po to, aby mu pomagać. Człowiek nie powinien rezygnować z możliwości, jakie dają rozum, technika, medycyna, nauki biologiczne, jednak winien je wykorzystywać, pamiętając o prawach każdej osoby. Ludzie nie mogą decydować, kto ma żyć, a kto umrzeć, a z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku sztucznego zapłodnienia in vitro. Często to lekarz decyduje, która komórka rozrodcza będzie dalej się rozwijać, a która ulegnie zagładzie.
Co Kościół mówi małżonkom pragnącym mieć dzieci, a zmagającym się z problemem niepłodności?
- Wśród metod leczenia niepłodności, zgodnych z nauką Kościoła, jest naprotechnologia, czyli naturalne wspieranie rozrodczości ludzkiej. Metoda ta polega w ogólnym zarysie na obserwowaniu cyklu miesięcznego u kobiety po to, aby rozpoznać, kiedy następuje u niej okres najbardziej sprzyjający powstaniu życia. Bardzo ważna jest obserwacja organizmu kobiety. Okazuje się, że współczesne stresy, przyspieszone tempo życia, mają bardzo negatywny wpływ na funkcje rozrodcze nie tylko kobiety, ale także mężczyzny.
Badania dowodzą, że w porównaniu z metodą in vitro, metoda naprotechnologii jest dwa razy skuteczniejsza, daje oczekiwany rezultat w 80 procentach. Jest ona ogromną szansą dla małżonków, którzy chcą mieć dziecko, pozostając w zgodzie ze swoimi przekonaniami, wyznawanymi wartościami.
Bardzo ważna jest także idea adopcji. Ta kwestia podejmowana była również na niedawnej sesji w Krakowie na temat "Macierzyństwo i ojcostwo - naturalne powołanie i wyzwania współczesności". Niestety, sesja ta, z ubolewaniem muszę stwierdzić, nie została zauważona przez media. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, ile pozbawionych miłości dzieci czeka na rodziców. Dziś wielką szansą są rodziny zastępcze, małżonkowie posiadający potomstwo świadomie otwierają swój dom dla dzieci pozbawionych przez różne dramaty życiowe naturalnych rodziców.
Małżonkowie, katolicy, chrześcijanie muszą pamiętać, że uczestniczą w stwórczym dziele Boga...
- Ogromnym zadaniem, jakie staje przed Kościołem, zarówno przed księżmi, jak i osobami świeckimi, jest uświadamianie społeczeństwa, że życie jest darem Boga, który zaprasza człowieka do współpracy w jego przekazywaniu.
W Polsce mamy bardzo mały przyrost naturalny i grozi nam biologiczna śmierć. Rodzice, którzy mają możliwości przekazywania życia, winni z odwagą i z otwartością przyjmować ten szczególny dar.